Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu List miłosny do OS X

List miłosny do OS X

3
Dodane: 7 lat temu

Minęła już dekada, odkąd siedzę w ekosystemie Apple, który początkowo składał się jedynie z MacBooka Pro, iPoda i iTunes. Dzisiaj rano, siadając przy biurku przed OS X1 w pewnym momencie odłożyłem ręce na bok, wziąłem głęboki oddech i zacząłem wspominać. Z nostalgią często tak jest, że miło wspominamy historyczne, przyjemne wydarzenia, ale gdybyśmy dzisiaj próbowali pograć w  grę z dzieciństwa, to moglibyśmy się zawieść. Dzisiaj na te tory sprowadził mnie jednak, znienawidzony przez tak wielu, iTunes.

Od rana siedziałem nad rzeczami, których nienawidzę – administracyjno-porządkowo-komputerowo-mailowe sprawy, które już mi się przelewały. Robiłem to w ciszy i jak można się domyślić, szybko mi się to znudziło. Przypomniałem sobie o iTunes, bo od tak dawna siedzę w aplikacji Apple Music na iOS-ie, że miałem kilka zaległych playlist do poprawienia (tych inteligentnych). A skoro już odpaliłem iTunes, to postanowiłem puścić sobie muzykę w „stereo”, co tylko ta aplikacja potrafi2, na B&W MM-1 i HomePoda jednocześnie. Przy okazji odświeżyłem playlistę ze starymi hitami, których nie słuchałem od ponad roku, o czym iTunes pięknie potrafi informować za pomocą odpowiednich kolumn.

Od słuchania muzyki się zaczęło, a skończyło na tym, że zdałem sobie sprawę, jak bardzo lubię robić cokolwiek w OS X. Sam wygląd i prowadzenie jakichkolwiek interakcji generuje u mnie endorfiny, a jeszcze jest przecież cała ta otoczka ekosystemu, która tak bardzo pewne rzeczy ułatwia. Przy okazji jasne dla mnie jest, że sam hardware nie jest tak istotny, jak system operacyjny – mój stacjonarny komputer to Hackintosh, bo Apple nie ma w ofercie nic desktopowego, co zaspokajałoby moje potrzeby. Nic. To jest dla mnie niepojęte, że firma nie chce na rynek wypuścić iMaca, ale bez ekranu, przyjmującego pełnowymiarowe GPU i opartego o Core i7/i9. Ale nie to jest istotne, bo dopóki mogę korzystać z macOS OS X na sprzęcie własnej konstrukcji, to traktuję to jako stratę Apple, a nie moją. Hardware’owym frustracjom oczywiście towarzyszą te software’owe – w ostatnich latach Apple ma ewidentnie problemy w tym zakresie, również w iOS – ale dopóki nie przeszkadzają mi w codziennych zadaniach, to potrafię je tolerować.

Wracając zatem do tematu…

„Mój” ekosystem Apple składa się obecnie z tak wielu klocków, że realnie rzecz biorąc, nigdy nie jest dobrze być tak przywiązanym do produktów jednej firmy. Na szczęście Apple jeszcze traktuję jako grupę ludzi godną zaufania, więc nie mam z tym większego problemu i liczę na to, że to się prędko nie zmieni. To dlatego mam dwa komputery z OS X, dwa urządzenia z iOS-em, Apple TV, HomePoda, iClouda i Apple Music. Oraz pozostałe rodzinne urządzenia w komplecie. Bo to wszystko ułatwia życie, redukując tarcie. Nie pamiętam zresztą ostatniego razu, kiedy miałem jakiś duży problem, nad którym spędziłem większość dnia na debugowaniu go, poza jednym przypadkiem z Hackintoshem po wykonaniu update’u, ale rozwiązanie problemu sprowadziło się do 10 minut – moja wina, że nie przypilnowałem, bo już dawno przestałem przejmować się uaktualnieniami systemu, które nawet na nim „po prostu działają”.

Moje ciepłe uczucia względem OS X wynikają również z software’u, z którego korzystam. Nie dość, że mam wrażenie, że wybór (dla mnie) jest znacznie lepszy niż u konkurencji, to z mojego doświadczenia deweloperzy na Windows rzadko kiedy zwracają uwagę na design i detale. Oto prosty przykład, na podstawie stron internetowych dwóch zbliżonych do siebie funkcjonalnie aplikacji – Total Recorder dla Windows i Audio Hijack dla Mac:

Oczywiście, nie polegam wyłącznie na usługach Apple, szczególnie w przypadku iCloud Drive – preferuję, aby moje pliki nie były trzymane gdzieś w chmurze, więc synchronizuję je sobie sam, za pomocą Resilio Sync. Zdaję sobie też sprawę z tego, że być może jeszcze za mojego życia przyjdzie mi się pożegnać z Makiem i OS X, czy to za sprawą jego śmierci, popsucia go przez Apple, czy czegoś nowszego, co go zastąpi. Z tyłu głowy mam gdzieś wstępny zarys kroków potrzebnych do przesiadki, ale nie ukrywam, że nie będzie to dzień, w którym będę skakał z radości.

  1. To brzmi tak znacznie lepiej niż macOS!
  2. A przynajmniej dopóki nie wyjdzie AirPlay 2.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3

W sumie trochę się dziwię, że tak otwarcie przyznajesz się do Hackintosha, i to na łamach witryny, którą może czytać ktoś z Apple. Przecież, jakby nie patrzeć, łamiesz zasady licencji, na jakiej udostępniany jest system.

Ja sobie uzmysłowiłem, że trzeba mieć plan awaryjny po tym jak zablokowałem sobie przez przypadek konto Apple ID a recovery key-a nigdzie nie znalazłem. Po tym jak obdzwoniłem support Apple PL, później US i level 2 i nadal nie chcieli mi pomóc w resecie hasła (ze względu na 2FA) zrozumiałem, że czas na zmianę. Kiedyś to musiało nastąpić. Nie rozumiem tylko jednego – za czasów Jobsa jak dzwoniłem na wsparcie Apple to zawsze odzew był prokonsumecki i udawało się sprawę rozwiązać – tym razem jak się w końcu zacząłem odgrażać zmianą platformy to stwierdzili, że niestety nic nie mogą zrobić i jedyne co mogę zrobić to założyć nowe Apple ID. Ponadto ostatnie problemy z macOS High Sierrą i APFS pokazały mi, że to już nie jest ta sama firma co parę lat temu. Sorry – po tym wszystkim ja zmieniłem platformę. Czytam wasz portal bo ciekawe artykuły czasami są ale zejdźcie na ziemię – prędzej czy później może spotkać was coś podobnego i wtedy zobaczycie różnicę Apple teraz a kiedyś.