Mobilne studio nagrań
Mobilność nie jest dziś utożsamiana tylko z używaniem telefonu komórkowego, smartfona czy rozmaitych aplikacji. Mobilność to dziś styl życia i pracy. Nie wiem nawet, kiedy to się stało, ale żyjemy w czasach, w których lwią część zawodów możemy wykonywać zdalnie, za pomocą naszych słuchawek. Te zaś już dawno przestały służyć jedynie do komunikacji, a stały się pełnoprawnymi komputerami. Najnowszy iPhone X ma moc obliczeniową większą od topowych modeli MacBooków Pro. O iPadzie Pro tutaj nawet nie wspominam, ponieważ poświęciłem mu sporo wierszy w felietonie, który znajdziesz także w tym numerze iMagazine, między innymi dlatego, że to właśnie on jest obecnie moim przenośnym komputerem.
Pamiętam, jak ponad dekadę temu zaczynałem swoją przygodę z podcastingiem. Wówczas topowi liderzy tego raczkującego nad Wisłą rynku opisywali parametry rozmaitych dyktafonów, które umożliwiały nagrywanie odcinków w terenie. Do tego ich dostępność na polskim rynku wcale nie była tak powszechna, a zakres zastosowania typowy. Dyktafon może służyć dziennikarzowi, detektywowi, psychiatrze i podcasterowi właśnie. Wydawanie więc kilku tysięcy złotych nie miało w przypadku większości twórców solidnego uzasadnienia. Co zmieniło się przez tę dekadę?
Pojawił się iPhone. Potem iPad, a potem cały rynek twórców treści zmienił całkowicie metody działań i podejście do szeroko rozumianego dziennikarstwa. iPad zaczął zastępować drukowane kwestie w scenariuszach programów telewizyjnych nadawanych na żywo, iPhone stał się najpopularniejszym mobilnym dyktafonem w historii świata. Dziś przeprowadzenie wywiadu z wykorzystaniem systemowego rejestratora dźwięku iOS nie jest żadną ujmą, a raczej standardem i świadczy o tym, że potrafisz poradzić sobie w każdej sytuacji. Podcasty? Marek Jankowski („Mała Wielka Firma”) w swoim nowym kursie podkreśla wielokrotnie, że aby zacząć nagrywać podcast, twórcy mają absolutnie wszystko, czego potrzebują. I to w kieszeni spodni. Trudno się z tym nie zgodzić. Podobnie Krzysztof Gonciarz czy Casey Neistat mówią o kwestii vlogowania z udziałem wyłącznie smartfona. Przy rozdzielczościach 4K w 60 Hz, które oferują tegoroczne słuchawki od Apple – wydaje się to wręcz jedynym opłacalnym rozwiązaniem.
W momencie, kiedy rynek i nowoczesne technologie uwolniły twórców vlogów, podcastów, fotografii czy innych form dziennikarstwa – odbiorcy tych treści zaczęli wymagać więcej niż kiedyś. Zaczęli wymagać jakości. Nietuzinkowego montażu, a przede wszystkim – szacunku – który za tą jakością stoi. Szacunku dla ograniczonego czasu w dobie, w której prędkość informacji w tunelu komunikacyjnym jest wręcz niewyobrażalna. Naprzeciw takim oczekiwaniom i wielkim ambicjom mobilnych twórców treści wychodzi dziś firma Sennheiser.
Sennheiser Handmic Digital
Kiedy zobaczyłem Apple Watcha na opakowaniu dwóch mikrofonów, dostarczonych na testy od marki Sennheiser, wiedziałem, że będę miał do czynienia albo z przerostem formy nad treścią, gdzie zapomniano o jakości, albo z produktem absurdalnie obłędnym. O tym, które przewidywanie okazało się prawdziwe, za moment. Sennheiser Handmic Digital, bo od niego zacznę, to dynamiczny, pełnowymiarowy mikrofon przeznaczony do pracy z urządzeniami z Cupertino: iPhone’ami, iPadami i Macami. Producent deklaruje także współpracę z komputerami z Windows. Android nie jest wspierany. Nalepki „Made for” widoczne są zresztą chyba z księżyca. W pudełku znajdziemy: mikrofon, cienką i wyprofilowaną podstawkę wykonaną z ciężkiej stali, co nieco rozmija się z deklaracją na opakowaniu, która mówi o ultralekkości. Dalej mamy: uchwyt mikrofonowy, który mocujemy we wspomnianej podstawce, bardzo ładnie wykonane, syntetyczne etui, przewody transmisyjne o długości 2 metrów, o których więcej za moment, oraz kompletną dokumentację.
Żaden z testowanych mikrofonów nie jest bezprzewodowy i bardzo dobrze, że doświadczony producent nie zdecydował się na takie rozwiązanie. Mogę się założyć, że straty na jakości oraz problemy z reconnection połączenia Bluetooth uczyniłyby oba urządzenia drogimi, mało użytecznymi zabawkami. Na szczęście wybór padł na komunikację z wykorzystaniem portu Lighting. I w zestawie znajdziemy przewód zakończony z jednej strony tym właśnie złączem, a z drugiej wtyczką micro USB, która dodatkowo jest otoczona kołnierzem w rozmiarze wtyczki klasycznego złącza mikrofonowego XLR. To szokuje i biorąc pod uwagę fakt, że kołnierz ten nie jest na stałe zespolony z wtyczką Lighting, istnieje ryzyko złamania albo jej samej, albo wyłamania portu micro USB ukrytego na spodzie mikrofonu, oczywiście przy nieumiejętnym i siłowym wpychaniu przewodu. Choć więc samo rozwiązanie jest efektowne, mogłoby być lepiej przemyślane. Drugi z dostarczonych w komplecie przewodów ma taki sam mechanizm, ale zakończony jest złączem USB-A, co umożliwia podpięcie mikrofonu do Maca.
Waga samego mikrofonu jest wyższa niż przeciętnego modelu tej klasy, na przykład mojego Samsona. To naturalne, ponieważ wewnątrz obudowy znalazło się z pewnością sporo elektroniki i zasilacz. Mikrofon podłączamy do urządzenia za pomocą portu Lighting, ale do jego działania wymagana jest minimum jedna aplikacja o nazwie Apogee MetaRecorder, którą pobieramy z App Store. Marka Apogee nie jest przypadkowa, bo to właśnie we współpracy z amerykańskim producentem interfejsów i konwerterów audio Sennheiser postanowił stworzyć mobilne produkty dla profesjonalistów. Sama aplikacja pozwala dokładnie na tyle, ile oczekuje się od marki Apogee. Mamy więc możliwość tworzenia tzw. scen, w ramach których możemy wykonać kilka osobnych nagrać. Każda scena pozwala określić ogólne parametry, jak częstotliwość nagrania – tutaj Handmic Digital oferuje zakres od 22,05 do 96 kHz, głębię na poziomie 16 lub 24 bitów, format zapisu audio: CAF (Core Audio Format) opracowany przez Apple, który pozwala na zapis nagrania o dowolnej wielkości – do momentu wyczerpania pojemności pamięci urządzenia lub WAVE, który jednak pozwala (podobnie jak AIFF) na zapis tylko do 2 GB. Imponuje decyzja umożliwienia wyboru CAF. Brawo! Dalej konfigurujemy kanały. W darmowej wersji aplikacji możliwe jest tylko nagrywanie w Mono na lewy kanał. Do Stereo i Dual Mono należy wykupić wersję premium aplikacji za 47,99 złotych (In-App Purchase). Karta samego rejestratora jest niezwykle prosta. Trzy przyciski: Play, Record i Marker (do pozostawiania znaczników na ścieżce), powyżej skala decybeli, którą możemy ograniczyć suwakiem, eliminując przesterowania, linia czasu, zegar. Nic więcej nie powinno się tam znaleźć i dobrze, że się nie znalazło. Dalej mamy kartę Link, gdzie, wykorzystując technologię Agpogee, możemy podpiąć się do zdalnego serwera nagrań, ale ta funkcja zasługiwałaby na osobny materiał, więc ją pominę. Pozostaje karta ustawień – tu między innymi włączymy monitorowanie wejścia, ustawimy domyślne dodawanie znacznika na początku nagrania, włączymy chwilowe zatrzymanie nagrania po dłuższym przytrzymaniu przycisku Pauzy, włączymy ochronę przed zablokowaniem ekranu urządzenia w trakcie nagrywania czy połączymy aplikację z naszym kontem Dropbox, aby można było zapisywać wyeksportowane do pliku nagrania bezpośrednio w chmurze. Można to także robić na iCloud Drive (wybierając zasoby Files). Eksport i synchronizacja działają bezbłędnie. Kolejne brawa dla twórców aplikacji.
Drugą z aplikacji, które zaleca zainstalować producent, jest Apogee Maestro. To konfigurator samych mikrofonów, w którym możemy zarejestrować produkt w bazie producenta oraz ustawić symulowanie ich działania, wybierając pomiędzy trzema konfiguracjami: zbieranie pojedynczego mówcy, duet i kwartet mówców. Dodatkowo aplikacja ta przydaje się wówczas, gdy chcemy nagrywać nasz głos z wykorzystaniem np. systemowego rejestratora dźwięku lub korzystać z mikrofonu podczas robienia relacji na Instagramie lub Facebooku. Wówczas to właśnie w Apogee Maestro ustawiamy poziomy mikrofonu i inne parametry.
A skoro już wspomniałem o mediach społecznościowych, to – tak! Oba urządzenia mogą służyć po prostu za zewnętrzne mikrofony, dzięki czemu nasze urządzenia z iOS stają się de facto niemal profesjonalnym studiem dla transmisji na żywo. Z dowolnego miejsca na świecie i z zachowaniem jakości na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o Handmic Digital, to oferuje on naprawdę dobry poziom jakości, jak na urządzenie w cenie poniżej 1000 złotych i o takich parametrach. Najważniejsze przy tym jest to, że jednocześnie mówimy o korzystaniu z tego urządzenia tylko za pomocą iPhone’a lub iPada, a nie wysublimowanego miksera. Audiofilem nie jestem, ale jakość nagrań względem mojego prywatnego zestawu podcasterskiego z mikrofonem marki Samson jest niemal identyczna. Drugi z testowanych mikrofonów zapewnia równie wysoką jakość, a przy tym mieści się w tej tajemniczej, maleńkiej kieszonce każdych jeansów!
Sennheiser MKE 2 Digital
Można powiedzieć, że Sennheiser MKE 2 Digital zauroczył mnie od pierwszego nagrania. To niesamowite połączenie minimalizmu i jakości. Połączenie, za które przyjdzie nam słono zapłacić, bo mikrofon przeznaczony wyłącznie do urządzeń z iOS kosztuje około 2000 złotych. Dużo, ale krótko powiem za co.
Sam proces obsługi i konfiguracji jest identyczny, jak w przypadku większego brata Handmic Digital. Te same aplikacje, te same możliwości ustawień. Dodatkowo mamy do dyspozycji aplikację na Apple Watcha, która umożliwia start, pauzowanie i zakończenie nagrywania. Ponownie: działa i robi to, co ma robić. Nic więcej. W przypadki pchełki od Sennheiser i Apogee mamy do czynienia z głębią na poziomie 96 kHz przy 24 bit, co jak na mikrofon mobilny jest ewenementem. I to słychać! W zestawie znajdziemy odpowiednie klipsy umożliwiające zaczepienie MKE 2 Digital do koszuli, marynarki, krawatu czy T-shirtu oraz gąbkę. Sam przewód jest bardzo elastyczny, dzięki czemu nie denerwuje użytkownika, gdy przeprowadzimy go bezpośrednio pod ubraniem. Minus? Prostokątny przetwornik umieszczony przy końcu (na szczęście) przewodu, zaraz przed złączem Lighting. Jest ciężki, ale też zdaję sobie sprawę, jak wiele skomplikowanej elektroniki musi w sobie zawierać.
MKE 2 Digital przetestowałem w warunkach bojowych. Jako mówca publiczny Toastmasters International używałem tego urządzenia podczas przygotowywania mów oraz samych wystąpień. Werdykt? Urządzenie niemal doskonałe. Niemal, bo czar pryska, gdy spojrzymy na cenę. Rozumiejąc opłaty licencyjne, jakie producent musi ponosić wobec Apogee i samego Apple, wydaje się ona uzasadniona, ale to nie zmienia faktu, że niestety będzie stanowiła barierę zakupową dla wielu, mogę się założyć, znakomitych twórców, którzy byliby w stanie wykorzystać jego potencjał. Dobrze jednak, że tej jakości sprzęt pojawił się na rynku. Przedsięwzięcia takie, jak chociażby krajowe OnetRano pokazują, że mobilne dziennikarstwo nie jest przyszłością, a teraźniejszością.
Przyznam ezczerze, że jestem pełen podziwu dla marki Sennheiser, ponieważ eksperyment z produkcją mikrofonów przeznaczonych do zastosowań mobilnych udał się, bez cienia wątpliwości. Pozostaje czekać na pozostałych producentów.
Parametry techniczne:
- Złącze: Lighting Mfi certified Connector oraz USB-A
- Wymiary: ø 48 mm, 180 mm
- Częstotliwość pracy: 40–16,000Hz
- Akustyka: min. gain: 134 dB; max. gain: 99 dB
- Złącze: Lighting Mfi certified Connector
- Częstotliwość pracy: 20–20,000 Hz
- Akustyka: min. gain: 130 dB; max. gain: 95 dB
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2017.