Twój nowy chiński samochód wie o Tobie wszystko. Raport OSW obnaża „cyfrową hipokryzję” Pekinu
Kupujemy je, bo są tanie, naprawdę dobrze wykonane, komfortowe i napakowane elektroniką. Ale chińskie „smartfony na kółkach” to także potężne narzędzia inwigilacji.
Ośrodek Studiów Wschodnich (OSW) opublikował miażdżący raport, który pokazuje paradoks: Chiny traktują zagraniczne auta u siebie jak szpiegów, a jednocześnie zalewają Europę pojazdami, nad którymi nikt nie ma kontroli.
Chińskie marki (takie jak MG, BYD, BAIC, Geely, Chery, GAC, Omoda, Jaecoo czy Xpeng) szturmem zdobywają polski rynek. W październiku 2025 roku ich udział w sprzedaży przekroczył 10%. Patrzymy na wielkie ekrany, kamery 360 stopni i systemy sterowania głosem, widząc w nich gadżety. Chiński rząd widzi w nich coś zupełnie innego: dane wywiadowcze.
Czego boi się Pekin? (Tego, co sam robi)
Najbardziej fascynującym wątkiem raportu OSW jest podejście Chin do aut zachodnich, np. Tesli. Władze w Pekinie oficjalnie uznają inteligentne samochody za „fundamentalne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa”. Dlaczego? Bo takie auto:
- Skanuje otoczenie (tworząc mapy 3D infrastruktury krytycznej).
- Nagrywa rozmowy w kabinie.
- Zbiera dane biometryczne kierowcy.
Dlatego w Chinach Tesle miały zakaz wjazdu na lotniska, autostrady wojskowe czy w pobliże urzędów państwowych, dopóki firma Elona Muska nie przeszła rygorystycznej certyfikacji i nie zgodziła się trzymać wszystkich danych na chińskich serwerach. Chiny wprowadziły też wymóg „trybu prywatnego” – jednego przycisku, który fizycznie odcina zbieranie danych z zewnątrz.
Europa z otwartymi drzwiami
Tymczasem w Europie sytuacja jest odwrotna. Chińskie auta wjeżdżają do nas bez większych przeszkód regulacyjnych w zakresie cyberbezpieczeństwa. OSW ostrzega, że Chiny mogą wykorzystywać te pojazdy ofensywnie. Zgodnie z chińskim prawem, tamtejsze firmy mają obowiązek współpracy ze służbami.
Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym tysiące chińskich aut jeżdżących po Warszawie czy w pobliżu baz NATO w Polsce, przesyła do Pekinu zanonimizowane (teoretycznie) dane o natężeniu ruchu, lokalizacji jednostek wojskowych czy twarzach przechodniów. W połączeniu z systemem satelitarnym BeiDou (konkurencja GPS), daje to Chinom niesamowity wgląd w naszą rzeczywistość.
Co z tym zrobić?
Raport OSW sugeruje rozwiązanie, które brzmi jak ponury żart: Europa powinna skopiować chińskie przepisy. Skoro Pekin tak restrykcyjnie chroni swoje dane, my powinniśmy wymagać tego samego:
- Nakazu przechowywania danych europejskich kierowców na serwerach w UE.
- Certyfikacji systemów pod kątem „tylnych furtek” dla służb.
- Możliwości łatwego wyłączenia śledzenia (fizyczny przycisk, a nie opcja ukryta w menu).
Zanim więc zachwycimy się kolejnym, tanim elektrykiem z Państwa Środka, warto pamiętać: w cenie samochodu często oddajemy też naszą cyfrową prywatność. I to w skali, o jakiej nie śniło się twórcom Facebooka.






