Szpitalny “workflow”
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 04/2012
Od kilku dni jestem rekonwalescentem. Miałem operację i przebywałem w szpitalu. Nie było to oczywiście przyjemne doświadczenie. Wiedząc mniej więcej, co mnie czeka, postanowiłem wcześniej przygotować się do całego zamieszania.
“Przygotowanie” polegało na metodycznym sporządzeniu listy przedmiotów. Nie ukrywajmy, głównie gadżetów, które uważałem, że mogą mi się przydać podczas pobytu w szpitalu. Czy moje przewidywania się sprawdziły? W większości przypadków, dlatego chciałem się z Wami podzielić moimi przemyśleniami.
Ponieważ moja wizyta w szpitalu była w pewnym sensie zaplanowana, miałem możliwość przez kilka dni przed, zastanowić się, co mi będzie potrzebne i z czego planuję, że będę korzystał. Oczywiście plany to jedno, a rzeczywistość to drugie. Ale stwierdziłem, że warto się przygotować.
Odbyłem kilka rozmów ze znajomymi i rodziną “doświadczoną” w realiach szpitalnych i zestresowany, przede wszystkim tym, że mogę zostać okradziony. Mimo wszystko podjąłem ryzyko i wybrałem kilka gadżetów, które stwierdziłem, że będą mi niezbędne.
Lista rzeczy, które zabrałem ze sobą:
- iPad2
- iPhone
- dodatkowa bateria dla iPhona obudowa Mophie
- jedna ładowarka do wszystkich rzeczy
- słuchawki
- dysk zewnętrzny Seagate GoFlex Satellite
Oczywiście byłem świadomy, że sprzęt to nie wszystko. Planowałem dużo rzeczy zrobić na tych urządzeniach, które zabrałem. Planowałem pracować, czytać, oglądać, słuchać. W końcu miałem zostać w szpitalu przez około tydzień, także leżeć bezczynnie nie zamierzałem…
Wraz z listą sprzętu stworzyłem listę programów, które planowałem używać w szpitalu:
- Wideo
- Pages/iA Writer do pisania artykułów
- Audioteka
- Muzyka
- LogMeIn
Jak było w rzeczywistości?
Hmm, nie tak różowo jak zakładałem. Przede wszystkim mój stan nie pozwalał mi praktycznie przez cały, tygodniowy pobyt, na jakąkolwiek pracę. To pierwsza sprawa. Nie napisałem żadnego artykułu, ani wpisu na stronę. Nie było szans. Nie mogłem się skoncentrować ani złapać weny. Dodatkowo pozycja, w jakiej przez pierwsze dni byłem przykuty do łóżka, uniemożliwiała mi pisanie.
Pierwsze dwa dni po operacji miałem siłę tylko na to, aby posłuchać muzyki, jednocześnie mogłem odciąć się od przykrej rzeczywistość panującej wokoło. Audioteka niestety nie sprawdziła się, bo chociaż w “normalnym” życiu używam jej namiętnie przemieszczając się środkami komunikacji miejskiej, to w szpitalu nie mogłem się skoncentrować i wsłuchać w audiobooki.
Potem powoli zacząłem korzystać z iPada. Próbowałem czytać, ale męczyło mnie to. Przed wyjazdem z domu przygotowałem sobie Handbreake’iem paczkę filmów do obejrzenia, zaległych, na które nie miałem czasu w domu. Wrzuciłem je wszystkie na zewnętrzny dysk Seagate GoFlex Satellite. Realnie nie zobaczyłem ich zbyt wielu. Miałem siłę na jeden film dziennie i ostatecznie oglądałem praktycznie tylko filmy, które już wcześniej widziałem – co gorsza (choć może było to dosyć wesołe) im film był “głupszy”, tym lepiej mi wchodził. Wszystkie plany z ambitnych filmów szlag trafił.
Rytm dnia w szpitalu jest z góry określony – jeśli nie ma nagłych przypadków oczywiście. Około 6 pobudka i opatrunki, zastrzyki, lekarstwa. Potem obchód, śniadanie. Leżenie. Obiad. Leżenie. Wieczorny obchód. Kolacja o…17.00 i …dobranoc.
Rytm dnia w szpitalu jest z góry określony – jeśli nie ma nagłych przypadków oczywiście. Około 6 pobudka i opatrunki, zastrzyki, lekarstwa. Potem obchód, śniadanie. Leżenie. Obiad. Leżenie. Wieczorny obchód. Kolacja o…17.00 i …dobranoc. Kładąc się spać przed 20.00 około 2-3 w nocy byłem już wyspany. Gdy zacząłem dochodzić do siebie, właśnie koło godziny 2-3 w nocy, łączyłem się ze swoim komputerem w domu poprzez LogMeIn i jedyne co mi udało się zrobić to porządek na dysku. Co gorsza, zapomniałem wyłączyć głosu w komputerze, przez co moja żona nad ranem mówiła mi, że “komputer wydawał w nocy dziwne dźwięki”… LogMeIn sprawdził się bardzo dobrze jako narzędzie, zarówno na 3G, jak i w sieci WiFi, która była udostępniona dla pacjentów, ale miała poblokowane dziwne usługi – jedne strony działały inne nie, choć jak sprawdzałem prędkość była całkiem przyzwoita ok 10Mbps. Jednak LogMeIn nie działał stabilnie i dosyć często zrywało mi połączenie.
Z planów “społecznościowych” też praktycznie nic nie wyszło. Wprawdzie sprawdził się Twitter – dziękuję przy okazji wszystkim, którzy wspierali mnie w szpitalu tą drogą, ale używałem go sporadycznie. Chciałem skorzystać bardziej z Instagramu i zrobić reportaż ze szpitala, jednak ograniczyłem się do dosłownie kilku zdjęć – ponownie, nie miałem na to siły.
Wybrany sprzęt generalnie sprawdził się. Bardzo dobrym pomysłem było zabranie dodatkowej baterii. Dzięki temu, iPhona przez tydzień pobytu ładowałem tylko 2 razy, a nie jak to robię w domu, codziennie.
iPad w połączeniu z dyskiem zewnętrznym od Seagate był strzałem w dziesiątkę. Jednak zapomniałem zabrać z domu kabla do ładowania dysku i miałem możliwość korzystania tylko ze złącza GoFlex, przez które ładuje się dużo wolniej i co gorsza, nie działa wtedy WiFi.
Błędem okazało się zabranie tylko jednej ładowarki. Była ona wprawdzie uniwersalna – jedna do iPhona, iPada i dysku – ale przez powolne ładowanie dysku musiałem wybierać, co ładować. Miałem tylko do swojej dyspozycji trzy gniazdka, także nie wstrzeliłem się.
Odbyłem kilka rozmów ze znajomymi i rodziną “doświadczoną” w realiach szpitalnych i zestresowany, przede wszystkim tym, że mogę zostać okradziony, mimo wszystko podjąłem ryzyko i wybrałem kilka gadżetów, które stwierdziłem, że będą mi niezbędne.
Reasumując idąc do szpitala można się przygotować i zabrać ze sobą gadżety, które choć trochę mogą osłodzić nam nieprzyjemności życiowe. Pamiętajcie tylko, że koniec końców okaże się jednak najprawdopodobniej, że jednak nie wykorzystacie w pełni swoich sprzętów tak jak zakładaliście. Grunt to nie przejmować się tym. Zdrowie jest najważniejsze.
Na koniec – absolutnym hitem, którego nie uwzględniłem w swoich listach okazało się FaceTime. Dzięki niemu mogłem spokojnie rozmawiać z rodziną i znajomymi i być z nimi w stałym kontakcie.
Komentarze: 6
Znam to skądś. Tylko mój tygodniowy pobyt w szpitalu był raczej niezaplanowany, a bliscy szybko dostarczyli mi MBP13 + iPhone (o dziwo nie zostałem okradziony!), i w końcu wykorzystałem przez ten tydzień 10GB z 13GB, które wtedy posiadałem na koncie (ach ten Orange Free – 100zł -> 6,5GB szczerze polecam). Dzisiaj ograniczyłbym się do zestawu iPad, iPhone, Kindle, bezpieczniej i lżej. ;)