Watykan bez kolejek
Zwiedzenie cudownej bazyliki św. Piotra i Muzeów Watykańskich nie jest prostą rzeczą. Kolejka do tego pierwszego zazwyczaj rozciąga się od 180° do 360° wokół placu, a ta do muzeów zaczyna się na kilometr lub dwa przed wejściem. Da się jednak wejść do obu miejsc bez kolejki – wystarczy jedno małe wyrzeczenie.
Bazylika św. Piotra na Watykanie
Budowano ją, bagatela, przez 120 lat (1506–1626) i jest drugim co do wielkości kościołem na świecie pod względem powierzchni. Wiele znakomitych nazwisk łączy się z jej tworzeniem – w tym Donato Bramante, Michał Anioł, Rafael Santi czy Gianlorenzo Bernini. Codziennie udostępnia się jej wnętrza turystom, chyba że zostaje zamknięta z powodu np. wizyt zagranicznych oficjeli – nam w zeszłym roku przeszkodził w planach zwiedzania Barack Obama.
Wejście dla turystów znajduje się na Placu św. Piotra, po jego prawej stronie (mniej więcej w rejonie pinezki na mapie). To tam znajdują się bramki wykrywające metal i skanery, przez które należy przepuścić torebki, plecaki, bagaż oraz osobiste przedmioty typu smartfony, paski do spodni i tak dalej. Bramki oficjalnie otwierają się o godzinie 8:00 rano i o tej porze przychodzi większość turystów. O godzinie 9:00 latem oszacowaliśmy z Iwoną, że kolejka jest na przynajmniej dwie do trzech godzin stania. W pełnym słońcu przy ponad 30-stopniowym upale. O 8:00 jest niewiele lepiej i należy liczyć przynajmniej trzy kwadranse bezczynności.
Da się to jednak obejść, ale ciii… nie mówcie nikomu.
Oficjalnie bramki otwierają się o 8:00 rano, ale w rzeczywistości ochrona wpuszcza gości od godziny 6:45–7:00. Przyszliśmy parę minut przed siódmą i przed nami stało zaledwie kilkanaście osób. O 7:00 otwierają się też drzwi do samej bazyliki. Jeśli jednak chcecie się dostać na kopułę, niezależnie czy windą, czy schodami, to będziecie musieli chwilę poczekać. Dopiero o 7:30 można tam wejść. Zdążyliśmy spędzić dwadzieścia minut wewnątrz Bazyliki i byliśmy pierwsi w kolejce na kopułę. Po jej zwiedzeniu można oczywiście wrócić do wnętrza kościoła – czy to w celu modlitwy, czy zwiedzania.
Muzea Watykańskie
To wspaniałe miejsce dosłownie zapiera dech w piersiach i warto poświęcić mu przynajmniej pół dnia, a najlepiej cały dzień. Na terenie kompleksu znajdują się dwie restauracje, jest więc gdzie odpocząć i się czegoś napić. Podobnie jak w przypadku bazyliki, na zwiedzanie warto udać się wcześnie rano, ale nie po to, by uniknąć kolejki! Ona bowiem nie będzie dla Was istniała, pod warunkiem, że dostosujecie się do naszej prostej rady. Radzę przyjść wcześnie, ze względu na tłum ludzi, którzy przemierzają korytarze muzeów – jeśli przyjdziecie rano, to ich nie doświadczycie, a potrafią być niesamowicie dokuczliwi. W połowie dnia czuliśmy się jak sardynki w puszce…
Otóż kolejka dla wycieczek, grup zorganizowanych lub osób bez biletu często zaczyna się już przy Placu św. Piotra, prowadzi w kierunku północnym wzdłuż murów Watykanu, skręca na zachód, potem na północ i ponownie na zachód, kończąc się przy wejściu na Via Vaticano. Żeby nie stać w tej kolejce, wystarczy kupić bilety online. Najprostsze bilety, bez przewodnika i innych dodatków, można kupić bezpośrednio na oficjalnej stronie Watykanu. Z góry ostrzegam, że mnóstwo pośredników oferuje takie same bilety, ale są one o kilka ładnych euro droższe. Pośrednictwo to dobry interes…
Część muzeów watykańskich otwiera się o 9:00 rano, ale polecam sprawdzić szczegóły na ich stronie przed zaplanowaniem wyjazdu, żeby obyło się bez przykrych niespodzianek. Jeśli kupicie bilety online na stronie Watykanu (jest wiele różnych rodzajów biletów), to ominiecie kolejkę i wejdziecie przez specjalne wejście dla osób, które już mają bilety. Specjalne wejście znajduje się w tym samym miejscu, co wejście „normalne”. Należy pamiętać, że bilety są na konkretną godzinę, warto więc się nie spóźniać.
Podczas naszej „pielgrzymki” nie skorzystaliśmy z opcji przewodnika i zwiedziliśmy całość samodzielnie. Mnie najbardziej zaskoczyło niewielkie wrażenie, jakie zrobiła na mnie Kaplica Sykstyńska. Iwona z kolei odniosła skrajnie przeciwne wrażenia; była zachwycona. Oboje jednak żałowaliśmy, że nie zdecydowaliśmy się na indywidualnego przewodnika, który opowiadałby nam ciekawostki trudne do odszukania na papierze, szczególnie gdy jest się otoczonym przez tyle piękna.
Do dzisiaj uważam Rzym za najpiękniejsze miasto, w którym byłem i podejrzewam, że zostawiłem w nim część swojego serca.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2015
Komentarze: 7
Grazie za tipy Wojtek! zdjęcia kozak jak zawsze!
Haha – padłem! Już wyjaśniam: w zeszłym roku byłem z dziewczyną w opisywanych miejscach. Droga do Kaplicy Sykstyńskiej jest opisana i tak długa przez te wszystkie wspaniałości, że napięcie naprawdę rośnie zanim się tam dotrze. Kiedy już do niej weszliśmy naładowani oczekiwaniami byłem tak rozczarowany, że (podobno) wymamrotałem pod nosem “ale szajs”. Klaudyna się ze mnie tak śmiała, że to “ale szajs” weszło nam do codziennego użytku do określania rzeczy niekoniecznie zgodnych ze znaczeniem tych słów. Oczywiście wyszedł ze mnie prostak w tamtej sekundzie, a zaraz potem nie mogłem oderwać oczu od ścian i sufitu. Ale możecie sobie wyobrazić mój wybuch śmiechu, kiedy dotarłem do Wojtka: “niewielkie wrażenie, jakie zrobiła na mnie Kaplica…” :D
:D
+1
Czy bilet kupiony na stronie Watykanu faktycznie trzeba wydrukować ? Mamy go w formie elektornicznej…
Nie trzeba. A przynajmniej nie było trzeba jak byliśmy.
Witam właśnie jestem koło Rzymu. Wczoraj byłam zwiedzić Watykan i kaplice niemieckim przewodnikiem bo polskiego nie znaleźliśmy. Tanio nie było bo 150euro za 3 osoby. Połowy nie zrozumiałam bo przewodnik pochodził z Niemiec a ja mieszkam w Austrii więc dialekt inny do tego aż taki as ż niemieckiego to ja nie jestem. Miałam wrażenie że przeleciał z nami całą wycieczkę o wiele za szybko i o wiele za mało się dowiedziałam. Jest tam taki chałas że mimo słuchawek połowy nie było słychać z tego co mówił. Za dużo ludzi by móc stanąć, zamyslic się i podziwiać. Ani jednej ławki by usiąść i popatrzeć lub po prostu odpocząć bo 4 godz z dzieckiem to sporo łącznie z ponad pół godz kolejka aby wejść. Potem bramki odprawa itd i w sumie po godz coś dopiero zaczęliśmy zwiedzać. Jest tam przepięknie i byłam zachwycona ale jednocześnie rozczarowana tym wszystkim. Tym komercjonaliznem i ludźmi wokół. A kaplica…. No cóż. Było tam tyle piękna wokół tyle malowideł że ona sama trochę mnie zawiodła. … ale doceniam pracę jednego człowieka który niemal całe życie poświęcił na to by ja namalować. Sam mieszal i przygotowywal farby. Chodził po drabinie w te i spowrotem bez niczyjej pomocy. I stworzył naprawdę piękne dzieło. Ps. On namalował postacie nago, dopiero później nie pamiętam kto domalowal szaty niektórym.