Weekly Chill #005
Dziś czytasz pierwsze okrągłe wydanie iMag Weekly. Już od dziesięciu tygodni spotykamy się z Wami co piątek, aby dostarczać unikatowe treści na nadchodzący weekend. Bardzo dziękuję, że jesteście, komentujecie, sugeruje i kibicujecie ekipie iMag Weekly.
Dzisiejsze Weekly Chill jest również szczególne, nie dotyczy bowiem żadnej z wcześniejszych kategorii. Nie chcę Wam dzisiaj niczego pisać o filmie, książce, muzyce. Przynajmniej bezpośrednio. Dzisiejszy odcinek chcę poświęcić YouTube’owi. Prawdziwej skarbnicy ludzkich historii. Jak z nich wyłuskać te, które są warte Waszego cennego czasu?
#005/ YouTube i Human Stories
YouTube już dawno przestał być wylęgarnią głupkowatych produkcji gimnazjalistów. Przyjmuję to za fakt, gdyż zawsze, jeśli ktoś uprze się, by znaleźć tego typu treści i sprowadzić całą społeczność do jednego mianownika – zrobi to. Nie zamierzam z tym walczyć. To jego wybór i jego strata.
Dzisiejsze wspomnienie, którym chciałbym się z Wami podzielić, wiąże się właśnie z takim wrzucaniem do jednej szuflady, wszelakiej maści Talent Show. Tych komercyjnych i tych w rozumieniu prezentowania światu własnych zainteresowań i zdolności. Mniejszych lub większych, faktycznych lub urojonych, za którymi niezmiennie stoi człowiek.
To właśnie historii ludzi szukamy na YouTube, a dziś – jak nigdy wcześniej – pragniemy wkraczać w tę historię, jak najbliżej się tylko da.
Wspomnienie
Human Stories to najbardziej pożądane treści przez każdego czytelnika, słuchacza czy widza. Tak jest od lat. Tej zasady, adepci dziennikarstwa uczą się – przynajmniej w teorii – już na pierwszym roku studiów. Medium jednak się zmienia, a niektórzy ciągle uważają, że najautentyczniejsze z tych historii znajdują się w opasłych tomiszczach. Wiele tak, ale zdecydowana większość dzieje się przecież na naszych oczach, a my już nie tylko chcemy pochłaniać Human Stories, ale także dzielić się naszą historią ze światem.
Owiane złą telewizyjną sławą Talent Show trafiają na YouTube’a od dobrych kilku lat. De facto są to ich fragmenty, które wywołały w widzach odzew – czasem ten płytki, a niekiedy dlatego, że dotarły do odbiorcy na głębszym i złożonym poziomie. To przecież między innymi dzięki Talent Show, które pamiętamy jeszcze sprzed czasów YouTube’owego boomu, ludzie odważyli się dzielić swoimi pasjami przed kamerami. W dzisiejszych vlogach jest to samo, tylko kontynuowane w dużo szerszym znaczeniu.
Jako przykład realnego wpływu zasięgu YouTube na społeczeństwo chciałbym Wam przytoczyć poniższy występ Anny Clendening z amerykańskiej edycji „Mam Talent”:
Po opublikowaniu na YouTube występ tej młodej dziewczyny zobaczyły miliony osób. Temat walki z zaburzeniami lękowymi stał się powodem wielu dyskusji, a sama Anna, choć programu nie wygrała, pomogła setkom ludzi z całego świata. Dała inspirację, a hashtag #AnnasMoment (4 minuta, 15 sekunda klipu), zaczął być umieszczany przy wszelkiego rodzaju przykładach wygranej walki z tą chorobą.
Ktoś powie: reżyserka. Niech będzie, ale to właśnie takie historie i takie przykłady potrafią zmieniać czyjś świat. Tak jak Anna zmieniła świat mojej znajomej, która cierpiała na podobne schorzenie. Dzisiaj dziewczyna jest alpinistką. Pozostała anonimowa z wyboru, lecz prosiła, aby przekazać czytelnikom, że
nie ma znaczenia, jakie medium, sytuacja czy chwila, stanie się przyczyną Waszej przemiany. Otwierając się tylko na część tego świata, nie mamy szansy zmienić niczego. Kiedyś uważałam, że wszystko, co znajdę na YouTube sprowadza się do głupoty. Uwłaszcza mojej inteligencji. Myliłam się.
Chill
Spróbuj chociaż przez moment nie oceniać. Nie szukać na siłę głupoty. Filtrując to, czemu poświęcamy uwagę, czasem warto posłużyć się intuicją, a nie liczbą wyświetleń. Zawsze warto szukać tego, co naprawdę chcemy znaleźć. Internet jest pełen odpowiedzi, ale tylko mała część z nich dotyczy stricte tego, o co pytamy.
Otaczający nas świat to świat ogólników. Ludzkie historie, ich najmniejsze szczegóły, są dziś tym, co wielu uznaje za „sztukę”. Doszliśmy do ściany, w której sztuką nazywamy prawdziwe życie, problemy, dramaty i radości, z błahych w skali globalnej, spraw czy gestów. I ten właśnie „luksus” poszukiwania człowieka w różnych mediach i na wielu płaszczyznach, warto sobie pozwolić.