Irlandzki pub
Siedzę sobie wieczorem w domu z myślą, że zaraz odpalę Battlefield 1 i nagle dostaję wiadomość. „Hej, idziemy na piwo?”. W sumie to czemu nie. Po 15 minutach przychodzi sąsiad i udajemy się do lokalnego pubu.
Pub jest niedaleko mojego mieszkania. Właściwie, patrząc z okna, widzę jego dach. Budynek jakoś specjalnie się nie wyróżnia – typowy, piętrowy dom. Jedyne, co zdradza jego przeznaczenie, to duże okna i szyld Guinnessa. Jedynego piwa, które się tu tak naprawdę pije. To, co wyjątkowe, przynajmniej dla mnie, to klimat w środku.
Wnętrze wygląda jak typowy irlandzki pub. LCD na ścianie. Rozpalony, otwarty kominek. Barowe stołki, ściana alkoholi, 4 kraniki z piwem. Wspomniany już Guinness, Budweiser, Heineken i Smithwick’s. Ludzi mało. My i grupka lokalnych mieszkańców grających w karty.
I tu pierwsza różnica. Nie ma papierosowego dymu. Nawet zapachu po nim. Gdzieś na ścianie zakaz palenia, który wszyscy respektują. Druga różnica w porównaniu z polskimi barami jest taka, że pub tutaj stanowi centrum społeczności. W Halloween planowana jest impreza dla dzieci. Organizowane są też spotkania tylko dla kobiet.
Jeśli wyprowadzicie się do Irlandii na wieś i chcecie poznać ludzi, to najlepiej zrobić to w najbliższym pubie.
Przyznam szczerze, że był to pierwszy raz, kiedy piłem lanego Guinnessa. Wcześniej tylko butelkowe i puszkowe wersje. O matko, jaką piękną, kremową piankę ma to piwo! Drugi popularny tu alkohol to whisky. Pija się je na ciepło, zalane gorącą wodą z dodatkiem cytryny. Bardzo dobrze robi na gardło i rozgrzewa.
Sam pub ma też bardzo długą historię. Założony został w 1809 roku i do dzisiaj znajduje się w rodzinie założycieli. Właściwie to w przyszłym tygodniu całość interesu przejmuje córka wraz z narzeczonym. Podobno planują go lekko odświeżyć i ciekaw jestem, jak będzie się wtedy prezentował.
P.S. Zdjęcia nie są moje, pochodzą ze strony pubu. Byłem zajęty ciekawszymi rzeczami niż fotografowanie.
Komentarze: 5
Jakie proporcje gorącej wody do whisky używają?
Szczerze to nie wiem. W literatce, chyba 1/3 whisky do 2/3 wody i z tego co widzę w przepisach na internecie to jeszcze jakaś forma cukru jest dodawana.
Muszę to sprawdzić. Brzmi ciekawie.
Nie whisky tylko whiskey. Mój przyjaciel Irlandczyk przygotowuje w proporcjach 50 na 50, do środka wrzuca plasterek cytryny, do którego powbijne są goździki a następnie wsypuje 2 łyżeczki brown sugar. Pyszne i rzeczywiście pomaga na przeziębienie.
Podobne doświadczenia mam zawsze w Londynie. Wypicie piwa z beczki to w kontraście do jego odpowiednika z puszki – jak zjeść surowe mięso i steka rare.