Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Pierwszych 96 godzin w Irlandii

Pierwszych 96 godzin w Irlandii

2
Dodane: 8 lat temu

Jak już mam nadzieję przeczytaliście w tekście Krzyśka – dotarliśmy do Irlandii. Jesteśmy tu cztery doby.

Domek, w którym mieszkamy, nie jest piękny, jest stary, chociaż wyremontowany, ma kominek i parapety przystosowane do tego, by usiąść na nich z książką. Mamy dwa kilometry nad klify i po sześć kilometrów do najbliższych trzech miasteczek.

Ludzie

Powiem Wam szczerze, że jestem zaskoczona ludźmi tutaj. Gdy parę ładnych lat temu spędziłam kilka miesięcy z Irlandii Północnej, zdążyłam przywyknąć do tego, że nieznajomi witają się z uśmiechem na chodnikach, że prawie każdy kierowca macha do tego jadącego z naprzeciwka, szczególnie gdy mijają się na wąskiej wiejskiej dróżce.

Gdy zadzwoniłam spytać o mieszkanie, właściciel zaproponował, że przyjedzie do mnie po Kilrush, żeby pokazać mi dom. To 16 kilometrów, nie mało i nie dużo. Pokazał mi przejazdem każde z większych miasteczek, nadrabiając pewnie z 60 kilometrów. Całą drogę rozmawialiśmy, dzięki czemu wiem, że ważniejsze jest dla nich wrażenie, jakie wywrze człowiek, niż referencje na świstku papieru.

Spodobało mi się, widok przepiękny, ogromne podwórko, duża widna kuchnia, ale to już wiecie. Po obejrzeniu domu i okolicy podjechaliśmy pod dom właściciela znajdujący się po drugiej stronie ulicy, gdzie poznałam jego żonę i dzieci. Odwiozła mnie do Kilrush, od razu już sugerując, że do nas faktycznie trafi ten domek.

Airbnb wynajęte mieliśmy do poniedziałku, tego, który dopiero będzie, ale gdy tylko nasi nowi właściciele się zgodzili, uprzątnęliśmy ubrania do toreb i przygotowaliśmy się do przeprowadzki, już tej mniejszej. Dziadek, Noel, u którego wynajmowaliśmy pokój, nawet nie chciał słyszeć słowa odmowy, gdy zaproponował nam, że nas tam zawiezie. A przed wyjściem jeszcze wyszedł do sklepu, żeby kupić nam kwiatka na nowe mieszkanie i torbę słodyczy. Wow.

Transport

Z tym jest problem. Nie ma czegoś takiego jak komunikacja miejska, bo Bus Éireann to coś bliższego PKS-om czy Polskiemu Busowi, gdzie miejsca najlepiej zarezerwować wcześniej przez internet. Jeżdżą one tylko kilka razy dziennie, a niektóre linie kursują przykładowo tylko we wtorki, nie można więc powiedzieć, żeby było to specjalnie wygodne.

W naszej okolicy funkcjonuje coś takiego jak ClareBus, który w teorii, po wykupieniu rocznego członkostwa (10 euro za osobę dorosłą, dzieci za darmo), codziennie może zawozić Cię z domu do Kilrush i z powrotem. O określonych godzinach oczywiście, ale to i tak bardzo sensowna opcja, skoro do najbliższego przystanku mamy 6 kilometrów. Co więcej, przy tym środku transportu muszę wcześniej dać znać, że jadę, po pierwsze, żeby mogli przyjechać po mnie po drodze, a po drugie, by przygotować miejsca dla mnie i moich dzieci, czyli wsadzić odpowiednie foteliki! Pierwszy kurs jest darmowy, kolejne to koszt 2 euro w jedną stronę. Nieźle.

Generalnie jednak podstawą jest tu auto lub na starcie choćby rower, bo zakupy szczerze, opłaca się robić tylko w tych większych miastach.

Ceny

Za chleb w lokalnym sklepie trzeba zapłacić trzy razy więcej niż w Aldim czy Tesco i chociaż podobno wypiekany jest w rodzinnej piekarni, to wcale nie smakuje lepiej. Na mleku nie ma aż takiej różnicy, ale nawet pomiędzy stojącymi obok sklepami różnice potrafią być ogromne — spotkaliśmy się wczoraj z Coca Colą w puszce w cenie 0,50 euro i 1 euro.

Mięso jest sporo droższe niż w Polsce, za całą kurę trzeba zapłacić około 4 euro i im większa ona jest, tym wyższa jest cena za kilogram. Piersi kurze najlepiej kupić już gotowe, opanierowane, bo są 30% tańsze niż samo mięso.

Ceną kawy aktualnie jesteśmy przerażeni, bo Lavazza jest tańsza niż jakaś miejscowa mieszanka. Herbata jest bardzo mocna, mleko sprzedawane głównie w dwulitrowych butelkach, a ser to głównie cheddar. Warzywa i owoce są tańsze, przynajmniej na pierwszy rzut oka, a słodkie ziemniaki kosztują niewiele więcej niż zwykłe — muszę wreszcie spróbować!

Pozostałe podstawowe produkty jak makaron czy napoje są w bardzo zbliżonych cenach.

Jedzenie

W to mi graj! Uwielbiam chleb tostowy, żółty ser i pieczoną fasolkę w sosie pomidorowym, którą kupuje i je się tutaj na tony. Obiady najlepiej zrobić z półproduktów, szczególnie w kwestii mięsa, a płatki do mleka kupuje się w kartonowych pudełkach! Do śniadania można wypić gorącą czekoladę Cadbury, którą znajdziemy w pierwszym lepszym lokalnym sklepie. I bajgle! Dalej nie upolowałam, ale do przyszłego tygodnia na pewno spróbuję.

Ogólnie uwielbiają tu ziemniaki, tyle zdążyłam zauważyć. Kanapki z chipsami w środku to standard i większość paczek sprzedawana jest w zbiorczych opakowaniach od 6 w górę. Najwięcej widziałam wczoraj chyba osiemnaście, w trzech różnych smakach, dla nas aktualnie niejadalnych, czyli połączonych z octem. Brr.

Ciekawią mnie jeszcze ziemniaczane gofry, podawane do śniadania zamiast tostów i te kiełbaski, których smaku już zupełnie nie pamiętam.

Ludzie po raz drugi

Wczoraj, czyli po pierwszej dobie w mieszkaniu, widzieliśmy się z obojgiem właścicieli, z każdym z nich z osobna. Zauważyli, że Amon jest w wieku ich syna, więc jak w przyszłym roku poszedłby do miejscowej szkoły, to byliby w jednej klasie. Powiedział nam o tym On i Ona, w odstępie może godziny. Więc… wiecie, oficjalnie mamy umowę na pół roku, a już snują plany odległe o dwanaście miesięcy. Chyba będzie dobrze, co?

Angelika Borucka

Koduję, gram w gry i oglądam horrory. A do tego wszystkiego używam Windowsa.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

Przy opisach bardzo bardzo proszę o zapachy, opis powietrza i tego typu durnoty. Nigdy nie byłem w Irlandii, a już wyobraziłem sobie pewne rzeczy. Nie wiem teraz tylko czy prawidłowo.

Świetny wpis – więcej, dużo więcej poproszę! ❤️

Czytając ten artykuł wróciły wspomnienia o których już zapomniałem. Pamietam jak stałem na przystanku z mapą w ręku i szukałem drogi do domu po pierwszym dniu pracu. Wszyscy na przestanku pomagali mi. Jedna osoba poprosiła kierowcę, żeby o mnie zadbał i powiedział mi gdzie mam wysiąść.

Pamiętam jak kierowca całą drogę sobie śpiewał :) Teraz takie reakcje ludzi są dla mnie normalne i nie zwracam już na nie uwagi ale wtedy byłem w szoku.

Ogólnie Irlandczycy są pozytywnie nastawieni do życia i to o czym napisałaś dużą wagę przykładają do tego kim jesteś i jak się zachowujesz.