Auto tygodnia #43 – Citroën C5X 225 [Galeria]
Nowy Citroën C5X to samochód, który wymyka się sztampowym klasyfikacjom. Niby nie jest to SUV, ale jakiś podniesiony, kombi też nie, ale zapakujesz tu dużo, do tego jeszcze hybryda plug-in. Misz-masz? Może, ale za to jaki wygodny!
Wygląd jest tutaj bardzo specyficzny, auto jest wręcz awangardowe. Mnie osobiście ta francuska awangarda przypadła do gustu nawet w obrzydliwie pochmurny dzień zdjęciowy, ale cóż, gusta mamy różne. Znacznie ważniejsze jest jednak to, że stylistyka ta w żadnym razie nie poświęca funkcjonalności, jakiej można by oczekiwać od pojazdu mierzącego ponad 4,8 metra. A sylwetka? Cóż, jedni zobaczą w niej crossovera, inni podniesionego liftbacka, jeszcze inni wygładzone, awangardowe kombi, grunt że to auto jest jakieś. Niebanalnym stylem nawiązuje do legendarnych aut francuskiej marki.
Szczególnie odważnie zaprojektowano tu pas przedni z odrębnymi, podwójnymi modułami świateł dziennych oraz odseparowaną częścią reflektorów mijania i drogowych. Choć reflektory przypominają nieco klasyczne klosze z odbłyśnikami, żarówek tu nie ma, zarówno z przodu jak i z tyłu egzemplarza testowego mogłem liczyć na pełne LED-y z automatyką świateł drogowych.
Wnętrze też pokazuje, że ktoś tu się postarał. Swobodna zabawa stylem i formą, mieszanie różnych faktur, materiałów. Ten kokpit może się podobać. Udanie moim zdaniem łączy minimalizm z niezbędną funkcjonalnością, a także klasyczną ergonomię z ekranozą, jedyne do czego bym się przyczepił to zbyt dużo piano black, szczególnie w tunelu centralnym, czyli tam, gdzie jednak nasze dłonie czasem sięgają.
Przestronność w drugim rzędzie nie podlega dyskusji. Na tylnej kanapie zmieszczą się naprawdę wysokie osoby, nie zabraknie im miejsca zarówno na kolana, jak i na stopy czy nad głową. Bez najmniejszych problemów wpakujemy tu dwa foteliki dziecięce, doceniam też, że isofiksy zaślepiono suwaczkami, a nie zaślepkami, które pierwsze co robią, to gdzieś się zapodziewają. Same dwubarwne siedzenia to też ciekawy pomysł na ożywienie tego wnętrza, ale bez nadawania mu sztucznej, przefasonowanej pikanterii. Jest w sam raz.
O ile we wnętrzu jest mnóstwo miejsca, o tyle bagażnik już rekordowy nie jest. Owszem, to płaska i foremna przestrzeń, jej kubatura według danych producenta to 485 litrów. Nie jest to mało, ale z drugiej strony konkurencja z segmentu o tej długości (np. nowy VW Passat) oferuje sporo więcej tej przestrzeni na pakunki. Na dodatek część tego miejsca zajmuje ładowarka (przypomnę, to hybryda plug-in). Na plus osłonięta wnęka w prawym nadkolu, jest gniazdko 12 V, są cięgna do złożenia oparć kanapy, która składa się w proporcjach 40/60, ale ma w większej części przelotkę na dłuższe przedmioty.
Pod maską mamy układ typu hybryda plug-in, czyli połączenie turbodoładowanego, czterocylindrowego silnika benzynowego o pojemności 1,6 z jednostką elektryczną. Całość oferuje dość pokaźne 165 kW mocy (225 KM). Sam benzyniak ma 181 KM. W efekcie auto oferuje całkiem niezłe osiągi. W trybie sport, kiedy automatyczna przekładnia sprawniej zmienia przełożenia, napęd jest w stanie uzyskać 100 km/h nawet w 7,8 sekundy. Co aż nadto wystarcza, bo ten pojazd jest nastawiony przede wszystkim na komfortową, a nie dynamiczną podróż. Świadczy o tym przede wszystkim układ zawieszenia, charakterystycznie nieco nurkujący przy silniejszym hamowaniu, czy unoszący nieznacznie przód, gdy ruszymy z impetem.
Co prawda ten wóz nie ma już legendarnego, hydropneumatycznego zawieszenia. Ostatnim takim modelem w gamie Citroena był nieprodukowany już C5. Niemniej choć układ zawieszenia jest tu bardziej klasyczny, bo mamy amortyzatory, ale ze specjalnym dodatkiem: specjalnymi hydraulicznymi ogranicznikami.
Ich zadaniem jest dbałość o skuteczniejsze niwelowanie niedostatków nawierzchni, po której się tym autem poruszamy. I wiecie co? Działa to nadspodziewanie dobrze! Pojazd ten zapewnia naprawdę doskonały komfort podróżowania w kontekście zawieszenia. Nic w tym segmencie nie będzie równie wygodne, a auta z całkowitą i niezależnie kontrolowaną pneumatyką będą znacznie, ale to znacznie droższe.
Testowana odmiana C5X z napędem typu hybryda plug-in potrafi część trasy przejechać wyłącznie na prądzie. Jak wiele? Gdy odbierałem auto z parku prasowego importera, komputer pokładowy dla w pełni naładowanej baterii wyświetlał mi zasięg tylko 36 km. Nie jest to wiele, jak na współczesne hybrydy plug-in, ale co ważniejsze, zasięg ten ma szanse przy spokojniejszej jeździe być realny. Akumulator trakcyjny tej hybrydy ma pojemność tylko 11,3 kWh netto, zatem nie ma co liczyć na dalekie podróże na prądzie. Niemniej gdy często jeździsz tylko po kilka kilometrów odwożąc dzieci do szkoły, czy jadąc do pobliskiego sklepu po zakupy, to paliwa nie zużywasz prawie wcale. W dłuższej trasie, wynik uzyskany przeze mnie widzicie na powyższym zdjęciu pokazującym wskazania komputera na ekranie head-up display (tak HUD jak najbardziej może być na wyposażeniu).
Zrobiłem też test, czy elektryczny napęd przy spokojnej jeździe potrafi być efektywny. Potrafi. Startowałem w 24 kilometrową trasę z pokazywanym na prądzie zasięgiem zaledwie 16 km i 63% baterii. Trasa obejmowała przejazd głównie drogą krajową (ograniczenie do 90 km/h) i kawałek przez teren zabudowany. Komputer pokładowy Citroena poważnie niedoszacował możliwości elektrycznego składnika układu napędowego. Gdy dotarłem do celu wciąż miałem 8 km zasięgu, a średnie zużycie energii w pokonanym odcinku wyniosło tylko 16,3 kWh/100 km, przy 8°C.
Auto duże, z wyróżniającym się stylem nadwozia i wnętrza, przestronne, funkcjonalne, bardzo wygodne w trasie i… niestety nie tanie. Jak widać aktualnie ceny zaczynają się od 177 650 zł za bazową wersję wyposażenia napędzaną małym (zbyt małym jak na tak duże auto) silnikiem 1.2 PureTech 130, testowana 225-konna hybryda plug-in w aktualnym cenniku startuje od 239 000 zł, a topowa odmiana to już blisko 260 tys. zł. W tej cenie można już przebierać, na rynku jest choćby Škoda Superb kombi, Peugeot 508 kombi, VW Passat (już tylko kombi), czy choćby VW ID.7 Tourer.
Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem pracy i komfortu układu jezdnego Citroën C5X zapewnia największą gładkość jazdy spośród wymienionych, potencjalnych konkurentów. Niemniej różnice nie będą jakieś drastyczne.
Czy warto? Na pewno jest to jedna z ciekawszych propozycji w swoim segmencie, wyróżniająca się wyraźnie komfortem pracy układu jezdnego. Oryginalna stylistyka nadwozia czy wnętrza to już bardziej kwestia naszych osobistych gustów. Na koniec jeszcze galeria zdjęć opisywanego tu modelu: