Najmilszy monter / serwisant na świecie pracuje w UPC Polska
Każdy z nas spotyka na swojej drodze w życiu ludzi – to raczej nieuniknione, poza nielicznym wyjątkami oczywiście. Siłą rzeczy nasze doświadczenia są różne…
To jak odbieramy kogoś innego zależy od tak wielu czynników, że ciężko je wszystkie spisać. Ktoś może mieć zły humor, lub coś go boli. Może to my mamy nienajlepszy nastrój, wywołany pogodą, wiadomościami lub psem sąsiada, który robi to pod naszym oknem, co Marek Kondrat w “Dniu Świra”. Rzadko jednak spotyka się kogoś tak pozytywnie nastawionego do życia, tak entuzjastycznie podchodzącego do swojej pracy i tak miłego, że zaraża nas samym sobą.
Wczoraj spotkałem taką osobę…
Kiedy UPC przyszło do mnie montować szybki internet, to przebolałem wszystkie początkowe problemy, aby tylko w końcu mieć łącze 250/20 Mbps. Walczyli z nimi około miesiąca i prawdopodobnie myśleli, że się czepiam, ale na szczęście logi mówiły same za siebie — rozłączał się co jakiś czas. Kolejni Panowie przychodzili, zaglądali, stukali młoteczkami i odprawiali czary, aż do dnia, w którym wymienili mi router (Technicolor na Cisco) i pogrzebali w skrzynce. Od tamtej pory, poza może jedną awarią trwającą kilka godzin, nic się nie działo.
Aż do poniedziałku…
Wszedłem do domu i od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Ani iPhone, ani iPad nie zalogowały się do Wi-Fi. Podniosłem wzrok i rozejrzałem się po dużym pokoju.
– Tak. To moje mieszkanie. – pomyślałem, wierząc w przysłowie, że “nasz dom jest tam gdzie iPhone łączy się z Wi-Fi sam z siebie”.
Spojrzałem na router i zauważyłem, że diody się nie świecą. Była pierwsza w nocy, ale pomimo tego, zabrałem się za diagnozę. Przełącznik ON/OFF nic nie zdziałał. Zasilacz siedział na miejscu, a wyjęcie i włożenie go ponownie do gniazdka niczego nie zmieniło. Poszedłem zatem szukać woltomierza – miałem nadzieję, że podpowie mi gdzie leży problem. Niestety, po trzydziestu minutach szukania, poddałem się. Poinformowałem jeszcze UPC o problemie i poszedłem spać. W łóżku jednak jeszcze wpisałem do wyszukiwarki magiczne hasło “zasilacz 15V Warszawa”, gdyż zalał mnie zimny pot na myśl o tym, że będę przez kilka dni bez stałego łącza. Jednym z pierwszych wyników była firma na granicy miasta, która miała to co szukałem. Następnego dnia stałem pod ich drzwiami o 7:59, nabyłem co trzeba drogą kupna i wróciłem do domu, celem wymiany zasilacza. Moje podejrzenia były słuszne – to zasilacz był winowajcą. Dodałem tę informację do zgłoszenia do UPC.
Serwisant miał się pojawić z nowym zasilaczem pomiędzy 20:00, a 22:00 tego samego dnia. Zadzwonił do mnie o 21:00 i zapytał się czy jeszcze może przyjechać, i czy nie jest za późno. Zasilacz już miałem, więc zależało mi mniej niż mu – musiał przecież zamknąć wszystkie swoje zlecenia. Pojawił się o 21:30. Słyszałem go na korytarzu jak wychodził z windy – szedł sprężystym krokiem i nucił sobie jakąś piosenkę pod nosem, momentami pogwizdując. Zaśmiałem się w duchu, a w kąciku ust pojawił się zalążek uśmiechu.
– Dobry wieczór Panie Kliencie! – powiedział donoście, z ogromnym uśmiechem na twarzy, gdy już doszedł do moich drzwi.
Dobrze ubrany Pan, prawdopodobnie w wieku 50-60 lat, stał przed moimi drzwiami, i czekał na moją reakcję. A ja zszokowany patrzyłem się na niego, nie mogąc zrozumieć jak ktoś może być tak radosny przy tak podlej pogodzie i tak późnej godzinie – sam byłem już półprzytomny po nieprzespanej nocy. Po chwili się opanowałem, przekazałem stary zasilacz, a Pan serwisant dostarczył mi nowy.
– Bardzo mi przykro, że to się Panu przydarzyło i życzę Panu, aby to się nigdy nie powtórzyło! – rzekł całkiem poważnie, pomimo że na jego twarzy nadal widniał uśmiech.
Spędziliśmy jeszcze kilka minut na rozmowie – Pan serwisant tak miło i energicznie o wszystkim opowiadał, że nie tylko poprawił mi humor, ale również rozbudził – chęć ziewania zniknęła natychmiast. Pomimo, że to nie wynika z powyższych słów – trzeba było tam być – to nie pamiętam kiedy ostatni raz spotkałem tak pozytywnie nastawioną do życia duszę.
Odezwałem się jeszcze raz do UPC, aby pochwalić ich pracownika – taka osoba to prawdziwy skarb.
A co by było jakby każdy na świecie był miły i optymistycznie nastawiony do każdego dnia i każdej napotkanej osoby? Oczywiście nie ma absolutnie żadnych szans na to, ale niemniej jednak zastanawiam się o ile świat byłby lepszym miejscem.
Update
W międzyczasie przekazano mi, że chodzi o Pana Zbyszka. Pozdrawiam go serdecznie!
Komentarze: 3
Rzadko komentuję, ale muszę to zrobić. Pozytywne nastawienie do życia to jeden z nielicznych powodów dla których nadam mieszkam w UK. Nie jest mi tutaj dużo lepiej jeżeli chodzi o kase, bo koszty życia są wyższe niż w PL, ale fakt, że nawet pani w tesco na kasie potrafi się szczerze uśmiechać zakotwiczył mnie tutaj na dobre.
Dopóki w polskim Tesco praca nie będzie pozwalała na normalne życie uśmiechu tam nie uświadczysz. Chociaż czasami i tam można spotkać pozytywnie nastawione osoby.
na szczęście i tacy ludzie są szkoda że ja na takiego w vectrze nie trafiłem. dobrze że tobie w upc się udało.