Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Weekly Chill #024

Weekly Chill #024

0
Dodane: 8 lat temu

19 listopada internet zamarł. Wielu się poddało i uciekło do tymczasowych dziupli, w których obmyślają do dziś strategię operacji pod kryptonimem: „Drugi Neistat”. Inni ogłosili już wszem i wobec koniec internetu, pewnej ery, epoki, etc. Czytam to i kolejny raz śmieję się sam do siebie z tego, jak cholernie bardzo nie lubimy wychodzić z naszej strefy komfortu. Na szczęście Casey potrafi to robić. Końca czasów internetu, daily vlogów i YouTube’a drodzy Państwo – nie będzie. Przynajmniej na razie. Dziś krótko o tym, co wydarzyło się w sobotę.

#024/ Dżungla

Casey Nesitat – jeśli nie wiesz, kim jest, możesz nadal czytać ten wpis, bo sprawa nie dotyczy tylko jego. W sobotę na swoim kanale YouTube, który subskrybuje dziś prawie 6 milionów osób z całego świata, Neistat zamieścił odcinek codziennego vloga, który nagrywa – nagrywał od 25 marca 2015 roku. Fakty: Ten vlog zrewolucjonizował światowego YouTube’a, wykreował nową gałąź w przemyśle twórców video, której reprezentantów nazwano vlogerami, a także społecznie oswoił fakt dzielenia się każdego dnia urywkami ze swojego życia. W trakcie jego kręcenia kanał Caseya zgromadził najliczniejsze audytorium świata skupione wokół jednego twórcy. Casey Neistat pokazał również, w jaki sposób kreatywnie zarabiać za pośrednictwem YouTube’a i uświadomił, że nie ma w tym nic złego. Jemu samemu vlog pozwolił zostać producentem filmowym i osiąść na stałe w Nowym Jorku, do którego przyjeżdżał, mając jedynie pasję kręcenia wideo i łażenia gdzie popadnie z kamerą w ręku.

19 listopada 2016 roku ta kamera, a właściwie lustrzanka, upadła z impetem pod koniec ostatniego odcinka daily vloga, na stół w pracowni Caseya. Koniec. Po prostu. No nie do końca…

Wspomnienie

Ten odcinek obejrzałem łącznie już chyba 5 razy. Jest to zdecydowanie najważniejszy spośród wszystkich odcinków, jakie Neistat nagrał. Za parę lat wielu napisze na jego podstawie prace doktorskie. Nie musicie wierzyć, zobaczycie. Dlaczego? Należałoby raczej zapytać: przez co?

Przez szczerość wobec siebie i swojej widowni. Casey od samego początku z niej słynie. W niemal wszystkich swoich konferencjach podkreśla, że nigdy nie potrafiłby robić czegoś dla samego faktu robienia. Tak samo jak dla samych pieniędzy, samej sławy czy samego bycia gościem z odrapanymi okularami na nosie, który przemierza ulice świata na elektrycznej deskorolce. Nie. Neistat vlogował, ponieważ miał cel. Tym celem było udowodnienie samemu sobie i światu, że wypuszczanie niesamowitych jakościowo i montażowo vlogów każdego dnia, przy prowadzeniu naprawdę szalonego życia, jest możliwe. Udało mu się. I tutaj należy rozpocząć poszukiwanie sensu odcinka z 19 listopada 2016 roku.

Neistat w swoim stylu, w niezwykłej prostocie, mówi o tym, dlaczego kończy vloga. „Zrobiłem to. Wpadłem w rutynę. Mam swój proces, który umożliwia publikowanie tych odcinków każdego dnia. Potrafię produkować odcinki, z których niemal każdy jest interesujący, ponieważ nauczyłem się, jak to robić. I to już nie jest dla mnie żadnym wyzwaniem. To jest proste. Normalne. Codzienne. To już nie jest dla mnie wyzwanie na każdy dzień, każdy poranek. Zamykam vlog, aby móc się dowiedzieć, co dalej”. Dalej zobrazował sprawę z wykorzystaniem historii Tarzana:

„Moja kariera to wielka dżungla, po której nawiguję, poruszając się po lianach. Każda liana to nowe szanse, nowe możliwości, które muszę chwytać, aby móc się poruszać i być blisko tego, co chcę i co kocham robić. Inaczej zawisnę w swojej strefie komfortu. Nigdy nie marzyłem o takiej liczbie subskrybentów, ale dziś jest fakt. Po prostu – jest. To bardzo komfortowe. Nie pozwala mi jednak iść dalej. Muszę puścić się tej, co prawda bardzo mocnej, liany i chwycić nowej. Obiema rękami”.

Raz na jakiś czas, pewna osoba – znana lub nie – wypowiada zdanie, czasem kilka zdań, które można odnieść śmiało do życia każdego z nas. Tak było z Jezusem, Stevem Jobsem, Bobem Marley’em czy bohaterami greckiej mitologii. Tak też stało się w przypadku tego odcinka Neistata. Zamiast obwieszczać światu  jakiś tam koniec czegoś tam, zastanówmy się, ile takich naszych, prywatnych końców już ogłosiliśmy. Sporo, prawda?

Chill

Obejrzyjcie ten odcinek. Nawet kilka razy. Może czas na nową lianę?

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .