Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Metro 2016

Metro 2016

0
Dodane: 9 lat temu

W jednym z felietonów pisałem, że żyjemy w czasach technologicznego zastoju. Producenci pragną innowacji na miarę premiery iPhone’a z roku 2007, ale tak naprawdę wymyślają jedynie hybrydy, które nie przynoszą innowacji. Jedyne co wnoszą, to mniejsze o jakiś rząd wielkości cyferki – jak choćby nowy ultrabook od HP. Nieważne czy jest innowacyjny i dlaczego. Powiemy światu, że jest cieńszy niż Macbook od Apple i także wyposażony w USB typu C, tylko ma więcej niż jeden taki port. „To będzie rewolucja”. Nie.

Z drugiej strony patrząc na to wszystko, żyjąc w epoce przestoju rynku, gdzie każdy błądzi po omacku, my – konsumenci – sami zaczynamy wprowadzać owo błądzenie w naszą codzienność. Zapytacie gdzie? Rozglądnijcie się dookoła. Przypomnijcie sobie to zdjęcie, które krąży do dziś po sieci, przedstawiające pasażera warszawskiego metra w okularach VR. Jest w innym świecie i jednocześnie w tym prawdziwym, budzi kontrowersje i sprzeciw. Jesteśmy bohaterami powieści, którą sami piszemy.

Hiporewolucja

Zdjęcie, o którym wspomniałem, nie było jednym obrazkiem, który uchwycił pęd naszego metra. Z konferencji Samsunga podczas tegorocznych targów MWC w Barcelonie chyba każdy zapamiętał Marka Zuckerberga zmierzającego na scenę, niezauważonego przez widownię, która miała na głowach okulary VR. To są chwytliwe ujęcia, ale nie każdy zdaje sobie do końca sprawę, że nie pochodzą ze scenariusza sióstr Wachowski, ale – no właśnie. To spisywana szybciej niż kiedykolwiek nasza historia.

Historia pełna zmian, które rażą i nie będą zaakceptowane od razu i przez wszystkich. Tak było zawsze, ale dziś od wczoraj różni się tym, że to wszystko jest przykryte wielką hipokryzją. Z jednej bowiem strony krzyczymy, że chcemy hologramów, lepszej jakości obrazu w owej wirtualnej rzeczywistości, bezpieczniejszego obiegu danych w cyfrowym organizmie czy iPhone’a trzymającego na baterii siedem dni. Z drugiej zaś widząc w wypełnionym skisłym powietrzem wagonie metra osobę, która się śmieje się, mając – dosłownie – klapki na oczach, podnosimy bunt.

Ogromnie wkurzyła mnie fala mędrców, którzy wylali swoje teorie w mediach społecznościowych zaraz po publikacji wspomnianego zdjęcia z metra. Wieszczą oni koniec cywilizacji, śmiertelnie poważnie informują o zagrożeniach związanych z niekontrolowaną agresją podczas używania okularów VR, prorokują sytuację, w której młodzi chłopcy zaczną się masturbować w komunikacji miejskiej. Nie będą umieli odnaleźć się w rzeczywistym miejscu, przebywając w wirtualnej rzeczywistości. I wiecie, dlaczego mnie to wkurza? Bo o ile z tego bełkotu emocji można odsączyć wiele rzeczywistych problemów, przed którymi staje nasze pokolenie, to nikt z komentujących nie wspomina o podwalinach tych zagrożeń – o braku samoedukacji.

Mikrofonowa kanapka, zabójcza Tesla i Wielki Brat za rogiem

Zanim jednak o edukacji, spójrzmy jeszcze na drugą stronę barykady – na tych, którzy podnoszą hałas na zmieniający się rynek technologii. Tam również znajdziemy nie mniej wkurzających przedstawicieli wszechwiedzy. Ci, w odróżnieniu od dekadenckich kolegów z przeciwległej strony składu, śmieją się do rozpuku z innych.

– Widzieliście!? On ma na głowie hełm! A słyszałaś, że Kwiatkowscy kupili Oleńce iPada? Ona ma siedem lat! Kretyni! Co on ma na ręku? Zegarek z telefonem?! I myśli, że schudnie dzięki liczeniu kroczków? Debil. Trzeba byś skrajnym idiotą, żeby wierzyć w Teslę i za nią płacić.

Te zdania, które przytoczyłem, nie są fikcyjne. To zapisane, a wcześniej zasłyszane komentarze reprezentantów różnych warstw i grup społecznych w skrajnie różnym wieku. Ci sami ludzie, którzy nazywają innych debilami, bardzo często sami nie grzeszą wiedzą. Przykładem niech będzie autor słów o chudnięciu, które wypowiadał prawdopodobnie do żony (zwanej „laską” – może pasterską?), rozmawiając z nią przez telefon na cały głos w krakowskiej komunikacji miejskiej. Czynił to jednak w dość niecodzienny sposób. Otóż mając podłączony do smartfona zestaw słuchawkowy z mikrofonem, trzymał telefon niczym kanapkę, którą zaraz zje, a „laskę” słyszał w słuchawkach. Musiała go słabo słyszeć, bo nagle potwierdził to swoim:

– No ja ***, co za gówno produkują. Jak to mnie nie słyszysz, przecież mówię do telefonu. A czekaj, tu jest jakiś pilot.

Takich sytuacji w Metrze 2016 spotykamy setki. Setki dziennie. Zawsze zastanawia mnie, jakim cudem ktoś nie dotarł do niektórych informacji, nie wykazał się choćby odrobiną inicjatywy i twórczego zapału, żeby pojąć jakieś zjawisko, nie zapytał nikogo. Uznał, że wie. Kiedy bodaj w ósmej klasie zapytałem mojego tatę, czy nie wkurza go, że tak często o coś dopytuję, spojrzał na mnie i powiedział: „Wkurzałoby mnie, jakbyś nie dopytywał.”. Pamiętam te słowa do dziś, bo to podejście pozwoliło mi naprawdę wiele zrozumieć w późniejszych latach.

Żadnemu zagrożeniu nie można przeciwdziałać, póki nie pozna się jego przyczyny, nie zbada skutków, nie poszuka rozwiązań, patrząc z różnych perspektyw. Tak samo, jak nie da się nauczyć wzorów skróconego mnożenia, nie znając kolejności wykonywania działań. Również tak samo, jak nie da się czuć bezpiecznie, nie wykonując żadnego ruchu dla ochrony swojej prywatności, o czym pisała Kinga. I tak w Metrze 2016 każdy oczekuje, że Wielki Brat nigdy nie zajrzy do jego życia, iPhone będzie pancernym sejfem, którego żadna – nawet pozaziemska – siła nie będzie w stanie otworzyć, a dobry wujek Cook stanie na barykadzie, w lnianych spodniach i koszuli, aby obronić nas przed złym rządem, który chce naszych danych.

Serio. Tak myślą te same osoby, które za skrajnych idiotów uważają ekologów i ludzi, którzy codziennie nie jedzą śmieciowego żarcia, lubią dobrze wyglądać i nie narzekają na świat. Zamiast zastanowić się nad celem, widzą skutek, a cała droga do niego prowadząca nagle znika. Ot tak, niczym ryk silnika w Tesli, którego nigdy nie było.

Metro 2016

Dopóki nie zaczniemy traktować nowej technologii jako zagadki, tajemnicy, którą nawet dzieci, chcą odkryć, nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie o innowacyjność. A tym bardziej o słuszność używania lub nieużywania konkretnych produktów. Dlaczego? Bo jak założysz komuś na głowę różowe okulary, to choćby nie wiem, co robił, nie wskaże w swoim otoczeniu bieli.

Metro 2016 to świat coraz bardziej duszny. Zamiast korzystać z całej długości składu, wolimy siedzieć w jednym wagonie, najlepiej blisko drzwi. Kłócimy się z każdym, kto przeciskając się przez tłum, pragnie wsiąść do składu. Kto ma szansę wnieść trochę świeżego powietrza. Nie zdejmujemy plecaków, choć zajmujemy sobie tym samym przestrzeń. Wolimy dźwigać ich ciężar, zamiast wykonać jakikolwiek ruch.

Co jakiś czas metro zatrzymuje się na stacji. Ktoś wysiada, ponieważ brakuje mu tchu. W końcu jednak cały skład dotrze do stacji końcowej. Pytanie: kogo i co zobaczysz, gdy na niej wysiądziesz?

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .