Mastodon

List polecany

17
Dodane: 10 lat temu

Zaczęło się od iPoda touch. Potrzebowałem odtwarzacza muzyki, a ten wyglądał bardzo fajnie, miał internet i aplikacje. Z czasem zmieniłem go na iPhone’a, a niewiele później zacząłem zastanawiać się, czy nie chcę mieć równie wygodnego komputera. W ten sposób trafił do mnie pierwszy Mac.

Od pierwszych chwil obcowania z komputerami byłem „pecetowcem”. Systemy inne niż Windows nie miały racji bytu, bo przecież tylko ten od Microsoftu nadaje się do pracy, jest na niego oprogramowanie, no i w ogóle za takiego Maca się przepłaca. Przez wiele lat korzystałem z Windowsa i mi on odpowiadał, a wszelkie jego przypadłości uważałem za typowe dla komputerów. System zwalnia po kilku-kilkunastu miesiącach użytkowania? Trzeba zrobić format i postawić go na nowo. Później kilka godzin, by zainstalować na nowo całe oprogramowanie i je skonfigurować. Płyta z instalatorami aplikacji była obowiązkowym przedmiotem, zwłaszcza że ściąganie na nowo wszystkiego z internetu wymagało i czasu (bo łącza internetowe szybkie są dopiero od niedawna), a i wszystkiego trzeba było szukać na stronach producentów albo na portalach, które zbierały linki do aplikacji. Ot, takie standardowe procedury, by komputer działał dobrze. Zawieszanie się? Oczywiście, czemu nie – pamiętam, że na Windows Millenium (mój pierwszy komputer na nim pracował) zdarzały się nagminnie. Blue screen? Tak, też występował, i nie trzeba się było specjalnie starać. Późniejsze wersje nie robiły już (tak często) takich niespodzianek.

Właściwie wszystko pasowało mi do momentu, w którym poszedłem na studia i w związku z tym kupiłem laptopa. Ciężkiego, trzykilowego kloca z ekranem o przekątnej 16 cali i mocnej konfiguracji. Był przyzwoity jako komputer, bez oglądania się na komfort pracy oraz wrażenia, jakich dostarczał. Wraz z upływem czasu zaczął przeszkadzać mi ekran, który pod każdym kątem wyświetlał inne kolory (lub też w ogóle nie był czytelny), przestałem też całkowicie korzystać z gładzika, bo był za mały, a palec po chwili zaczynał się do niego kleić. Klawiatura była równie okropna – upchnięte zbyt ciasno przyciski powodowały, że nie sposób było pisać szybko, nie popełniając przy tym błędów. Do tego jego waga sprawiła, że zabierałem go ze sobą dopiero wtedy, gdy był absolutnie niezbędny. Po rozmowach ze znajomymi okazało się, że mało kto zwraca w ogóle uwagę na te rzeczy – ot, komputery takie przecież są. Dało mi to do myślenia, w końcu to niemożliwe, by zbieranina wad, powielanych przez producentów PC, stanowiła jedyny wybór. I wtedy pojawił się pomysł – Mac. Bo czemu mam nie spróbować?

Nie zastanawiałem się zbyt długo nad tym, jaki komputer chcę. Niewielki, lekki i tani, bo gdyby okazał się złym wyborem, to chciałem go natychmiast odsprzedać. Szukałem MacBooka White, ewentualnie pierwszego Pro z procesorem Intela. Trafiła się jednak okazja i pewnego sierpniowego dnia kurier przywiózł mi MacBooka Air, konkretniej zaś model Rev. B, czyli z poprawioną konstrukcją zawiasu pokrywy. Pierwszym szokiem była waga samej paczki, była tak lekka, że obawiałem się, że jest pusta. A jednak coś tam było – coś, co odmieniło kompletnie moje podejście do komputerów. Po wyjęciu z pudełka nie mogłem uwierzyć, że jest tak cienki i lekki – 1,36 kg było niczym w porównaniu do ponad dwukrotnie większej wagi mojego PC. Sama konstrukcja była równie niesamowita, wszystko było aluminiowe i perfekcyjnie spasowane. Po włączeniu pojawiły się kolejne obawy – wentylator jest zepsuty. Okazało się, że po prostu go nie słychać. Ekran uderzył mnie po oczach kolorami i bardzo dobrymi kątami widzenia. A sam system? Cudo, szczególnie w porównaniu do ociężałego Windowsa.

Pomimo stosunkowo słabej konfiguracji i koszmarnego, powolnego dysku HDD o prędkości 4200 obrotów na minutę (takie same montowano w iPodach), działał dużo sprawniej niż „mocny” pecet. A przy tym był nieporównywalnie wygodniejszy. Po kilku dniach z OS X potrafiłem go używać intuicyjnie, dokładnie wiedziałem, gdzie co się znajduje i jak działa. Wciskałem kombinację klawiszy znaną z programów systemowych w jakiejś aplikacji, którą dopiero zainstalowałem, a ona wywoływała dokładnie taką czynność, jakiej się spodziewałem. Jednolitość oprogramowania sprawiła, że poszukiwanie narzędzi do wykonywania określonych rzeczy było czystą przyjemnością. Nie musiałem zastanawiać się, jak działają podstawowe funkcje aplikacji, mogłem skupić się na jej unikalnych cechach. W efekcie zacząłem pracować szybciej i wydajniej. Nie zmagałem się z maszyną, tylko z postawionym zadaniem. To było coś wielkiego. Jednocześnie zacząłem doceniać każdą, nawet najmniejszą aplikację. To właśnie dzięki nim funkcjonalność OS X gwałtownie wzrasta. Jasne, o grach mogłem zapomnieć, ale były mi one kompletnie obojętne. Od tego są konsole.

Nie wierzyłem w opinie, że Mac zmienia światopogląd, a powrót do PC jest niemożliwy. Dopiero gdy sam zacząłem pracować na komputerach Apple, zrozumiałem, dlaczego to rzeczywiście prawda. Tu nie chodzi o papierową specyfikację, a o perfekcjonizm, zarówno w zakresie oprogramowania, jak i sprzętu. Mac to doskonała maszyna do pracy, o której zapominam – staje się niewidzialna, nieśmiało upomni się czasem o prąd i… tyle. Przyglądając się nowym modelom PC, czuję się jak homoseksualista, widzący piękną kobietę. Podziwiam, ale kompletnie nie jestem zainteresowany.

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 08/2014

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 17

:D szczegolnie iz autor wie jak czuje sie homoseksualista!!! :D :D

Haha!! Dokładnie xd . Czyli patrząc na Maki czuje się jak homoseksualista patrzący na atrakcyjnych mężczyzn xd

Mam dokładnie takie same wrażenia po przesiadce na MB Pro Retina 13″.
Przed kupnem biłem się z myślami, że to dużo kasy itd.. a teraz ? Nie żałuje ani jednej wydanej złotówki.
Rodzina kumple i znajomi mnie wyśmiali, ponieważ twierdzą, że sporo przepłaciłem za tę zabawkę. Ale jak tylko przy nim usiedli i chwilę go używali to wszystkim zaświeciły się oczy jak gdyby zobaczyli nagą Eve Mendes na plaży ….

to jest wlasnie problem Apple dla krajow 3ciego swiata….. by im pokazac – bo tak to na obrazkach to tylko widza……. cyferki – Shitsung ma 8 rdzeni – iPhone 6….. 2 – co jest lepsze?!?!

ostatnio macie jakieś dziwne ciśnienie na pisanie tekstów tego typu … chyba 3ci lub 4ty w przeciągu kilku miesięcy. Piszecie o nowym Macu i PC z Windows sprzed 10 lat.
porównajcie mac’a ze współczesnym PC z Windows 8.1. Np AIR’a z Asusem ux301 lub MBPr z XCarbonII Lenovo i zapewne kilka innych ten zachwyt nie będzie już miał takiego uzasadnienia. Ba będzie powodował uśmiech politowania wśród innych użytkowników komputerów.
Ba, żeby nie było wątpliwości sam używam MPB od kilku lat i widzę ich zalety jak i wady. Tylko jak publicznie wyciągnę MBP to właśnie widzę ludzi patrzących na mnie dość dziwnie … właśnie przez te wasze nieobiektywne opinie.

Tak się składa, że z racji mojej pracy na “mocnych” PC pracuję codziennie. Wiem, jak działają, i właśnie dlatego wspominam o nich w tekście.

niestety tylko osoba majaca produkty Apple (i kiedys topowe PC) zrozumie co tu autor pisze

masz racje pisząc “(i kiedys topowe PC)”. Osoba która ma produkt Apple i jednocześnie topowe PC uzna artykuł za wysoce tendencyjny i nieobiektywny

Świetny tekst a ostatnie porównanie po prostu doskonałe :)

Apple to cały ekosystem i posiadanie co najmniej dwóch produktów z jabłkiem daje pojęcie o tym jak to wszystko działa ze sobą :)

oj dokladnie – np. ja powoli zaczynam rozumiec dlaczego bede “ZMUSZONY” kupic Apple Watch do mojej MEGA KROWY ‘malego’ iPhone 6 :/

Wyciagac “TO” z kieszeni to jak wyciagac 45″LCD TV!!!!! A majac Apple Watch ograniczy sie tylko do WYJATKOW.

Np. u mnie typowe czynnosci na iPhone to sprawdzanie email, godziny (TO NAJCZESCIEJ), sms, lub kto dzwonil i czy oddzwonic

wszystko IDENTYCZNIE jak i u mnie – dodam iz poprzednio mialem TOPOWE laptopy pokroju Thinkpad serii T

ot glupi przyklad – w ostatnim moim laptopie mialem HDD o predkosci 100MB/s – kupilem Macbook Air 2012 – jakos 540MB/s —–> poprostu……. JESUS MARIA

Obecni ten Macbook ma prawie 2 lata i……… ZJADA NA SNIADANKO WIEKSZOSC TOPOWYCH laptopow!!!!

P.S. Dorzucic mozna jeszcze najnowsze testow ktorych “cyferkowi chlopcy” DO TERAZ NIE MOGA pojac – chodzi o najnowszy procesor Apple A8 (tak te dwa rdzeniki) ktore ZJADAJA WSZYSTKO CO OBECNIE NA RYNKU JEST!!!!!! …. Wlacznie z tymi 8-rdzeniami itp.

podejrzewam ze ten macbook wymieka np przy UX301 Asusa

Ja odkąd mam iPada, niespecjalnie rozpatruję nabycie kolejnego Maca. W ekosystem Macowy wszedłem nie przez jakieś iTunes i iPoda, a przez fakt przesiadki z PieCa z windozą na Power Macintosha G3 B&W z OS X Panterą na pokładzie, bo nie mogłem już zdzierżyć przeszkadzających mi antywirusów i innych tego typu kwiatków na windozie. Potem był Mac Mini z G4+, i MacBook Black z Core 2 Duo (do dziś, obecnie główny koncentrator iTunes i TimeMachine, bo — tak jak wspomniałem — do produktywnych głównych działań: iPad mini 64 GB Retina). Nie piszę tu już o dodatkach, rzecz jasna, jak np. Adonit JotTouch Pixelpoint czy inne urządzenia WiFi i Bluetooth. Nawet ten tutaj mój awatar profilowy był zrobiony wyłącznie na iPadzie (w SketchBook Pro jakby coś, i bez szału, wiem, bo zrobiony w — jak to mówią — w pięć minut).