Ucieczka z Szuflandii – konwersja tekstu
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 5/2013
Mając sformatowany tekst, możemy przystąpić do jego konwersji. Nie możemy jednak zapomnieć o przygotowaniu atrakcyjnej okładki, bo czytelnicy kupują oczami.
Zanim przystąpimy do konwersji naszego tekstu z użyciem Calibre, dwa słowa o okładce. Rzecz w sumie oczywista, ale jak wiadomo, najciemniej jest pod latarnią.
Na chwilę musicie stać się nie autorem, a zwykłym czytelnikiem, przemierzającym księgarnie w poszukiwaniu ciekawej książki. Wejdźcie na dowolną stronę, oferującą zakup eBooków i ogarnijcie ją wzrokiem. Widzicie już? Jeśli tak, to znaczy, że zdobyliście kolejną ważną umiejętność. Tak. Okładki eBooków prezentowane są w formie miniaturek. Rzecz niby oczywista, ale kiedy myślimy o książce, myślimy o czymś, co stoi na półce, czego możemy dotknąć. W przypadku publikacji elektronicznej, przy odwiedzeniu strony księgarni zostajemy potraktowani siatką miniaturek, spośród których trudno wyłowić coś wzrokiem. Właśnie o to musicie się postarać, żeby Wasza publikacja była zarówno rozpoznawalna, jak i zauważalna. Przygotowując projekt weźcie pod uwagę, że sposób prezentacji jest w tym przypadku kluczowy. Więc gdy będziecie mieli projekt, zmniejszcie go do wielkości około 1,5 na 2,5 centymetra i postarajcie się zobaczyć to, co widzi przypadkowy czytelnik. Zadajcie sobie pytanie, czy okładka jest czytelna, czy oddaje klimat utworu, czy będzie zauważalna wśród setki innych. Na czym jak na czym, ale na okładce oszczędzać nie wolno i warto, żeby była naprawdę dobrej jakości. Nic tak nie odstrasza przed wydaniem pieniędzy, jak pikseloza przyprawiająca o ból oczu. Serio, serio.
Mój przyjaciel Calibre
Programów umożliwiających konwersję do rożnych formatów mobilnych jest sporo. Ot, chociażby przy użyciu Pages, możemy spokojnie zapisać plik do formatu ePub a Scrivener skonwertuje pliki dla dowolnej księgarni – zarówno iBookStore, jak i Amazona. Jednak to rozwiązania fragmentaryczne i często zbyt skomplikowane dla początkującego autora. Do tego płatne, dlatego do naszej konwersji użyjemy Calibre, programu darmowego i dostępnego jako Open Source. Pozwala on na konwersję do wszystkich możliwych formatów, zapewniając jednocześnie sporą kontrolę nad tym, jaki będzie efekt końcowy publikacji. Jak nabierzecie wprawy i oswoicie się z konwertowaniem plików, będziecie mogli poszukać sobie narzędzia, które spełni wszystkie Wasze potrzeby.
Konwertujemy
W zeszłym odcinku przygotowaliście plik htm, który będzie podstawą Waszej elektronicznej publikacji. Teraz metodą „przeciągnij i upuść” otwórzcie plik w programie Calibre. Poczekajcie chwilę i oczom Waszym powinien ukazać się podobny obrazek:
Kliknijcie na Waszej książce, aby ją zaznaczyć i z górnego menu wybierzcie: Konwertuj książki/Konwersja pojedyncza. Zobaczycie panel edycji informacji Metadane o książce. Po lewej stronie znajdują się różne aspekty publikacji, po prawej miejsce na uzupełnienie danych, podanie nazwiska autora, serii oraz wydawnictwa. Nie zapomnijcie o ich wypełnieniu, od tego zależy bowiem to, w jaki sposób książka będzie się identyfikowała na czytnikach. W tym miejscu możecie również dodać okładkę – jak widzicie użyłam okładki „31.10 Halloween po polsku”, którą przygotowała dla nas świetna graficzka – Agnieszka Kościsz. Spełnia ona wszelkie założenia, o których mówiłam wcześniej – zwraca uwagę i jest czytelna nawet w dużym pomniejszeniu.
W lewym górnym rogu znajduje się format wyjściowy – ZIP, w ten sposób Calibre rozpoznaje dodaną książkę. W prawym – format końcowy, czyli ePub. Format wyjściowy możecie wybrać dowolny, z rozwijanej listy.
Następną zakładką, która nas interesuje, są Ustawienia strony. Tutaj możecie wybrać (o ile przygotowujecie książkę dla konkretnego czytnika lub księgarni), jak ma być sformatowana i jakie marginesy powinny być zachowane. Jeśli chcecie wygenerować ogólny plik, nie musicie w niej niczego zmieniać.
Jedną z najważniejszych zakładek jest Wykrywanie struktury. To ona odpowiedzialna jest za to, jak będzie wyglądała książka na czytniku i czy tekst będzie przewijał się w sposób ciągły, czy zaznaczone będą końce rozdziałów. Ja preferuję opcję drugą, dlatego, o ile to możliwe, włączam rozpoznawanie znaków podziału strony.
Ładnie złożona książka powinna zawierać Spis treści. Calibre pozwala na automatyczne jego dodanie, a posiłkuje się przy tym nagłówkami, których używaliśmy w poprzednim odcinku. Teraz wystarczy określić stopniowanie rozdziałów i części przy pomocy znacznika: //h:hx.
Po zakończeniu konfiguracji ustawień wystarczy kliknąć OK i rozpocznie się proces konwersji książki, na który będziemy musieli chwilkę poczekać, w zależności od tego, jak duża jest nasza publikacja. Po jej zakończeniu możemy podejrzeć książkę albo wysłać ją bezpośrednio na podłączone urządzenie, np. Kindle.
Prawda, że proste?
W następnym odcinku zajmiemy się tym, co możemy zrobić z naszą gotową książką. Powodzenia w konwersji!
Komentarze: 3
Mogę skopiować? do swoich potrzeb, oczywiście. Cenne, ważne i wskazówki, dziekuję, Marta
Pewnie Martuś! Jasne, że możesz ;-)
Już, mało tego, pobrałam zainstalowałam i uczę się, usiłuję pojąć, Na razie opracowałam nowość, którą troszkę boję się “wydać” bo tak – jak dla mnie- mocno trąci erotyką, “Złowieszcze piękno Grace” i sama się dziwę, że TO napisałam :-] a wszystko przez zakład z koleżankami w pracy. Ale TOBIE bardzo dziękuje Kingo za wskazówki i zgodę. Pozdrawiam