Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Nowy szef NASA chce ciąć procedury, by pokonać Chiny w wyścigu na Księżyc

Nowy szef NASA chce ciąć procedury, by pokonać Chiny w wyścigu na Księżyc

0
Dodane: 3 dni temu

Pełniący obowiązki administratora NASA, Sean Duffy, w ostrych słowach zapowiedział, że nie dopuści do tego, by to Chiny jako pierwsze w XXI wieku postawiły stopę na Księżycu.

Jego bojowa retoryka i obietnica lądowania przed końcem kadencji prezydenta Trumpa stoją jednak w rażącej sprzeczności z opiniami ekspertów i realiami programu Artemis, a sugestie dotyczące zmiany podejścia do bezpieczeństwa budzą ogromne kontrowersje.

Polityczne obietnice kontra opinie ekspertów

Podczas spotkania z pracownikami NASA, Duffy nie krył irytacji po niedawnym przesłuchaniu w Kongresie, podczas którego jego poprzednik, Jim Bridenstine, stwierdził, że „jest wysoce nieprawdopodobne, aby Stany Zjednoczone pokonały prognozowany harmonogram Chin”.

Duffy skomentował to słowami: „Byłem o to zły. Niech mnie diabli, jeśli to jest historia, którą napiszemy. Pokonamy Chińczyków na Księżycu”. Problem w tym, że optymizmu Duffy’ego nie podzielają eksperci. Ceniony analityk Dean Cheng przyznał w rozmowie z Ars Technica, że przy obecnym tempie jest „całkiem prawdopodobne”, że to chińscy tajkonauci wylądują na Księżycu jako pierwsi.

Surowa rzeczywistość programu Artemis

Ambicje nowego szefa NASA zderzają się z twardą rzeczywistością. Misja lądowania na Księżycu, Artemis III, choć oficjalnie planowana na 2027 rok, jest według większości obserwatorów niemożliwa do zrealizowania w tym terminie.

Program jest uzależniony od wielu kluczowych elementów, które wciąż nie są gotowe: SpaceX musi dostarczyć w pełni sprawny i bezpieczny lądownik Starship, firma Axiom musi ukończyć skafandry kosmiczne, a sama NASA musi zintegrować te wszystkie, niezwykle skomplikowane systemy. Obietnica Duffy’ego o lądowaniu przed styczniem 2029 roku wydaje się więc bardziej myśleniem życzeniowym niż realną oceną sytuacji.

Kontrowersyjna sugestia: mniej bezpieczeństwa, więcej postępu?

Największe poruszenie wywołała jednak sugestia Duffy’ego, że aby przyspieszyć, NASA być może będzie musiała zrewidować swoje podejście do bezpieczeństwa.

„Czasami możemy pozwolić, aby bezpieczeństwo stało się wrogiem postępu. […] Nie możemy stać po stronie nierobienia niczego, ponieważ boimy się podjąć ryzyko” – powiedział pracownikom.

To niezwykle kontrowersyjne słowa w agencji, która ma za sobą tragiczne doświadczenia z katastrofami promów Challenger i Columbia, spowodowanymi właśnie przez niedostateczne procedury bezpieczeństwa. Zresztą i w programie Apollo, napędzanym przecież rywalizacją USA ze Związkiem Radzieckim, nie brakowało tragicznych wydarzeń, jak choćby pożar i śmierć załogi Apollo 1.

Wyścig z czasem i realiami

Na razie Sean Duffy dużo mówi o wyścigu kosmicznym, ale jego słowa nie znajdują pokrycia w faktach. Aby amerykański astronauta stanął na Księżycu przed 2030 rokiem, potrzeba nie tylko cudów technologicznych ze strony SpaceX, ale być może również ryzykownej zmiany fundamentalnej filozofii NASA.

Pytanie, które stawia Eric Berger z Ars Technica, pozostaje otwarte: czy to wszystko jest tylko polityczną mową na wysokim szczeblu, wygłaszaną przez ludzi, których już dawno nie będzie na stanowiskach, gdy na Księżycu oficjalnym językiem stanie się mandaryński?

NASA przedstawiło szczegółowy plan powrotu na Księżyc

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .