Recenzja iPhone’a 7 Plus
2016 rok miał być rokiem, w którym wracam do rozmiaru 4,7”. Niestety, Apple wprowadziło iPhone’a wyposażonego w dwa obiektywy, dostępne tylko w rozmiarze większym, a więc skutecznie sabotowało mój plan. Powód, dla którego to dla mnie tak ważne, znajdziecie w dalszej części tekstu, ale już teraz, na wstępie, podpowiem, że iPhone 7 Plus (oraz prawdopodobnie również model 7), zdetronizował u mnie SE pod względem wizualnym, wskakując na pierwsze miejsce.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2016
Uwaga! Wszystkie zdjęcia są skompresowane na potrzeby WWW.
Subiektywy ranking najładniejszych iPhone’ów
Każdy patrzy na to indywidualnie i zapewne macie własną listę, ale ta jest moja:
- iPhone 7 i 7 Plus,
- iPhone SE,
- iPhone 5 i 5S,
- iPhone 4 i 4S,
- iPhone,
- iPhone 6 i 6S,
- iPhone 3G i 3GS.
Jak widzicie 6 i 6S, które są przecież pokrewnymi konstrukcjami, wylądowały na samym końcu. Są dwa powody takiego stanu rzeczy: przepaskudne paski anten na plecach oraz wątpliwej urody pryszcz, w którym kryje się obiektyw i matryca aparatu. W 7-kach „pryszcz” stał się harmonijny i chociaż wolałbym, żeby go nie było, to w obecnej formie mi się po prostu podoba. Co ciekawe, ten w 7 Plusie jeszcze bardziej przypadł mi do gustu, bo przypomina mi oczy Bendera z Futuramy. No i paski antenowe – poprowadzono je po brzegu, co spowodowało, że podobają mi się nawet wtedy, gdy kontrastują w kolorach różowym czy srebrnym, a jeśli ktoś ich nie chce w ogóle widzieć, to ma do wyboru Jet Black i Black, które całkowicie je maskują.
Wygląd wyglądem, ale są znacznie ważniejsze kwestie w nowym iPhonie, które wymagają omówienia.
5,5” – nadal za duży
Moje zdanie na temat modelu z 5,5” ekranem się nie zmieniło – nadal jest fizycznie za duży, aby był komfortowy na co dzień. Pod tym względem oczywiście wydanie 4” w postaci iPhone’a SE wygrywa, ale model 4,7” zdecydowanie przewyższa największego brata z rodziny. Owszem, lepiej się na tym ogląda wideo, a przeglądając Instagrama (lub jakiekolwiek inne zdjęcia), widzimy fotografie w większym formacie. Na klawiaturze też pisze się wygodniej, a wiele aplikacji wyświetla więcej treści. To też pierwszy smartfon, na którym odważyłem się czytać książkę w iBooks, chociaż nie należało to do najprzyjemniejszych doświadczeń.
Bateria
Pomimo że jest dla mnie za duży, to korzystam z tego formatu przez ostatnie półtora roku. Powód jest prosty – duży rozmiar oznacza również dużą baterię, a to oznacza, że typowy „lekki” dzień kończyłem w rejonie 70–80% baterii. W podróży miałem jednak ten komfort, że nawet katując telefon, kiedy kładłem się spać, na wyświetlaczu wyświetlała się liczba około 30%.
Tak też było, gdy korzystałem z iOS 10.0.1 – telefon na każdą godzinę „użycia” pochłaniał nie więcej niż 7–8% ze stanu baterii. To się niestety dramatycznie zmieniło pod iOS 10.0.2, który spowodował, że przeskoczyłem na betę. To oraz nowa funkcja, która doszła do iOS-a (ale o tym za chwilę). Dzień zamiast na 70–80% zacząłem kończyć na 30–40% – dramat. Nie pomogły też żadne zabiegi stawiania iOS-a od nowa, dopóki nie nadeszła iOS 10.1 beta 3 – tutaj całość się nieznacznie uspokoiła, ale iPhone nadal nie wrócił do spodziewanej przeze mnie normy – obecnie kończę dzień w rejonie 50–60%. Za mało.
Jednocześnie czas pracy na baterii w 7-ce się zdecydowanie poprawił dla wielu użytkowników. Większa bateria i oszczędniejsze serce, nazwane A10 Fusion, zapewne odegrały pierwsze skrzypce. Prawdopodobnie byłoby dla mnie wystarczająco dobrze, aby żyć z tym na co dzień, nawet w podróży. Niestety, Plus ma ten nieszczęsny drugi obiektyw.
Najlepszy aparat to ten, który mamy przy sobie
Szeroki kąt widzenia obiektywu jest dobry dla wielu zastosowań, ale są sytuacje, w której przydaje się węższy. Apple w tym celu wprowadziło do 7 Plusa drugi obiektyw z drugą matrycą. Ten smartfon ma de facto dwa aparaty – 28 mm f/1.8 z matrycą 1/3” oraz 56 mm f/2.8 z matrycą ciut mniejszą w rozmiarze 1/3,6”.
Mówi się, że „najlepszym aparatem jest ten, który mamy przy sobie” i zgadzam się z tą teorią – iPhone’a mam ze sobą zawsze i robię nim wiele zdjęć w ciągu całego roku. Drugi obiektyw oznacza więcej okazji do ciekawych kadrów, a „Portrait mode” oznacza jeszcze ciekawsze możliwości. Choć ta funkcja jest nadal w fazie beta, to mam już kilkadziesiąt kadrów, które sobie cenię i których bym nie miał, gdyby nie on. Rzekomo w przyszłym roku oba iPhone’y otrzymają podwójne obiektywy – tak przynajmniej głosi skrajnie niepotwierdzona plotka – i nawet jeśli okaże się ona prawdą, to ogromna strata z perspektywy roku. Zanim on się pojawi, będę miał w bibliotece kolejnych kilka tysięcy zdjęć, część zapewne z symulowaną płytką głębią ostrości, których inaczej bym najzwyczajniej w świecie nie miał.
Przez osoby, które często korzystają z aparatu w iPhonie i które chcą mieć możliwość „strzelania” alternatywnych kadrów, nie wyobrażam sobie wybrania modelu mniejszego. Dla mnie kompromis jest wart tego „poświęcenia” i noszenia go w kieszeni. Dodam jeszcze, że wszystkie moje jeansy – Wranglery, Lee i lewisy – mieszczą go w przedniej kieszeni bez żadnych problemów. Nie wystaje i nie wypada. Gorzej z dresami…
Nowy Home i zmiany w iOS 10
Nowy przycisk Home i zmiany w iOS 10 skupione wokół niego, od razu przypadły mi do gustu. Podnoszę teraz telefon, ekran się zaświeca, a kciuk dotykający przycisk Home odblokowuje telefon. Przegląd powiadomienia na ekranie blokady i wchodzę z nimi w interakcję. Jak już skończę, to naciskam Home, aby przejść do ekranu domowego. Ten nowy sposób pracy wielu osobom niestety nie odpowiada i mogą częściowo wrócić do starego systemu, zaznaczając odpowiednią opcję w ustawieniach dostępności (Ustawienia → Ogólne → Dostępność).
Sam nowy nieruchomy przycisk Home jest prawdopodobnie jednym z moich ulubionych elementów całej układanki. Nie podobał mi się fakt, że każdy przycisk Home pomiędzy moimi iPadami a iPhone’ami różnił się, co do siły potrzebnej do jego wciśnięcia. Dodatkowo z czasem stawał się ciut miększy i mniej klikał. To teraz nie występuje, a nowy Taptic Engine odpowiedzialny za… wibracje, to złe słowo… stuknięcia, działa wzorowo. Nie potrafi on w pełni zasymulować wciśnięcia starego przycisk Home, tak jak nowe Trackpady od Apple z Taptic Engine potrafią zasymulować jego naciśnięcia, ale nie przeszkadza mi to zupełnie.
Taptic Engine
To funkcja, która jest już obecna od jakiegoś czasu w iPhonie, ale dopiero przy debiucie 7-ki pod kontrolą iOS 10 zyskała zupełnie nowe barwy. Nadal mam w swoim posiadaniu smartfona z „normalnym” silnikiem wibracyjnym, który również wspiera „haptic feedback”, czyli drga podczas wciskania przycisków ekranowych i tym podobnych. Ten tradycyjny silnik wibracyjny przywodzi mi na myśl jednak uczucie taniości. Różnica dla mnie jest kolosalna – jak plastiki zastosowane w tanim małym samochodzie w porównaniu do deski rozdzielczej i drzwi pokrytych skórą w samochodzie luksusowym. Przez całe życie nienawidziłem „haptic feedback”, szczególnie pod kontrolą Androida. To było pierwsza funkcja, którą wyłączałem przy pierwszej konfiguracji telefonu. Dzisiaj iPhone 7 i 7 Plus ją oferują, ale przy obecności Taptic Engine, całość sprawia skrajnie różne wrażenie. Dla przykładu: jeśli otworzymy jakąś aplikację, w której należy wybrać datę z kręciołka, to Taptic Engine sprawia, jakbyśmy kręcili fizycznym przedmiotem. Co więcej, wrażenie przewijania go w dół lub górę jest różne – to autentycznie działa. Ja, największy przeciwnik „haptic feedback”, który po raz pierwszy w życiu akceptuje tę funkcję – piekło zamarzło.
Wydajność
iOS od jakiegoś czasu nie sprawuje się idealnie na sprzętach Apple. Głównie mam tutaj zastrzeżenia do animacji na 6 Plusie, 6S Plusie i teraz na 7 Plusie. Powodem tego stanu rzeczy jest prawdopodobnie brak pełnej optymalizacji. Każda wyświetlana klatka jest renderowana w rozdzielczości 1242 x 2208 pikseli, a potem zmniejszana do rozdzielczości ekranu, czyli 1080 x 1920 pikseli. Niestety, ale tylko 6S Plus przy niektórych wersjach iOS 9 oferował 60 fps i brak przeskoków w animacjach. Pod tym względem iPhone 7 sprawuje się znacznie lepiej. Mam nadzieję, że Apple przywróci na swoją listę priorytetów wymagania 60 fps wszędzie. Pomimo że obecnie ten problem występuje u mnie tylko przy ekranie multitaskingu, to powoli zaczyna mnie to wkurzać. Na szczęście rzadko z niego korzystam.
Jeśli chodzi o inne aplikacje czy gry, to oczywiście jest lepiej niż dobrze. Nie widziałem żadnych przestojów ani czkawek (nie mówię tutaj o wersjach beta, bo te z definicji nie są dopracowane), a całość pracuje wzorowo, szczególnie przy przetwarzaniu filmów czy zdjęć.
Wspomnienia
Tak jak nowy przycisk Home z Taptic Engine oraz drugi aparat są moimi ulubionymi nowymi sprzętowymi funkcjami, tak nowe Zdjęcia w iOS 10, z funkcją Wspomnień (ang. Memories), to moja ulubiona software’owa nowość. Codziennie tam wchodzę, a program codziennie pokazuje mi specjalnie przygotowane albumy sprzed paru lat, które najczęściej wywołują u mnie uśmiech na twarzy. Zapewne pomaga mieć dobrze zorganizowaną bibliotekę zdjęć, z usuniętymi śmieciowymi kadrami.
Ekran
Apple zastosowało ponownie panel LCD, ale tym razem wspiera on szerszy gamut, a mianowicie coś, co nazywają „Display P3” lub „wide colour” – to w rzeczywistości przestrzeń barwna DCI-P3 ze skorygowaną gammą. W dużym skrócie oznacza to, że ekran wyświetla więcej kolorów i można je rzeczywiście wykorzystać, ponieważ zdjęcia rejestrowane aparatem również są zapisywane w tej przestrzeni barwnej. Jednocześnie Apple rozpoczęło wprowadzanie odpowiednich znaczników CSS do Safari, zawodowcy będą więc mieli możliwość wykorzystania tej funkcji tak, żeby ładować inne zdjęcie dla odwiedzających stronę, zależnie od tego, jaki oni mają ekran. Przyszłość w tym względzie zaczyna się rysować naprawdę różowo (nie mylić z kolorem obudowy iPhone’a).
Głośniki
Każdy wcześniejszy iPhone miał jeden głośnik, na dole ramki, skierowany w dół lub bok, zależnie czy trzymaliśmy go pionowo, czy poziomo. Nowy model po raz pierwszy wprowadza rozwiązanie stereo znane z już z konkurencji – drugiego głośnika nie umieszczono po drugiej stronie złącza Lightning, gdzie nie miałoby to specjalnie sensu, ale tam, gdzie normalnie przykłada się telefon do ucha, aby słyszeć rozmówcę. W praktyce całość najlepiej gra podczas oglądania wideo w poziomie i podejrzewam, że właśnie do tego zostało zaprojektowane. Jednocześnie nie sprawia to większych problemów w ustawieniu pionowym, a dźwięk podczas rozmowy telefonicznej jest głośny i wyraźny.
Moim ulubionym testem sprawności głośnika jest słuchanie podcastów w łazience, gdy się golę. Dotychczas było to dla mnie niemożliwe, bo szum wody skutecznie zagłuszał głosy. Teraz nie mam z tym żadnych problemów – dźwięk jest zdecydowanie głośniejszy, chociaż oczywiście jakość płynących fal z czterech głośników iPada Pro 12,9” jest wyższa.
Mini Jack
iPhone 7 i 7 Plus pożegnały się, prawdopodobnie definitywnie, z mini Jackiem. Zastąpiła go przejściówka z Lightning, która ma w sobie wbudowany DAC (i ADC dla dźwięku z mikrofonu), kosztująca w USA 9 dolarów, a w Polsce 49 złotych. Zaskoczyli mnie – spodziewałem się jedynki z przodu i ceny 89 złotych w Polsce.
Według testów niemieckiego Heise.de jakość nieznacznie spada – o 1,8 db(A) przy 16-bitowych plikach audio. Jest to strata prawdopodobnie niezauważalna dla przeciętnego użytkownika, a być może i dla większości audiofilów. Różnica przy plikach 24-bitowych jest już większa, ale również nie na tyle, aby miało to większe znaczenie. Biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość użytkowników korzysta z usług streamingowych, takich jak Apple Music czy Spotify, to wątpię, aby oni zauważyli jakąkolwiek różnicę. Dla mnie nie ma to w każdym razie absolutnie żadnego znaczenia, ale jednocześnie przyznam, że obecnie czekam na wprowadzenie na rynek AirPods wyposażonych w nowy procesor W1.
AirPods i W1
Nowe AirPods stały się obiektem memów internetowych już w dniu ich prezentacji. Wygląd to kwestia dyskusyjna, ale przyznam się całkowicie szczerze, że nie mogę się doczekać dnia, w którym trafią do sprzedaży. Po pierwsze EarPods są jednymi z najwygodniejszych słuchawek, jakie w życiu używałem – nie wypadają mi z uszu, pomimo że wiszą na kablu. Recenzje podpowiadają, że niska waga AirPodsów w połączeniu z brakiem kabla, dodatkowo pomaga im siedzieć twardo na miejscu i nie wypadają nawet podczas biegania. Do tego nie planuję ich używać, ale do wszystkiego innego poza domem już tak.
Fascynuje mnie procesor W1 i protokół, który Apple zbudowało na Bluetooth, likwidując wszystkie jego niedociągnięcia, a jednocześnie pozostawiając kompatybilność ze smartfonami czy komputerami, które go nie wspierają. Wystarczy zbliżyć AirPods do iPhone’a, a automatycznie pojawi się pytanie o parowanie. Co więcej, po sparowaniu, które sprowadza się do potwierdzenia chęci jego wykonania, słuchawki będą automatycznie połączone z naszymi pozostałymi sprzętami. Załóżmy, że słucham muzyki na iPhonie – pauzuję ją i włączam co innego na Macu, a dźwięk nie płynie z jego głośników, ale nadal ze słuchawek. Nie lubię słowa „Magic” w ich produktach, ale tutaj nadałoby się znakomicie. To jednak nie wszystko – dzięki W1 słuchawki zużywają mniej prądu, a akcelerometr w nich potrafi wykrywać, kiedy zaczynamy poruszać szczęką, co powoduje aktywację mikrofonów, które filtrują dźwięki w tle, aby lepiej nas słyszeć. Czujniki na podczerwień z kolei wykrywają, czy siedzą w naszych uszach, czy nie. Wyjęcie jednej słuchawki automatycznie pauzuje muzykę, a jeśli odtwarzamy cokolwiek tylko przy jednym włożonym AirPodzie, to dźwięk jest monofoniczny, abyśmy nie tracili dźwięków z drugiej ścieżki.
Niestety AirPods mają dwie wady. Pierwszą jest to, że nie ma możliwości sterowania za ich pomocą głośnością. Trzeba albo prosić Siri, albo fizycznie zmienić ją na urządzeniu, z którego płynie muzyka. Szkoda, ale przeżyję. Drugą natomiast jest fakt, że jest tylko jeden gest do wyzwolenia dodatkowej funkcji – podwójne pacnięcie w słuchawkę powoduje albo aktywowanie Siri, albo służy do pauzowania dźwięku. Nie jestem fanem takich gestów, ale mogłoby być ich więcej.
Nie zmienia to jednak faktu, że to prawdziwa innowacja, na których brak ostatnio tak wiele osób narzeka. Protokół własny, zbudowany na bazie Bluetooth i działający obok niego („nad” nim), który w razie problemów lub starszych urządzeń się wyłącza, a użytkownik ma do dyspozycji zwykłe słuchawki na Bluetooth.
Kolory!
iPhone 7 w obu rozmiarach jest dostępny w dwóch nowych kolorach – czarnym i czarnym wypolerowanym na wysoki połysk. Zwanym „onyx” w Polsce, a „jet black” w USA. Pomijając fakt, że może się on łatwo rysować, co dotyczy każdej powierzchni wypolerowanej na wysoki połysk, to ma on jedną ogromną przewagę – „klei” się do rąk. Jeśli często obawiacie się, że telefon Wam wypadnie z ręki, bo jest za śliski z jakiegoś powodu, to warto na poważnie pomyśleć o jet blacku.
Sam zdecydowałem się na model różowy, celowo, a powody tej decyzji opisałem na łamach iMag Weekly.
Warto?
To pytanie, które pada najczęściej. Czy warto wymienić iPhone’a X na model Y. W tym przypadku odpowiedź jest trochę trudniejsza, bo wszystko zależy od tego, z którego modelu się przesiadacie i czy chcecie Plusa, czy nie.
Z 6S na 7
Moim zdaniem nie warto, chyba że bardzo zależy Wam na nowym aparacie. Ogniskowa jest ciut szersza niż w poprzednim modelu, a obiektyw jaśniejszy. Różnica będzie najbardziej widoczna w przypadku zdjęć przy słabym oświetleniu. Jedynym powodem za 7-ką, poza wspomnianym aparatem, jest jego dostępność w dwóch nowych kolorach – czarnym i tym drugim czarnym.
Z 6 na 7
Tutaj już widzę większy potencjał. Sprzętowe różnice są znacznie większe. Jest szybszy Touch ID, a A10 ma sporą przewagę wydajności względem A8. Do tego dochodzą oczywiście nowości z poprzedniego akapitu. Jeśli jednak nie zależy Wam na ogólnej poprawie wydajności, która staje się ewidentna dopiero po powrocie z 7-ki na 6-tkę, to również mogę polecić poczekanie jeszcze rok na kolejne wydanie.
Z czegokolwiek na 7 Plus
Przesiadkę na 5,5” iPhone’a mogę polecić każdemu fanowi fotografii mobilnej. Jeśli robicie dużo zdjęć, szczególnie w dobrych warunkach oświetleniowych, to docenicie obecność dodatkowego obiektywu 56 mm. Przy słabym oświetleniu nie jest on używany – telefon korzysta wtedy z obiektywu 28 mm z zoomem cyfrowym – ale dla mnie nie ma to większego znaczenia, ponieważ zdecydowaną większość zdjęć robię przy dobrym świetle, a nie po ciemku. Jak już wspominałem, przez rok zrobię ich na tyle dużo, że to dla mnie kompromis warty zaakceptowania.
Epilog
Muszę przyznać, że podoba mi się kierunek, w jakim dąży Apple ze swoimi nowościami – sprzętowymi i programowymi – ale mam ostatnio zastrzeżenia co do jakości software’u. Od czasów iOS 7 pojawia się coraz więcej drobnych błędów i, o ile od dwóch lat uległo to wyraźnej poprawie, to nadal nie jest idealnie. Chciałbym, aby następny rok (w rzeczywistości sześć miesięcy) został poświęcony na wyprowadzenie platform iOS i macOS na perfekcyjną prostą, ale prawdopodobnie nie jest to możliwe na obecnym etapie. Lada moment do sprzedaży mają trafić nowe MacBooki Pro i być może parę innych komputerów, a przyszłoroczny iPhone ma rzekomo się całkowicie zmienić – przycisk Home ma być częścią ekranu, podobnie zresztą jak głośnik. Trudno mi to sobie dzisiaj wyobrazić, ale być może w 2017 roku doczekamy się pierwszej dużej zmiany wyglądu iPhone’a.
A iPhone 7 Plus? Jest to najlepszy iPhone, z jakiego miałem okazję korzystać. Ogromny wpływ na moje zdanie ma podwójny obiektyw, który, choć nie jest rewolucyjny, to sprzętowo i programowo robi rzeczy wyjątkowe. Gdyby ten drugi obiektyw trafił też do 7-ki, to mniejszy model byłby moim faworytem. Ale nie trafił… więc nie jest. Ale zajmuje drugie miejsce.
Uwagi do oceny: Minusy w oprogramowaniu przyznałem za problemy z baterią i pokrewne, w tym problemy z niektórymi urządzeniami Bluetooth. Wydajność baterii na tym ucierpiała, więc ocena również poszła w dół. Gdyby iOS był perfekcyjny pod względem pożerania (a raczej jego brak) baterii, to byłyby pełne noty.
Komentarze: 15
Te zdjęcia jakieś takie średnie, bardzo widać że robione smartfonem.
“Skompresowane na potrzeby WWW”
Nie chodzi o kompresję a ogólną jakość, kolorystyka, światło, wszystko mdłe jak z mojego LG.
One są w przestrzeni Display P3. Jak nie masz szerokogamutowego ekranu to nie zobaczysz prawidłowych kolorów.
Onyks.
Ciekawe, bo mnie airpodsy wypadają z uszu podczas wszelkich gwałtowniejszych ruchów, wcale się aż tak dobrze nie trzymają. Dźwięk mają super, ale niestety szybko się psują. Słuchawki zatykają się łatwo kurzem a kabel się przeciera. Ten kabel to oddzielna historia. Jest z gumy, strasznie się pętli, bardzo wkurzający. Nie mogli zrobić taśmowego z tworzywa które się nie pętli? Są takie przecież. Apple od dawna odszedł od wygody i ergonomii na rzecz “designu”, gejowskich kolorków i innych pierdół.
Nie wierzę, że te nowe wireless’y od Apple’a ludzie nie będą gubić. Przydałby się jakiś kabelek je łączący. Nie tylko by zapobiegał ich zgubieniu ale także służył do wygodnego zsunięcia ich na chwilę z uszu. Cenę pominę milczeniem.
AirPodsy? Ich jeszcze nie ma w sprzedaży! Zapewne chodzi Ci o EarPodsy, ale to inne słuchawki.
Tak, to była literówka. Chodziło o EarPodsy. Poprawione.
Myślę, że to kwestia bardzo indywidualna. Każdy ma nieco inaczej ukształtowane uszy, a słuchawki Ear Pods niestety nie dopasowują się do ucha jak te dokanałowe. Mam podobny problem i używam oryginalnych jedynie leżąc. Ogólnie rzadko ich używam bo moje uszy nie są z nimi kompatybilne i nie dość, że słuchanie zakłócają mi wszelkie dźwięki z zewnątrz to mam pewien dyskomfort w małżowinie ;)
Z tą wielkością iPhonów Plus to jest jakiś ponury żart. Żeby 5.5″ calowy iPhone Plus jest fizycznie większy (sic!) do 5.7″ calowej cegły u konkurencji? Jest też zbyt płaski i tym samym nie ergonomiczny. Jedną ręką nie tylko nie da się wygodnie obsługiwać, ale nawet stabilnie trzymać, zwłaszcza że jest bardzo śliski. Trzeba go przyodziać w jakąś obudowę, dla ochrony dla pewniejszego chwytu. Tylko że wtedy to już zupełnie zamienia się w wielki, jak stodoła, 6 calowy phablet.
Zdecydowanie przesadzasz. Miałem 6 Plusa, 6s Plusa… Zero upadków. Pewny chwyt. Wiele miesięcy używania.
Mnie wypada jedynie gdy mi bardziej wyschną dłonie ale to się dzieje przed snem tylko więc bez problemów.
Może masz jakieś wielkie dłonie. ;) Uważam, że kształt iPhonów+ jest po prostu nieergonomiczny.
Zgadza się, iPhony od 6 w górę są jak mydło, trudno to utrzymać w dłoni. Bez silikonowego pokrowca trudno tego używać.
A oto mój ranking najładniejszego iPhone’a:
01. iPhone 7
02. iPhone 7 Plus
03. iPhone 6s
04. iPhone 6s Plus
05. iPhone 6
06. iPhone 6 Plus
07. iPhone SE
08. iPhone 5s
09. iPhone 5
10. iPhone 4
11. iPhone 4 CDMA oraz iPhone 4s
12. iPhone 5c
13. iPhone 3GS
14. iPhone 3G
15. iPhone
Jaki jest Wasz?