Cook u steru
Od objęcia przez Tima Cooka stanowiska prezesa Apple minęły ponad trzy lata. Ten czas nie był dla niego najprostszy – musiał kierować gigantem, który swoją pozycję w olbrzymiej mierze zawdzięczał Steve’owi Jobsowi. Do ostatniego keynote Tim był jedynie osobą realizującą wizję Jobsa. Teraz jednak, wraz z wprowadzeniem Apple Watcha, pokazał, że przejął zarówno odpowiedzialność, jak i inicjatywę.
iPhone 4S, pokazany na dzień przed śmiercią Steve’a Jobsa, był najprawdopodobniej ostatnim z produktów, których rozwój nadzorowany był przez współzałożyciela Apple. Kolejne urządzenia mogły być w mniejszym lub większym stopniu zaplanowane przez Steve’a, powstały zresztą na bazie jego idei. Przez trzy lata Apple nie wprowadziło żadnego kompletnie nowego produktu – owszem, pojawiły się MacBooki z ekranami Retina, pojawił się iPad mini, nowy Mac Pro, a także iPhone z większym ekranem. Każde z tych urządzeń bardzo dobrze się przyjęło, stanowiły bowiem udaną ewolucję portfolio Apple. Touch ID, wszechobecne ekrany Retina, MacBooki działające po kilkanaście godzin na jednym ładowaniu, ultrawydajny Mac Pro – to nie są małe rzeczy. Problem był tylko jeden – Tim Cook, jeśli nawet był inicjatorem któregokolwiek z tych pomysłów, ulepszał jedynie to, co zrodziło się za czasów jego poprzednika. Obecny prezes Apple potrzebował własnego produktu, czegoś, czym pokazałby, że jest nie tylko sumiennym pracownikiem, realizującym ustalony z góry plan, trzymając się sztywnych założeń.
Jest elegancki, ma kopertę ze stali nierdzewnej, anodowanego aluminium lub złota. Możesz wymienić w nim pasek, by dostosować go do swojego ubioru, a na dodatek napakowano go mnóstwem elektroniki. Apple Watch, bo tak swoje dzieło nazwał Tim Cook, jest bardzo odważną próbą połączenia świata mody i elektroniki użytkowej. Jak dotąd większość inteligentnych zegarków łączyła jedna bolączka – były brzydkie. Zegarek Apple, choć nie każdemu może się podobać, nie przypomina pokracznych konstrukcji Samsunga czy Sony. Nie wygląda jak komputer przyczepiony na siłę do nadgarstka, ma koronkę (jak w tradycyjnym zegarku), do tego z powodzeniem można dobrać do niego elegancki pasek. Fakt, po dokładniejszym przyjrzeniu się widać, że nie jest to typowy zegarek, jednak nie kontrastuje on mocno z mankietem koszuli. Można wręcz określić go mianem zwyczajnego, choć wcale taki nie jest. Dzięki czterem diodom mierzy puls w oparciu o technikę fotopletyzmografii, jego ekran rozpoznaje różne rodzaje dotknięć, silnik wibracyjny emituje różne rodzaje sygnałów, a zaawansowany akcelerometr wykrywa, kiedy podnosimy nadgarstek, by uruchomić ekran. Do sterowania służy wspomniana już koronka, a także dyskretny przycisk i ekran dotykowy. Ma też głośnik i mikrofon. To wszystko daje olbrzymie możliwości deweloperom, od których Apple zawsze uzależniało sukces swoich mobilnych platform. Dokładnie tak samo było z iPhone’em oraz iPadem – tyle że Apple Watch powstał od początku do końca za kierownictwa Tima Cooka. To jego urządzenie, a także jego wizja technologii.
Za Apple Watchem, podobnie zresztą jak za każdym produktem, stoi sztab ludzi – inżynierów, programistów, projektantów, marketingowców i innych. To jednak Tim Cook był tym, który powiedział: „tak, zróbmy to”, a następnie wspierał projekt na tyle, by wyjść na scenę Flint Center i z niekrytymi emocjami w głosie użyć tej samej frazy, którą ostatni raz mogliśmy usłyszeć z ust Steve’a Jobsa: „We’re not quite finished yet… we have one more thing”.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2014
Komentarze: 5
Taka myśl: jest oficjalna wypowiedź, że pomysł na Apple Watch powstał za czasów T. Cooka?
Appe Watch, co podkreślasz jest zupełnie nowym sprzętem, a projekt czegoś takiego nie powstaje w kilka miesięcy.
PS: Po tytule spodziewałem się podsumowania działań T. Cooka jako CEO.
Jest. https://www.youtube.com/watch?v=4QUpQC4zrhU (6:50)
W IT średnio R&D zajmuje 18 miesięcy
tak jak i ja – a tu tylko o Apple Watch
Sami nakręcacie pewną głupotę. Pojawił się nowy CEO, to musi wprowadzić jakiś nową kategorie produktów, bo inaczej jest słaby… Teraz jak wydał, to za lat 2-3, może 5 będzie gadanie – no kiedy nowa kategoria?! Nie można jechać przecież całe życie na jedenj!!! Sami nakręcacie gadki, że musi być coś nowego, musi, bo inaczej słabo… Oczywiście fajnie, że jest coś nowego, ale ważniejsze jest by firma tworzyła takie produkty, które mi będą się podobały i coraz bardziej umilały i ułatwiały życie. To może być nawet jeden produkt, nie musi być ich wiele. To tak jakby do firmy samochodowej mieć pretensje, że produkuje tylko samochody osoby. No bo przecież powinni produkować wszystko! Ludzie bardziej cenią sobie fizyczne urządzenia niż technologie rozwiązującą jakiś problem. To jest to co Norbert powtarza często. Nie chodzi o to, by zrobić cokolwiek, tylko rozwiązać jakiś problem. CEO powinien rozwiązywać kolejne problemy użytkowników, a właściwie priorytetować, który powinien najpierw być rozwiązany i nie ma tu znaczenia, czy będzie to software czy hardware.