Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Canon 7D Mark II – pierwsze wrażenia

Canon 7D Mark II – pierwsze wrażenia

1
Dodane: 9 lat temu

Druga generacja flagowca Canona w APS-C wnosi kilka ciekawych rzeczy, w tym 20-Mpix matrycę, dobijającą do absurdalnych wartości ISO, nowy moduł autofocusa i coś, co uważam za absolutny must-have w dzisiejszych czasach – wbudowany GPS.

Niestety nowego 7D Mark II nie miałem okazji przetestować tak dokładnie jakbym chciał, a winę za to ponosi aura za oknem. Jest zimno i mokro, a ja nie miałem najmniejszej ochoty w takich warunkach latać godzinami po ulicach. Udałem się jednak do Łazienek kilka razy, pomimo wisielczej pogody, bo wiewiórki były głodne i trzeba było je nakarmić.

canon-7d-mark-ii-5

Nie jestem fanem formatu APS-C z różnych względów – głównym jest fakt, że na pełnej klatce można uzyskać lepsze efekty w kilku kategoriach. FF ma zazwyczaj większe piksele, co pomaga w zbieraniu światła, co z kolei przekłada się na lepszą jakość. Przy okazji znacznie łatwiej uzyskać mniejszą głębię ostrości i nie trzeba też przeliczać wartości na obiektywach – obiektyw 35-milimetrowy daje taki kąt widzenia, na jaki został zaprojektowany. APS-C to jednak zdecydowany faworyt dla osób korzystających z teleobiektywów – na przykład (w ogromnym skrócie) zamiast 300 mm uzyskujemy 480 mm (mnożnik w przypadku Canona wynosi 1,6×), ponieważ matryca korzysta jedynie ze środkowego wycinka obiektywu. Jak znalazł na małe i dzikie zwierzątka.

Samo body jest bez zarzutu. Korzystałem kiedyś z tego systemu, więc większość elementów sterowania aparatem była mi znana. Nie podoba mi się jedynie przeniesienie włącznika pod pokrętło na lewo od wizjera – wolałem go mieć pod prawym kciukiem. Nie rozumiem zresztą tendencji producentów do ciągłego manewrowania sterowaniem – trudno kupić dwa różne body z dokładnie takim samym ustawieniem przycisków i pokręteł, a to przecież niezwykle ważne dla ergonomii, jeśli korzystamy z nich na zmianę. System menu Canona rozwiązano bardzo praktycznie – na danym ekranie zawsze mieszczą się wszystkie dostępne pozycje, więc nie ma szansy na przegapienie jakiejś funkcji. Tradycyjnie skonfigurowałem go pod siebie – wyłączyłem AF pod spustem migawki i przeniosłem go pod kciuk, aby móc niezależnie nim sterować. Przy okazji można tworzyć własne menu, gdzie natychmiast dodałem ustawienie strefy czasowej i daty oraz wszelkie niezbędne pozycje dotyczące GPS-a.

canon-7d-mark-ii-9

GPS

System GPS w Canonie rozwiązany jest tak, że jak go włączymy w menu, to zaczyna on śledzić naszą pozycję raz na x sekund, gdzie x definiujemy samemu. Wyłączenie aparatu (poza wyjęciem baterii) nie przerywa rejestrowania naszego położenia. Współrzędne są zapisywane do pamięci 7D i niestety trzeba je ręcznie przenieść na kartę pamięci. Mam tutaj sugestię dla inżynierów – wprowadźcie opcjonalną funkcję, która umożliwia wyłączenie GPS jak wyłączamy aparat przełącznikiem, aby nie marnować baterii. Przy okazji, każde wyłączenie aparatu powinno automatycznie wyzwalać zapisanie pliku z ostatnim tracklogiem na kartę pamięci – w tej chwili trzeba to robić ręcznie.

Pomimo powyższego rozwiązanie GPS-a w Canonie jest najlepsze, z jakim się spotkałem – mamy już 2015 rok i naprawdę najwyższy czas, aby to był standard u wszystkich producentów.

canon-7d-mark-ii-8

70–300 f/4–5.6L IS USM

Wraz z aparatem poprosiłem o długi obiektyw, z myślą właśnie o zwierzątkach żyjących w Łazienkach Królewskich. Canon mnie nie zawiódł i dostarczył dosyć nietypowe szkło. Biało-szary obiektyw mnie całkowicie zaskoczył – nie spodziewałem się tak dobrych rezultatów w tak kompaktowym i stosunkowo lekkim opakowaniu. Waży 1050 gramów, więc bez zastanowienia wziąłem go na szyję. Ogniskowa tego szkła na 7D w praktyce wynosi około 112–480 mm, a rysuje zaskakująco dobrze. Oczywiście chciałbym mieć f/2 przy takich wymiarach, ale nie jest to obecnie możliwe do osiągnięcia – jakieś ograniczenia optyki i fizyki nadal nas obowiązują (niestety).

Canon 70–300 f/4–5.6L IS USM kosztuje niecałe 6 tysięcy złotych i muszę powiedzieć, że jest warty każdej złotówki – mój osobisty 70–200 f/2.8 L IS USM wcale nie dawał wyraźnie lepszych rezultatów (na znacznie starszym body), a dzisiejsze aparaty tak dobrze radzą sobie z szumami, że większość z nas prawdopodobnie zupełnie nie potrzebuje jaśniejszych teleobiektywów.

canon-7d-mark-ii-7

Pierwsze wrażenia

Ostatnią lustrzankę, jaką miałem w rękach z matrycą APS-C był Nikon D7000, na którym się bardzo zawiodłem. Dla odmiany Canon mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Aż 65-punktowy autofocus pozwalał dokładnie wybrać punkt bez konieczności ostrzenia i dopiero późniejszego ustawiania kompozycji, a jego precyzja i szybkość być może nie była tak dobra jak pełnoklatkowe flagowce, ale wielu zdjęć z tego powodu nie straciłem. Muszę jednak zaznaczyć, że warunków nie miał łatwych – przy tak niskim kontraście w połączeniu z brakiem światła słonecznego byłem zaskoczony, że tak dobrze sobie radził. Muszę też pochwalić wizjer – nie miałem przy oku jeszcze lustrzanki z matrycą APS-C z tak dużym wizjerem, powoli zbliżającym się do tych w modelach pełnoklatkowych. Komfort był na tyle duży, że nie zwracałem na to specjalnej uwagi, a brak irytacji z mojej strony oceniam pozytywnie. Komfort ostrzenia ręcznego był nieznacznie niższy, ale skoro ja z moim „idealnym” wzrokiem sobie radziłem…

Jak już wspominałem – nie ma się specjalnie do czego przyczepić – to bardzo solidna propozycja i jednocześnie to prawdopodobnie jeden z najlepszych obecnie aparatów w tej kategorii.

Zdjęcia

Większość zdjęć z tego dnia mieści się w przedziale ISO 800 aż do 16000. Dopiero przy tej najwyższej wartości zaczął mi przeszkadzać szum; na szczęście jest monochromatyczne – niestety zaczyna się już znaczna utrata detali, co szczególnie widać w piórach kaczek czy włosach wiewiórek. Do przedziału ISO 8000–10000 jest prawie idealnie, a dla większości osób nawet 16 tys. będzie więcej niż używalne – w każdym razie wątpię, aby cokolwiek było widoczne na wydrukach. Wymagający absolutnie najwyższej jakości powinni ograniczyć się do ISO 3200 lub 1600.

Na koniec

Osobiście wolałbym nieznacznie tańszego Canona 6D – pełna klatka jest dla mnie istotniejsza – jednak cena na poziomie 6500 PLN dla osoby, która wie, co robi i po co wybiera ten aparat, powinna być bardziej niż akceptowalna, szczególnie jeśli stosuje się przede wszystkim długie szkła, na przykład przy fotografii ptaków czy innych zwierząt. Jeśli jednak szukacie czegoś mniejszego, bardziej poręcznego i jesteście gotowi na kompromisy, to lepszym wyborem prawdopodobnie będzie Fuji X-T1 – naprawdę nie jestem w stanie pojąć dlaczego ani Canon, ani Nikon nadal nie mają konkurencji dla niego.

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 02/2015

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1