Minimalizm jako droga
Gdy pierwszy raz wyjechałem z Europy i trafiłem do biedniejszych z pozoru miejsc, to, co cały czas mi rzucało się w oczy, to uśmiech ludzi. Szczery błysk w oczach. Trafiałem do różnych miejsc i zaczynałem się zastanawiać. Dlaczego tak bogata Europa nie uśmiecha się? Co powoduje, że rodzina mieszkająca na ulicy w Azji jest szczęśliwsza niż bogata rodzina z Warszawy czy Londynu?
Odpowiedź przyszła dosyć szybko i była bardzo dla mnie bolesna. Idąc przez moje życiowe zakręty, nagle wylądowałem na ławce, mając jedynie kilkaset złotych i cały dobytek w jednej torbie i dwóch kartonach. Od kilku dni byłem bezdomny. Czekałem na właściciela mieszkania, które chciałem wynająć, bo inaczej nie miałbym gdzie spać. Udało się przekonać właściciela, by kaucja wynosiła troszkę mniej niż miałem. W mieszkaniu była szafa, telewizor, łóżko i podstawowe wyposażenie kuchni z jedną szklanką i łyżeczką. Czułem się jednak szczęśliwy. Uśmiechałem się. Mając 37 lat, byłem szczęśliwy, bo miałem gdzie spać. Do niedawna mieszkałem w nowym domu, w centrum miasta. Zamknięta dzielnica dla bogatej klasy średniej. Nowoczesny, dobry samochód z górnej półki. Wakacje all inclusive. Teraz byłem szczęśliwy, bo miałem dach nad głową i było ciepło.
Pojechałem znowu w świat. Wydawałem wszystkie oszczędności, by być w Afryce. Zaczynałem się przyglądać ludziom. Nikt w pobliżu bogatych turystów w turystycznych miejscowościach nie miał tej radości w oczach. „One dolar” zamiast uśmiechu. Rosjanie, Niemcy czy Anglicy z lekką odrazą uciekali przed nimi. Pojechałem dalej i opuściłem „touristic zone”. Gdzieś na bezludziu szukałem przystanku busików, którymi przemieszałem się. Zgubiłem się. Z bocznych ulic wyszli ludzie. Uśmiechnięci. Nie prosili mnie o nic. To oni chcieli mi pomóc. Wsadzili na mały motorek i zawieźli na miejsce.
Zaczynałem rozumieć. Dla każdego niby oczywista prawda. Każdy z nas to wie – jednak nie dopuszczamy do siebie oczywistej prawdy. Bogactwo samo w sobie nie jest złe. Pozwala nam realizować swoje pasje. Spełniać swoje marzenia. Jest jednak ciężarem. Jak wykorzystać, to co mam, w taki sposób, abym był szczęśliwy? Pomyślałem, że przecież jak nic nie miałem, byłem szczęśliwy. Gdyby tak samo teraz zrobić, ale już w kontrolowany sposób i to osiągnąć? Poszukałem trochę i odnalazłem drogę.
Minimalizm. Nie oznacza to, że muszę pozbyć się wszystkiego. Jest to jedynie ścieżka, którą wędruje się, wybierając to, co ważne. Porównuję wszystko do mojej wyprawy na Saharę i do mojego plecaka. Zabrałem do niego rzeczy, bez których nie przeżyłbym w ekstremalnych warunkach. Nie mogłem zabrać wszystkiego. Zabrałem niezbędny ekwipunek. Za to dbałem, by był najlepszy, jaki udało mi się zdobyć.
Istnieje kilka fundamentalnych zasad minimalistycznego podejścia do życia:
- Pozbądź się zbędnych rzeczy. Nie wszystkich, ale usuń ze swego życia rzeczy, z których nie korzystasz i bez których możesz się obejść.
- Określ, co daje Ci szczęście. Co czyni Cię szczęśliwym. Co ma i będzie miało największy wpływ na Twoje życie, na karierę.
- Wszystko musi być istotne. Cokolwiek robisz, niech będzie to istotne. Nie trać czasu i energii na rzeczy zbędne i niepotrzebne.
- Wypełnij życie radością i szczęściem. Nie tylko pozbywaj się wszystkiego, ale to miejsce wypełnij czymś wspaniałym.
- Obserwuj i poprawiaj. Droga dążenia do minimalizmu nigdy się nie kończy. Zawsze można coś ulepszyć. My się zmieniamy, więc i nasze życiowe decyzje zmieniają się.
Przy podejmowaniu decyzji warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są zgodne z zasadami minimalizmu. Na początku będzie trudno, ale jeśli zależy nam na naszym szczęściu, to jest to wykonalne. Od czego powinniśmy zacząć?
Pierwsze
Musimy sobie uzmysłowić, że posiadamy dużo. Nawet bardzo dużo, więc zacznijmy być zadowoleni z tego, co mamy. Cieszmy się nawet z tego starego iPhone’a czy MacBooka bez Touch Bara. Przecież mamy MacBooka, który działa. Pomyślmy lepiej, jakie mamy rzeczywiste potrzeby. Zróbmy prawdziwą inwentaryzację swoich potrzeb. Bez naciągania samego siebie. Nie zawsze potrzebujesz Ferrari.
Drugie
Uprość to, co robisz. Pracujesz, uczysz się. To to samo. Zredukuj ilość swoich obowiązków do tych istotnych. Jeśli zajęcia z ceramiki Cię nudzą, nie chodź tam. Oczyść plan dnia – nie zajmuj się rzeczami zbędnymi. Zyskasz czas na to, by wypełnić go czymś ważnym.
Trzecie
Posprzątaj. Posprzątaj swój dom, garaż piwnicę. Nie chomikuj. Nie przyda ci się zapasowy komplet kół zimowych z poprzedniego samochodu. Posprzątaj swoje miejsce pracy, oczyść biurko, ale i swój komputer. Pulpit komputera to to samo, co podłoga twojego domu i pulpit twojego biurka.
Czwarte
Zaaranżuj miejsce, w którym mieszkasz w sposób minimalistycznym. Nie zagracaj. Nie przynoś wszystkiego, co ci się podoba lub nie przyjmuj rzeczy, które innym są zbędne. Oszczędnie zaplanuj zużycie mediów.
Piąte
Podróżuj w sposób przemyślany. Nie tylko w czasie wakacji. Ja staram się to robić każdego dnia, jadąc 130 km do pracy. Podczas wypraw tym bardziej warto brać to pod uwagę.
Szóste
Dbanie o siebie i naszą szafę. Tu ciągle szukam swojej drogi, ale istotne jest, by nie zagracać szafy jednorazowymi rzeczami. Nie kupuj pod wpływem chwili. Warto zastanawiać się i kupić rzecz lepszą, która wystarczy na dłużej. Jak garnitur, to jeden dobry od Armaniego, a nie dziesięć z Biedronki.
Siódme
Minimalizm w odżywianiu się. W kupowaniu pożywienia. W zużywaniu wody. Minimalizm także w obróbce i przetwarzaniu produktów.
Ósme
Uprawiaj sport, ale w przemyślany sposób. Zastanów się, czy ubrania i sprzęt są ważniejsze niż sam fitness?
Dziewiąte
Pieniądze. Zastanów się, jak bardzo reklamy na Ciebie wpływają i czy nie warto z tym skończyć? Obraź się na konsumpcjonizm. Spłać wszystkie długi, zrezygnuj na tyle, na ile się da z kart kredytowych lub zacznij z nich wyciągać więcej. Ja używam wyłącznie karty kredytowej związanej z Wizzairem. Dzięki niej mam 2–3 darmowe przeloty w roku. Połączenie minimalistycznych podróży z finansami. Odkładaj pieniądze na „fundusz awaryjny”.
Dziewiąte
Nasi bliscy. Należy wytłumaczyć im nasze podejście do życia. Poprosić, by nas wspierali i sami się zaangażowali. Zupełnie inną sprawą są dzieci. Tu mam mniej doświadczenia, ale wiem, że można z nimi zrobić wszystko. Od rzeczy najprostszych, jak sprzedaż starych zabawek, po dbanie o środowisko.
Wszystkie powyższe punkty są proste do wdrożenia. Wszystko możemy zrealizować, jeśli tego chcemy. Podejście, jakie tu prezentuję, nie jest też wyrzeczeniem się wszystkiego, ma na celu pomoc w uzyskaniu zadowolenia z siebie i z tego, co posiadamy. To jest jedna z dróg do szczęśliwego dobrego życia. Nie każdy musi się w tym odnaleźć, ale postaram się w ciągu następnych tygodni przybliżyć wam tę filozofię. Może wykorzystacie wszystkie rady, a może choć część.