Mastodon

Serialowe wersje kultowych filmów

4
Dodane: 8 lat temu

Zjawisko remake’ów jest ostatnio coraz łatwiej zauważalne. Na początku było niewinnie, powstawały amerykańskie wersje zagranicznego kina (w mojej głowie na czele z japońskimi horrorami), kilka kultowych filmów doczekało się nowych realizacji, mniej lub bardziej przypominających oryginał.

Jakiś czas temu seriale trochę nabrały na znaczeniu. Już nie kojarzą się z tasiemcami pełnymi nieznanych autorów, czy z sitcomami, które po krótkim czasie przestawały śmieszyć, teraz to drogie produkcje, zbierające często bardzo dobrych twórców i obsadę, a teraz też i dużo większą widownię.

scream_logo

Krzyk

Z tym filmem mam problem, bo najpierw obejrzałam „Straszny Film”, tak bardzo podobny, że kultowy już twór Wesa Cravena nie skrywał żadnych tajemnic. Trzeba jednak przyznać, że był to dobry film, trochę inny niż typowe horrory, nieważne czy z tamtych lat, czy te nowsze. Pełen był nawiązań do popkultury, co zawsze mnie cieszy, i choć nie jestem fanką slasherów, to dobrze mi się go oglądało.

Obsada jest tu aktualnie dość znana, choć poza Drew Barrymore, raczej drugoplanowa. Matthew Lillard, Liev Schreiber, Neve Campbell czy David Arquette z pewnością należą do rozpoznawalnych aktorów. Chociaż nic i tak nie pobije popularności czarnego kaptura i charakterystycznej białej maski.


Serialowy „Krzyk” to dla mnie majstersztyk i zdecydowanie jeden z lepszych tworów ostatnich kilku lat (podobnie jak „12 małp”). Produkcja MTV, kolejna z wielu dobrych.

Czasy współczesne, 2014 rok mniej-więcej. Smartfony, Instagram, Snapchat i Twitter. Miasto Lakewood i grupka nastolatków. W centrum historii jest Emma, córka jedynej osoby, której udało się uciec spod noża oryginalnego mordercy, który w Halloween ’94 zabił kilka osób. Dostaje ona dziwny telefon, a już w pierwszym odcinku ginie jedna z jej bliskich koleżanek.

Przez serial prowadzi nas Noah, bohater tej historii, który momentami wskakuje w rolę narratora i, patrząc prosto w kamerę, opowiada nam o tym, że ciężko jest przygotować serial slasher lub co może kierować mordercą. Jest geekiem-kujonem, jego pokój pełen jest plakatów i figurek z gier i choć ciężko go nie lubić, fani po cichu liczą, że kiedyś okaże się, że mieszał we wszystkim palce.

Nie jest to odwzorowanie oryginalnej historii, zachowana jest „baza”, czyli morderca w masce i cała idea nawiązań do innych tworów popkultury, a część aktorów dobrana jest tak, by choć trochę przypominali postacie z filmu.

Kilka tygodni temu rozpoczął się drugi sezon, nowe odcinki dodawane są co tydzień do Netfliksa. Już znalazłam tam scenę godną jakiejś nagrody.

12-monkeys-570249ecd2b8d

12 małp

Wszystko zaczęło się od francuskiego krótkometrażowego filmu „Filar” z lat sześćdziesiątych. W 1996 roku w kinach pojawił się film Terry’ego Gilliama o tytule „12 małp”, z Brucem Willisem i Bradem Pittem w obsadzie. Historia opowiada o wirusie, który zdziesiątkował cały świat i mężczyźnie, który podróżuje z przyszłości do czasów wybuchu epidemii, by ją zatrzymać.

Film to świetny pokaz aktorskich umiejętności Brada Pitta, który za rolę Jeffreya Goinesa, dostał Złotego Globa i został nominowany do Oscara.


Pierwszy sezon serialu jest po prostu nową adaptacją filmu. Zamiast Jeffreya jest Jennifer, a jedyną znaną twarzą na pierwszym planie może być Amanda Schull, Katrina z „Suits”, wcielająca się w dr Railly z Centrum Chorób Zakaźnych.

Jest rok 2043, James Cole skacze w przeszłość, do roku 2015, próbując wyśledzić źródło wirusa, by móc uchronić świat przed zagładą. Cały pierwszy sezon skupia się wokół poszukiwań kolejnych elementów łańcucha, kolejnych powiązanych osób i zdarzeń, nie koniecznie w chronologicznej kolejności.

Drugi sezon to już zupełnie inna historia, to znaczy, nadal te same realia i te same postacie, ale naukowcy z roku 2044 mają aktualnie inne, większe zmartwienia. Trzyma w napięciu przez każdy kolejny odcinek, trzeba uważać, żeby się nie poplątać w tych wszystkich skokach i paradoksach, ale jest intensywnie i sensownie.

Serial przygotowany jest przez Syfy (w Polsce SciFi), amerykańską stację telewizyjną z rodziny NBC Networks. Pierwszy sezon premierę miał w pierwszym kwartale zeszłego roku, drugi sezon rozpoczął się rok później i aktualnie do końca zostały dwa odcinki. Wczoraj pojawiła się informacja o przedłużeniu serialu!

005

Dziecko Rosemary

Film Polańskiego widział chyba każdy. Ekranizacja powieści Iry Levina, nakręcona w 1968 roku. Mnie osobiście nie zachwyciła, chociaż oglądałam ten film kilka lat temu, gdy już jako-tako miałam wyrobiony gust filmowy i wiedziałam, co warto doceniać.

Czujecie potrzebę przypomnienia, o czym jest ta historia? Jeśli nie, przejdę do serialu. A jeśli tak, to nie zerkajcie na Filmweb, bo ja naprawdę nie wiem, kto zatwierdza im opisy.

Sąsiadka Rosemary częstuje ją dziwnym deserem, który wywołuje halucynacje i koszmary. Wkrótce dziewczyna dowiaduje się, że jest w ciąży.

A tak na poważnie.

Ro i Guy Woodhouse, młode małżeństwo, poszukują mieszkania dla siebie i planowanej trójki potomków, zauroczeni Nowym Jorkiem, bo nasza główna bohaterka pochodzi z Omaha. Na samym końcu poszukiwań stają przed wyborem pomiędzy dwoma mieszkaniami, pięcio- bądź czteropokojowym.

Przyjaciel Rosemary, Hutch, przestrzega ją przed mniejszym mieszkaniem, opowiadając o krwawej historii budynku, o siostrach kanibalach, sataniście i wielu samobójstwach. Woodhouse’owie nie są jednak zabobonni i koniec końców lądują w Bramfordzie, który według wizji Polańskiego wyglądał tak jak budynek poniżej.

Dakotanewyork-1980x1485

Guy jest aktorem, grywa w teatrze i reklamach, zarabia na tyle dobrze, że Rosemary nie dość, że nie musi pracować, to jeszcze całymi dniami zajmuje się dekorowaniem mieszkania. Po jakimś czasie poznają swoich sąsiadów, starsze małżeństwo Castevetów, bardzo miłych i pomocnych ludzi, których powoli nasi bohaterowie zaczynają traktować jak członków rodziny.

Jest jeszcze oczywiście Korzeń Tanisu i Terry, dziewczyna, którą Castevetowie przygarnęli z ulicy. Guy pracuje coraz więcej, a Rosemary powoli zaczyna nalegać na upragnione dziecko…


Współczesna wersja Dziecka Rosemary, reżyserowana przez Agnieszkę Holland, powstała jako miniserial, opakowujący historię w dwa półtoragodzinne odcinki.

Zamiast Nowego Jorku mamy Paryż, Rosemary jest czarnoskóra, a Guy zamiast być aktorem, jest pisarzem. Margaux i Roman Castevet są znacznie młodsi niż w filmowej wersji, a poznają się oni, gdy Rosemary znajduje portfel Margaux u złodzieja, który okradł obie kobiety. Do mieszkania obok wprowadzają się chwilę później, gdy w ich mieszkaniu akademickim przy Sorbonie wybucha pożar.

Margaux jest absolutnie fascynującą i elektryzującą postacią – nie mogłam oderwać od niej oczu. Jest piękna, idealnie tajemnicza, a jej francuski angielski brzmi obłędnie.

W role Woodhouse’ów wcielają się Zoe Saldana oraz Patrick J. Adams, oboje raczej przeciętni. Małżeństwo Castevetów jest zdecydowanie ciekawsze.

0T4Nm

Psychoza / Bates Motel

„Psychoza” to jeden z dwóch najbardziej znanych filmów Hitchcocka. Opowiada on historię dziewczyny, która ucieka z pieniędzmi szefa i po kilku przygodach trafia do motelu prowadzonego przez Normana Batesa.

Jest to trzymający w napięciu film, pokazujący historię mężczyzny trochę za mocno przywiązanego do swojej matki.


Serial „Bates Motel” doczekał się realizacji pięciu sezonów, z których ostatni zostanie wyemitowany dopiero w przyszłym roku.

Historia skupia się tu na Normanie i Normie Bates, którzy zaczynają nowe życie w małym miasteczku w Kalifornii, gdzie kupili przydrożny motel. Mają za sobą ciężką przeszłość i próbują odciąć się od poprzedniego życia.

Relacje Normana i Normy są co najmniej dziwne. Są oni sobie zdecydowanie zbyt bliscy, a zazdrość syna o matkę nie pozwala zbudować kobiecie normalnego związku z mężczyzną. Z czasem zagłębiamy się w psychozę młodego bohatera.

Choć sam serial jest bardzo nierówny, to jednak jest ciekawym dodatkiem do filmowej historii, bo po trochu można go uznać za prequel.

Pewnie to nie wszystkie serialowe przeróbki filmowych hitów, ale to takie, z którymi jestem na bieżąco i takie, które nie powinny zawieść fanów dobrze skrojonych produkcji. Wszystkie cztery wymienione seriale obejrzeć można na Netfliksie (12 małp na razie bez drugiego sezonu, który się jeszcze nie skończył).

Polskie napisy znaleźć można w „Bates Motel” i „12 małp”, z czego pierwszy dostępny jest również z polskim lektorem.

Angelika Borucka

Koduję, gram w gry i oglądam horrory. A do tego wszystkiego używam Windowsa.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 4

Niechętnie wchodzę w te buty, ale jest w Twoich artykułach Angeliko coś, co nie pozwala mi ich ocenić wysoko. Nie wiem czy jest to styl, forma czy sama treść, ale jak już do tego dojdę, to na pewno się z Tobą podzielę. Chciałbym udzielić jakiegoś konstruktywnego feedbacku, ale chyba nie wyrobiłem sobie na tyle opinii, aby go dać, ale coś jest na rzeczy… Czytając teksty Wojtka, Norberta czy Dominika czerpię przyjemność. Tu z kolei jest jakoś bez zbudowania ‘napięcia i wprowadzenia’ :)

Wielkie dzięki za jakikolwiek feedback. Jeśli namierzysz o co konkretnie chodzi, koniecznie daj mi znać. Piszę już kilka lat, więc mam jakąś tam manierę i zdania robię za długie, to wiem. Jeśli cokolwiek Ci przyjdzie do głowy – daj znać, będę wiedziała nad czym pracować.