Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Recenzja Kawasaki Hoverboard

Recenzja Kawasaki Hoverboard

1
Dodane: 7 lat temu

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem, jak wygląda ta mała platforma na dwóch kółkach, którą magia porusza po ziemi, to wiedziałem, że chcę mieć takie urządzenie. Przecież korzystałbym z niego wszędzie, przede wszystkim do miasta. Prawda? Ucieszyłem się niesamowicie, gdy dowiedziałem się, że do biura jedzie urządzenie popularnie zwane hoverboard, a konkretnie Kawasaki KX-PRO 6.5A.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2016


Jest to deska, z dwoma kółkami po bokach, przypominająca w zachowaniu Segwaya. Tylko znacznie bardziej niebezpiecznego. Waży około 10 kilogramów, raczej więc na spacer się z tym hoverboardem pod pachą nie wybierzemy. W odróżnieniu od wszystkich chińskich modeli, które zapewne wielokrotnie widzieliście, Kawasaki sprawia wrażenie bardzo porządnego i znacznie większego jeździdełka.

Z przodu nie ma żadnych istotnych funkcji, a z tyłu znajduje się jedynie port do ładowania oraz przycisk On/Off. W pudełku była jeszcze ładowarka oraz instrukcja obsługi, która jednak nie zawierała najważniejszej informacji:

NIE DAJ SIĘ ZABIĆ!

Jako że mam 37 lat i szczyt sprawności fizycznej prawdopodobnie dawno za sobą (niezależnie od moich starań), to ściągnąłem jeansy, założyłem dres, poszedłem szukać ochraniaczy (których nie znalazłem) oraz kasku (również nie) i udałem się w miejsce, w którym nikt nie nakryje mnie na wyłożeniu się jak długi przy pierwszej próbie wejścia na to ustrojstwo. W swoim domostwie znalazłem korytarz, ciemny i długi, z dala od szyderczych śmiechów, w którym przystąpiłem do pierwszych prób.

https://www.youtube.com/watch?v=n3dF_sPyXWo

Nauczyłem się kilku rzeczy, których się nie spodziewałem. Po pierwsze, najtrudniej jest na Kawasaki wejść i zejść. Po drugie, nie należy myśleć podczas jazdy ani patrzeć na nogi/stopy. Jak tylko wyłączyłem myślenie, to poszło mi znacznie lepiej (co niekoniecznie widać na filmie, ale moje uczucie z panicznego strachu zamieniło się w delikatne podniecenie). Po trzecie, Kawasaki jest znacznie większe i solidniejsze niż te hoverboardy, które widziałem dotychczas. Koła również mają większą średnicę, dzięki czemu lepiej sprawdzą się na ulicy.

Ale jak to się sprawuje „na mieście”?

Jeśli lubicie być w centrum uwagi, to jest zabawka dla Was. Nie ma osoby, która by nie spojrzała. Jak pierwszy raz wyszedłem z domu z Kawasaki, to planowałem udać się do samochodu celem pojechania z nim do centrum. Niestety, na dole przypomniałem sobie, że moje auto stoi dosyć daleko, długo się więc nie zastanawiając, wsiadłem na hoverboarda i przemierzyłem niskim lotem ze dwie brukowane ulice. Myślałem, że mi wszystkie plomby wypadną! To nie ma zawieszenia! A nasze chodniki niestety są w większości takie, a nie inne. Do kitu! Oczywiście od wstrząsów buty mi się ześlizgiwały z miejsc przeznaczonych na ich trzymanie, a ja, unikając wzroku przechodniów, patrzących na mnie jakbym był nagi, wlepiłem wzrok w chodnik przede mną. Wspominałem już, że nie należy patrzeć pod nogi? No właśnie. Po jakimś czasie udało mi się dotrzeć do samochodu, na szczęście tylko z bolącą pupą.

kawasaki-kx-pro-6-5a-02

Z czasem odważyłem się też osiągać na Kawasaki jego prędkość maksymalną, oscylującą pomiędzy rozwianymi włosami a przeraźliwym wrzaskiem „JAK TO ZATRZYMAĆ?!?”. Lot, prawie ponaddźwiękowy, zakończył się na szczęście szczęśliwie, ale wtedy postanowiłem, że nie będę ryzykował życia na ścieżce rowerowej – ta, o której myślałem, znajdowała się zbyt blisko drogi z samochodami pędzącymi po 50–70 km/h. Dużym plusem jest oczywiście spory zasięg tego hoverboarda – powinien z powodzeniem wystarczyć na cały dzień jazdy po mieście. Tylko co z nim robić, jak trzeba podjechać pod krawężnik? Albo wejść do sklepu na chwilę? Frustrujące.

Pomimo to, że miałem sporą dozę zabawy, to nie uważam, aby było to praktyczne urządzenie do jazdy na co dzień, na przykład do i z pracy. Nie w Polsce, nie przy naszych temperaturach wiosną, jesienią i zimą. No i nie ryzykowałbym podczas deszczu… Niestety podejrzewam, że mój plan alternatywny na miejski środek komunikacji – Boosted Board – ma przed sobą dokładnie te same przeszkody.

Kawsaki KX-PRO 6.5A kosztuje 1890 1499 złotych i możecie je kupić tutaj.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1