Weekly Chill #033
„Kreatywności nauczyły mnie problemy” – mawiał Stefan Batory. Rozpoczynając, wraz z całą ekipą, pracę nad iMag Weekly, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Istotnie – nie było. Społeczność, jaką udało nam się jednak zgromadzić, jest fantastyczna i naprawdę – szkoda tych naszych cotygodniowych spotkań, bo to, że zostaniecie z iMagazine, jest dla mnie raczej oczywiste. W ostatnim, 33 odcinku Weekly Chill, chcę Wam powiedzieć, że ten koniec jest z pewnością dopiero początkiem. Ile to razy już tak bywało?
#033/ Koniec
Nie żyję nie wiadomo jak długo na tym świecie, ale zdecydowanie mogę podpisać się pod słowami Stefana Batorego z początku tekstu. Setki razy w życiu mówiłem sam do siebie: „Nie udało się. Ale klapa. Dlaczego nie zrobiłem tego lepiej? Przecież wiedziałem jak!”. Całe to początkowe marudzenie zawsze bierze się stąd, że jako ludzie nie lubimy tych naszych potknięć. Wolelibyśmy non stop iść do przodu, pokonywać każdą napotkaną przeszkodę i nie uronić przy tym wszystkim ani jednej łzy i ani jednej kropli potu. Jeśli tak właśnie teraz myślisz, powiedzmy to sobie wprost – przegrasz.
Wspomnienie
Jeśli jednak podniesiesz się, pierwszy, drugi, trzeci, sto dwudziesty trzeci raz i pójdziesz dalej – wygrasz. Cokolwiek by się nie działo. Nie, nie zawsze wygrasz pieniądze, sławę, rozgłos. Zawsze wygrasz jednak najważniejsze – pewność, że możesz iść dalej. Jest coś niesamowitego w tym, kiedy wygrywamy z każdym swoim „nie da się”, „ale”, „mogło być lepiej”. Mogło. Pytanie, czy według nas nadal może? Tak? No to do roboty!
Wszystko to, co obecnie mogę uznać za moje, nasze czy codzienne, udało mi się w życiu osiągnąć dzięki setkom pozornie niepowiązanych ze sobą potknięć, otarć, upadków, czasem konkretnych złamań – jak wówczas, gdy miałem jeździć na wózku po roztrzaskaniu prawej nogi w 2001 roku, popadnięciu potem w otyłość olbrzymią, aż w końcu konkretnym załamaniu w połowie technikum. Dziś biegam, zmierzam do bycia w życiowej formie, cieszę się każdym dniem.
Mogłem dojść do tego momentu, w którym jestem obecnie krótszą i łatwiejszą drogą? Pewnie tak. Czy chciałbym? Nie. Jestem wdzięczny za to, co mnie spotyka, uczę się tej wdzięczności każdego dnia. Często krzyczę. Na siebie, na świat. Szaleję. Gdy jednak opadnie kurz, widzę, że w tym szaleństwie jest metoda. Potknięcia są jak woda, która potrafi rzeźbić skałę. Paradoksalnie to dzięki nim przesuwamy się przez życie, a nie ono przesuwa nas – od momentu narodzin do momentu śmierci. Biernie. Trzeba być aktywnym, nie biernym!
Tak jak napisał Wojtek, wydając iMag Weekly, nauczyliśmy się bardzo dużo. Wierzę, że kiedyś uda nam się tę wiedzę pomnożyć i wrócić z czymś zupełnie innym, nowym. Spróbować kolejny raz. Czy lepszym? Tego nie wiem. Nie mnie osądzać. Na pewno będzie to przygoda warta każdej napisanej litery. Tymczasem mam nadzieję, że nieco wypoczęliście przy okazji lektury serii Weekly Chill. Byłoby super, gdyby choć jednej osobie udało się dzięki tym moim wypocinom złapać więcej dystansu do siebie i świata.
Chill
Zamknijcie dziś oczy. Posiedźcie w ciszy przez jakiś kwadrans. Trudne, prawda? Dlatego właśnie warto się potykać i trenować swoje „muszę” przez cały czas. Możesz?