Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Oddałem iPhone’a do serwisu

Oddałem iPhone’a do serwisu

7
Dodane: 8 lat temu

Jeszcze nigdy nie oddawałem swojego iPhone’a do serwisu poza jedną sytuacją, gdy w modelu 5 wymienili mi w Apple Storze baterię na poczekaniu, przy okazji wprowadzając kurz do obiektywu… Następnym razem wymienili na poczekaniu obiektyw, ale kurz znowu się do niego dostał, w końcu wymienili mi więc cały telefon. Każda wizyta zajmowała wtedy po piętnaście minut i odbywała się przy okazji – nie jechaliśmy do Apple Store’a specjalnie w tym celu.

Po raz pierwszy odkąd prawie dziesięć lat temu kupiłem swojego pierwszego iPhone’a, znalazłem w nim usterkę. Otóż na urlopie, w lutym bieżącego roku, zauważyłem delikatny kurz w górnym lewym rogu ekranu, pod logo operatora. Prawdopodobnie nawet nie zauważyłbym go, gdyby nie fakt, że miałem problem z zasięgiem sieci w obcym kraju i pomyślałem, że restart pomoże. Kurz ujawnił się dopiero na białym tle, a było go na tyle niewiele, że bez lupki go nie widziałem. Ale od tamtej pory już o nim wiedziałem, a to oznaczało, że serwis jest konieczny. Przez moment zastanawiałem się, czy nie udać się do Apple Store’a przy okazji wizyty w Wenecji – prawdopodobnie wymieniliby mi go na miejscu – ale nie chciałem psuć i tak krótkiego wyjazdu Iwonie, bo to było w końcu jej święto. Skończyło się na tym, że postanowiłem oddać go po powrocie do Polski, do iMada, bo było mi tam po drodze.

iMad

Dokładnie tydzień temu, 11 lipca 2016 roku około godziny 15:00, zostawiłem go w serwisie iMada na Nowym Świecie. Na miejscu zgłosiłem przy okazji, że przycisk home ma mniejszy opór niż ten w Iwony 6S – w niczym to nie przeszkadzało, ale skoro go reklamowałem, to postanowiłem zgłosić i to. Pracownik firmy wziął go do swoich rąk, obejrzał, spisał wszystko, co było do spisania i poinformował mnie, że obecnie serwis Apple potrzebuje średnio siedem dni na odebranie i sprawdzenie sprzętu, jego naprawę lub wymianę i na odesłanie go z powrotem do Warszawy. Nie ukrywam, że zmartwiło mnie to, szczególnie w kontekście szybkiego czasu obsługi w oficjalnych sklepach Apple, ale łudziłem się, że uda się wcześniej – podejrzewałem, że to po prostu czarny scenariusz.

Procedura oddania sprzętu do serwisu w iMadzie jest profesjonalna. Jak już wspominałem, pracownik na miejscu obejrzał mojego iPhone’a, poprosił mnie o założenie konta, abym mógł otrzymywać od nich maile i oddał mi kartę SIM po wyzerowaniu telefonu. Zanim to nastąpiło, upewnił się, czy mam zrobiony backup – szyfrowany w iTunes, oczywiście! Zanim wyszedłem ze sklepu, otrzymałem maila potwierdzającego przyjęcie iPhone’a na stan. Zaledwie cztery godziny później, wczesnym wieczorem, przyszedł kolejny, w którym zostałem poinformowany, że telefon został odesłany do centrum serwisowego Apple. Kwadrans temu (piszę te słowa w poniedziałek, 18 lipca 2016 roku) minął tydzień, a więc liczę na to, że będę go miał na dniach, jeszcze przed wydaniem dwunastego iMag Weekly.

Jeszcze iPad Pro!

Przy okazji, zupełnie jak z tym przyciskim home, chciałem jeszcze do serwisu oddać iPada Pro. Mój 12,9-calowy kolos od aktualizacji do iOS 9.3 wciągał baterię znacznie szybciej, niż powinien. Zrobiłem mu nawet po drodze pełny restore, ale na niewiele się to zdało. Na szczycie listy najbardziej prądożernych aplikacji od tygodni królowało Safari. Może powinno mnie to było bardziej zastanowić, ale w sumie spędzam w nim naprawdę dużo czasu, a każda aplikacja, od Twittera po Reedera, wykorzystuje też Safari View Controller – podejrzewałem, że to stąd biorą się te nienormalne wartości. W ramach testu zrobiłem pełny backup do iTunes – szyfrowany oczywiście, aby nie musieć się potem logować do aplikacji – zainstalowałem świeżego iOS-a i potem przywróciłem wszystko z backupu. Procedura zajęła mi około 20–30 minut, ale niestety nic się nie zmieniło – Safari nadal było na top chartach. Nie pomyślałem, że to rzeczywiście jakiś problem z samą aplikacją, a błąd, który w niej wystąpił, zbackupował się i go potem odtworzyłem. W każdym razie w iMadzie pracownik uruchomił na nim diagnostykę i wyświetlił mi listę aplikacji, które zgłaszają błędy – jak się zapewne domyślacie, Safari tutaj również królowało. Padła sugestia, aby jednak spróbować czystej instalacji, ponieważ przyjęcie do serwisu niewiele da – po wyczyszczeniu go przed oddaniem do Apple’a prawdopodobnie problem zniknie.

iPhone oddany, iPad zabrany

Wróciłem do samochodu z iMada i zorientowałem się, że za pomocą iPhone’a uruchomiłem SkyCash, w którym opłaciłem parkowanie. Oops! Na szczęście miałem ze sobą Nexusa 6, szybko więc zainstalowałem na nim wspomnianą aplikację i zakończyłem wysysanie pieniędzy z mojego konta. Prawdopodobnie mogłem to też zrobić na iPadzie, ale nie pamiętałem, czy przy dodawaniu nowego urządzenia nie trzeba podać tajemniczego kodu z SMS-a. Dzisiaj już wiem, że nie trzeba. Przeszło mi wtedy przez myśl, że taki iPhone jest znacznie ważniejszy niż portfel, a dla niektórych nawet niż klucze do domu – Norbert pewnie musiałby czekać pod swoimi drzwiami, aż żona wróci, aby go wpuścić. W każdym razie odjechałem w kierunku swojego mieszkania, pełen nadziei, że najpóźniej w piątek odbiorę iPhone’a.

W domu przystąpiłem do „operacji iPad Pro” – pobrałem odpowiedni plik IPSW dla mojego modelu, podłączyłem go do iTunes i zrobiłem ręczny restore do najnowszego iOS-a. Po paru minutach odłączyłem go i rozpocząłem konfigurację od zera. Poszło zaskakująco szybko, chociaż zniknęły mi archiwalne SMS-y, ale mam je w iPhonie i na dwóch Makach, więc specjalnie się tym nie przejąłem. Prawdopodobnie istnieje jakiś software, aby to przywrócić ręcznie, może więc przy okazji to zrobię… Godzinkę później wszystko było gotowe i przy okazji lżejsze o jakieś dwieście aplikacji – niesamowite, jak dużo niepotrzebnych śmieci się trzyma. Wiedziałem, że najbliższą dobę iOS będzie wszystko na nowo indeksował, testy więc spodziewałem się przeprowadzić dopiero za dwa dni.

Miło mi poinformować, że iPad rzeczywiście wrócił do znośnego zużycia prądu – mniej więcej 10% na godzinę jego używania, zamiast niemal dwukrotnie więcej. Pomimo indeksowania i pobierania prawie trzydziestu tysięcy zdjęć z iCloud Photo Library, to już następnego dnia widać było tego efekty.

Pierwszy raz

Pierwszy raz w historii dziewięciu wersji iOS-a zdarzył mi się taki problem, a zaczynałem swoją przygodę od iOS 1.1.2. To oczywiście tylko software, pisany przecież przez ludzi, podatny na bugi i należy się takich rzeczy spodziewać prędzej czy później. Miałem wcześniej problemy z różnymi aplikacjami, ale w takiej sytuacji rozwiązanie jest proste – skasować winowajcę, zrobić restart, aby wywaliło jej pozostałości i ponownie ją zainstalować. Niestety nie można tego zrobić z Safari… Summa summarum jednak nie narzekam – zwolniłem dzięki temu sporo miejsca z iPada i wywaliłem mnóstwo niepotrzebnych programów. Nie zmienia to jednak faktu, że mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy.


A na iPhone’a nadal czekam… dam znać, jak coś się w tej kwestii zmieni. Na przyszłość chyba jednak znajdę powód, aby wybrać się do jakiegoś Apple Store’a, bo pomimo wzorowości iMada, nie jestem osobą cierpliwą, szczególnie gdy muszę żyć w tym czasie z Androidem.


Wtorek, 19 lipca 2016 roku, 13:42

Właśnie kończy się restore z backupu sprzed ośmiu dni, a to oznacza, że iPhone’a odebrałem jakąś godzinę temu, dojechałem do domu, prawie zatrzymała mnie policja i podłączyłem go do iTunes.

Jak się spodziewałem, wymieniono mi cały moduł ekranu na nowy – szybę z LCD i wszystkim, co z nimi związane – oraz założony nowy przycisk home z nowym czytnikiem Touch ID.

Przede wszystkim jednak cieszę się, że mam go z powrotem – życie na Androidzie nie jest lekkie.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 7

Swoje iPhone’y oddawałem ze 4x w AS. Zawsze wyglądało to tak, że Genius dawał mi naklejkę i kazał przyjść godziny później. Albo masz nieziemskiego farta, albo lekko naciągasz :) A tak btw, dla paproszka widzianego pod lupą? To sprawa każdego, ale c’mon :) To jest tylko rzecz, która ma prawo się zużywać, w tym okazując oznaki drobnych nieszczelności po prawie roku używania. Ludzie czytają takie ‘problemy’ w opiniotwórczym magazynie i potem czytam na jednym z większych polskich for, jak to co niektórzy oddawali 12x iPhone’a bo im niby przyciski chyboczą albo widzą żółte wyświetlacze. Jeden z tych forumowuczów przyznał się, że jego wymienianie trwa już 8 mc-y, więc za chwilę zwróci towar i kupi iP7. Przesada i nawet nie umiem tego nazwać – paranoja? Zaznaczam, że wierzę w dobre intencje i naprawdę ufam, że ten Człowiek widział żółty odcień wyświetlacza lub chybotały mu się przyciski, ale nadal… tracić 8-mcy życia na coś takiego? Polecam filozofię – to tylko sprzęt i jest po to, by mi służył. To nie jajko. Zarabiasz, stać Cię, kupujesz co roku, nie niszczysz specjalnie, ale nie ubolewaj nad tym czy zrobiła Ci się rysa na wyświetlaczu. Straci na wartości? Trudno. To nie inwestycja, tylko wywalenie kasy w błoto, więc otrzyj łzy i be the man.

Jednocześnie, nie rozumiem polityki Apple. Paproszek mikroskopijny jest ok, ale staingate na Macbookach przez kilkanaście miesięcy był jedynie wadą kosmetyczną niepodlegającą gwarancji. Podobnie bywało z kurzącymi się matrycami iMac’a. Niepojęte są dla mnie terms&conditions gwarancji Apple.

Żeby nie było… Powyższy artykuł był dla mnie inspiracją. Komentarz nie jest skierowany do autora, ale ogólnie do czytelników, którzy tak często panikują. Ja też lubię ładne rzeczy i też je szanuję, ale have a mercy…

Problem z paprochami na ekranie jest znany i dotyczył pierwszej partii iPhone’ów z której mój pochodził. Fakt, że był delikatny, ale wkurzał mnie. Nie naciągam.

Ciekawostka: po tygodniu używania z nowym Touch ID mam już pewność, że mi lepiej czyta niż stary czytnik.

Co do pierwszego akapitu: to jednak sprzęt za 4K PLN i jeśli nie jest w 100% sprawny, to nie dziwię się ludziom.

Sprawa z Twoim telefonem jest niejasna – z jednej strony wymieniono Ci przód z drugiej niby cały telefon.
Pytając Cię na Twitterze odsyłacz do weekly – słuchaj jesli życzysz sobie za pomoc 2,5zl ( bo reszta magazynu mnie nie interesuje) to powiedz wprost.

To może wpadnij do Nadgryzionych – ostatni odcinek traktuje o naprawie, a następny będzie traktował o wymianie. :-p