Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Przeczytałem najnowszy raport nt. folowoltaiki w Polsce – jest super (!), tyle, że nie…

Przeczytałem najnowszy raport nt. folowoltaiki w Polsce – jest super (!), tyle, że nie…

0
Dodane: 2 lata temu

Zanurzyłem się w lekturze najnowszego raportu Instytutu Energii Odnawialnej pt. „Rynek fotowoltaiki w Polsce 2023”, który opublikowano 23 maja 2023. Ta cykliczna publikacja dostarcza ciekawych danych, jak co roku zmienia się krajobraz energetyczny naszego kraju. Czy zdawaliście sobie sprawę że Polska już teraz jest drugim krajem Europy pod względem ilości mocy przyłączonych rocznie? A to nie jedyne niespodzianki. Niestety, są też złe wiadomości.

fotowoltaika

Raport IEO „Rynek fotowoltaiki w Polsce 2023” pokazał, że dla branży fotowoltaicznej w Polsce rok 2022 był bardzo dobrym, lepszym od dotychczas rekordowego roku 2021. Ze wszystkich OZE w Polsce to właśnie fotowoltaika jest siłą napędową odnawialnych źródeł energii. Według danych URE (Urząd Regulacji Energetyki), skumulowana moc zainstalowana w PV na koniec 2022 roku wyniosła ponad 12,4 GW. Rok wcześniej było to 7,7 GW. Oznacza to, że w ciągu 12 miesięcy moc funkcjonujących w Polsce panel PV wzrosła o 4,7 GW, co jest drugą (po Niemczech) wartością w Europie.

Nie koniec na tym, może i w liczbach bezwzględnych staliśmy gorzej niż nasi zachodni sąsiedzi, ale w dynamice nie mamy sobie równych. Tempo wzrostu tego rynku w Polsce to 61%, żaden inny kraj w UE nie uzyskał tak wysokiej dynamiki wzrostu, a średnia dla UE to 22%.

Polska prosumentami stoi. Udział najmniejszych mikroinstalacji (o mocy nie większej niż 50 kW) w ogólnym bilansie fotowoltaiki w naszym kraju to aż 74%. To w pewnym sensie budujące. Polacy widzą co się dzieje. Zarówno w sytuacji geopolitycznej, jak i na rynku paliw kopalnych. Inwestują prywatnie we własne mikroelektrownie fotowoltaiczne jak nigdy wcześniej.

Co więcej, udział energii z PV w ogólnej produkcji prądu z OZE wzrósł z 3 proc. w 2019 roku do ponad 23,3% w 2022 roku. W całkowitym miksie energetycznym (całkowita generacja) fotowoltaika stanowi już 4,5 proc. Cztery lata temu nie było to nawet pół procenta. Polska jest obecnie szóstym krajem UE pod względem mocy zainstalowanej z PV i jedynym przedstawicielem Europy Środkowo-Wschodniej w tym gronie.

Czyli co, to chyba dobrze, prawda? Dobrą wiadomością jest świadomość tych wszystkich, co stali się prosumentami. Niestety jest też zła wiadomość, zarówno dla nich, jak i dla tych, którzy byliby potencjalnie zainteresowani dołączeniem do grona prosumentów z własną instalacją OZE.

fotowoltaika

Jeżeli ktokolwiek zechce zainstalować na swojej posesji mikroinstalację fotowoltaiczną to logiczne, że zechce ją spiąć z siecią energetyczną, do której podłączona jest dana nieruchomość. W myśl obowiązującego w Polsce prawa operator systemu dystrybucyjnego energii elektrycznej nie może odmówić prosumentowi podpięcia jego własnej mikroinstalacji PV (o mocy nie większej niż 50 kW) do sieci energetycznej. To stosunkowo nowe przepisy, jeszcze kilka lat temu pasjonaci fotowoltaiki często odbijali się od ściany. Tyle, że prawo stanowione przez ludzi nie zmienia praw fizyki.

Sieć energetyczna w Polsce wymaga modernizacji. Wymaga jej tym prędzej im więcej OZE jest w nią wpinanych. Już wcześniej wspominałem wam o czasowym, wymuszonym odcięciu polskich źródeł OZE (głównie właśnie fotowoltaiki) od systemu energetycznego z powodu nadprodukcji energii.

Fotowoltaika się w Polsce jeszcze nie rozpędziła, a już ją dławią

Co się dzieje, gdy prądu w sieci jest za dużo? Kable sieci energetycznej to nie akumulatory, fizyka uczy, że napięcie rośnie. Problem w tym, że każdy falownik mikroinstalacji fotowoltaicznej automatycznie odetnie panele od sieci energetycznej gdy napięcie w sieci przekroczy określoną wartość (zarówno na jednej fazie, jak i na każdej z trzech faz, zależnie od typu instalacji). W tym momencie „cała para idzie w gwizdek”, czyli słońce świeci, panele się marnują, bo sieć energetyczna jest niewydolna.

Najgorsze jest to, że indywidualny prosument niewiele może z tym fantem zrobić, bo nie ma żadnej władzy nad siecią energetyczną docierającą do jego nieruchomości. Owszem, można np. kupić domowy akumulator energii i w okresie nadprodukcji zachować gromadzoną przez panele energię na później, niestety, ceny akumulatorów są wciąż zbyt wysokie, by to się opłacało.

Przedstawiciele spółek energetycznych od dawna mówią, że sieci są stare, niewydolne i nie pozwalają na rozwój i dystrybucję energii rozproszonej, czyli produkowanej właśnie z OZE. A jak wygląda rzeczywistość? Od 2003 roku URE nie wydał ani jednej (!) pozytywnej decyzji dotyczącej budowy bezpośrednich linii energetycznych z dużych instalacji OZE.

Dane z dopiero co opublikowanego raportu „Rynek fotowoltaiki w Polsce 2023” pokazują, że Polacy robią co mogą, by kompensować wysokie ceny energii. Niestety o ile mamy wpływ na to, czy na dachu położymy panel PV, czy też nie, to bezpośredniego wpływu na sieci energetyczne nie mamy. O tym decydują politycy, którzy, notabene, wydają nasze pieniądze.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .