Czelendż 2023 – podsumowanie września
Wrzesień to moja ściana płaczu. Katastrofa. Nawet nie wiem co powiedzieć. To był najgorszy miesiąc w dotychczasowym moim czelendżu. Najmniej zrobionych kilometrów. Najmniej czasu na cokolwiek… zarówno w życiu prywatnym jak i biznesowo-zawodowym. Z resztą czas publikacji tego podsumowania też wiele znaczy…
Wrzesień, standardowo w mojej branży, to najaktywniejszy okres w roku. Najważniejsze premiery, prezentacje, konferencje, targi, spotkania, wszystko to odbywa się właśnie we wrześniu. Są dni, że jest po kilka konferencji dziennie. Do tego IFA w Berlinie, IAA w Monachium, premiery najnowszych iPhonów i miliona innych produktów. Słowem, nie ma czasu na aktywność fizyczną, bo jak już wróci się ze spotkań, to trzeba nadgonić robotę. M-a-s-a-k-r-a.
Wyniki września
Wrzesień w liczbach:
- przebiegłem 14,1 km (biegałem tylko 2 razy, nie udało się nawet przebiec 10k)
- przepłynąłem 1425 m (byłem raz na basenie i przepłynąłem raptem 57 basenów)
- dynamicznie przeszedłem 143,88 km
- w plenerze przejechałem 367,94 km (co jest prawie dwa razy mniej niż w sierpniu)
- 798 m przewyższenia (taka wartość na 12 jazd na rowerze jest raczej żenująca)
W przeliczeniu osiągnąłem 744,5 km. Jestem zdruzgotany.
Sytuację, przed całkowitą kompromitacją, uratowało chodzenie. Przemieszczanie się pomiędzy eventami na piechotę dało mi średnio około 5km dziennego marszu. Oczywiście nie wliczone są w to przejścia bez “treningu”.
Rower też był “grany”, ale w odróżnieniu do poprzednich miesięcy, treningi były krótkie, średnio po 20-30km. Miałem tylko dwa “dłuższe” wypady, po 60-66km.
Nie udało mi się też zamknąć dwa razy wszystkich kółek, i nie ze względu na podróżowanie, jak to miało miejsce wcześniej, ale z racji tego, że mialem takie dni, że nie odchodziłem od komputera.
Nowy sprzęt
Wrzesień jak, wspominałem wcześniej, to moment w roku, gdy pojawia się dużo nowego sprzętu. U mnie oczywiście przede wszystkim wjechały najnowsze produkty Apple – iPhone 15 Pro Max oraz Apple Watch Ultra 2.
Udało mi się też zakończyć “projekt rower“. Moja szosa wreszcie ma docelowe wyposażenie. O kołach karbonowych już pisałem wcześniej, teraz dojechały pozostałe elementy. Wymieniłem mostek i kierownicę też na karbonowe. Kierownica jest aero i ma prowadzenie linek wewnątrz. Zamontowałem też zupełnie nowe linki – lżejsze i wytrzymalsze.
Hitem są dętki TPU, które ważą zamiast ponad 120 g, tylko 28 g – dzięki temu na dwóch kołach można “oszczędzić” ~200 g, co przy ogólnej wadze jest sporą wartością. Ostatecznie całość, z pedałami, rama w rozmiarze XL (58″), waży minimalnie powyżej 8 kg – całkiem nieźle w moim odczuciu.
Wiele osób zwraca uwagę, że zamiast odchudzać rower, warto samemu to zrobić. Racja. Ale ja od początku roku już schudłem 14 kg, o ponad 2 kg więcej niż zakładałem i lżejszy już nie chcę i w sumie nie powinienem być przy swoim wzroście, a lżejszy rower zawsze lżej się prowadzi.
Podsumowując
Cóż, wrzesień nauczył mnie jednego – nie ma co odpuszczać i warto, choć na chwilę, dla zdrowia fizycznego i też, nawet przede wszystkim psychicznego, coś ze sobą zrobić. Nie ma nic lepszego jak porządnie się zmęczyć i w ten sposób zresetować umysł.
Ciśniemy!