Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Dlaczego zrezygnowałem z kupna PS VR

Dlaczego zrezygnowałem z kupna PS VR

0
Dodane: 8 lat temu

Oculus Rift, HTC Vive i PlayStation VR – trzech konkurentów walczy o rynek wirtualnej rzeczywistości i obecnie nie mam najmniejszego pojęcia, który z nich wygra. Może skończyć się też inaczej – żaden z nich może nie zdobyć uznania rynku.

Hardware

Z całej trójki miałem okazję na dłuższą zabawę HTC Vive – na „HTC Vive Party” zorganizowanym w Warszawie – i ten produkt uważam za najlepszy technologicznie z całej trójki. Nie dość, że jako jedyny w tej chwili ma dedykowane kontrolery, to niesamowite wrażenie sprawia patrzenie na nie w świecie wirtualnej rzeczywistości. Jakość obrazu dla mnie była dobra, ale niewystarczająco – nadal jest pole do popisu. Kąt widzenia wynoszący 110° w przypadku Vive i Rifta również powinien zostać poprawiony. W przypadku Sony i jego PS VR jest jeszcze gorzej – ma kąt widzenia 100° i jeden duży ekran dla obu oczu zamiast dwóch niezależnych. Mniejsza jednak o specyfikację techniczną, bo, jak pokazała niejednokrotnie historia, sprzęt to nie wszystko. Ważniejsze jest to, w co będzie można grać na danej platformie.

PlayStation VR 5

Największa różnica pomiędzy tymi trzema platformami jest taka, że Oculus Rift i HTC Vive potrzebują mocnego komputera wyposażonego w sensowną kartę graficzną, aby zapewnić odpowiednią moc hełmom. PlayStation VR z kolei wymaga jedynie wielokrotnie tańszego PlayStation 4. Specyfikacja techniczna niestety idzie w parze z ceną, jak to zwykle bywa, ale tańsze produkty często wygrywają. Patrząc na komputery do Rifta i Vive, realnie wydałbym prawdopodobnie osiem lub dziesięć tysięcy na sam komputer. PlayStation kosztuje bodajże półtora tysiąca, a w komplecie z PS VR cena za pełny zestaw jest dwu- lub trzykrotnie niższa.

Software

Ktoś inteligentny kiedyś powiedział, że to nie sprzęt należy dobierać do naszych potrzeb, a potem dopasowywać do niego oprogramowanie, ale że powinniśmy zdefiniować potrzebny nam software, do którego dobieramy hardware. Optymalnie jest oczywiście wtedy, kiedy obie te rzeczy można zrobić równocześnie, ale to rzadkość. W przypadku dwóch z trzech kandydatów – Rifta i Vive – komputer oparty na Windowsie możemy zbudować samemu, dzięki czemu trochę zaoszczędzimy, przy okazji dostosowując go do własnych potrzeb. Minusem dla wielu będzie oczywiście cała procedura budowania. PlayStation wyjmujemy z pudełka, podłączamy zasilanie i HDMI do telewizora, konfigurujemy całość i możemy grać. To prawdopodobnie pozwoli zaoszczędzić realnie kilka dni, chyba że kupimy gotowego PC.

PlayStation VR 2

Wracając jednak do gier – platformę teoretycznie powinniśmy wybrać na podstawie tego, w co chcemy grać. Tutaj był mój pierwszy problem. Mam bardzo specyficzne wymagania na temat tego, co mi się podoba, a co niekoniecznie. Dla przykładu, jak stworzą Battlefielda lub podobną grę przeznaczoną do VR i będzie gwarancja dużej liczby graczy online, to prawdopodobnie bardzo szybko zdecyduję się na zakup odpowiedniego zestawu. Tymczasem jednak nie ma na rynku nic, co by mnie prawdziwie zainteresowało.

Chciałem PS VR

Właśnie z takim podejściem podchodziłem do kupna PS VR. Mam PS4, więc połowa sukcesu już jest. Kupię go, podłączę, a potem będę się zastanawiał, w co chcę grać. Gdy jednak zrobiłem sobie rachunek sumienia, pooglądałem kilka gameplayów i zastanowiłem się, czy mnie to w ogóle wciągnie, to doszedłem do wniosku, że nie ma to sensu. Po paru dniach zabawy skończyłoby się na tym, że całość leżałaby i się kurzyła. Wyrzucone pieniądze, tym bardziej że ostatnio planuję wprowadzić do swojego życia technologicznego pewien minimalizm – kupuję tylko to, co rzeczywiście jest mi potrzebne, a nie coś, co jest fanaberią.

Assassin’s Creed

Od wielu lat moją absolutnie ulubioną serią gier jest Assassin’s Creed. Zacząłem od „dwójki” na PS3, grając bohaterem Ezio Auditore i kontynuowałem opowieść przez kolejne wieki, w kolejnych odsłonach tej serii. Postać Altaïra z pierwszej części, do której później wróciłem, niestety nie przypadła mi do gustu, a ostatnia edycja, w którą grałem, osadzona we Francji, jakoś nie porwała mnie tak bardzo. Moim zdecydowanym faworytem jest wspomniany Ezio, ale jako świat preferuję Assassin’s Creed IV: Black Flag. Całość dzieje się na Karaibach, bohater jest piratem, a ja mogę pływać statkiem i walczyć z innymi. Niedawno wspominałem zresztą o mojej fascynacji piratami. Sam pomysł na fabułę mógłby zostać uproszczony – ta cała gadka z Animusem, Desmondem i jego następcami jest mi zupełnie obojętna… A co więcej, gra prawdopodobnie byłaby lepsza, gdybym nie musiał tracić na to czasu. Wracając jednak do VR – dla „Black Flag”, w wirtualnej rzeczywistości, dałbym się pokroić. To mogłoby być naprawdę wyjątkowe doświadczenie. To oczywiście spełnienie moich własnych fantazji, a każdy przecież ma swoje.

PlayStation VR 9

No to jak z tym PS VR?

No właśnie. Przez krótki moment napaliłem się na niego jak szczerbaty na suchara. Ale mi przeszło, częściowo przez iStiga. W dniu premiery zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie znam kogoś zainteresowanego kupnem zestawu w dobrej cenie. „Oczywiście!” krzyknąłem, dzięki nowym możliwościom iMessage w iOS 10. Zadzwonił niedługo później, zapytałem więc, skąd ma dojście do tych „tanich” zestawów. Okazało się, że dojścia nie ma, a zestaw jest tani, bo już go nie chce. Wytłumaczył mi, dlaczego…

Z PlayStation 4 sprawa jest prosta. Mam kabel zasilający wprowadzony z tyłu konsoli, który biegnie do ściany. Zasilacz jest zintegrowany, nie ma więc żadnych dodatkowych klocków do schowania. Drugi kabel to bardzo krótki HDMI, który biegnie między PS4 a moim amplitunerem. To wszystko.

psvr-so-many-wires-0-hero

Z PlayStation VR jest moim zdaniem trochę gorzej. Nie lubię kabli, rozwiązanie Sony przypomina mi więc wykupienie wakacji z biletem w jedną stronę, wakacji, które kończą się skokiem na główkę z trampoliny do czynnego wulkanu zamiast wypoczywania na Bali w prywatnej willi z obsługą. W zestawie otrzymujemy puszkę – tak zwany „break-out box” – w którą wpinamy kabel HDMI z PS4. Drugi kabel idzie już do telewizora. PS VR trzeba też zasilić ze ściany, a zasilacz jest zewnętrznym klockiem – decyzja bez sensu. Do tego dochodzi dodatkowy kabel, na którego końcu trzeba podłączyć obowiązkową kamerę. Kolejny kabel prowadzi z kolei do samego PS VR, do którego jeszcze trzeba (tak, kolejnym kablem) podłączyć słuchawki. Nie, to nie wszystko. Samo PS VR kolejnym kablem należy podłączyć do PlayStation 4.

Wracając jeszcze na moment do iStiga – kupił i już po podłączeniu trochę się zniechęcił przez wspomniane kable. Po graniu zniechęcił się jeszcze bardziej – znamy się już przeszło dwadzieścia lat, zna więc moje oczekiwania – i powiedział mi wprost: „Nie zaakceptujesz jakości obrazu”. Całość spakował następnego dnia i, gdy czytacie te słowa, to jego PS VR już prawdopodobnie powędrował do kolejnego sprzedawcy i nie jestem nim ja. Co mnie zaskoczyło.


Sorry, Sony, ale chrzanię taki design. Chcesz mi sprzedać VR? Zrób to lepiej.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .