Jak powstaje dźwięk w Philipsie?
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2013
Raz w roku Philips zaprasza wybranych dziennikarzy na prezentację swojego laboratorium, zwanego Akademią Dźwięku, do Leuven – niedaleko Brukseli, w Belgii. W tym roku dziennikarze z Polski mieli szczęście uczestniczyć w spotkaniu i w doborowym, mocno ograniczonym składzie, też tam byliśmy i sprawdziliśmy, jak powstają, znane Wam z recenzji w iMagazine, produkty z linii Fidelio.
Naszą redakcję reprezentowałem ja. Zastanawiacie się pewnie dlaczego? Odpowiedź jest prosta – Norbert w tym czasie szkolił z „internetu” dzieci, podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej z Gdyni. Są w życiu sprawy ważniejsze i za to należy się wielki szacunek naszemu zastępcy RedNacza.
Moja podróż do Leuven zaczęła się dosyć niefortunnie, bowiem od generalnego strajku Luftwaffe. O przepraszam, Lufthansy. Przez to musiałem (zamiast lecieć samolotem 1h20min) podróżować 10,5h, trzema różnymi pociągami, w tym nocnym… Nie mówię już o tym, że nie mogłem kupić jednego biletu bezpośredniego i przesiadki wiązały się z gigantycznym stresem „czy zdążę”… Jednym słowem – masakra – nasze PKP, jak się okazuje, nie jest złem największym. Grunt, że dojechałem i potem było już tylko lepiej.
Philips, który w tym roku kończy 90 lat, jest pionierem w dziedzinie audio.Laboratorium Philipsa w Leuven jest nieduże. Pracuje w nim tylko około 30 osób, ale są to niesamowici, wybrani specjaliści, naukowcy-inżynierowie. Na całym świecie są w sumie trzy laboratoria Philipsa zajmujące się dźwiękiem (Leuven, Singapur i Shenzen), z czego to, które odwiedziliśmy, jest z nich najważniejsze. Tutaj powstają produkty z najwyższej linii Fidelio. Zarówno głośniki, jak i słuchawki.
Philips, który w tym roku kończy 90 lat, jest pionierem w dziedzinie audio. W 1926 roku inżynierowie z Philipsa zaprojektowali pentodę (czyli lampę elektronową z pięcioma elektrodami). W 1931 Philips zaprojektował pierwszy zintegrowany odbiornik radiowy. W 1961 stworzyli kasetę magnetofonową, w 1967 laser disc, w 1979 zaprezentowali CD, a w 2001 pierwszy na świecie zestaw audio (FW-i1000) odtwarzający radio z internetu. Piękna historia, prawda? Wiedzieliście o tym wszystkim? Tym bardziej zrozumiała jest filozofia Akademii Dźwięku, którą zwiedziliśmy.
W zeszłym roku certyfikowani testerzy przeprowadzili ponad 2000 testów na 120 produktach.Testy, które odbywają się w laboratoriach Philipsa, nie polegają tylko na pomiarach specjalistycznym sprzętem. Ostatecznych odsłuchów dokonują wyselekcjonowani testerzy, posiadający certyfikaty „Golden Ears”. Jest ich dziesięciu w Leuven i czterdziestu siedmiu w Azji. Mieliśmy okazję przejść test, jaki muszą odbyć testerzy audio i – jak się domyślacie – nie było to łatwe. Raczej nikt z uczestników naszego spotkania nie dostał certyfikatu „Golden Ears” ani tym bardziej „Platinum Ears” (podobno na całym świecie jest tylko 10 osób, które do tej pory otrzymało ten najwyższy certyfikat). Średnio z 200 kandydatów certyfikat „Golden Ears” otrzymuje tylko 8 osób. W zeszłym roku certyfikowani testerzy przeprowadzili ponad 2000 testów na 120 produktach – jak widzicie, są oni dosyć mocno zapracowani.
Jeśli mieliście okazję usłyszeć we własnych uszach dźwięk płynącej w Waszej głowie krwi, to wiecie, o czym piszę.Dla mnie najciekawszą częścią pobytu było zwiedzenie pracowni, w których powstają od podstaw głośniki oraz słuchawki z linii Fidelio. Jak grają – wiem. Niesamowicie. Tym bardziej chciałem zobaczyć, jak się to robi i porozmawiać z odpowiedzialnymi za to osobami. Pracownie to tak naprawdę… warsztaty stolarskie wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt pomiarowy – sztuczne uszy, specjalistyczne komputery, manekiny symulujące ludzkie głowy itd. Deski, sklejki, płyty pilśniowe i przyklejone do nich bliżej nieokreśloną masą plastyczną głośniki to są prototypy, które w miarę prowadzonych testów powoli nabierają ostatecznych kształtów, znanych z produktów finalnych.
Wejście do kabiny bezdźwiękowej, w której przeprowadzane są testy głośników, jest przeżyciem samym w sobie. Jeśli mieliście okazję usłyszeć we własnych uszach dźwięk płynącej w Waszej głowie krwi, to wiecie, o czym piszę.
Dzięki odwiedzinom w takim miejscu można zobaczyć, ile ciężkiej pracy wymaga zaprojektowanie dobrze grającego sprzętu. Przy okazji niesamowite jest też to, z jaką pasją tworzą go ludzie, którzy tym żyją.
Dziękujemy firmie Philips Polska za zaproszenie.