Neuralink – pierwszy chip dla ludzkiego mózgu opóźniony
Wdrożenie pierwszego inwazyjnego chipu wszczepianego do mózgu człowieka może zostać opóźnione, po tym, jak okazało się, że układ wszczepiony w mózg pacjenta z całkowitym paraliżem czterokończynowym, został odrzucony przez mózg.
O tym, że mózg jest strukturą plastyczną wiedzieliśmy od dawna. Model patchworkowy, zbudowany na podstawie szczątkowych informacji o uszkodzeniach poszczególnych części tego niezwykle skomplikowanego narządu, który każde z nas skrywa pod czaszką, okazał się błędem. Mózg okazuje się być strukturą bardziej plastyczną i dynamiczną niż wcześniej sądzono, co pokazują ostatnie doniesienia Neuralink dotyczące niezbyt udanego działania implantu wszczepionego sparaliżowanemu pacjentowi.
Najnowszy chip-implant mózgowy Neuralink wyposażony jest w 64 elastyczne nici, inwazyjnie wszczepiane do mózgu. Na tych niciach znajdują się łącznie 1024 elektrody odpowiedzialne za pobudzanie neuronów pacjenta, jak również odczyty informacji zwrotnych.
Jak się okazało nici wszczepione w mózg pacjenta, które miały m.in. umożliwiać choremu sterowanie np. kursorem na ekranie komputera wyłącznie za pomocą myśli, częściowo zostały dosłownie wycofane, niejako wypchnięte z obszarów, w których umieścił je specjalistyczny robot chirurgiczny (pojedyncza nić jest cieńsza od ludzkiego włosa, stąd konieczność użycia maszynowej precyzji chirurgicznej).
Wszczepienie chipa Neuralink pierwszemu pacjentowi nastąpiło w 28 stycznia br. Pacjent, 29-letni Noland Arbaugh cierpiący na porażenie czterokończynowe w wyniku wypadku, dzięki implantacji mógł myślami wykonywać np. ruch kursorem, grać w gry na komputerze. Elon Musk w typowym dla siebie stylu obwieszczał światu że wyniki są obiecujące, a Arbaugh wraca do zdrowia (co samo w sobie jest dość buńczuczne, bo jakakolwiek protetyka, nie stanowi powrotu do zdrowia, to jedynie próba ułatwienia funkcjonowania chorej osobie).
Dziś wiadomo jednak, że próba nie okazała się tak udana, jak to wcześniej sugerował szef Neuralinku. Część nici implantu przesunęła się z obszarów, w których pierwotnie je umieszczono, co stanowi problem. Choć akurat w przypadku Arbaugha raczej nie ma obecnie poważnego ryzyka zagrożenia dla jego zdrowia, to nietrudno sobie wyobrazić, że w przypadku wdrożenia tego typu implantów i stosowania ich w obszarach o znacznie większym znaczeniu dla podstawowych funkcji życiowych, przesunięcie się nici i pobudzanie nie tych grup neuronów co trzeba mogłoby mieć tragiczne skutki.
Niemniej Neuralink się nie poddaje, szuka rozwiązania problemu i poszerza zakres badań. Na podstawie zgody wydanej przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) jeszcze w tym roku firma chce dokonać kolejnych 10 implantacji ludzi.