Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Toyota GT86 – my, samochód i droga; nic więcej się nie liczy

Toyota GT86 – my, samochód i droga; nic więcej się nie liczy

1
Dodane: 7 lat temu

Silnik z przodu, napędzane tylne koła, nadwozie coupé, silnik typu boxer, około 1200 kg wagi – czego chcieć więcej?

Kilka słów historii

Kilka miesięcy temu miałem okazję dłużej pojeździć Mazdą MX-5 – pierwszy raz w życiu – która całkowicie odmieniła mój pogląd na samochody. To było auto, które dało mi większą radość z jazdy niż jakiekolwiek inne sportowe auto, jakim miałem okazję jeździć. Więcej niż Porsche 911 GT2 i GT3, Ferrari F355 i F430… w zasadzie to chyba wystarczy, aby zademonstrować potęgę magii tego autka. Tak, mnie to też zaskoczyło. MX-5 ma tylko 160 KM, ale jej waga waha się w rejonie 1050 kg, co powoduje, że przemieszcza się więcej niż sprawnie. Jest do tego piękna, śliczna, urocza i chwyta za serce, i prowadzi się jak marzenie.

Ogromną zaletą tej zabawki jest jej brak pretensjonalności. Jedziesz Porsche ulicą? Wiesz, że ktoś się na Ciebie spojrzy i pomyśli „Ale chuj”, a na widok MX-5-tki się po prostu uśmiechają, a kciuki same idą w górę. A sama myśl o kolejnej przejażdżce powoduje „banana” na twarzy.

To samochód definiujący kategorię roadsterów, dostarczający kierowcy i jego jednemu pasażerowi tylko to co jest niezbędne – fotele, kierownicę, genialną skrzynię biegów z krótkim rzutem drążka, napęd na tył, przewidywalne prowadzenie, dzięki czemu można się ślizgać po zakrętach do woli oraz materiałowy dach, którego najlepiej zdjąć.

Nie wiem jak, ale ten przepis Maździe się udał jak nikomu innemu – prawdopodobnie jest to zasługa sproszkowanego penisa Yaka z Chin, skroplony łzami delfinów, którym chrzczą te auta przed wyjazdem z fabryki.

MX-5 ma jednak jednego konkurenta, pochodzącego z tego samego kraju, który choć jest inny w założeniu, to może mu nieźle namieszać.

Toyota GT86 / Subaru BRZ

Te bliźniacze auta różnią się kosmetyką – mechanikę mają w zasadzie taką samą, choć ciut inaczej zestrojoną (oba są produkowane przez Subaru, czyli Fuji Heavy Industries). Dotychczas bardziej podobała mi się Toyota, ale powiem to wprost – GT86 po odświeżeniu na 2017 rok ma tak słaby przedni zderzak, że tylko ten jeden detal powoduje, że udałbym się do salonu Subaru.

GT86 cechuje minimalizm, podobnie jak MX-5, tak w liście opcji, jak w cenniku. Ceny wahają się od 129 900 PLN do 136 900 PLN, z opcją dopłaty za lakier metaliczny lub perłowy oraz za automatyczną skrzynię biegów. Tej ostatniej nie chcecie. Serio. Ona psuje to, czym to auto jest i przy okazji powoduje, że z tylnej osi znika szpera. Pod maską znajdziemy 200 koników, które podczas przyspieszania brzmią, jakby ktoś je torturował i które pozwalają osiągnąć 100 km/h w mniej niż 8 sekund.

Niestety, GT86 z fabryki wymaga poprawek. Wydech na dzień dobry, niższe zawieszenie na obiad i ładne felgi na deser. Na szczęście, to bardzo proste i stosunkowo tanie modyfikacje.

To wszystko jest jednak nieistotne, bo w tym aucie, podobnie jak w Maździe, nie liczą się cyferki, tylko to, jak auto się prowadzi.

Niestety, GT nie wyzwoliło we mnie tylu emocji do MX-5. Potrzebowałem też pełnego dnia, aby przyzwyczaić się do dziwnie skalibrowanego pedału gazu i sprzęgła – dopiero drugiego dnia zacząłem celować idealnie w obroty silnika przy redukcji z międzygazem, przy okazji też wyczuwając zachowanie ESP. Niestety, to ostatnie nie pozwala na ślizganie się tak, jak robi to chociażby MX-5 czy duet Coxster, kontrolując wychylenie tylnej osi (nie więcej niż około 15°) – Toyota po prostu brutalnie nas sprowadza do prostej linii. Szkoda. Można jednak smycz wyłączyć…

GT86, pomimo powyższego, daje sporo frajdy z jazdy. Pozycja za kierownicą nie jest wzorowa – wolałbym siedzieć jeszcze niżej – ale wygoda foteli jest zaskakująca i spokojnie dorównuje lub przewyższa tym montowanym opcjonalnie w 911, które podnoszą cenę auta o pół Skody Citigo. Kilka dni temu spędziłem w seryjnych fotelach Toyoty blisko 7 godzin, w dwóch turach po 3,5 godziny, gdzie pomiędzy nimi wykonywałem fizyczną pracę przez 2-3 godziny – wróciłem do domu bez bólu w plecach, pomimo że ostatnio korzystałem z usług fizjoterapeutki. Niesamowite.

Wszystko inne w tej Toyocie też jest ciut gorzej wykonane niż w Maździe. Wnętrze i użyte do niego materiały (wraz z zegarkiem cyfrowym, który wygląda dokładnie tak samo jak ten, który mój tata miał w Toyocie Coronie z 1984 roku), skrzynia biegów… każdy element jest ciut gorszy, prawdopodobnie dlatego, że firmy nie włożyły w to auto tyle serca co Mazda w MX-5, ale i tak produkt końcowy powinien bardziej przemawiać nawet do bardziej hardcore’owego klienta. Wnętrze jest 2+2, więc dzieci lub mniejsze osoby dorosłe się zmieszczą (z trudem, ale jednak), a korzystając z auta we dwie osoby, mamy nie tylko większy bagażnik niż w Maździe, ale również wspomnianą przestrzeń za przednimi fotelami. Wyjątkiem jest zawieszenie, które jest sztywne, ale nie twarde. Czuć drogę, ale nie tłucze. Byłem pozytywnie zaskoczony, bo nawet jak raz trafiłem w sporą dziurę, to ją poczułem, plomb nie straciłem, kręgosłup się nie zepsuł, a auto nawet nie drgnęło, tylko dzielnie pojechało dalej, jak gdyby nigdy nic. Szkoda jedynie, że producenci zrezygnowali z hydraulicznego wspomagania kierownicy – elektryczne jest po prostu gorsze.

Jak zapewne zauważyliście, normalnie staramy się na łamach iMagazine, podczas opisywaniu samochodów, skupiać na technologii w nich zawartych. Tutaj jej nie ma, stąd skupiam się na tym co istotne. No… nie do końca… jest Toyota Touch 2 with Go – radio opcjonalne montowane w desce rozdzielczej, które działa podobnie do mojego Pioneera z 1998 roku, z tą różnicą, że ma ekran z nawigacją, wspiera Bluetooth i łączy się z internetem, aby podawać informacje o korkach. Touch 2 jest jednak całkowicie zbędne, bo auto prawie nie jest wyciszone, więc słychać go tylko, jak stoimy pod światłami.


Gdybym miał dzisiaj wybrać GT86 (BRZ) lub MX-5, to miałbym ciężki orzech do zgryzienia. Toyota jest praktyczniejsza (coupé) i ma lepsze fotele, ale Mazda ma ściągany dach i daje więcej radości, wygląda lepiej i tak też się prowadzi. Jest też sporo mniejsza w środku i raczej nieprzewidziana dla osób, które mają więcej niż 180-185 cm wzrostu – GT86 tutaj pozwala na więcej…

Wiecie co…

Niezależnie, którą wybierzecie, to będę Wam zazdrościł, bo na rynku jest zdecydowanie za mało małych, zwinnych, szybkich samochodów z napędem na tył, które nie są przepakowane psującą się elektroniką i niepotrzebnymi gadżetami.

GT86 i MX-5 to powrót do korzeni – jesteśmy my, samochód i droga. Nic więcej się nie liczy.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1