Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Minimalizm jako droga – cz. 1

Minimalizm jako droga – cz. 1

2
Dodane: 6 lat temu

Gdy pierwszy raz wyjechałem z Europy i trafiłem do miejsc z pozoru biedniejszych, to, tym, co cały czas mi rzucało się w oczy, był uśmiech ludzi. Szczery błysk w oczach. Trafiałem do różnych miejsc i zaczynałem się zastanawiać. Dlaczego tak bogata Europa nie uśmiecha się? Co powoduje, że rodzina mieszkająca na ulicy w Azji jest szczęśliwsza niż bogata rodzina z Warszawy czy Londynu?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2017


Odpowiedź przyszła dosyć szybko i była bardzo dla mnie bolesna. Przemierzając moje życiowe zakręty, wylądowałem nagle na ławce, mając jedynie kilkaset złotych i cały dobytek w jednej torbie i dwóch kartonach. Od kilku dni byłem bezdomny. Czekałem na właściciela mieszkania, które chciałem wynająć, bo inaczej nie miałbym gdzie spać. Udało się przekonać właściciela, by kaucja wynosiła troszkę mniej, niż miałem. W mieszkaniu była szafa, telewizor, łóżko i podstawowe wyposażenie kuchni z jedną szklanką i łyżeczką. Czułem się jednak szczęśliwy. Uśmiechałem się. Mając 37 lat, byłem szczęśliwy, bo miałem gdzie spać. Do niedawna mieszkałem w nowym domu, w centrum miasta. Zamknięta dzielnica dla bogatej klasy średniej. Nowoczesny, dobry samochód z górnej półki. Wakacje all inclusive. Teraz byłem szczęśliwy, bo miałem dach nad głową i było ciepło.

Pojechałem znowu w świat. Wydawałem wszystkie oszczędności, by być w Afryce. Zaczynałem się przyglądać ludziom. Nikt w pobliżu bogatych turystów w turystycznych miejscowościach nie miał tej radości w oczach. „One dolar” zamiast uśmiechu. Rosjanie, Niemcy czy Anglicy z lekką odrazą uciekali przed nimi. Pojechałem dalej i opuściłem touristic zone. Gdzieś na bezludziu szukałem przystanków busików, którymi się przemieszałem. Zgubiłem się. Z bocznych ulic wyszli ludzie. Uśmiechnięci. Nie prosili mnie o nic. To oni chcieli mi pomóc. Wsadzili na mały motorek i zawieźli na miejsce.

Zaczynałem rozumieć. Dla każdego niby oczywista prawda. Każdy z nas to wie – nie dopuszczamy jednak do siebie oczywistych faktów. Bogactwo samo w sobie nie jest złe. Pozwala nam realizować pasje. Spełniać marzenia. Jest jednak ciężarem. Jak wykorzystać to, co mam, w taki sposób, abym był szczęśliwy? Pomyślałem, że przecież jak nic nie miałem, byłem szczęśliwy. Gdyby tak samo teraz zrobić, ale już w kontrolowany sposób i osiągnąć ten sam stan? Poszukałem trochę i odnalazłem drogę.

Minimalizm. Nie oznacza to, że muszę pozbyć się wszystkiego. Jest to jedynie ścieżka, którą się wędruje, wybierając to, co ważne. Porównuję wszystko do mojej wyprawy na Saharę i do mojego plecaka. Zabrałem do niego rzeczy, bez których nie przeżyłbym w ekstremalnych warunkach. Nie mogłem zabrać wszystkiego. Zabrałem niezbędny ekwipunek. Za to dbałem, by był najlepszy, jaki udało mi się zdobyć.

Istnieje kilka fundamentalnych zasad minimalistycznego podejścia do życia:

  1. Pozbądź się zbędnych rzeczy. Nie wszystkich, ale usuń ze swego życia rzeczy, z których nie korzystasz i bez których możesz się obejść.
  2. Określ, co daje Ci szczęście. Co czyni Cię szczęśliwym. Co ma i będzie miało największy wpływ na Twoje życie, na karierę.
  3. Wszystko musi być istotne. Cokolwiek robisz, niech będzie to istotne. Nie trać czasu i energii na rzeczy zbędne i niepotrzebne.
  4. Wypełnij życie radością i szczęściem. Nie tylko pozbywaj się wszystkiego, ale to miejsce wypełnij czymś wspaniałym.
  5. Obserwuj i poprawiaj. Droga dążenia do minimalizmu nigdy się nie kończy. Zawsze można coś ulepszyć. My się zmieniamy, więc i nasze życiowe decyzje zmieniają się.

Przy podejmowaniu decyzji warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są zgodne z zasadami minimalizmu. Na początku będzie trudno, ale jeśli zależy nam na szczęściu, to jest to wykonalne. Od czego powinniśmy zacząć?

1

Musimy sobie uzmysłowić, że posiadamy dużo. Nawet bardzo dużo, więc zacznijmy być zadowoleni z tego, co mamy. Cieszmy się nawet z tego starego iPhone’a czy MacBooka bez Touch Bara. Przecież mamy MacBooka, który działa. Pomyślmy lepiej, jakie mamy rzeczywiste potrzeby. Zróbmy prawdziwą inwentaryzację swoich potrzeb. Bez naciągania samego siebie. Nie zawsze potrzebujesz Ferrari.

2

Uprość to, co robisz. Pracujesz, uczysz się. To to samo. Zredukuj ilość swoich obowiązków do tych istotnych. Jeśli zajęcia z ceramiki Cię nudzą, nie chodź tam. Oczyść plan dnia – nie zajmuj się rzeczami zbędnymi. Zyskasz czas na to, by wypełnić go czymś ważnym.

3

Posprzątaj. Posprzątaj swój dom, garaż piwnicę. Nie chomikuj. Nie przyda ci się zapasowy komplet kół zimowych z poprzedniego samochodu. Posprzątaj swoje miejsce pracy, oczyść biurko, ale i swój komputer. Pulpit komputera to to samo, co podłoga twojego domu i pulpit twojego biurka.

4

Zaaranżuj miejsce, w którym mieszkasz w sposób minimalistyczny. Nie zagracaj. Nie przynoś wszystkiego, co ci się podoba lub nie przyjmuj rzeczy, które innym są zbędne. Oszczędnie zaplanuj zużycie mediów.

5

Podróżuj w sposób przemyślany. Nie tylko w czasie wakacji. Ja staram się to robić każdego dnia, jadąc 130 km do pracy. Podczas wypraw tym bardziej warto brać to pod uwagę.

6

Zadbaj o siebie i swoją szafę. Tu ciągle szukam swojej drogi, ale istotne jest, by nie zagracać szafy jednorazowymi rzeczami. Nie kupuj pod wpływem chwili. Warto zastanawiać się i kupić rzecz lepszą, która wystarczy na dłużej. Jak garnitur, to jeden dobry od Armaniego, a nie dziesięć z Biedronki.

7

Zastosuj minimalizm w odżywianiu. W kupowaniu pożywienia. W zużywaniu wody, a także w obróbce i przetwarzaniu produktów.

8

Uprawiaj sport, ale w przemyślany sposób. Zastanów się, czy ubrania i sprzęt są ważniejsze niż sam fitness?

9

Pieniądze. Zastanów się, jak bardzo reklamy na Ciebie wpływają i czy nie warto z tym skończyć? Obraź się na konsumpcjonizm. Spłać wszystkie długi, zrezygnuj na tyle, jak dalece się da z kart kredytowych lub zacznij z nich wyciągać więcej. Odkładaj pieniądze na „fundusz awaryjny”.

10

Wytłumacz bliskim Twoje podejście do życia. Poproś, by Cię wspierali i sami się zaangażowali. Zupełnie inną sprawą są dzieci. Tu mam mniej doświadczenia, ale wiem, że można z nimi zrobić wszystko. Od rzeczy najprostszych, jak sprzedaż starych zabawek, po dbanie o środowisko.

Zaczynamy.

Wszystkie powyższe punkty są proste do wdrożenia. Wszystko możemy zrealizować, jeśli tego chcemy. Podejście, jakie tu prezentuję, nie jest też wyrzeczeniem się wszystkiego, ma na celu pomoc w uzyskaniu zadowolenia z siebie i z tego, co posiadamy. To jest jedna z dróg do szczęśliwego dobrego życia. Nie każdy musi się w tym odnaleźć, ale postaram się w ciągu następnych tygodni przybliżyć wam tę filozofię. Może wykorzystacie wszystkie rady, a może choć część z nich.

Jeśli kupujesz coś, czego nie potrzebujesz, to zapewne dlatego, że w jakimś stopniu jesteś z siebie niezadowolony. To rodzaj terapii, którą sobie fundujesz. Nie jest to dobry pomysł, ponieważ zadowolenie jest chwilowe, a późniejsza frustracja większa. Na końcu okazuje się, że bez względu na to, co sobie kupisz, nie potrafisz cieszyć się tym, co już masz.

W takim momencie musimy zdać sobie sprawę z tego, co już mamy i przemyśleć, czego rzeczywiście potrzebujemy do dobrego życia. Według wszystkich mądrali, by dobrze żyć, potrzebujemy tylko kilku rzeczy: wody, jedzenia, wygodnych ubrań, schronienia oraz ukochanych osób. Każda inna rzecz to tylko dodatki. Nawet komputer czy iPhone to zbytek.

Gdy już uświadomiliśmy sobie swoje potrzeby, możemy przystąpić do najtrudniejszego zadania, jakim jest ograniczenie zbędnych zakupów. Dla mnie jest to trudne, ale jak już pisałem, miałem problemy finansowe. Zastosowałem wtedy metodę, która zatrzymała moje pożądanie i chęć posiadania. Jest to sprawdzona w dążeniu do minimalizmu metoda, która polega na uprawomocnieniu się decyzji w ciągu 30 dni. Podczas planowania zakupów robimy listę, na którą wpisujemy to, co chcemy kupić oraz datę. Jeśli minie 30 dni i nadal potrzebujemy danej rzeczy, to realizujemy zakup. Jeśli się rozmyślimy, to jesteśmy na dobrej drodze do minimalizmu. Pamiętajmy, że nie możemy zamieniać produktów na liście. Nie możemy wykreślić nowego iPada i wpisać w to miejsce nowego Apple Watcha. Jeśli chcemy ten zegarek, to wpisujemy go na koniec listy. Nie można oczywiście tu przesadzać z kreatywnością w udowodnianiu sobie, jak bardzo potrzebujemy danej rzeczy.

Naturalnie nagrodą może być cokolwiek, co lubimy – od gotowania, przez sport, do śpiewania. Zaczniemy być bardziej uśmiechnięci niż po zakupie następnych butów. „Mam już dość, wystarczy to, co mam!” – takie stwierdzenie przyjdzie samo po jakimś czasie. Posiadanie napędza chęć posiadania jeszcze większej liczby rzeczy. Należy przerwać to błędne koło. Nie musimy też się martwić tym, że jesteśmy próżni – tak działa nasz mózg. Gdy jest nieszczęśliwy, potrzebuje się pocieszyć, a zakupy są najprostszą formą zaspokojenia własnych potrzeb.

OK, super, ale niektóre rzeczy są mi potrzebne, na przykład samochód, komputer, dom. Nie starajmy się więc na siłę wpisywać ich na listę zakupów. Rozumiem – jeśli jest to sprzęt do pracy lub gdy jesteś redaktorem „iMagazine”. W innym przypadku – odpuść. Dom. Duży dom. Po co Ci duży dom, jeśli chcesz ograniczyć liczbę posiadanych przedmiotów? Posiadaj mniej, a wystarczy mniejszy.

Teraz zajmijmy się czasem. Zawsze się dziwię, jak ludzie mówią mi, że na coś nie mają czasu. Ja zawsze mam czas na to, co chcę. Jak to jest, że inni mają go mniej?

Po pierwsze, trzeba spisać wszystkie swoje zobowiązania, które zabierają czas. Wypisz wszystkie seriale, które oglądasz. Ja dopisuję mecze Ligi Mistrzów oraz reprezentacji. Zapisz, kiedy odwozisz dzieci na zajęcia, gdy musisz robić coś dodatkowego w firmie, kościele czy w partii, jeśli do niej należysz. Reguły minimalizmu redukują rzeczy, które Cię obciążają, by w to miejsce wkładać to, co daje szczęście. Teraz zerknij na listę i odpowiedz na pytanie, które z tych rzeczy są dla Ciebie najważniejsze. Chodzi o rzeczy, które oferują najcenniejsze doświadczenia. To one mają najwyższy priorytet. Resztę warto usunąć ze swojego życia. Nie wiem, co zostało u Ciebie, ale u mnie tyle, że MAM czas na wszystko, co sprawia mi przyjemność. Ważne jest, by teraz mówić „nie” wszystkim prośbom o podjęcie się czegoś, na co nie mamy do końca ochoty. Mówmy „tak” tylko temu, co daje nam zadowolenie. Gdy tylko pozbędziesz się mało istotnych zadań i obowiązków, w Twoim życiu w magiczny sposób pojawi się czas na wszystko, co prawdziwie kochasz.

Następnym krokiem w odzyskiwaniu czasu jest uproszczenie grafiku dnia. Przejrzyj go i oczyść tak, by odzyskać jak najwięcej czasu wolnego i przeznacz go na działania twórcze. Zawsze zostawiaj sobie trochę czasu pomiędzy zadaniami, by na spokojnie przechodzić pomiędzy nimi. Zabezpieczasz się w ten sposób przed spóźnieniem. Jeśli Twoja praca wymaga częstych spotkań, układaj sobie je tak, by odbywały się w ciągu jednego lub dwóch dni w tygodniu. Pozwoli Ci to na większą swobodę w organizacji zadań.

Bałagan jest trucizną. Gdy pozbyliśmy się bałaganu w kalendarzu i w obowiązkach, czas posprzątać wokół siebie. Obciąża nas nadmiar rzeczy. Tak jak już dawałem przykład, że zbyt dużo niepotrzebnych rzeczy w plecaku, który zabieramy na wypad na weekend, obciąża nas, a nie dodaje energii, by osiągnąć cel. Nadmiar rzeczy stresuje, ich kupowanie, przechowywanie oraz ich utrzymywanie – kosztuje. Dodatkowo wyszukiwanie rzeczy w bałaganie powoduje stres oraz stratę czasu. Każdy bałagan jest odzwierciedleniem wnętrza człowieka. Nie poznałem nikogo, kto miał porządek w domu i w pracy, a jako człowiek by sobie nie radził. Często nasz grafik powoduje brak czasu na sprzątanie. To też jest bałagan. Czyli, jak widzicie, wszystko jest połączone ze sobą.

Jak nie doprowadzić do bałaganu! To jest proste i już moja mama mi to powtarzała: „Odkładaj wszystko na swoje miejsce”. Im mniej rzeczy, tym prościej to robić. Ja miałem problem z naczyniami. Rozwiązałem go łatwo. Do użytku zostawiłem sobie trzy szklanki i trzy talerze. Musiałem je myć na czas. Udawało się. Warto schować lub pozbyć się nadmiaru zastawy. Niedawno zaniosłem część nadmiarową do firmy. Powiedziałem, że każdy może zabrać, co chce. W 5 minut pozbyłem się kłopotu. Widzę teraz każdego ranka moje byłe kubki, jak pełne kawy służą innym.

Gdy usuniemy to, co zbędne, odzyskamy czas i porządek. Wiem, że pozbywaniu się przedmiotów towarzyszy obawa, że będą jeszcze potrzebne lub że były drogie i teraz szkoda ich, lub zwykły sentyment czy emocje z nimi związane. Jak sobie poradzić z emocjami? Wyznaczyć trzeba zasadę: – jeżeli nie użyłeś w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, to wyrzuć to lub oddaj, – jeżeli przedmioty są używane sezonowo, to ten czas wydłuż do 12 miesięcy.

Marnotrawstwem jest gromadzenie rzeczy niepotrzebnych. Ich wyrzucanie także, więc ogranicz ich liczbę, byś nie musiał nic wyrzucać. Jeśli do jakiegoś przedmiotu czujesz sentyment, to zrób zdjęcie. Fotografia zajmuje mniej miejsca. Jeśli masz rzeczy „a być może”, wsadź je do kartonu. Zaklej go. Napisz datę i jeśli przez pół roku nie wyjmiesz z niego nic, to go wyrzuć.

Sprzątanie domu zaczynajmy od kuchni i zlewu. W zlewie nie może być nic brudnego. Przypilnuj tego, a potem dalej. Blat kuchenny, lodówka, szuflady kuchenne i szafki. Sprawdzajmy daty przydatności do spożycia. Jeśli coś jest tuż przed końcem, a my nie mamy szans na spożycie, to oddajmy innym. Po kuchni idź dalej, ale pamiętaj, by to, co już posprzątane, takie pozostało.

Dom w stylu minimalistycznym ma zalety:

  • mniej stresu, ponieważ bałagan rozprasza,
  • jest ładny, mnie się podoba, ale i większość zdjęć w katalogach, prasie jest w domach minimalistycznych,
  • łatwiej utrzymać porządek i mniej czasu to zajmuje, a przecież o to chodzi, by mieć czas dla siebie,
  • tańszy w projektowaniu i urządzaniu, mimo stosowania zasady jakość ponad ilość,
  • zdrowszy, ponieważ mniej zakurzony, mniej w nim roztoczy, nie mówiąc o owadach czy gryzoniach.

Mieszkanie warto urządzić – jeśli sami mamy z tym kłopot – z osobą, która to czuje. W IKEA mamy przykłady mieszkań po 30–50 metrów kwadratowych, a jest w nich wszystko. Nie dlatego, by nam się żyło lepiej, ale byśmy więcej kupili ich mebli czy dodatków. Nasze miejsce pracy musi być podobne do naszego mieszkania.

Pulpit Twojego komputera to też biurko. Posprzątaj je tak samo. Ja mam ikony dysku oraz iCloud, katalog z eksportem zdjęć do wykorzystania w bieżącej pracy oraz katalog z dokumentami z pracy, którą w danym momencie wykonuję. Po jej wykonaniu trafia do katalogu Dokumenty i jednego z ogólnych folderów tam przygotowanych. Obecnie staram się nie trzymać dokumentów w swoim komputerze czy na nośnikach fizycznych, ale mam wszystko w chmurze (w dwóch, dla bezpieczeństwa). Wiele osób ma problem ze skrzynką pocztową. Liczba maili jest w tej chwili ogromna. Ja mam foldery z podziałem na firmy, z którymi współpracuję oraz foldery związane z działaniami. Maile przychodzące odbieram w inteligentnym folderze, w którym są wiadomość tylko z danego dnia. Wszystko na bieżąco rozkładam do folderów. Mam jeszcze jeden folder na rzeczy do przemyślenia czy wykonania. Ważne, by nie bać się kasować starych wiadomości.

Adalbert Freeman

Fotoreporter i dziennikarz. Zakochany w krajach arabskich i islamie. Użytkownik nadgryzionych jabłek.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2