Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Nowy Mercedes CLA podczas IEM Katowice 2019

Nowy Mercedes CLA podczas IEM Katowice 2019

8
Dodane: 6 lat temu

W ostatni weekend miałem okazję pierwszy raz na własne oczy spojrzeć na współpracę jednej z pierwszych poważnych marek motoryzacyjnych ze światem esportu, przy okazji prezentacji nowego Mercedesa CLA podczas IEM Katowice 2019.

Od lat nurtowało mnie pytanie kiedy takie marki, jak chociażby Mercedes, wejdą w świat esportu. Tak, wiele osób nadal uważa zawodowe granie w gry komputerowe jako hobby, ale osoby choć trochę zainteresowane wiedzą, że w grę wchodzą nie tylko ogromne pieniądze – pula nagród dla uczestników IEM to 1 milion USD – ale w pełni profesjonalna organizacja całego wydarzenia. Dzięki uprzejmości Adriana Kostrzębskiego – rzecznika prasowego ESL Polska – miałem okazję w końcu zobaczyć największe sekrety zaplecza tego eventu. Niestety, nie mogę za wiele zdradzić na ten temat, bo grożono mi poćwiartowaniem, ale już z ulicy widać widać wóz transmisyjny, a to jedynie niewielki procent całej układanki. Wracając jednak do samego Mercedesa…

Firma ze Stuttgartu zdecydowała się na wsparcie części turnieju poświęconemu DOTA 2, zapewne ze względu na brutalną naturę gwoździa programu, czyli Counter-strike’a, w którym biegają terroryści, podkładający bomby, a statystyki na koniec rundy często wspominają o ilości wystrzelonej amunicji. Z jednej strony mnie to nie dziwi, bo koncerny muszą przecież dbać o swój wizerunek, a w świecie zdominowanym przez polityczną poprawność (do przesady), takie rzeczy mogą bardzo szybko eksplodować w mediach społecznościowych. Z drugiej… no cóż, powiem tylko, że gram w strzelanki od ponad 30 lat i nadal jeszcze nie miałem ochoty nikogo zabić, zadźgać, podpalić, wysadzić czy wypatroszyć. Od paru lat towarzyszy mi w tym mój niepełnoletni chrześniak, mieszkający po drugiej stronie kraju – gdyby nie internet i gry, to pewnie nie miałbym z nim zbyt dużego kontaktu – i jeśli popełni jakąś zbrodnię pod wpływem gier komputerowych typu CS, to dam Wam znać.

Wracając do CLA… Przez wiele lat design Mercedesów zupełnie nie odpowiadał moim gustom, oczywiście z paroma wyjątkami. Mam zresztą ten problem, że im starszy się robię, tym bardziej doceniam stare samochody, a nowoczesne modele doceniam za funkcjonalność, wykonanie i technologię (chociaż momentami jest jej zdecydowanie za dużo), ale niekoniecznie ich design. Zapewniano mnie wielokrotnie, że niektóre niemieckie marki docenię po paru latach, ponieważ ich współczesne projekty wyprzedzają swoją epokę, ale albo wyprzedzały je o kilka dekad i jeszcze do tego punkty nie dotarliśmy, albo były po prostu brzydkie. Co gorsza, jeszcze inne marki, które uwielbiałem prywatnie od dzieciństwa, od paru lat podążają w kierunku, który mi zupełnie nie odpowiada. Na tyle, że niektóre modele całkowicie wykreśliłem z mojej listy samochodów marzeń.

Mercedes jednak, na przekór wszystkiemu, zaprojektował coś, co mi się podoba. Ba! Coś czym chciałbym jeździć. Nie, nie płacą mi za napisanie tego. Nie, nie podlizuję się im. Ten nowy styl „maluchów” ze Stuttgartu po prostu przypadł mi do gustu. CLA jest oczywiście limuzyną bazującą na nowej klasie A, a ja od zawsze preferowałem hatch- i liftbacki nad sedanami, ale nawet w tym modelu coś jest. Jest zwarty. Czysty. Bez udziwnień. Ma klasę i jednocześnie zachęca swoją zadziornością. Oraz – co najważniejsze – nie wygląda, jakby stał na szczudłach.

Największa brawa jednak należą się firmie za wnętrze, bo po raz pierwszy w życiu uważam, że jest lepiej wykonane i ładniejsze od ich najbliższej konkurencji. Na powyższych zdjęciach akurat widzicie model specjalny – Edition 1 – z dodatkowym wstawkami dekoracyjnymi, ale stockowe wnętrze jest jeszcze atrakcyjniejsze, a opcjonalne oświetlenie Ambiente pozwala zapanować nad oprawą, gdy zachodzi słońce.

Nie przypominam sobie o tym, żebym wspominał o tym publicznie, ale na mojej liście współczesnych samochodów, które chciałbym posiadać (nie mylić z listą samochodów marzeń) znajdują się tylko 3 pozycje. Niestety, CLA nie będzie na niej czwartą, ale A35 AMG już tak…

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

To kroi się okazja życia bo w Genewie pokażą limitowaną wersję MX-5 na 30 lecie w kolorze orange😉 Chyba wystarczający pretekst do zakupu…Wojtku

Widziałem. Piękny kolor. Szalenie mi się podoba.

To kroi się okazja życia bo w Genewie pokażą limitowaną wersję MX-5 na 30 lecie w kolorze orange😉 Chyba wystarczający pretekst do zakupu…Wojtku

Widziałem. Piękny kolor. Szalenie mi się podoba.