Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Weekly Chill #027

Weekly Chill #027

0
Dodane: 8 lat temu

Pamiętacie zakupy z dzieciństwa? Tak, pytam o te na wiejskich targowiskach, w maleńkich, osiedlowych sklepikach czy w wielkich (dziś małych) przestrzeniach pierwszych domów towarowych, do których wycieczka zajmowała cały dzień. Ja pamiętam i z dzisiejszymi zakupami mają one tylko jeden punkt wspólny, czyli – towar. Domyślacie się zapewne, że za czymś tęsknię. Tak. O tym właśnie dziś.

#027/ Jeden dalej

Pamiętam tę ciekawość, gdy jako pięciolatek chodziłem z mamą zrobić drobne zakupy spożywcze. Wysoki, nieco obdarty prostopadłościan z drewna, który był sklepową ladą. Stojącą na nim wagę szalkową, kratkowany zeszyt w formacie A4 i pomarańczowy długopis Bic. Z drugiej strony – niedostępny dla malucha świat sprzedawców jarzyn, cukru czy pachnącego pieczywem (a nie karmelem) – pieczywa, była jeszcze drewniana szuflada (bez prowadnic), w której trzymano pieniądze. Potrafiła narobić niemałego rumoru za każdym razem, gdy sprzedawca sięgał do niej, by rozliczyć zakupy klienta.

Wspomnienie

To była przestrzeń pełna magii. Gwarna, wypełniona rozmowami i szczerym jak nigdy potem: „Dzień dobry Pani Ewo!”. Sprawiała, że chyba każdy chciał w dzieciństwie stanąć po tej drugiej stronie lady. Ja chciałem przez bardzo długi czas! Fascynowało mnie jeszcze jedno zdanie, które wypowiadała sprzedawczyni: „To będzie: Jedenaście, dwadzieścia, jeden dalej […] Razem to wyszło […]”. Owiany aurą tajemniczości „jeden dalej” dopiero później okazał się sumowaniem w słupkach, a mruczenie pod nosem – metodą na uniknięcie błędu.

Dziś mamy terminale, pragniemy mieć w Polsce Apple Pay, jesteśmy liderami płatności zbliżeniowych w Europie. Odrapane prostopadłościany i zapach przegniłego od wilgoci drewna zamieniliśmy na sterylne fermy, które mieszczą się w jeszcze bardziej sterylnych halach i na których można kupić niemal idealnie okrągłe pomidory. „Jeden dalej” zastąpiło: „PIN i zielony”. Gwarę i przepełniony życzliwością zgiełk zastąpiła grzecznościowa cisza, a nierzadko ironia i chamstwo. „Dobrze, że Pan ma się czas wysikać, a nie tutaj siedzieć dwanaście godzin na kasie!”. Jasne – to są realne problemy. Rozumiem, ale i tak z uporem będę powtarzał, że w dużej mierze mamy taki świat, jakim go sobie uczynimy.

Nie ma co żyć przeszłością i w przeszłości. Racja. Ja jednak – być może jeden, dalej na przekór mądrym głowom, będę tęsknił za wielką wagą, uśmiechem ekspedientki i zapachem świeżo zerwanego kopru.

Chill

Pomyśl dziś o tym, w jaki sposób możesz sprawić radość sprzedawcy w pobliskim sklepie. Być może wystarczy serdeczne: „Dzień dobry Pani” albo: „Życzę spokojnego popołudnia”. Czasami niewiele potrafi zdziałać najwięcej.

Piątka!

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .