Cała muzyka 6/2017
Moje propozycje muzyczne z czerwcowego wydania iMagazine.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2017
GORILLAZ – HUMANZ
Mam wrażenie, że początek tego tekstu mógłbym potraktować klasyczną kombinacją przycisków „CMD+C” i „CMD+V”. Dawca znajduje się w naszym poprzednim numerze i jest nim opis albumu Jamiroquai. Oczywiście nie zamierzam ich porównywać, ale Gorillaz również powrócili „do żywych” po siedmioletniej przerwie i bez wątpienia oba te zespoły cechuje specyficzny klimat. Dlatego na takie powroty czeka się z wielkim znakiem zapytania nad głową. Całe mnóstwo pytań i obaw nasuwających się przy naciskaniu przycisku „Play”. Damon Albarn, niekwestionowany lider „kreskówkowego” zespołu, w każdym wywiadzie dotykał politycznych problemów, z którymi mierzy się świat. Mimo podkreślania, że „Humanz” nie jest płytą polityczną, nie da się tego faktu pominąć. W tekstach jest pełno obaw i społecznych lęków, za którymi stoi prezydentura Donalda Trumpa. Plotki mówią o tym, jak to w studio nagrań Albarn nakręcał swoich współpracowników, żeby wyobrażali sobie przyszłość po wyborach nowego prezydenta. Sam tytuł mówi już wiele, a jeśli zerk- niemy na tracklistę, to przekonamy się, że Gorillaz przy tworzeniu swojego nowego dzieła duży nacisk postanowiło właśnie na ludzi. Swoimi obawami co do przyszłości ludzkości podzieliła się bardzo długa lista gości. Damon Albarn słowo „kolaboracja” powinien wytatuować sobie na czole, bo to człowiek, który absolutnie nie uznaje muzycznych granic. Dlatego „Humanz” ociera się bardziej o producencką składankę, na której głos ma każdy człowiek niezależnie od stylu bycia. Ich łącznikiem w tym przypadku jest właśnie Gorillaz. Być może nie jest to spójny album, którego słucha się od A do Z w wielkim skupieniu, ale jakimś cudem czuć w tym szaleństwie spójny pierwiastek. „Humanz” za pomocą hip-hopu jest głosem ulicy, za pomocą elektroniki – głosem sobotniego klubu, a za pomocą rockowych gitar – głosem sprzeciwu. Poskładanie tego w całość było szalonym pomysłem, ale przecież za to właśnie ich kochamy, prawda?
RÓŻNI ARTYŚCI – NOWOSIECKA
Obok takich projektów nie można przejść obojętnie i nie wyobrażam sobie, że mogłoby zabraknąć wzmianki o nim na łamach naszego magazynu. Po prostu kochamy i zawsze wspieramy takie inicjatywy. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, kiedy to nieżyjąca już poetka Agnieszka Osiecka obchodziła okrągłe osiemdziesiąte urodziny. Krzysztof Krot, uskrzydlony wcześniejszym sukcesem serii koncertów rapera Miuosha, Radzimira Dębskiego i symfoników z Narodowej Orkiestry Polskiego Radia, postanowił tym razem zabrać się za wyjątkowe teksty zmarłej poetki. W efekcie zrealizowano koncert NowOsiecka, który odbył się w sali NOSPR i okazał się wyjątkowym zderzeniem nowoczesnego podejścia do muzyki z wymagającymi i trudnymi tekstami Agnieszki Osieckiej. Na szczęście ten świetny projekt doczekał się kontynuacji w postaci wydanego właśnie albumu o takiej
samej nazwie. „NowOsiecka” to 14 utworów wykonanych przez mieszankę najbardziej interesujących rodzimych artystów, bez jakiegokolwiek podziału na gatunki muzyczne. W tym przypadku najważniejsze jest słowo i zabawa nim, czyli to, co Agnieszka Osiecka uważała za najważniejsze w swoim życiu. Własną interpretacją wierszy poetki zajęli się tacy artyści jak: Piotr Rogucki, Brodka, Natalia Przybysz, Mela Koteluk, Natalia Grosiak, Justyna Święs (The Dumplings) oraz Czesław Śpiewa. Nie od dzisiaj wiadomo, że raperzy nazywani są współczesnymi poetami, stąd obecność na krążku artystów związanych z tym nurtem nie może nikogo dziwić. Swoich sił spróbowali L.U.C, szczeciński duet Łona & Webber, w autorskiej, porywającej interpretacji wiersza „Na zakręcie” oraz DJ Feel-X, współautor fenomenu Kaliber 44, we wspólnym utworze z Piotrem Gutkowskim, wokalistą Indios Bravos. Album przygotowany został przez Wydawnictwo Agora i Agencję DINKS i łączy „stare” z nowym. Re eksyjność Osieckiej z młodzieńczą fantazją, świat zeszłego stulecia widziany oczami autorki „Piosenki o okularnikach” ze współczesnym rozumieniem muzyki.