Dziennik Razer Blade 15 2020 – Geekbench 5 i czy osiągnie 300 fps w Valorant?
Niedawno opisywałem specyfikację Razer Blade w wersji 15-calowej, który dotarł do nas do testów. Ten model jest wyposażony w wyjątkową 300 Hz matrycę, przeznaczoną głównie dla graczy – twórcy raczej powinni zainteresować się ekranem 4K OLED – o rozdzielczości 1920×1080 px, 8-rdzeniowego Intela Core i7-10875H oraz GeForce’a RTX 2070 Max-Q, i w końcu przybliżę Wam wydajność tego komputera.
Pierwsze wrażenia
Ten komputer naprawdę żywo przypomina MacBooki Pro, z tą różnicą, że jest czarny jak smoła. Ma też pokaźniejszą liczbę portów różnego typu, dzięki czemu nie będziemy musieli sięgać tak często po różnej maści przejściówki, co mnie bardzo cieszy.
Chciałbym zacząć od trzech „wad” komputera, na które bardzo szybko zwróciłem uwagę. Ale nie martwcie się – to drobnostki w porównaniu z całością.
Po pierwsze, krawędzie obudowy, tam gdzie opieramy nadgarstki, są ostre, więc jeśli trzymacie dłonie w nietypowy sposób, to może być to niekomfortowe. W moim przypadku przestrzeni jest na tyle dużo, że skóra nie wchodzi w kontakt z brzegami, więc nie jest to dla mnie przeszkodą, ale wiem, że paru z Was narzekało na to w MacBookach, dlatego o tym wspominam.
Po drugie, ekran ma proporcje 16:9. To dobre dla kina, ale niekoniecznie dla pracy. Osobiście jestem fanem proporcji 16:10 (3840×2400, 2560×1600, 1920×1200, itd.) lub 3:2 (jak w produktach Surface) z jednego prostego powodu – mamy więcej pionowej przestrzeni do wykorzystania, która jest dla mnie osobiście istotniejsza niż pozioma. Oczywiście każdy ma własne preferencje, więc dostosujcie tę uwagę do siebie.
Trzecią rzeczą, która mi się nie podoba, to fakt, że cały touchpad nie jest klikalny. Jeśli chcecie wykonać lewy lub prawy klik, fizycznie naciskając touchpad, to należy to robić odpowiednio w dolnym lewym lub prawym rogu. Jego rozmiar i zachowanie jest natomiast bez zarzutu. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy pierwszy raz skorzystałem z Apple’owego trackpada i kiedy dostrzegłem przepaść, która dzieliła go od tego w moim Thinkpadzie. Te czasy się skończyły – precyzja prowadzenia kursora w Razerze jest więcej niż dobra i w żadnym momencie nie wykonałem ruchu, który by mnie zdenerwował. Denerwujący model klikania rozwiązałem, poprzez aktywację tapnięć jednym lub dwoma palcami.
Ostatni mój zarzut jest do kształtu strzałek na klawiaturze – są takie same jak w moim MacBooku Pro z 2016 roku. Powtarzam to Apple’owi od lat, niedawno powiedziałem o tym Microsoftowi i teraz czas na Razera – takie strzałki są gorsze od odwróconego układu T, ponieważ nie pozwalają zorientować palców na nich bezwzrokowo. Apple wróciło do tego lepszego układu i mam nadzieję, że wszyscy pójdą jego śladami.
Poza tymi trzema subiektywnymi punktami, komputer jest w zasadzie pancerny. Znosi wszystko dzielnie i nie sprawuje żadnych problemów. Nadal szokuje mnie grubość przewodu od zasilania, który powinien mu zapewnić stabilne zasilanie nawet pod pełnym obciążeniem. No właśnie – ten komputer powinien być zdecydowanie wydajniejszy od MacBooków Pro dla osób, które chcą lub wymagają Windowsa. Po pierwsze, Windows jest lepiej zoptymalizowany pod rozrywkę, a po drugie, ten komputer ma 300 Hz matrycę! Nawet mój dedykowany gamingowy monitor tyle nie ma!
Valorant
To nowa pozycja w świecie FPS-ów, która jest stale rozwijana i chociaż twórcy nieco zbłądzili ostatnio, jednocześnie nie przywiązując należytej uwagi do niektórych aspektów gry, to jeden to obecnie najbardziej współczesny tytuł, którego gracz definitywnie skorzysta z 300 Hz matrycy.
To, ile razy obraz na ekranie jest odświeżany (Hz), ma ogromne znaczenie dla tego typu strzelanek (w stylu CS:GO). Matematyka jest prosta – jeśli na ekranie w każdej sekundzie wyświetla się więcej klatek na sekundę, to szybciej dostrzeżemy przeciwnika, gdy ten np. wychodzi zza rogu, a to z kolei oznacza, że będziemy mogli szybciej zareagować i go zabić. Brutalne, ale nie martwcie się – odrodzi się po paru minutach.
Jak się okazuje, Razer Blade wyposażony w 2070 Max-Q, potrafi bez większych problemów utrzymywać ilość klatek na sekundę w rejonie 300-400. To jest o tyle istotne, bo jeśli gracz ma skorzystać z 300 Hz, to GPU musi generować wystarczająco dużo klatek do wyświetlenia na ekranie. Jeśli będziemy grali w grę, która jest tak wymagająca, że karta graficzna potrafi tylko wytworzyć 100 klatek na sekundę, to nie skorzystamy z zalet 300 Hz ekranu. Co więcej, obraz będzie szarpał, ponieważ przejścia nie będą płynne. Wracając do fps-ów w Valorant – nie spotkałem się z sytuacją, na pełnych detalach w 1920×1080 px (a normalnie gram na niskich), aby GPU zeszło poniżej 300 fps. Stabilna średnia oscyluje w rejonie 350-400, zależnie od mapy.
Wielu z Was powie, że 300 Hz nie ma kompletnie sensu. Pewnie. Tak samo, jak Bugatti Chiron z 1500 KM, przyspieszający do 300 km/h ze startu zatrzymanego w 13,6 s, jest kompletnym absurdem. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym go mieć. W tym temacie niedawno cytowałem Michaela Ballabana:
Dzięki szeroko zakrojonym i energicznym testom, jako dziennikarz motoryzacyjny, ustaliłem prawidłową liczbę koni mechanicznych.
Prawidłowa ilość to oczywiście 300 koni mechanicznych.
Coś więcej niż 300? Absurdalna, niebezpieczna ilość. Coś mniej? Wynoś się stąd mięczaku.
Na obecną chwilę, zaryzykuję twierdzenie, że odpowiednikiem tych 300 KM jest 144 Hz. To wartość, która daje nam wyraźną przewagę podczas grania, a jednocześnie nie wymaga absurdalnej mocy obliczeniowej od GPU. Następnym krokiem jest już 240 Hz, a od niedawna możemy doświadczyć 300 lub nawet 360 Hz. Różnica między 144 a 300 Hz nie będzie duża, ale nie zmienia to faktu, że gracz będzie miał jeszcze większą przewagę nad przeciwnikiem. W grach, w których liczy się każda milisekunda, ma to znaczenie. Na swoim własnym przykładzie mogę powiedzieć, że sama zmiana monitora z 60 Hz na 144 Hz spowodowała, że w ciągu niecałego tygodnia skoczyłem o 2 rangi w CS:GO, a gdy odesłałem monitor po testach, prawie natychmiast je straciłem. Dopiero po wyposażeniu się w 240 Hz monitor ponownie zacząłem wyraźnie lepiej grać.
Wadą posiadania monitora z wysoką częstotliwością odświeżenia jest fakt, że potem każdemu 60 Hz monitorowi brakuje płynności. To między innymi dlatego tak ważny jest dla mnie ProMotion (120 Hz) w iPadach i iPhone’ach.
Geekbench
W ramach testów, czekając aż zakończy się instalacja pewnej bardzo wymagającej gry, zrobiłem Geekbencha 5, aby mniej więcej wiedzieć, z czym mamy do czynienia.
Co ciekawe, względem oficjalnych wyników Geekbencha, wynik single-core jest o 100 pkt. wyższy, a multi-core o 1000 pkt. niższy. Nie wiem z czego to wynika, ale może to być kwestia tego, że instalacja Windowsa na tym komputerze jest już lekko zapchana.
Pamiętajcie proszę, że to 45 W CPU w obudowie laptopa niewiele grubszego niż MacBook Pro 16″, który wydajnością w operacjach jednordzeniowych jest porównywalny z i9-9900K (95 W TDP). Wielordzeniowe operacje już cierpią względem desktopowego CPU – i7-10875H jest wolniejszy od i9-9900K o jakieś 38%, ale za to porównywalne z najdroższym MacBookiem Pro 16″. A GPU?
16-calowy MacBook Pro uzyskuje ok. 38 tys. w OpenCL, więc Razer Blade 15 jest ok. dwukrotnie szybszy. Inaczej… 2070 Max-Q (a można do tego modelu zamówić szybsze GPU) ma większą wydajność w OpenCL niż Radeon Pro Vega 64 z iMaców i jest w benchmarkach szybsza od Radeona 5700 XT.
Na deser jeszcze zostawiłem Wam wyniki CUDA i Vulkan (oficjalne wyniki to odpowiednio 64915 i 62663 pkt.).
W następnym teście sprawdzę jak to GPU spisuje w absolutnie najtrudniejszych możliwych warunkach – wkrótce tutaj na iMagazine.