Mastodon

Logitech PowerShell

6
Dodane: 10 lat temu

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 03/2014

iPhone już od dawna przestał służyć mi do grania. Winnym tego był brak fizycznych przycisków i niewystarczająco mocna bateria. W iOS 7 wprowadzono obsługę dedykowanych kontrolerów, które mają ułatwić granie na smartfonie – Logitech PowerShell jest jednym z pierwszych, jakie pojawiły się na rynku.

Przecieranie szlaków nie jest rzeczą łatwą – rynek kontrolerów gier do urządzeń z iOS dopiero się kształtuje, producenci nie potrafią jeszcze ocenić, jakie rozwiązania spodobają się klientom najbardziej. Jasne, przenośne konsole nie są nowością, jednak sprzęt Nintendo czy też Sony tworzony jest z gotowym schematem sterowania, pod który projektowane są gry. Z platformami mobilnymi jest zupełnie inaczej – wszelkie treści trafiające do App Store są dostosowane do obsługi za pomocą ekranu dotykowego, optymalizacja do współpracy z zewnętrznymi kontrolerami jest jedynie opcjonalna i, na razie, dość rzadko spotykana. Urządzenia sterujące muszą więc przejmować funkcje, które dotąd spełniał interfejs dotykowy, co stawia producentów przed trudnym zadaniem. Nie znając rynku (bo ten dopiero powstaje), określają bowiem, jaki kontroler najlepiej sprawdzi się przy zróżnicowanych grach, posiadających kompletnie inne schematy sterowania. Dlatego właśnie PowerShell, pomimo tego, że daleko mu do ideału, jest według mnie godnym uwagi urządzeniem.

4

Na pierwszy rzut oka PowerShell przypomina PlayStation Portable połączone z padem do Xboxa. Na środku znajduje się wgłębienie na iPhone’a lub iPoda touch, natomiast po bokach umieszczone zostały przyciski sterujące. Znalazły się one również na górnych krawędziach kontrolera. PowerShell wykonany został z błyszczącego plastiku oraz gumy pokrywającej tył. Nie należy ona do najlepszych – jest twarda i kiepsko wyprofilowana, co przekłada się na jedynie niewielkie zwiększenie komfortu trzymania kontrolera. Górne przyciski również są nieprzyjemne w dotyku, mają ostre krawędzie i pokryto je równie kiepską gumą, co tylny panel. Pozostałe elementy sprawiają już dużo lepsze wrażenie, ponadto wszystko jest bardzo dobrze spasowane. PowerShell łączy się z telefonem lub odtwarzaczem za pomocą złącza Lightning. Ładowanie odbywa się przez port micro USB, umieszczony na dolnej krawędzi. Obok niego znalazł się najbardziej zaskakujący element urządzenia, czyli uchwyt na smycz (nie mam pojęcia, do czego może się w tym sprzęcie przydać). Jeszcze wyżej widnieje przełącznik, który uruchamia ładowanie smartfona z baterii PowerShella. Dolna krawędź telefonu zasłonięta jest całkowicie przez obudowę, ale podłączenie słuchawek jest możliwe za pomocą adaptera, podłączanego po prawej stronie. Wyprowadza on gniazdo słuchawek w dół, więc podczas grania w ogóle ono nie przeszkadza. Na tylnym panelu umieszczono podświetlane logo serii G (czyli produktów Logitecha przeznaczonych dla graczy), które sygnalizuje poziom naładowania akumulatora. Z tyłu znalazło się również wycięcie na aparat.

3

PowerShell jest zadziwiająco lekki. Pomimo tego, że posiada baterię o pojemności 1500 mAh oraz ma całkiem duże wymiary, waży zaledwie 120 gramów. Podczas dłuższego grania ma to niebagatelne znaczenie. Gdy korzystam z PS Vity, po godzinie mam jej dosyć właśnie z powodu ciężaru – PowerShell nie stwarza takich problemów. Konsola Sony nieszczególnie nadaje się też do przenoszenia w kieszeni spodni, natomiast kontroler Logitecha z podłączonym telefonem jakoś się w niej mieści (i to nawet wtedy, gdy nie są to dresy!). Wąskie ramki PowerShella pozwalają na całkiem wygodne używanie telefonu w pionie, wliczając w to pisanie na ekranowej klawiaturze, przewijanie i korzystanie z gestów. Prowadzenie rozmów również nie jest utrudnione – dolna krawędź smartfona jest co prawda zasłonięta, jednak obudowa posiada tunele, które odbijają dźwięk. Moi rozmówcy nie zauważyli żadnej różnicy pomiędzy konwersacjami z założonym oraz zdjętym PowerShellem. Jedyną poważną wadą kontrolera jest fatalnie rozwiązany mechanizm obsługi przycisku Hold. Aby go wcisnąć, należy z dużą siłą przesunąć niewielki suwak. Na dziesięć prób udaje się mi to średnio raz. Nie rozumiem, dlaczego nie zastosowano tu prostszego mechanizmu, który wymagałby wciśnięcia przycisku.

2

Jestem graczem od bardzo dawna. Moją pierwszą konsolą była Nokia N-Gage QD, która co prawda nie odniosła sukcesu, jednak dała mi naprawdę ogrom frajdy. To właśnie na niej debiutowały dwie pierwsze części Asphalta, czyli najlepsze gry, jakie kiedykolwiek stworzył Gameloft. Pomimo tego, że mocy obliczeniowej było niewiele, a ekran miał rozdzielczość dzisiejszych smartwatchy, trudno dotąd znaleźć równie rozbudowaną i dopracowaną grę na urządzenia mobilne. Nic w tym dziwnego – N-Gage miał przyciski, był dostosowany do gier. PowerShell otwiera podobną furtkę przed deweloperami, co jest odczuwalne już po chwili grania. Pierwszym tytułem, jaki postanowiłem sprawdzić, był właśnie Asphalt, tyle że w swojej najnowszej, ósmej już odsłonie. Na tablecie nieszczególnie mnie wciągnął, jednak z podpiętym do iPhone’a kontrolerem stał się kompletnie inną grą. Automatyczne wciskanie gazu przestało być koniecznością – wybrałem schemat sterowania, który przypisuje je do prawego przycisku, a pod lewym umieszcza hamulec. Pozostałe funkcje trafiły pod przyciski po prawej stronie, natomiast za skręcanie nadal odpowiadał żyroskop. Efekt? Usiadłem do gry na chwilę, skończyłem po kilkunastu wyścigach. Wrażenia były porównywalne do tych, których dostarczył mi N-Gage niemal dziesięć lat temu. Przestałem mieć wrażenie, że gra prowadzi mnie za rękę i ogranicza sposób, w jaki chcę się bawić. Tak, dokładnie tak to działa. Przynajmniej w Asphalcie.

1

Niestety kolejne tytuły obnażyły słabości PowerShella. Krzyżak sterujący to zdecydowanie zbyt mało, by wygodnie celować w FPS-ach albo poruszać postacią w zręcznościówkach. Drążek analogowy sprawdziłby się o niebo lepiej. Zastosowany krzyżak przypomina mi działaniem ten z pada do Xboxa 360 – jest okropny. Brakuje mu precyzji i ma śliską, twardą powierzchnię, a jego krawędzie wrzynają się w kciuk. Minigore oraz Ice Rage, dwie zręcznościówki, które wymagają szybkiego manipulowania kierunkiem ruchu, były kompletnie niegrywalne na PowerShellu. Wyjątkiem jest tutaj… Pac-Man. Sterowanie ogranicza się jedynie do czterech kierunków, więc krzyżak spisuje się jeszcze całkiem nieźle. Przyciski sterujące po prawej stronie są sporo lepsze, mają jednak zbyt duży skok, mogłyby też mieć bardziej płaską powierzchnię. Umieszczony pod nimi przycisk pauzy jest natomiast idealny – ani razu nie wcisnąłem go przypadkowo. Jeśli jesteśmy już przy przyciskach – te na górnej krawędzi nie reagują na stopień wciśnięcia tak, jak ma to miejsce w padach do dużych konsol. To kolejny brak, którego nie można tłumaczyć ograniczeniami API – urządzenia innych firm wyposażone są bowiem w pełnoprawne spusty.

Dawno nie miałem takiej trudności z wystawieniem oceny. PowerShell to jedno z pierwszych urządzeń w kształtującym się segmencie rynku akcesoriów, trudno więc wymagać od niego, by natychmiast spełniało wszystkie, nawet te bardzo wybujałe oczekiwania. Po podłączeniu kontrolera do iPhone’a niektóre gry stały się nagle niesamowicie dobre. Większość serwowała mi jednak dokładnie odwrotne doświadczenia, czemu winny był mało precyzyjny krzyżak. Mam wrażenie, że PowerShell powstał w pośpiechu, dlatego też uproszczono jego konstrukcję, dodano całkiem mocną baterię i zamknięto wszystko w obudowie, która mogłaby być trochę porządniejsza. W obecnej postaci PowerShell spodoba się wyłącznie osobom ogrywającym tytuły, które nie wymagają do sterowania krzyżaka. Pozostali będą zawiedzeni. Sam czekam na kolejną wersję kontrolera – wierzę, że Logitech wyciągnie wnioski i zaprezentuje następcę, który pozbawiony będzie wad obecnego modelu.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6