Użytkownicy Apple żyją w tej samej galaktyce
Paweł Okopień dzisiaj napisał bardzo kontrowersyjny artykuł na temat Apple-userów. Poczułem się w obowiązku mu niejako zripostować, bo o ile domyślam się co ma na myśli, o tyle chyba nie przekazał swoich myśli jasno, a przynajmniej tak wnioskuję po pierwszych komentarzach.
Z mojego punktu widzenia…
Po pierwsze, ekosystem Apple daje osobom, które go w pełni wykorzystują, niesamowitą wygodę pod wieloma względami. Sam z niego właśnie z tego powodu korzystam, ponieważ oszczędza mi czas na rzeczy, które normalnie musiałbym robić na piechotę. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jest to ekosystem idealny – każdy w nim znajdzie coś co mu nie pasuje, a nie wszystko zawsze działa tak jak powinno. Chociaż sam mam wyjątkowo mało problemów z nim, to do dnia dzisiejszego iCloud Drive nie zastąpił mi Dropboxa – ten ostatni jest po prostu szybszy i sprawniejszy, a w kwestii wersjonowania bezkonkurencyjny. Dodam, że OneDrive ani Google Drive również sobie w tych kwestiach specjalnie dobrze nie radzą.
Po drugie, wiele funkcji ekosystemu Apple jest dostępnych u konkurencji, w taki czy inny sposób. Mamy wspomnianego Dropboxa, Google Play Music, Spotify i mnóstwo innych sprzętów oraz usług, które w większym lub mniejszym stopniu robią to samo. Mając Androida i Windows możemy też odczytywać i odpisywać na SMS-y z desktopa; możemy wysyłać film na ekran telewizora; itp, itd. – wiele osób niestety o tym nie wie. Apple ma tutaj jedną ogromną przewagę – ich ekosystem jest prostszy w obsłudze, zaawansowane funkcje łatwiejszej do odkrycia przez użytkownika, wymaga logowania się jednym kontem/hasłem, a takie iMessage są lepiej szyfrowane (i przy okazji polski rząd nie będzie miał do nich dostępu, nawet po wejściu w życie nowej ustawy o inwigilacji obywateli). Podobnie zresztą wygląda sprawa z FaceTime i FaceTime Audio. Jeśli chodzi o YouTube’a, to akurat Androidowe rozwiązanie jest lepsze – programiści odpowiedzialni za wersję iOS-ową powinni zostać skazani na pracowanie w DOS-ile do końca swoich dni. Ta aplikacja jest tak zła, że w końcu skasowałem ją ze wszystkich swoich urządzeń… Ale żal na tę usługę wyleję innym razem. Zmierzam jedynie do tego, że funkcjonalność systemów operacyjnych – desktopowych i mobilnych – zwiększa się z roku na rok, a każdy producent ma swoje wady i zalety. Sekret polega na tym, aby wybrać ten, który najlepiej wpisuje się w nasze potrzeby.
Wracając jednak do Pawła…
Odnoszę wrażenie, że jednak chodziło mu bardziej o podkreślenie jak mało wykorzystujemy nowoczesne technologie, dostępne przecież dla nas wszystkich, niezależnie od OS czy urządzenia. W wielu sytuacjach pozwalają nam znacząco ułatwić życie. Dla wielu z nas, obeznanych z nowinkami technologicznymi, są one dosyć proste w zrozumieniu, ale mam wrażenie, że zwykły użytkownik opiera się im właśnie ze względu na brak zrozumienia. Brak odpowiedniej wiedzy często prowadzi do strachu, strach do złości, a złość do ciemnej strony… Ekhm… Ponownie wracając do tematu… Do tego wszystkiego dochodzą też osobiste preferencje – niektórzy wolą brunetów/brunetki, a inni blondynów/blondynki.
Życzę wszystkim, aby każdy z nas w 2016 roku postarał się poznać przynajmniej jedną obcą nam technologię i jednocześnie postarał się wytłumaczyć takową znajomej lub bliskiej mu osobie, aby nie obawiała się nieznanego, jednocześnie ułatwiając sobie życie.
Komentarze: 51
Sęk w tym, że właśnie w ekosystemie Apple’a wiele rzeczy jest dużo prostszych i bardziej zrozumiałych dla zwykłych użytkowników przez co częściej z nich korzystają niż na konkurencyjnych platformach, na których mimo teoretycznej możliwości, niewielu chce się zagłębiać i próbować.
Chciałbym poznać kilka, nie musi być wiele.
1. Układ interfesju – w iOS nie masz żadnych dodatkowych menu z listą aplikacji – wszystko jest od razu na ekranach głównych.
2. AirPlay – aby uruchomić stream obrazu lub dźwięku via AirPlay wystarczy wysunąć centrum kontroli z dołu ekranu i kliknąć opcję airplay, która sama się pojawi po wykryciu urządzenia do którego można coś streamować i wybrać to urządzenie. Nie trzeba nic parować, wchodzić w ustawienia itd.
3. iMessage – raz konfiguruje się na starcie i potem automatycznie, jeśli osoba z którą się chcemy skontakować też używa iOS to wiadomości idą przez iMessage (chyba, że nie mamy połączenia z internetem, wtedy idzie normalny SMS)
4. FaceTime – ponownie, raz konfigurujesz na starcie i masz cały czas aktywne. Mega przydatne dla osób nieobeznanych w smartfonach i technologiach (na przykład ludzie starsi), bo dla nich działa to jak normalna rozmowa tylko że z wideo. Nie trzeba włączać oddzielnej aplikacji i trzymać jej uruchomionej w tle aby się dodzwonić.
5. Continuity i Handoff – po prostu na innym urządzeniu w rogu ekranu pojawia się ikonka używanego teraz programu i możemy się przełączyć w te same miejsce na innym urządzeniu. Handoff czyli wysyłanie i odbieranie wiadomości i dzwonienie z innych urządzeń przez posiadanego iPhone’a – działa out of the box. Do tego można uruchomić sobie na telefonie hotspot i podłaczyć się do niego bez podawania hasła i nawet dotykania telefonu po prostu klikając na nie w menu wi-fi na innym twoim urządzeniu – samo się połączy.
6. Backup w iCloud – robi codziennie kopię zapasową naszego urządzenia automatycznie jeśli jest podłączone do ładowarki, zablokowane i w sieci wi-fi.
7. Touch ID – już na starcie telefon proponuje zeskanowanie swojego odcisku i dodanie kodu blokady, aby chronić nasze dane. Urządzenia z iOS mają do tego domyślnie włączone szyfrowanie danych w pamięci wewnętrznej.
8. App Store – na iOS nie musisz się obawiać, że jakaś aplikacja popsuje tobie telefon lub go zmuli. Dzięki sandboxingowi aplikacji i bardzo ostrożnej polityce Apple co do akceptacji aplikacji nie musimy się obawiać że popsujemy jakimś programem swój sprzęt.
Mam wymieniać dalej…
Ad1. To jakaś nowość? Ułatwienie? Każda nowa aplikacja pojawia się na wolnym ekranie głównym. Do menu aplikacji nie trzeba nawet w ogóle wchodzić.
Ad2. Nie wiem jak to dokładnie działa, ale wydaje się durne. Mogę wrzucać stream czegokolwiek na cokolwiek, niezależnie czy “to coś” chce czy nie?
Bo jeśli chodzi o sam stream to żaden wynalazek. Można “rzucić” na dowolny odbiornik dowolny plik multimedialny. Nic nie trzeba parować.
Ad3. W tych czasach gdzie smsy nic nie kosztują, a częściej jest się w sieci niż w WiFi, to nie wiem, cóż to takiego fajnego i prostego. Zresztą ludzie używają takich aplikacji do komunikacji, jakich chcą. Hangouts oferuje dokładnie to samo.
Ad4. FaceTime też jest aplikacją i też pracuje w tle, o ile mi wiadomo. Być może zajmuje mniej zasobów, ale niczym się nie różni od wspomnianego HO.
Ad5. Z racji tego, że nie widzę dla siebie jakiegokolwiek zastosowania takiego czegoś, to się nie wypowiem.
Ad6. Nie, no. Żarty sobie stroisz? iCloud w niczym nie jest prostszy, a tym bardziej nie lepszy niż inne tego typu rozwiązania, które ma każdy producent. Jest zwykłą chmurą.
Ad7. Pominę wymownym milczeniem.
Ad8. Idiotom nic nie pomoże, nawet gdyby w sklepach były aplikacje, które wyłącznie naprawiają telefony. Fakt, w GP jest ogrom śmietnikowych aplikacji, co nie oznacza jednak, że coś tu jest trudniejsze. Mniej bezpieczne, to się zgadzam.
Czy jest jednak coś takiego – hmm, dramatycznie prostszego? Ja rozumiem większą stabilność, praktycznie niezmienną płynność działania iPhone, coś, co można nazwać większą efektywnością działania przy podobnych, a nawet słabszych parametrach, ale prostota? Nie przekonałeś mnie.
Ad1. Tak, to jest ułatwienie. Nie ma żadnych widżetów, na każdym iPhonie ikonki są takie same, przy przesiadce na nowszy model lub inne urządzenie z iOS wszystko jest praktycznie tak samo.
Ad3. Przewagą iMessage na Hangouts jest popularność. Nie znam ani jednej osoby, która tego używa. Natomiast jeśli ktoś ma iPhone’a to na 99% używa iMessage. Co daje wysyłanie wiadomości przez internet chyba nie muszę tłumaczyć (za darmo za granicą, można wysyłać zdjęcia i filmy w dobrej jakości, można udostępniać pliki itd.).
Ad4. To samo co wyżej
Ad5. To że nie widzisz dla siebie zastosowania nie znaczy, że to nie jest ułatwienie. Przykład, przeglądasz sobie na tablecie stronę internetową, ale chcesz przejść na komputer, żeby np. dokonać płatności bo tak ci wygodniej. Jeden klik i jesteś w tym samym miejscu. Albo zaczynasz robić dokument w Pages i chcesz przesiąść się na komputer? To samo, jeden klik i już. To jest duże ułatwienie.
Ad6. iCloud nie jest zwykłą chmurą. Żadna chmura nie integruje się tak dobrze z systemem. Możesz np. trzymać całą swoją bibliotekę zdjęć i mieć do niej dostęp automatycznie na wszystkich urządzeniach z domyślnej aplikacji. Możesz wysłać komuś link do udostępnionego albumu w chmurze, jeśli też ma iOS lub Mac to wyświetli mu się w galerii automatycznie. I na żadnym androidzie backup nie działa tak jak w iOS. Przykład? Kupujesz nowy telefon, wyjmujesz z pudełka, włączasz, logujesz się do iCloud, czekasz kilkanaście minut i masz wszystko DOKŁADNIE tak samo jak na poprzednim urządzeniu. Wszystkie ustawienia aplikacji, kontakty, wiadomości, notatki, zapisy gier, dokumenty, zdjęcia, dzwonki, tapetę, dane z krokomierza, loginy i hasła, a nawet ułożenie ikonek i tapetę na pulpicie. Czy da się tak zrobić w androidzie? Czy to nic nie ułatwia?
Ad7. Jeżeli bezpieczeństwo danych nie jest dla ciebie ważne to chyba jesteś niepoważny.
Ad8. iPhone’y są idiotoodporne.
Ad1. Nie widzę tu żadnego ułatwienia. Braku widgetów też bym nie zaliczał do zalet, chyba, że brak możliwości ustawienia sobie rzeczy ważnych i przydatnych to wada.
Ad3. Nie słyszałem nigdy, że popularność jakiegoś rozwiązania, to łatwość. Szczerze mówiąc każdy kto ma telefon z Androidem ma HO i jak chce już wysłać jakiś plik czy wiadomość to wyśle. W związku z tym, powiedziałbym, że liczbowo HO jest bardziej popularne niż iMessage, bo ma je zdecydowanie więcej osób.
Ad4. Dokładnie ta sama sprawa.
Ad5. Pierwszy przykład, który podałeś, to raczej utrudnianie sobie życia. Nie wiem, po co miałbym się przesiąść na komputer, żeby za coś zapłacić, skoro to dłużej trwa.
Co do drugiego, to naprawdę zaklinanie rzeczywistości. Od dawna zapisuję pliki w chmurze, więc mam go dokładnie taki sam, dokładnie w tym samym miejscu, dokładnie na każdym urządzeniu (ostatnio nawet na telewizorze).
Ad6. Nie? A to ciekawe. Bo ostatnio przy zmianie telefonu przyłożyłem tylko jeden do drugiego i po kilkunastu minutach miałem dokładnie to, co miałem. Zresztą to tylko jedna z opcji. Bo jeśli np. korzystasz cały czas z jednej firmy (w przypadku iPhone to np. oczywiste), to czy to Samsung czy to Sony ma pełen backup i otrzymujesz taki sam układ. No nie – tapety chyba nie ustawia, ale wiadomo – to bardzo ważny element.
Ad7. Jest ważne, tylko nie wiem dlaczego blokowanie w iPhonie jest niby łatwiejsze niż chociażby w XperiiZ5.
Ad8. Wiem, wiem. iTunes to pełna intuicyjność i swoboda.
Ja się cały czas próbuję odwołać do tego, co nazwałeś łatwością, a Ty próbujesz wyciągnąć jakieś przedziwne “ficzery”, które owszem ułatwiają rzeczy, tylko nie są nijak łatwiejsze czy dostępniejsze.
Błagam, linkuj do artykułu na który odpowiadasz.
widocznie funkcja kopiuj & wklej nie działa automatycznie w iOS https://imagazine.pl/2015/12/28/uzytkownicy-sprzetu-applea-zyja-w-innej-galaktyce/ ;-)
Mam pytanie: dlaczego tłumaczysz się za kolegę? Skoro to on napisał, to powinien samemu wybronić swoimi galaktycznymi tezami.
Nie bronię go, tylko zwracam uwagę na to, że większość źle interpretuje jego słowa. Chyba mogę dyskutować jak każdy inny? :)
oczywiście – nikt tego nie zabrania ;-).
Większość słusznie źle interpretuje jego słowa bo trochę oderwane od realnej rzeczywistości. Większość rozwiązań, o których mówił, to przecież od dawna istnieje. może nie takie ładne / schludne jak w przypadku ekosystemu apple.
Ale jedno jest fajne: opisał swój workflow, jak działa i z tej historii można wiele wynieść. takie tematy lubię. sam ostatnio szukam ciekawych rozwiązań pod siebie ale niezależne od systemu.
Spróbuj(cie) sobie http://www.box.net – dla mnie dużo lepszy od dropbox’a
ps. inne systemy w gruncie rzeczy potrafią to samo, ale w Apple fajne jest to że praktycznie wszystko mamy od jednej firmy – nie musimy korzystać z rozwiązań firm trzecich jak często jest to w przypadku androida – to że korzystasz z dropbox a nie icloud drive to już inna sprawa
iCloud Drive byłby w porządku jakby nie zydostwo Apple. Lubię tą markę i jego urządzenia, mam sporo w domu tego ale nie potrafię do ciula pojąć jak można wydawać na ich sprzęt gore kasy i nawet nie dostać porządnej darmowej chmury??? Szlag mnie trafia z tym 5gb a nie ma szans ze im dołożę do interesu.
Np. takie wrzucanie muzyki z czegokolwiek do iPhone jest bardzo przyjazne i intuicyjne.
mam problemy z rozpoznawaniem emocji… to był sarkazm, prawda?
Niezbyt wysokich lotów, ale za to szczery :)
wiesz pół roku temu zostałem zmuszony do użytkowania infrastruktury maca (ipad, macbook pro, time capsule, myszka magic mouse) … na co dzień używam zaś jako maszyny do pisania i podstawowych zadań biurowych – fedore z openofficem, a prywatnie telefon sony z2 (stary jak świat) i komputer w prwatnym gabinecie – też niezbyt nowy samsung ultra 7 – i powiem tak; od kiedy używam maca czuje się jakbym cofnął się przynajmniej o 5 lat wstecz. Magic mouse w porównaniu z taką myszką microsyfu arc – wiesza się, często gesty przestają działać, a i sama mysz często odmawia współpracy z macbookiem. O przesyłaniu danych z urządzeń profesjonalnych (USG, ramienia C, cystometru itd) nie będę się rozpisywał – bo to droga przez mękę. Ostatecznie Mac nadaje się do pisania i konsumpcji teści dostarczonych przez apple – ale i to działa jak krew z nosa
1. Masz problem z myszą lub modułem BT lub coś skaszanione, bo tak nie powinna działać. 2. Druga część Twojej tezy jest tak skrajnie błędna – wystarczy spojrzeć co ludzie robią na Makach.
Moridin – jasne, że się da – sam to robie, ale dalej uważam, że to droga przez mękę. To samo tylko szybciej i łatwiej lub tak samo szybko robie na linuxie i windowsie. I to od banalnych spraw zaczynając – przeniesienie plików w linuxie zaznaczam ctr-x ctr-v i mam przeniesione, windows to samo… os ;-) no nie da się, przynajmniej nie odrazu. Ja muszę korzystać z tego sprzętu do zastosowań medycznych i tu zaczyna się naprawdę duża górka do pokonania. Prawie nic nie chce się z makiem łatwo i przyjemnie komunikować. Do wszystkiego potrzeba kolejnego kabelka, kolejnej przejściówki a i tak ostatecznie przestaje to działać po kolejnej aktualizacji systemu.
Oczywiście, że się da skrótami klawiszowymi – robię tak od zawsze. :)
Mordin – najeżdżam na plik na biureczku – naciskam cmd+x wchodzę w findera i katalog docelowy – nasikam cmd+v – i guzik plik jak był na pulpicie tak jest dalej ;-) wię nie mów, że da się łatwo prosto przyjemnie i bez kombinowania. Spróbuj również znaleźć jakiekolwiek sensowne oprogramowanie dla żeglarzy (moje hobby) do morskiej nawigacji na macbooka – nie da się, nie ma, nie potrzeba…. Z mojej perspektywy po pół roku korzystania z infrastruktury maca, mogę powiedzieć jedno – czuje się jak za czasów windowsa 98 lub red-hata – od tego czasu jednak dużo się zmieniło
To spróbuj CMD+Shift+V. ;-) Wystarczy do menu zerknąć na skróty klawiszowe.
w obrębie plików/biurka/menagera plików – nie działa niestety dale co bym nie wciskał – czy cmd+shift+x czy bez shift (jak w oficjalnym dokumencie stoi)j… a skróty znam znam – czerpie je przecież z oficjalnej strony apple https://support.apple.com/pl-pl/HT201236
dyskusja tym bardziej dowodzi, że nie jest łatwo prosto i przyjemnie
Jesteś pierwszą osobą, z którą spotkałem się, która miałaby taki problem. :) To przecież banalnie proste – trzy przyciski.
Źle napisałem – CMD+ALT/OPTION+V.
Oczywiście, że działa. Załączony screenshot.
Jak otworzysz sobie menu i zaczniesz wciskać CMD, Shift, Alt itp. to skróty będą się dynamicznie zmieniały.
cmd+c, cmd+alt+v -> czyli kolejny brak standaryzacji ;-) w wykonaniu apple ;-) … i znów o jeden klawisz więcej w porównaniu z linuxem/windowsem ;-) bardzo żałuje, że jestem zmuszony do pracy na tym sprzęcie – dużo bym dał by znów móc pracować na rozsądnych systemach
Bo CMD+C służy do czego innego. Jakbyś miał chęć poznania systemu to lepiej byś go zrozumiał.
Moridin ja nie twierdze, że apple to sprzęt do niczego. Ipad jest wg mnie najlepszym sprzętem do konsumpcji prostych (i tylko prostych) treści internetowych, mac zaś wspaniale nadaje się do edycji tekstu. Jeśli jednak chcesz się zająć na poważnie obróbką danych statystycznych czy użytkowaniem medycznych baz danych czy czegokolwiek wykraczającego poza podstawowe zastosowanie komputera to ten nietani sprzęt po prostu nie daje rady – przynajmniej nie łatwo prosto i przyjemnie. Jeśli problem pojawia się na dzień dobry – zwisy i konflikty sprzętowe (które są, tylko system stara się o nich nawet łaskawie nie informować), jeśli nowy mac po miesiącu ląduje w serwisie celem naprawy dysku sdd, to wybacz ale nie jest tak różowo jak przedstawia to imagazin. iMagazin zasubskrybowałem po to aby czegoś o tym systemie się nauczyć – a tu dyskusja w stylu czy durny (bo na każdy inny system kosztujący kilka złotych – i działający bez problemu) czytnik kart sd i hub usb ładnie czy nie ładnie wygląda z nowym macbookiem ;-) wybacz czemu ma to służyć? A potem laurka “o tym ze użytkownik maców żyje w innym świecie…. bo TAK ŁATWO robi to co koledzy z linuxa i windowsa robią od 10 lat i nawet się nad tym nie zastanawiają”. Wybacz, ale brakuje w tym obiektywizmu i zwykłej uczciwości. Pozdrawiam i życzę szczęśliwego nowego roku – od tego powinienem zacząć ;-) …
To że nie nadaje się do statystyki i zastosowań z których korzysta, nie określa go jako maszyna do pisania. Sam na nim robię rzeczy hardcore’owe i daje radę znakomicie. Niestety masz pechową dziedzinę pracy.
:)
hehe ;) czyli to nie komputer i oprogramowanie jest mało elastyczne, to moje zajęcie nie potrafi dostosować się do infrastruktury jabłuszka ;) … a ja idiota jeden myślałem, że powinno być inaczej
Każdy system operacyjny ma oprogramowanie lepsze i gorsze – Mac jest lepszy do montażu i obróki zdjęć (przykład), Windows lepszy do CAD-a (też przykład, jest ich oczywiście więcej). Skoro nikt nie pisze sensownego oprogramowania pod Mac to zostaje Ci Win. Pod Linuxem nikt nie będzie zawodowo montował wideo, bo nie ma do tego dobrego oprogramowania, a to wcale nie czyni z niego gorszej platformy.
Mordin dlaczego uważasz, że mac lepiej nadaje się do obróbki zdjęć? Adobe i na macu i na windzie działa dokładnie tak samo (ba jak zainwestuje w sprzęt pod windowsem taką kasę jak sprzęt macowski – to nawet lepiej). A w ekran i ten kto pracuje na macu i ten kto pracuje na widzie inwestuje i to dduuuzzzooo kasy – bo przecież nikt nie będzie pracować na magicznej retinie ;-)
Skąd wiesz że działa tak samo? Używałeś? porównywałeś?
Michale amatorsko, od kiedy adobe jest w abonamencie, tak jak najbardziej – nie widzę różnicy. Z kolei profesjonalnie miałem okazję podglądać na czym pracuje brat mojej koleżanki – Michał Mazurkiewicz i mój najlepszy przyjaciel Paweł Musiał (jak by nie było, obaj profesjonaliści) i nie pracują oni na Macu.
Nie tylko Adobe używa się do obróbki. Jak chcesz mobilnie i z dobrym ekranem to nie masz wyboru – tylko rMBP w zasadzie, chyba że ostatnio coś się pojawiło. A przy desktopie i wielu monitorach Windows nie radzi sobie z kolorami – OS X owszem.
1. nie istnieje laptop z nadającym się do profesjonalnych zastosowań z ekranem fotograficznym 2. retiny ze względu m.i. na nierównomierne oświetlenie wogóle nie są brane pod uwagę. 3. nawet macowi profesjonalni fotograficy czy tak jak ja obrabiający fotografię medyczną używają monitorów nec i eizo 4. kwestia radzenia sobie z paletami na wielu monitorach to kwestia mocy sprzętu i karty graficznej w znacznie większym stopniu niż systemu operacyjnego
A osoby pracujące zdalnie jednak wybierają rMBP najcześciej. Bo nie ma nic lepszego a jak nie masz wyboru …
Prawdą jest, że retina na nowym MacBooku pro radzi sobie jak na laptop zadziwiająco dobrze (niestety podobno nie wszystkie serie). Prawdą jest też, że przestrzeń barwna tego ekranu pokrywa się niemal idealnie z sRGB, co przy obróbce zdjęć jest ważne, bo przecież w sRGB publikujemy w Internecie, ale mieści się tam także przestrzeń minilabów. Niestety, Apple to nie Eizo CG i nam nie gwarantuje określonej jakości matrycy. Retina to ekran wąskogamutowy – przestrzeni AdobeRGB nie da się na nim zobaczyć i tyle ;-) fizyki jakby się nie zaklinało nie da się oszukać. Zatem MacBook pro reina jak najbardziej do przygotowonia foto do internetu (oczywiście jeśli trafi się w dobry egzemplarz) ale już do przygotowania fotografii do wydruku – zdecydowanie nie.
W terenie używam Panasonica CF – i tu kończy się niestety [piszę niestety bo to potwornie brzydka, niezwykle nieporęczna i obłędnie droga cegła; nie ma jednak alternatywy] lista laptopów nadających się do pracy w terenie. MacBokka (ale niestety również każdy inny laptop/ultrabook – nie tylko jabłuszkowy) co najwyżej to mogę zabrać samochodem na drugi koniec miasta czy do kawiarenki – ale to nie jest praca w terenie.
Co do stacjonarnych maków – niestety monitor w iMaca nie ma nic wspólnego z tymi robionymi do zdjęć, podobnie jest z Apple Cinema Display i Apple Thunderbolt Display. Dotyczy to wszystkich modeli. Jasne, że wiele osób korzysta z iMaków chociażby w studiach fotograficznych, do podglądu zdjęć prosto z aparatu – do tego niemal wszystko się nadaje, bo będzie lepsze niż LCD wbudowany w aparat. Są też osoby, które używają iMaców do retuszu, ale to taka sama sytuacja jaka kilka lat temu była z profesjonalnymi monitorami Della – gdy ktoś wiedział ile traci w stosunku do ekranu fotograficznego, nigdy do niego nie wracał.
Nie zapominaj że wiele osób (profesjonalistów) przygotowuje prace tylko do internetu.
eee … to tak świnka morska – ani świnka, ani morska, albo kobieta chirurg – ani kobieta, ani chirurg ;-)
Nie zgodzę się, tym bardziej że są takowi wśród najbardziej szanowanych pism na świecie. ;-)
Co do kolorów to jest trochę inaczej. Windows po prostu nie obsługuje kolorów jak OS X. Poczytaj o tym.
tak oczywiście – masz rację, natywnie jak najbardziej nie radzi sobie z wieloma monitorami i nie obsługuje odpowiedniej palety kolorów, tylko że odpowienim softem definitywnie ten problem rozwiązujesz; dlatego napisałem skrótowo. pozdrawiam i miłego dnia – muszę przyznać, że niezwykle miło mi się z tobą rozmawia; sporo się nauczyłem, szkoda, że artykułu w imagazinie nie mają tej wartości merytorycznej co rozmowa z tobą na priv
Musisz poczytać archiwalne numery. :)
Ja się męczę ze sprzętem żony. MacBooka już wysłaliśmy w czasoprzestrzeń, bo na tym nic się zrobić sensownie nie da. Wieczna droga przez mękę. Został jej tylko stary iPhone 4 – i ten akurat dobrze działa jako telefon. Niestety przenoszenie plików stanęło – nic się nie da zrobić. Apple proponuje usunięcie całej zawartości czyli zresetowanie do zera. Ale to spowoduje, że te dane zostaną utracone po prostu, bo synchronizacja z iCloudem padła dawno temu. Mnie osobiście ten ekosystem nie wkurza, bo go nie używam. Pracowałem na “stacji roboczej” Apple, przez tydzień, bo musiałem. Nigdy więcej. Żona od dystrybutora dostała iWatch i myślała, że mi sprawi radość. Wyrzuciłem to po godzinie na olx. iPhone żony względnie toleruję, pomimo sędziwego wieku chodzi dobrze (oczywiście jako telefon). Naprawdę ciężko mi zrozumieć (a może po prostu nie chcę) jak w tym się można babrać.
Na szczęście jest wolność wyboru i ja się pomęczę na moim linuxowym NASie, PeCetach i googlowych telefonach, a reszta niech korzysta z dobrodziejstw systemu Apple.
Tak z ciekawości: po co Ci Apple Watch kupiła skoro nie masz iPhone’a, a jej go nie wspiera?
Nie kupiła – na szczęście nie jest tak upośledzona, żeby wywalić kupę hajsu na ten szmelc – tylko dostała od dystrybutora. Powiedział jej, że to zajebisty zegarek, to myślała, że też tak będę uważał.
Nie, nie będę tak uważał. I wcale nie potrzebowałem na to godziny zabawy tym czymś. Po prostu uważam, to za przebrzydkie coś, czym nie splamię sobie przegubu :)
Ponownie z ciekawości: jak się bawiłeś godzinę Apple Watchem skoro nie masz iPhone’a?
Ano tak, że na przekór logice i informacjom próbowałem go połączyć z iPhone4.
Brzmi jak żart z najgorszej półki, ale tak było. Od samego początku nie miałem zamiaru go zatrzymać, ale skoro i tak już nie było folii. Potem skoczyłem do sąsiada, który ma tam jakąś 5 czy 5S – nie rozróżniam – spytać się, czy by nie chciał może w okazyjnej cenie wziąć, ale też nie chciał. Ba, nawet nie chciał tak na chwilę sparować swojego telefonu z zegarkiem. Wypiliśmy po piwie i wróciłem do domu. Nie chciałbym tu kreować jakieś dziwnej tezy, że nawet posiadacze iPhone nie chcą iWatcha, ale w tym przypadku było nas dwóch po dwóch różnych stronach barykady. No, był jeszcze mój szef, który choć Applowy na maxa, opylił swój niezbyt udany prezent – iWatch i kupił sobie za to (czy też mniej więcej za to) Garmina Fenixa 3, który IMO i wygląda, i działa.
Masz jeszcze jakieś pytania? Dziś taki luźny dzień, to sobie możemy popaplać trochę :)
Jak się ktoś wciągnie w jeden system to już pozostaje mu wierny. A firma apple stwarza wiele możliwości przez macbooki, iphony, apple watche itd. Jest to kompatybilne ze sobą