Jak wymieniłem MacBooka Pro z Touch Barem na nową sztukę
Piątek, dzień wydania poprzedniego iMag Weekly, spędziłem na dwóch czynnościach związanych z MacBookiem Pro – przywracaniu tego, którego używałem od 18 dni do stanu fabrycznego i konfigurowaniu nowego… ale może wytłumaczę to wszystko od początku.
Wymiana, czyli oddanie starego i kupno nowego
Trochę ponad tydzień po odebraniu MacBooka Pro 13″ z Touch Barem zdecydowałem się na jego zwrot, ze względu na krótki czas pracy na baterii. Niektórzy jednak raportowali, że potrafią dobić do reklamowanych 10 godzin, więc podjąłem decyzję, że oddam tego, którego kupiłem i ponownie zamówię dokładnie takiego samego. Zgodnie z polskim prawem możemy w ciągu 14 dni, bez podania powodu, zgłosić chęć zwrotu kupionego towaru, pod warunkiem, że zrobiliśmy to online. Następnie mamy 14 dni, żeby odesłać zakupiony towar. Od razu mówię, że nie wiem, jak to wygląda w innych firmach – u producenta z Cupertino, jeśli kupiliśmy przez Apple Online Store, po prostu pakujemy towar i czekamy na kuriera, który po niego przyjedzie.
Jako że zależało mi na uniknięciu procedury reklamacyjnej oraz naprawczej – szczerze, to naprawdę podejrzewam, że te modele tak po prostu mają – zgłosiłem chęć zwrotu po około tygodniu (szczegóły znajdziecie w archiwum tej serii). Zanim jednak pani, z którą rozmawiałem, zarejestrowała zwrot, powiedziałem jej, że mam problemy z tą konkretną sztuką i będę chciał kupić na jej miejsce dokładnie taką samą. To problematyczne, ponieważ musiałbym czekać znowu 3–4 tygodnie na dotarcie nowej sztuki. Zaproponowała, że może zrobić advanced exchange, która polega na tym, że Apple wysyła mi w przyspieszonym tempie nową sztukę (czas oczekiwania wyniósł niecałe 2 tygodnie zamiast 3–4). Dodatkowo zapytałem, czy mogę zatrzymać tę sztukę, dopóki nie dotrze ta nowa. Poinformowała mnie, że w poniedziałek (to był piątek) dostanę mailem informację o pozytywnym lub negatywnym rozpatrzeniu mojej prośby (była pozytywna).
Ta procedura wymiany, od strony prawnej, wygląda dokładnie tak, jakbym zwrócił starego, Apple oddało mi pieniądze, po czym kupiłbym kolejną sztukę. Na wypróbowanie nowej sztuki ponownie mam 14 dni.
Sumienie
Pierwszy raz w życiu korzystam z tego przywileju i muszę powiedzieć, że w przypadku Apple całość była absolutnie wzorowym doświadczeniem. Pomimo że czuję się z tym źle na sercu – w końcu używałem ten komputer codziennie przez 18 dni – to jednocześnie nie spełnia on moich oczekiwań.
Dlaczego taki sam?
Decyzję o wymianie na taki sam model, zamiast na model bez Touch Bara, podjąłem z kilku powodów. Po pierwsze, ten komputer naprawdę bardzo mi się podoba. Jego wykonanie jest wzorowe i nigdy jeszcze nie miałem okazji pracować na tak genialnym jakościowo MacBooku. Pod każdym względem, poza czasem pracy na baterii, przebija swoich poprzedników. Poza układem strzałek na klawiaturze – po 20 dniach nadal nie trafiam w przycisk góra lub dół – do którego chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Dla Touch Bara też jeszcze nie znalazłem sensownego zastosowania, ale komputer ma cztery porty Thunderbolt 3, które pozwalają podłączyć ładowarkę z dowolnej strony. To wbrew pozorom bardzo wygodne, bo już w kilku sytuacjach nie wystarczyłoby mi kabla, aby się podłączyć (w zestawie nie ma przedłużacza dla zasilacza, a kiedyś był). Szkoda, że model bez Touch Bara nie ma po jednym porcie na każdej ze stron – to ułatwiłoby mi podjęcie decyzji o „przesiadce” na niego.
Dzień #18
Jak już wspominałem, piątek spędziłem na czyszczeniu „starej” sztuki. Polegało to na wylogowaniu się ze wszystkich usług – iCloud, Creative Cloud, Messages i wiele więcej – a potem uruchomieniu komputera w trybie Recovery (należy przytrzymać klawisze ⌘R przy włączaniu lub restartowaniu Maca). W trybie Recovery uruchomiłem Narzędzie Dyskowe i wyczyściłem jego zawartość.
Jednocześnie rozpocząłem instalowanie wszystkich potrzebnych aplikacji. Zanim jednak do czegokolwiek się zalogowałem, w tym do iCloud, uaktualniłem komputer do macOS Sierra 10.12.2. Dopiero po tej czynności zacząłem synchronizację swojego iClouda. Niestety, skróty tekstowe nie chciały mi się za żadne skarby zsynchronizować i nie mogłem sobie z tym poradzić. Po paru godzinach jednak udało mi się rozgryźć problem – opisałem go szczegółowo tutaj. Po zainstalowaniu wszystkich aplikacji – ich pełną listę znajdziecie tutaj – podłączyłem komputer do prądu, uruchomiłem Amphetamine, aby nie usnął i zostawiłem na całą noc. Następnego dnia, po ponad 12 godzinach, system przetworzył to, co miał do przetworzenia – Spotlight zaindeksował wszystko, a iCloud Photo Library dokonał analizy moich 30 tysięcy zdjęć.
Dzień #19
Wczoraj rozpocząłem pierwszy „normalny” tryb pracy na nowo skonfigurowanym MacBooku i na początku czas pracy na baterii wskazywał poprawę – po 69 minutach zużyłem 11% baterii. Gdybym dokładnie w tym tempie pracował przez cały dzień, to komputer wyczerpałby swoje pokłady elektronów po blisko 11 godzinach. Niestety, szacunki zaczęły lecieć na łeb na szyję, bo po 135 minutach wykorzystałem 30% baterii, co oznaczałoby osiągnięcie 0% po około 7,5 godzinach. Wróciło do normy?
Dzisiaj korzystam z komputera od 35 minut, a wskaźnik pokazuje 95% – dzień ponownie zapowiada się świetnie.
Touch Bar czy nie, oto jest pytanie
Już kilkakrotnie pisałem, że jeśli nie będę regularnie osiągał przynajmniej 8 godzin pracy na jednym ładowaniu, to oddam ten komputer i wezmę model bez Touch Bara, który ma większą o 10% baterię i bardziej energooszczędny procesor.
Zalety modelu bez Touch Bara
- niższa cena;
- dłuższy czas pracy na baterii;
- bardziej energooszczędny procesor;
- pełna klawiatura, z fizycznym klawiszem ESC;
- mniej rzeczy, które mogą się popsuć (Touch Bar);
- taki sam świetny ekran.
Wady modelu bez Touch Bara
- ciut wolniejsza pamięć RAM;
- dwa porty Thunderbolt 3, z jednej strony komputera (na co dzień nie potrzebuję więcej niż dwóch);
- wolniejszy procesor;
- wolniejszy układ graficzny.
Po tych 20 dniach z tym komputerem zaczynam się jednak łamać i zastanawiam się, czy nie odpuścić sobie i po prostu korzystać z niego oraz nosić ze sobą ładowarkę. To genialny komputer, a dodatkowa moc procesora ma znaczenie przy eksportowaniu zdjęć z Lightrooma i podobnych czynnościach, wymagających wydajniejszego procesora.
Jednocześnie z zazdrością obserwuję czasy pracy osiągane przez Twitterowiczów, którzy zdecydowali się na model bez Touch Bara…
Na podjęcie ostatecznej decyzji mam jeszcze teoretycznie czas do 5/01/2017.