Apple Arcade – gdy iPad ma zostać konsolą
Gry mobilne w ciągu ostatnich lat stały się strasznym śmietnikiem – najwięksi producenci przeszli na model freemium, a to wymusiło zmianę konstrukcji rozgrywki na taką, która umożliwia stosowanie mikropłatności. Apple Arcade stawia na jakość i brak takich niedogodności. Postanowiłem sprawdzić, czy ta usługa jest na tyle dobra, by mogła dołączyć do innych miesięcznych subskrypcji, które opłacam.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2020
Powstanie abonamentu na gry mobilne wydawało się kwestią czasu. W różnych formach oferuje go zarówno Microsoft, jak i Sony, mamy ponadto też kilku wydawców, którzy mają własne subskrypcje na gry. Przewagą Apple Arcade jest jego dostępność, zarówno regionalna, jak i sprzętowa. Wystarczy w miarę nowy iPhone, iPad, Mac lub Apple TV, przyda się też pad (może być od PS4 lub Xboksa, ale zadziała też każdy z certyfikacją MFi). To właściwie wszystko, bo do rozgrywki nie jest wymagane połączenie z siecią (chyba że gramy online), a w dostępnych w ramach usługi grach nie ma ani mikropłatności, ani reklam – to wyłącznie czysta rozgrywka. Ponadto Apple jak na razie zgadza się na wyłączność, co do publikacji gier, nie znajdziemy ich więc na żadnych innych platformach. Firmie udało się nawiązać współpracę nie tylko ze znanymi już producentami gier na platformy mobilne, jakim jest choćby Gameloft, ale w Apple Arcade znajdziemy też gry Ubisoftu, Segi, Devolver czy Konami. Co więcej, zróżnicowanie tytułów jest już teraz bardzo duże; równie łatwo znaleźć grę do autobusu, którą łatwo obsłużyć na ekranie iPhone’a, jak i rozbudowane przygodówki czy RPG, pochłaniające wiele godzin i dobrze wykorzystujące pada. Usługa od strony technicznej jest również dopracowana, szczególnie przypadła mi do gustu synchronizacja zapisów gry pomiędzy urządzeniami (muszą być zalogowane do tego samego ID w Game Center). Przeglądanie gier nie należy jednak do wygodnych, interfejs App Store nie pozwala na wyświetlenie prostej listy wszystkich gier i sortowanie ich według gatunków, wszystko opatrzone jest dużymi kafelkami ze zrzutami ekranu, co może być problemem, gdy biblioteka tytułów stanie się obszerniejsza. Pomimo średnio intuicyjnej nawigacji udało się mi znaleźć kilka świetnych gier, które zdecydowanie warto sprawdzić. To nie recenzje, a jedynie krótkie opisy tego, co je wyróżnia. Kolejność jest przypadkowa – nie sposób porównać ze sobą tak różnych gier.
Oceanhorn 2
Jedną z pierwszych i najczęściej recenzowanych gier z Apple Arcade było Oceanhorn 2. Pierwsza odsłona spotkała się z dobrym przyjęciem z racji rozbudowanego świata i bardzo wciągającej, choć prostej rozgrywki. Druga część, choć ma podobny styl graficzny, to stawia znacznie mocniej na elementy walki i eksploracji, a całość mocno przypomina Zelda: Breath of the Wild, wydane na Nintendo Switch. Historia jest co prawda mało oryginalna, ale stanowi pretekst do odkrywania całkiem zróżnicowanego i ładnego świata, stawiającego przed graczem wyzwania logiczne (choć zagadki są proste) oraz zmuszającego do konfrontacji z przeciwnikami. Ci zachowują się odmiennie, każdy ma własny schemat zachowań. Walkę i eksplorację urozmaicają też kolejne przedmioty, pozwalające na przykład przesuwać elementy otoczenia, co daje w efekcie dostęp do nowych obszarów. Szkoda jedynie, że twórcy nie pokusili się o mocniejsze rozbudowanie elementów zręcznościowych, bohater sam skacze i wspina się na przeszkody, ale zakładam, że wynika to z konieczności zachowania wygodnego sterowania również za pomocą ekranu dotykowego.
Oceanhorn 2 dostępne jest w App Store
Sayonara Wild Hearts
Apple Arcade pełne jest nie tylko pięknych, ale i oryginalnych gier. Sayonara Wild Hearts to coś, czego nikt się nie spodziewa: połączenie gry zręcznościowej i muzycznej (a właściwie rytmicznej), ubrane w niesamowitą, neonową oprawę graficzną i doskonałą ścieżkę dźwiękową. Etapy są bardzo krótkie, ale dość wymagające, jeśli zależy nam na wysokim wyniku. Wciąga od samego początku, ma w sobie coś hipnotyzującego, przywodzącego na myśl Tap Tap Revenge, czyli jedną z pierwszych gier rytmicznych na iOS. Tam również, dzięki ścisłemu powiązaniu muzyki z akcją oraz ruchami gracza, nawet krótka sesja pozwalała oderwać się myślami od tego, co je nam aktualnie zaprzątało. Warto dodać, że gra ma polską lokalizację, obejmującą wyłącznie tekst.
Sayonara Wild Hearts dostępne jest w App Store
Frogger in Toy Town
Froggera zna pewnie większość osób, które zaczynały swoją przygodę z grami przynajmniej 20 lat temu. Kultowa zręcznościówka doczekała się zupełnie nowej wersji, w której prócz zielonego bohatera i przecinających planszę przeszkód zmieniło się praktycznie wszystko. Kierując poczynaniami tytułowej żaby, pokonujemy zabawkowe ulice, unikamy przeciwników, wystrzeliwujących w powietrze długopisy i inne przeszkody, a także siejemy zniszczenie, wywracając klocki, wtaczając kule pod koła samochodów, powodując karambole, a także korzystamy z pomocy w postaci bomb czy piłek. Fizyka obiektów jest bardzo dobra, choć w zabawie przeszkadza trochę toporne sterowanie bohaterem, które ciężko wyczuć. Nie najlepsze są też animacje, które nie łączą się płynnie ze sobą. Tyczy się to, paradoksalnie, żaby, którą sterujemy, dziwi mnie więc, że nie potraktowano ich priorytetowo. Bardzo dobre wrażenie robi efekt tilt-shift, potęgujący wrażenie zminiaturyzowanego świata.
Frogger in Toy Town dostępne jest w App Store
Super Impossible Road
Proste w założeniu gry doskonale sprawdzają się w krótkich, kilkuminutowych sesjach pomiędzy sprawami, którymi się zajmujemy. Super Impossible Road należy do tych mikrowyzwań, które wymagają pełnej koncentracji – gra jest niesamowicie szybka, a najmniejszy błąd pozwala nie tyle zapomnieć o najwyższej ocenie za pokonanie etapu, ale w przypadku trudniejszych momentów uniemożliwia ukończenie go w ogóle. Wydawać by się mogło, że kierowanie kulą toczącą się po zawieszonym w przestrzeni torze nie powinno być tak skomplikowane, lecz gdy raz po raz wypadamy z niego, by po chwili w powietrzu na niego wrócić, a na dodatek skonfigurowaliśmy pojazd tak, że mocno się od niego odbija, wyzwanie staje się wręcz frustrujące. Niemniej jednak ta gra bardzo mnie wciągnęła, przede wszystkim dlatego, że łączy banalne zasady z prawdziwym wyzwaniem.
Super Impossible Road dostępne jest w App Store
Overland
Apple Arcade to nie tylko gry zręcznościowe, ale i taktyczne. Overland jest nietypową grą turową, łączącą elementy survivalu, przygodówki i strategii. Kierujemy poczynaniami osób w środku inwazji bliżej niezidentyfikowanych stworów, a naszym zadaniem jest przede wszystkim przetrwanie. Bohaterowie są losowi, podobnie jak miejsca, które odwiedzamy – gdy wszystkie kierowane przez nas postacie giną, zaczynamy od nowa, nie cofając się do żadnego punktu zapisu. Głównym środkiem lokomocji jest samochód, więc kluczowe jest zdobywanie paliwa, tankowanie i unikanie przeciwników bądź walka z nimi. Początkowe etapy nie stanowią wyzwania, jednak w późniejszych musimy decydować, czy oszczędzić paliwo i odpuścić dokładną eksplorację otoczenia, czy też pozbyć się oponenta, by móc przeszukać teren i zdobyć dodatkowe przedmioty. Wszystko ubrano w bardzo klimatyczną oprawę graficzną i dźwiękową – środki audiowizualne są oszczędne, wręcz surowe. Choć to nie ten gatunek, to Overland skojarzyło się mi z The Walking Dead – tu również zdarza się, że towarzysze giną, tyle że tu jest to zawsze wina gracza.
Overland dostępne jest w App Store