Nadchodzą licencje wieloterytorialne
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2013
Jak wiadomo, repertuary internetowych serwisów muzycznych o zasięgu międzynarodowym, różnią się w poszczególnych krajach. Przykładowo, utwory polskich wykonawców dostępne w polskim sklepie iTunes, mogą być niedostępne w jego amerykańskim, brytyjskim czy francuskim odpowiedniku. I na odwrót, w polskim iTunes nie znajdziemy wielu treści dostępnych w sklepach iTunes innych krajów. Przyczyną takiego stanu rzeczy są ograniczenia terytorialne licencji, udzielanych przez organizacje zarządzające prawami autorskimi. Ta sytuacja ma jednak ulec zmianie. Powstaje dyrektywa unijna, której celem jest ujednolicenie repertuarów muzycznych i zapewnienie ich dostępności we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Rynek internetowych usług muzycznych w Europie pozostaje terytorialnie rozdrobniony, co wprost kłóci się z zasadą jednolitego rynku europejskiego, będącą jednym z fundamentów Unii Europejskiej. Przykładowo, iTunes podzielony jest w Europie na 27 sklepów krajowych, w których repertuar różni się między sobą, w zależności od zakresów terytorialnych licencji, uzyskanych w poszczególnych krajach. Taki stan rzeczy rodzi szereg negatywnych konsekwencji dla wszystkich uczestników rynku:
- dla autorów i artystów wykonawców, bo dostępność ich utworów jest mniejsza, niż mogłaby być, co obniża ich przychody i zwiększa szarą strefę, czyli nielegalną wymianę plików;
- dla internetowych serwisów muzycznych, bo ich oferta pozostaje ograniczona, a ich przychody przez to mniejsze;
- wreszcie dla konsumentów, bo utrudnia uzyskanie możliwie najszerszego dostępu do repertuarów muzycznych.
Bardziej przedsiębiorczy konsumenci, potrafią radzić sobie na własną rękę z terytorialnymi ograniczeniami dostępności treści w Internecie. Na forach internetowych można znaleźć praktyczne opisy sposobów omijania ograniczeń. Otwieranie kilku kont, każde w innym kraju serwisu, podawanie fikcyjnych danych adresowych, zmiana kraju sklepu połączona z korzystaniem z serwisu spoza terytorium danego kraju, to najczęstsze metody. Jednak sposoby te są w gruncie rzeczy dość niewygodne i wiążą się z reguły z koniecznością naruszania regulaminów sklepowych, które przeważnie zabraniają korzystania ze swoich usług spoza terytorium danego kraju, o zakazie podawania fikcyjnych danych nie wspominając.
Wszyscy ci uczestnicy rynku powinni przywitać z zadowoleniem nowe prawo, którego podstawowym celem jest ujednolicenie repertuarów dostępnych we wszystkich krajach Unii Europejskiej, poprzez uregulowanie zasad udzielania tzw. licencji wieloterytorialnych, czyli licencji, które obejmują swym zakresem terytorium więcej niż jednego państwa członkowskiego UE.
Na zdrowy rozum, z możliwości udzielania licencji wieloterytorialnych powinny być zadowolone również organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, choć to właśnie one są przedstawiane jako element hamulcowy, w procesie ujednolicania repertuarów muzycznych w Europie. Organizacje zbiorowego zarządzania, reprezentując interesy twórców i artystów, udzielają internetowym serwisom muzycznym licencji, umożliwiających sprzedaż utworów muzycznych on-line. W Europie jest obecnie ponad 250 takich organizacji, które zarządzają wpływami rzędu 6 miliardów euro rocznie (z czego około 80 procent stanowią wpływy z sektora muzycznego). Według autorów planowanej Dyrektywy, to właśnie niesprawne i nieprzejrzyste funkcjonowanie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, jest główną przyczyną powolności procesu ujednolicania rynku internetowych licencji muzycznych w Unii Europejskiej. Jednak, w wydanym komunikacie prasowym, europejskie „Zrzeszenie Stowarzyszeń Autorów i Kompozytorów” (GESAC), skupiające 34 organizacje zbiorowego zarządzania z Europy (w tym polski ZAiKS), inicjatywę Komisji Europejskiej dotyczącą propozycji Dyrektywy przyjęło z zadowoleniem. Wygląda zatem, że ujednolicenia chcą wszyscy.
Planowana Dyrektywa ma dwa zasadnicze cele. Po pierwsze, zamierza doprowadzić do poprawy standardów w zakresie zarządzania i przejrzystości w funkcjonowaniu organizacji zbiorowego zarządzania. Chodzi o to, aby skłonić te organizacje „do dostosowania swoich metod działania tak, aby zwiększyć korzyści dla twórców, usługodawców, konsumentów oraz całej europejskiej gospodarki.”
Po drugie, Dyrektywa ma ułatwiać udzielanie przez organizacje zbiorowego zarządzania licencji wieloterytorialnych, dotyczących autorskich praw majątkowych do utworów muzycznych rozpowszechnianych w Internecie. Wprowadza ona system, który ma zapewnić możliwości łatwego konsolidowania repertuarów przez te internetowe serwisy muzyczne, które chcą oferować możliwie najpełniejsze repertuary w całej Unii Europejskiej. System ten ma być gwarantowany w szczególności przez dwie zasady:
- Organizacje zbiorowego zarządzania nie będą mogły odrzucić propozycji reprezentowania ich repertuaru do celów udzielania licencji wieloterytorialnych, składanych im przez inne organizacje zbiorowego zarządzania (pod określonymi warunkami).
- Twórcy i artyści (podmioty praw autorskich) będą mieli swobodę samodzielnego udzielania licencji dotyczących własnego repertuaru na internetowym polu eksploatacji, jeśli reprezentująca ich organizacja zbiorowego zarządzania nie udziela licencji wieloterytorialnych i nie zawiera umów o reprezentację tego repertuaru.
Oczywiście, konsolidacja repertuarów nie odbędzie się z dnia na dzień. Proces ten może potrwać kilka lat lub dłużej. Twórcom Dyrektywy chodzi jednak o jego przyspieszenie, wyeliminowanie istniejących obecnie różnic pomiędzy krajami członkowskimi i zrealizowanie w ten sposób zasady jednolitego rynku europejskiego. Dodatkowym skutkiem ma być ułatwienie serwisom internetowym dostępu do licencji muzycznych, co powinno zwiększyć liczbę takich serwisów w Europie i przyczynić się do wzrostu konkurencji pomiędzy nimi, z korzyścią dla konsumentów.
Jak można zauważyć, projekt Dyrektywy obejmuje swym zakresem wyłącznie utwory muzyczne rozpowszechniane na internetowym polu eksploatacji. Przyspieszona konsolidacja repertuarów ominie zatem na razie utwory audiowizualne, w tym w szczególności filmy oraz koncerty muzyczne, a także e-booki, programy komputerowe, czy inne utwory bez względu na to, czy są one oferowane on-line. Ominie również wszelkie utwory, w tym utwory muzyczne, które rozpowszechniane będą poza tzw. internetowym polem eksploatacji.
Nie należy również zapominać, że europejskie dyrektywy implementowane są oczywiście wyłącznie na terytorium 27 krajów Unii Europejskiej, co oznacza, że postanowienia opisywanej Dyrektywy nie będą miały bezpośredniego wpływu na działania serwisów internetowych w krajach poza unijnych. Jeśli zatem, ktoś miał nadzieję na do szybszy dostęp do repertuarów sklepów amerykańskich bezpośrednio z Polski, bez konieczności stosowania wybiegów ze zmianą sklepów, czy podawaniem fikcyjnych adresów itp., to może odczuwać pewien zawód. Z drugiej strony, dostęp do części utworów może ulec przyspieszeniu przez to, że pojawienie się określonego repertuaru w którymkolwiek z krajów Unii Europejskiej, może za sprawą Dyrektywy przyspieszać zawieranie na ten repertuar licencji wieloterytorialnych, obejmujących inne krajach UE. Niezależnie od tego warto zauważyć, że Dyrektywa promuje jednoznacznie określony kierunek rozwoju rynku dóbr kultury, który powinien przynieść korzyści wszystkim jego uczestnikom. Ewentualny sukces konsolidacji repertuarów na terenie Unii Europejskiej może stanowić wskazówkę dla ustawodawców i uczestników rynków pozaunijnych, i zachęcać do poszukiwania podobnych rozwiązań.
Tymczasem, 31 stycznia 2013 roku, polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozpoczęło dodatkowe konsultacje społeczne w sprawie licencji wieloterytorialnych oraz modelu zaproponowanego przez Komisję Europejską (pierwsze konsultacje miały miejsce w zeszłym roku i, jak można przeczytać w komunikacie, wykazały konieczność wyjaśnienia szeregu kwestii). Do udziału zachęcani są w szczególności przedsiębiorcy świadczący usługi udostępniania muzyki lub innych treści drogą cyfrową (online), oraz organizacje zbiorowego zarządzania. Na ostateczny kształt Dyrektywy trzeba będzie zatem jeszcze poczekać.
współpraca: Maciej Rzepka