Mastodon

Cały tydzień z iPadem mini

Norbert Cała
norbertcala
12
Dodane: 11 lat temu

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2012

Idealny pierwszy tablet w życiu

Tego tekstu nie powinienem pisać z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze, jako jedna z nielicznych osób do końca nie wierzyłem w to, że Apple taki sprzęt wyprodukuje. Nie widziałem w nim zupełnie sensu, ani od strony użytkownika, ani żadnych biznesowych przesłanek, dla których Apple miało by go sprzedawać. Pora to publicznie przyznać, sromotnie się myliłem. Po drugie, nie powinienem go pisać, bo jest to recenzja niepełna, gdyż iPad mini, którego testowałem był pozbawiony złącza na kartę SIM, a tym samym wolności. To nie wina iPada mini, a wina moja, mojej zachłanności na nowości i przemożnej chęci testu nowego iPada już w dniu premiery. W pierwszych dniach sprzedaży dostępne były tylko wersje bez modemu, wersje z modemem dopiero pojawiają się w sprzedaży. Oczywiście, w czasie testu posilałem się Internetem z Hot-Spot w iPhone’ie 5, ale jest to bardzo uciążliwe. Weź do ręki iPhone’a 5, włącz Hot-Spot, weź iPada, połącz się z siecią … Jasne, to już wolę na tweeta odpisać z iPhone’a. Tak się to często kończyło, choć przecież powinienem nie chcieć wypuszczać iPada mini z ręki. Jeszcze raz podkreślam, wiem, że to nie wina iPada, bo przecież będą wersje z modemem, ale jak to było w pewnym żarcie, niesmak pozostał. Po tym pierwszym “zawodzie” postanowiłem dać mu jednak kolejną szansę.

Trudne początki

Szansa niestety dość szybko została zmarnowana. Bo muszę to stwierdzić kategorycznie, jak ktoś miał iPada z ekranem Retina, to będzie czuł dyskomfort podczas używania Miniaka. Oczywiście nie jest tak, że dyskomfort czujemy na każdym kroku. Czytanie książek w iBooks jest bardzo wygodne, przeglądanie iMagazine w dedykowanej aplikacji w większości przypadków również. Niektóre strony internetowe (w tym iMagazine.pl) wyglądają dobrze. Problem się zaczyna, gdy wejdziecie np. na stronę wp.pl lub na facebook.com lub na wiele innych stron. Wtedy niska rozdzielczość ekranu daje się ostro we znaki. Dochodzi niestety do tego jeszcze zdecydowanie gorsze odwzorowanie kolorów, niż u większego brata. Jeśli jednak wcześniej wcale nie używaliście iPada lub używaliście wersje bez ekranu Retina, to wasz odbiór tego ekranu będzie prawdopodobnie inny, bo to, co widzimy jest bardzo subiektywnym odczuciem. Ważne, że ekran ma rozdzielczość 1024 na 768 pikseli, dzięki czemu już w momencie wejścia Mini do sprzedaży w AppStore znajdziecie tysiące dedykowanych programów. Na takie wsparcie nie może liczyć żaden inny tablet wchodzący na rynek.

Rozmiar i kształt

Początek z iPadem mini mieliśmy jak widać trudny. Jest jednak taka grupa ludzi i taka grupa sprzętów, które zyskują przy dłuższym poznaniu. To, czym Mini mnie nęcił od początku i to, czym ostatecznie mnie do siebie przekonał, jest waga i wygląd. Dostępny jest w kolorze białym lub czarnym, przy czym wersja czarna ma nie tylko czarną przednią szybę, ale również tył. Wykonany jest on z anodyzowanego aluminium i w połączeniu z czarnym przodem wygląda rewelacyjnie. Anodyzowane aluminium z tyłu iPada sprawia wrażenie lekko gumowanego i przypomina w dotyku plastik, jaki był zastosowany w już prawie kultowej, czarnej wersji MacBooka. Dzięki temu świetnie trzyma się on ręki, ale również bardzo widać na tylnej obudowie ślady dotykania palcami. Właśnie wersji czarnej używałem w czasie testów i muszę Wam powiedzieć, że jest to jeden z najładniejszych produktów Apple, jakie miałem okazję trzymać w ręku, a trochę ich było.

Rozmiar i kształt iPada w jakimś stopniu wymusza trzymanie go w pozycji pionowej. Jako że jest on naprawdę bardzo lekki, to jest to wygodne nawet przy użyciu jednej ręki i właśnie w ten sposób przez większość czasu trzymam Miniaka. Nie musicie się przy tym obawiać o przypadkowe kliknięcia w ekran przy bocznych krawędziach, bo system je rozpoznaje i ignoruje. To dobrze, bo bardzo wąska boczna ramka powoduje, że takich kliknięć nie unikniemy. W pozycji poziomej też nie ma problemu z trzymaniem jedną ręką, a to dzięki temu, że … jest bardzo lekki. Wyobrazić sobie tylko mogę, jakie tysiące roboczo-godzin spędzili inżynierowie Apple na wyważeniu tego modelu. Inaczej tego, że tak dobrze leży w ręku, nie mogę sobie wytłumaczyć.

Mniejsze gabaryty to też – przewrotnie mówiąc – ogromna zaleta, bo iPada mini można nosić w kieszeni. Nie chodzę – zazwyczaj – w szytych na miarę garniturach, ale też nie jestem hiphopowcem, ciągle chodzącym w spodniach z krokiem między kolanami. iPad mini mieścił mi się bez problemu w bocznej kieszeni zarówno większości dżinsów, jak i trochę luźniejszych spodni. Nosiłem go w ten sposób przez większość minionego tygodnia. Niestety sprawa skomplikowała się trochę, gdy dotarł do mnie Smart Cover. Mimo że powiększa on gabaryty Mini w sposób nieznaczny, to jednak na tyle duży, że przestał się on bez problemu mieścić w dżinsach. Trochę szkoda.

Zwykłe używanie

Gdy przestaniemy się zachwycać jego świetnym wyglądem i wyważeniem, przyjdzie pora na zwykłe używanie. Testy tego modelu w benchmarkach wykazują podobną wydajność jak w iPadzie 3 generacji. Testy na żywym organizmie to tylko potwierdzają. Procesor A5, nie muszący obsługiwać ekranu o dużej rozdzielczości, daje radę. Mimo że mamy w nim mniejszą pamięć operacyjną – tylko 512MB – to zarówno praca systemu operacyjnego, przewijanie ekranów, renderowanie stron WWW, jak też wydajność w grach są jak moc w Rolls-Royce – wystarczające. Nic się nie przywiesza, wszystko działa płynie, tak jak to powinno być. Testowałem kilka nowych gierek w tym np. NFS Most Wanted i nie zauważyłem żadnych zawieszeń i przycięć. Dodatkową frajdą jest to, że iPad mini to pierwszy iPad, jaki ma głośniki stereo. Skutkuje to zdecydowanie lepszym dźwiękiem odtwarzanym bezpośrednio z iPada. Oglądanie programów TV, filmów, lub teledysków na Mini jest zdecydowanie milsze dla naszego ucha niż na np. iPhone. Niestety cudów się nie spodziewajcie, to nadal bardzo małe głośniki o niewielkiej mocy, a ich umieszczenie w większości przypadków skutecznie zabija efekt stereo. Powinienem jeszcze wspomnieć o aparacie, ale jako, że iPadem zdjęć nie wypada robić, to powiem tylko, że przednia kamera ma rozdzielczość 1,2MP, a tylna 5MP. Ta tylna robi całkiem niezłe zdjęcia, porównywalne do tych z iPhone 4, ale ja Wam tego nie mówiłem.

Wydajność baterii

Ostatnim, ale niesamowicie ważnym składnikiem wydajności, na jaki chciałem zwrócić uwagę jest wydajność baterii. Producent obiecuje 10 godzin w trybie przeglądania Internetu i mam wrażenie, że lekko nas oszukuje, a 10 godzin to w moim przypadku było zazwyczaj minimum, a nie maksimum możliwości baterii. Przy zróżnicowanym zwykłym użytkowaniu, czytaniu książek, przeglądaniu Internetu, graniu, normą był czas użytkowania zbliżony bardziej do 20 godzin, niż 10. Dodatkowym atutem jest bardzo krótki czas ładowanie od 0 do 100%.

Świetne wyważenie, mała waga, dobry czas pracy na bateriach to wszystko składa się na obraz bardzo fajnego urządzenia. iPad mini doskonale się sprawuje zarówno jako tablet do typowej konsumpcji mediów, jaki i do pewnych działań twórczych. Oczywiście praca w charakterze tabliczki do rysowania będzie wygodniejsza na dużym iPadzie, ale np. pisanie tekstów jest na iPadzie mini szalenie wygodne. Klawiatura zarówno w układzie poziomym, jak i pionowym jest świetna. Rzekłbym nawet, że w układzie pionowym jest wygodniejsza, niż w dużym iPadzie. Sam się sobie dziwie, ale w ostatnim tygodniu nie skorzystałem ani razu z dużego iPada. Co z tego, że jest ze swoim ekranem teoretycznie lepszy, skoro jest po prostu mniej poręczny. Do pełni mobilności brakowało mi tylko wbudowanego w tym modelu modemu. Mam nadzieję, że zgodnie z tym, co czytam w Apple Store Online mój iPad mini z modemem pojawi się jeszcze w listopadzie i będę mógł uzupełnić test o wyniki transmisji danych. Szczególnie, że wszystko wskazuje na to, że będzie to pierwszy sprzęt Apple, na którego wyświetlaczu zobaczymy napis LTE przy nazwie polskiej sieci GSM.

Przy startowej cenie 1449 zł iPad mini to idealny pierwszy tablet w życiu. Jednak dwie uwagi – jedna do Was, druga do Apple. Drodzy czytelnicy – kupcie sobie wersję z modemem jeśli tylko możecie. Apple proszę o wersję z Retiną i już odliczam dni do tej premiery.

Ocena: 5/6

6/6 dostanie model z Retiną

Norbert Cała

Jedno słowo - Geek.

norbertcala
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 12

No i nie wytrzymałem.
Mija dokładnie miesiąc od mojego zakupu iPada mini. I mimo iż nie ma Retiny, ani razu nie żałowałem podjętej decyzji. Ba, cieszyłem się, że nie wytrzymałem i sprzęt już teraz kupiłem.
Brak Retiny jest widoczny tylko gdy ‘przeskakuję’ pomiędzy iPadem a iPhonem. Podczas normalnego użytkowania nie odczuwa się jakiegokolwiek braku wyższej rozdzielczości.
Tak więc jeśli ktoś się jeszcze zastanawia – brać, nie czekać! :)

podejrzewam, że jest dobrze. iPad 3 musi radzić sobie z retiną, dlatego ma podobną wydajność. 3 jest wydajniejsza, to wiemy i to pokazują testy offscreen :)

A5 w iPad 2 i mini jest taki sam jak A5X w iPad 3. Różnią się jedynie grafiką. Więc wydajność jest podobna.

odpuściłem sobie pierwsze wydanie mini właśnie ze względu na niska rozdzielczość ekranu i gorszą jakość wyświetlacza. Polecam trzymanie portwela na wodzy, opłaca się.

Tylko pod warunkiem, że iPad mini z Retiną nie będzie grubym i ciężkim klocem wytrzymującym 6-8 godzin na baterii. ;-)

Podpisuję się obiema rękami pod plusami, ale muszę dodać jeden minus(ik). iPad mini niestety nie wyrabia przy streamingu filmów HD (720p) na telewizor – obraz nie ma _pełnej_ płynności. Testowałem na oryginalnej przejściówce Lightninig-HDMI i filmie “Gdzie jest Nemo” wypożyczonym z iTunes’a.