Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Bodrum All-Inclusive

Bodrum All-Inclusive

1
Dodane: 7 lat temu
fot. Wojtek Pietrusiewicz

Jeśli śledziliście nasze podróże przez ostatnich kilka lat, to zapewne zauważyliście, że preferujemy wyjazdy organizowane przez nas samych. Od A do Z. Są jednak kierunku i sytuacje, w których warto wybrać tak zwanego „all-a”.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2017


Dlaczego Turcja

Turcja miała być prezentem z okazji okrągłej rocznicy dla jednego z członków naszej rodziny. Kierunek ten wybraliśmy z kilku powodów. Po pierwsze, obecnie ceny w tym kraju są bardzo niskie. Po drugie, jest sporo dostępnych terminów i można było całość dopasować do potrzeb i wymagań czterech osób. Po trzecie… nigdy nie byłem w tym kraju, nie licząc Stambułu. Po czwarte dziewczyny wymagały, aby temperatura nie przekraczała 30°C (w październiku).

Turecka Riviera

Turecka Riviera, inaczej znana jako Turkusowe Wybrzeże, ciągnie się od Antalyi na wschodzie aż do Çeşme na zachodzie. To ponad tysiąc kilometrów wybrzeża, na którym znajduje się mnóstwo wspaniałych plaż oraz innych atrakcji dla osób, które odważą się opuścić swój hotel. Na szczęście nie ma się czego obawiać i gorąco zachęcam do podróżowania po tym rejonie. Oferta jest szalenie bogata i wystarczy wynająć auto (co polecam) lub skorzystać z wycieczki zorganizowanej (czego nie polecam, oprócz tych łódką po morzu) i ruszyć przed siebie.

My zdecydowaliśmy się na Bodrum, bo nie dość, że w tamtym kierunku znaleźliśmy interesujące nas oferty w biurach turystycznych, to samo miasto zapowiadało się na tyle interesująco, że wiedziałem, że przynajmniej jeden dzień spędzę na robieniu zdjęć. Doprecyzuję jeszcze, że celem naszego wyjazdu, niekoniecznie dla mnie i mojej drugiej połowy, było „doświadczenie all-a” oraz LB (leżenie brzuchem [do góry]).

★ ★ ★ ★ ★

Znalezienie pięciogwiazdkowego hotelu nie jest problematyczne. Ceny też powinny być akceptowalne przez większość. Pamiętajcie tylko, że turecka gwiazdka jest różna od europejskiej, a wartość gwiazdek rozróżnia się ceną. Nasz hotel – WoW Bodrum Resort – oceniam na europejskie solidne trzy gwiazdki, pomimo że do dyspozycji gości były posiłki przez 22 godziny na dobę, tenis, łódki (wymagany patent), rowery wodne, baza nurkowa, baseny, ping-pong, rzutki, morze alkoholu (oczywiście przez 24 h) i wiele więcej. Jeśli chcecie więcej w takich samych pięciu gwiazdkach, to należy patrzeć już tylko na ceny. W Bodrum i wielu innych miejscowościach w rejonie, znajdziemy hotele, gdzie szczękę trudno podnieść z podłogi – rzekomo korzysta często z nich Cristiano Ronaldo. Nie potwierdzam, nie widziałem, chociaż być może któreś z tych Ferrari, co nas mijało, należało do niego.

Ludzie i ceny

Ceny w mieście Bodrum można bez większych problemów przyrównać do warszawskich. Pełny posiłek na mieście to koszt około 35 złotych (kebab z dodatkami, na talerzu), a pełna kolacja w restauracji to 50–60 złotych (świeża ryba). Kawa turecka waha się od 3 do 10 złotych, zależnie od miejsca (i widoku), a bilet na autobus to koszt około 3 złotych. Przypomnę, że obecnie 1 lira to mniej więcej 1 złoty, przy czym „wszyscy” podają ceny w euro. Często możecie się też spotkać z tym, że jeśli poprosicie o cenę w lirach, to zostanie ona przeliczona ze wspomnianego euro. Ogólnie polecam wziąć ze sobą liry lub kartę wielowalutową typu Revolut, aby niepotrzebnie nie tracić 10–30% na przewalutowaniu.

Sami ludzie są tutaj przemili i nadzwyczajnie starają się o nasze zadowolenie. To nie dziwi – ostatnio Turcja ma problemy polityczne, które czynią turystów bardziej ostrożnymi (niepotrzebnie w tych rejonach), a należy pamiętać, że turystyka to ich największy przemysł.

Zamek w Bodrum

Jeśli jednak zdecydujecie się na poświęcenie jednego dnia na wycieczkę, to gorąco polecamy wzięcie busika (zwanego dolmuş) do centrum miasta, bo zapewnia on znakomity widok na okolicę. Z PKS-u w centrum miasta jest już tylko krótki spacer do mariny, gdzie znajduje się zamek z XV wieku, zbudowany przez Zakon Szpitalników Świętego Jana z Jerozolimy. Do hotelu możecie wrócić taksówką, szczególnie jeśli już będzie za późno na busa – w pobliżu mariny jest kilka przystanków. Ceny są niższe niż w Polsce, a my za pięciokilometrową podróż zapłaciliśmy około 20 złotych.

Zegarki

W Bodrum możecie kupić zegarek każdej marki – od Panerai po Patek Phillippe. Ceny są bardzo przystępne, bo wynoszą od 100 do 1000 lir (czyli mniej więcej od 100 do 1000 złotych). Podpowiem jedynie, że to są zegarki podrabiane, najczęściej oparte o mechanizmy ETA lub Miyota, a cała reszta jest produkowana na miejscu, w Turcji. Jakość ich wykonania oscyluje między „tragiczną” a „o mój Boże!”, ostrzegam więc z góry – nie dajcie się nabrać. Tym bardziej, że sprzedawcy będą wciskali Wam produkt kosztujący 100 zł za dziesięciokrotnie wyższą cenę.

Hammam

Jest jedna obowiązkowa pozycja, którą powinniście zaliczyć, a jest nią turecki hammam. W Bodrum jest tradycyjny lokal, który stosuje się do pradawnych zasad, ale większość hoteli również je oferuje, często w cenie. Zaleca się z niego skorzystać, zanim spieczecie się na słońcu, bo potem będzie bolało!

All czy nie

Osobiście nie przepadam za ofertami all-inclusive, z wielu powodów. Po pierwsze, zazwyczaj preferuję codziennie chodzić do innej knajpy, aby spróbować najprzeróżniejszego jedzenia danego regionu. Po drugie, jedzenie w restauracjach zazwyczaj jest zdecydowanie smaczniejsze niż hotelowe. Trzecim powodem jest fakt, że generalnie wolę zwiedzać niż leżeć plackiem na basenie, chociaż przyznaję, że w WoW Bodrum Resort nie można było się nudzić – każdy mógł znaleźć jakieś zajęcie dla siebie, od okupowania hokera przy barze, przez granie w tenisa lub piłkę nożną, do żeglowania lub nurkowania po okolicach. Kolejnym minusem „all-a” jest ten żal, który się ma, jak opuszcza się hotel na cały dzień – przecież zapłaciłem za to wszystko, więc szkoda tego nie wykorzystać. Dlatego właśnie preferuję mały hotelik lub najlepiej wynajęte mieszkanie czy domek, bo cały dzień i tak jestem poza nim, a służy mi on jedynie do spania.

All-inclusive ma jednak swoje zalety. Przede wszystkim można naprawdę wypocząć, nie przeciążając czterech liter poprzez nadmierne ich podnoszenie. Dodatkowo wszystko jest w zasięgu ręki – alkohol, jedzenie, basen, morze i plaża… Żyć nie umierać.

Warto?

Już wiem, że zabiorę Iwonę ponownie w te rejony, ale tym razem zorganizujemy sobie całą wycieczkę sami, wraz z samochodem, aby zwiedzić całą okolicę, bo jest tam co zwiedzać. Przy tej okazji spędziliśmy tylko jeden dzień poza hotelem, w sercu Bodrum, ale co odpocząłem, to moje. No i przy okazji ponownie przeczytałem wspaniałą trylogię Z mgły zrodzony, którą gorąco wszystkim polecam.

Warto jednak jechać teraz, jeśli cena ma dla Was znaczenie. Pomimo że jest to bezpieczny region, to spadło nim obecnie zainteresowanie turystów i ceny są śmiesznie niskie – często znajdziecie przeceny sięgające nawet 50%.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1

Tez mysle nad Bodrum. Zalezy mi na regionie klimatycznym , widokowymi ( pod foty) ( coś jak Rodos). Czy orientujesz sie czy bezpiecznie jest poruszać się wynajętym samochodem? Czyli przebywanie gdzieś poza turystycznym centrum ?