Oszukać i wzruszyć
Jestem fotografem. Najważniejsze jest potrafić patrzeć. Czy zdjęcie lub obraz pozwala nam na to? Czy patrząc na reportaż fotograficzny, jesteśmy w stanie powiedzieć: „Tak, to jest takie”.
Moje zdjęcie. To powyżej. Dwoje dzieci. Dwoje dorosłych. Jedna z osób z lewej strony ucieka z kadru. Mężczyzna w głębi obserwuje dzieci. Dziewczynka ubrana w strój, który sugeruje, iż jest to miejsce związane z kulturą arabską.
W centrum chłopiec w wieku dziewczynki. Ma w dłoni pistolet lub coś, co go przypomina i celuje w dziewczynkę. Ona ucieka.
Co widzimy, my, w Europie? Mężczyznę, który zabija kobietę. Ma nad nią władzę, może nawet ją zabić i nikt mu nie przeszkadza. Druga kobieta widząc to, ucieka, a drugi mężczyzna obserwuje z aprobatą.
Jak było naprawdę? Szedłem wąskimi uliczkami. Gorąco. Około 50 stopni w cieniu. Ostatnie miasteczko przed Saharą. Wyszedłem na mały placyk. Takie place służą mieszkańcom do spotykania się, gier i plotkowania. Zawsze bawią się tam dzieci. To ich świat. Tak jak kiedyś nasze podwórka z trzepakiem, przed erą komputerów i zabaw online. Dwoje roześmianych dzieci. Ganiali się. Bawili się zabawkami na wodę.
Zdjęcie zostało opublikowane we francuskich gazetach. Algieria nadal uważana jest za część Francji.
Gdy pojechałem pierwszy raz poza Europę, nie było tak źle. Trafiłem do Maroka, gdzie młody król, po rządach swojego ojca przesyconych dyktaturą, odbudowywał kraj. Potem pojechałem dalej i dalej. Trafiłem do najtrudniejszych miejsc. Przywykłem do widoku biedoty. Ubóstwa tak powszechnego, że nie zwracałem na to uwagi. Po jakimś czasie poleciałem do Indii. Opowiadałem w poprzednich numerach Weekly, jak to się stało. Potem wracałem do Indii. I to, co wyjątkowo rzuca się w oczy, to różnice klasowe. Biedota i bogactwo mieszkają na tej samej ulicy.
Powyższe zdjęcie wybrano jako jedno z 50 najlepszych zdjęć streetowych w Polsce w którymś tam roku. Zrobiłem je rankiem w Mumbaju (Bombai). Szedłem ulicą, szukając czegoś do jedzenia. To nie była dzielnica biedy, zwykła ulica. Po drugiej stronie był niewielki park. Dopiero został otwarty, bo na noc wszystkie są zamykane. Po drugiej stronie ulicy były banki i bogate rezydencje. Wspaniałe samochody lśniły zaparkowane nieopodal.
Ten pies pilnował swego pana. To dziwne, bo w wielu kulturach pies to nieczyste zwierzę. Nie jest uważany za przyjaciela, tak jak u nas (choć ja wolę koty). Ten pies patrzył na mnie, jak przechodziłem obok. Nie szczekał. Ja myślę i odbieram świat obrazami. Ten obraz dotarł do mnie, tego śpiącego człowieka i psa. Odwróciłem się i zrobiłem zdjęcie. Pies usłyszał migawkę. Dla niego to był sygnał, zagroziłem jego panu. Z głośnym ujadaniem rzucił się na mnie. Ogrodnicy z parku odpędzili go wielkimi liśćmi palmowymi, których używali do zamiatania. Śpiący człowiek nie poruszył się nawet. Nie wiem, w jakim był stanie.
Tu jest dylemat, jaki powinien być fotograf. Czy powinien się angażować, czy być tylko biernym obserwatorem. Ja jestem zdania, że tylko i wyłącznie obserwatorem, no chyba że zagrożone jest ludzkie życie. Bo żadne zdjęcie nie jest ważniejsze niż życie. Choć nie zgadam się z krytykami Kevina Cartera, na zdjęciu którego sęp czeka na śmierć dziewczynki.
Komentarze: 7
“Tu jest dylemat, jaki powinien być fotograf.”
Fotograf powinien być człowiekiem i oprócz tego że fotografuje, zachować się tak jakby zachował się nie mając aparatu.
tylko całego świata jednym gestem nie zbawisz, ale poruszyć miliony zdjęciem możesz
I uważasz ze poruszenie milionów (które się wzruszą i na tym skończy się ich empatia) jest ważniejsze niż bezpośrednia pomoc choćby jednemu człowiekowi ?
Wszystko zależy jak traktujesz fotografię. Jeśli dla ciebie to jedynie pstryki i selfie, to nie ma co się zastanawiać. Tylko pomagać, a aparat traktować jako zabawkę. Jeśli jednak aparat i zdjęcia są tak jak dla mnie to całe, życie. a przekaz jest coś wart, to nie jest już tak prosto. Chętnie bym opisał swoje zdanie na łamach iMagazine. Zobaczymy czy się uda.
Dzięki za wyjaśnienie, jak “pstrykam” zdjęcia z podróży, po to żeby poźniej przypominały mi o poznanych ludziach i miejscach to mogę byc człowiekiem. A jak “jestę fotografę” i robię np jako paparazzi, to kodeks zawodowy nie pozwala, albo przynajmniej odradza. Taki wojeryzm tłumaczony zawodowymi zasadami …
Czy można gdzieś jeszcze będzie poczytać Twoje teksty? Planujesz bądź miałeś jakies publikacje? Fajnie by było…
duzy iMagazine … zapraszam, postaram się tam znaleźć dla siebie miejsce