Dobra mysz i klawiatura do home office nie muszą być drogie
Już ponad rok temu wiele osób musiało, niemal z dnia na dzień, przenieść swoją pracę z biura do domu. Wydawać by się mogło, że skoro większość z nas nawet w biurowej przestrzeni pracowało na laptopach, to nie będzie większej różnicy, w wykonywaniu zadań na tym sprzęcie, w warunkach domowych. Okazuje się, że niekoniecznie.
Teoretycznie pracodawca powinien nam zapewniać odpowiednie warunki do wykonywania pracy. Należy do tego zaliczyć również stanowisko, przy którym będziemy ją wykonywać. Dlatego powinniśmy mieć dopasowane biurko, krzesło/fotel, wygodną klawiaturę i myszkę itp. Jak wygląda to w praktyce? Wiadomo, że nie tak kolorowo i zazwyczaj mamy po prostu laptopa na blacie, przy którym siedzimy na czymś nieco wygodniejszym, niż taboret. Ergonomia pracy często pozostawia wiele do życzenia. W momencie, w którym na co dzień zaczęliśmy pracować w domu, warunki w większości przypadków jeszcze bardziej się pogorszyły. Najprawdopodobniej ciężko jest nagle znaleźć miejsce na nowe biurko i fotel, dlatego siedzimy przy stole w jadalni na zwykłym drewnianym krześle. Jednak naszą pracę może usprawnić nowa myszka i klawiatura, które podłączymy do naszego laptopa i dzięki którym będziemy mogli choć trochę lepiej ustawić nasze ciało przy pracy. Jednak taki zestaw zazwyczaj łączy się kosztami, które niekoniecznie pokryje nam nasz pracodawca, a sami raczej nie chcemy w to inwestować dużych kwot. Na szczęście, są rozwiązania, które nie wymagają wielkich nakładów finansowych.
Niedrogo i przyzwoicie
Na co dzień pracuję przy komputerze wyposażony w zestaw od Logitech, a dokładnie w mysz MX Master 3 i klawiaturę MX Keys, o których pisałem tutaj. Jest to dla mnie zestaw na ten moment idealny. Kiedy odezwała się do mnie firma Logitech z pytaniem, czy nie chciałbym sprawdzić innego zestawu, postanowiłem spróbować. Tak oto wylądowała u mnie mysz M590 Multi-Device Silent oraz klawiatura K360 Wireless Keyboard. Koszt takiego zestawu to koło 400 zł. Muszę jednak od razu powiedzieć, że sam nie używałem go jakoś nadmiernie dużo. Dlaczego? Oddałem go do dłuższych testów mojej żonie.
Kiedy rok temu przyjechała z laptopem do domu, usiadła przy stole (biurko jest moje i go nie oddam) i miała przed sobą tylko komputer i przewodową myszkę. Po kilku tygodniach patrzenia jak się męczy, podłączyłem jej zewnętrzny monitor, który gdzieś zalegał w szafie, a ja sobie o nim nagle przypomniałem. Pomyślałem więc, że dobrze by było, jakby miała do dyspozycji jeszcze oddzielną klawiaturę, inną niż laptopowa, i mysz nieco porządniejszą, niż posiadana. Dlatego wyżej wspomniany zestaw wstrzelił się doskonale.
Cicha mysz
Już po pierwszym wzięciu do ręki myszki, słychać – choć powinienem napisać, że nie słychać – dlaczego ma w nazwie silence. To naprawdę ciche urządzenie. Tak ciche, że moja MX Master 3 to przy nim jakiś krzykacz i awanturnik. Mysz bardzo dobrze leży w dłoni, choć docenią je przede wszystkim osoby drobniejsze. Jeśli chodzi o jakość wykonania, to przyznaję, że choć nie jest to najwyższa półka, to całość jest raczej miła w dotyku i plastik nie sprawia wrażenie taniego – a nawet jeśli, to rekompensuje to cicha praca.
Mysz posiada precyzyjne kółko, które dodatkowo pracuje na boki oraz wyposażone jest w przycisk. Zaraz poniżej na grzbiecie urządzenia mamy klawisz do przełączania się pomiędzy komputerami – możemy sparować dwa z jedną myszką. Pod kciukiem znajdziemy również dwa przyciski, które możemy skonfigurować.
Logitech M590 obsługuje technologię Logitech Flow, dzięki której możemy przenosić, kopiować czy wklejać pliki pomiędzy dwa komputerami, również wyposażonymi w dwa odmienne systemy operacyjne. Przyznam szczerze, że bardzo pozytywnie mnie ten fakt zaskoczył, gdyż do tej pory kojarzyłem tę funkcję raczej z droższymi modelami urządzeń od Logi.
No dobrze, ale jak wspomniałem wyżej, sam korzystałem z myszy naprawdę niewiele. Jak więc ocenia ją Dyrektor ds. Testów Sprzętu w moim domu?
Początkowo trudno było mi się przyzwyczaić do nowej myszki, ponieważ moja firmowa jest ze mną od kilku lat. Zachęcał mnie jednak do niej fakt, że jest bezprzewodowa, bo przy moim aktualnym stanowisku pracy nie ma za bardzo miejsca na kable. Dodatkowo bardzo szybko spodobało mi się, jak cicha i precyzyjna jest ta myszka. Praca na dokumentach, przewijanie i zaznaczanie tekstu stały się dzięki niej wygodniejsze.
Wygodna klawiatura
Po dobrym wrażeniu, jakie wywarła na mnie M590, przyszedł czas na klawiaturę K360. Tu niestety jest nieco gorzej, bo wyraźnie widać i czuć, iż jest to urządzanie tańsze i jakościowo mocno odstające, chociażby od mojej MX Keys. Jednocześnie mam wrażenie, że i tak wypada ona jakościowo lepiej, niż wiele klawiatur w laptopach, które często dostajemy jako służbowe.
Klawisze są od siebie wyraźnie oddzielone i mają dość wysoki skok, dzięki czemu pisze się na nich wygodnie. Sam jestem przyzwyczajony już do innych klawiatur – czy to MX Keys, czy klawiatury Apple – i raczej ciężko byłoby mi się na stałe przenieść na K360. Biorę jednak poprawkę na to, że nie ja jestem targetem tego produktu.
Dla mnie osobiście dyskwalifikacją jest tu brak podświetlanych klawiszy, ale nie ma co się ich spodziewać w urządzeniu za 200 zł. Na plus na pewno są tu klawisze funkcyjne do obsługi multimediów oraz same rozmiary. Według producenta jest ona o około 20% mniejsza niż większość klawiatur. Jeśli chodzi o szerokość, to na pewno jest mniejsza od mojej – a również posiada pole numeryczne.
Sama instalacja klawiatury jest dziecinnie prosta, bo podłączamy do komputera odbiornik Bluetooth, odblokowujemy baterię i tyle. Działa. Bateria ma starczyć na 3 lata, czyli w zasadzie możemy o niej zapomnieć. Klawiatura jest wyposażona w dwie uchylane nóżki, dzięki czemu możemy ją ustawić pod innym kątem.
Chociaż na co dzień klawiatura jest przy komputerze mojej żony, która ogólnie ją chwali za wygodę i rozmiary, to postanowiłem jej ją ukraść i napisać ten tekst właśnie na K360. Bałem się, że będzie mi to kiepsko szło, ponieważ moja pamięć mięśniowa zawsze daje mi w kość przy zmianie urządzenia do pisania. Tutaj jednak obyło się bez większych dramatów. Po zrobieniu kilku błędów, szybko zacząłem pisać tak, jak na co dzień i sam tekst powstał w miarę szybko. Wniosek? To naprawdę jest wygodna klawiatura do pisania – nie jest idealna, ale sprawdzi się większości użytkowników do zwykłej, codziennej pracy biurowej.
Sprzęt za rozsądną cenę
Dobra, przyznaję, że jak na zestaw za około 400 zł (dokładna cena zależy do sklepu), to jest lepiej, niż się spodziewałem. Biorąc pod uwagę, że zarówno moja mysz, jak i klawiatura, każde z osobna są droższe niż właśnie ten zestaw, to spodziewałem się o wiele mniejszego komfortu w użytkowaniu. Zarówno M590 jak i K360 to ciekawe propozycje dla wszystkich tych, którzy chcieliby nieco doposażyć swoje domowe stanowisko pracy, ale nie chcą w to inwestować dużej kwoty. Niewielkie rozmiary obu urządzeń gwarantują, że zmieszczą się na większości biurek, stołów, czy też innych ciasnych zakamarków w naszych domach i pracy zdalnej. Nie ucierpiała przy tym wygoda i precyzja użytkowania. Tak jak wspomniałem wcześniej, sam nie jestem grupą docelową tego sprzętu, ale myślę, że znajdzie on zwolenników. Stosunek jakości do ceny jest tu na dobrym poziomie, a dla wielu to jedno z podstawowych kryteriów.