Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Xiaomi Redmi Note 5A Prime – duży telefon, to i nazwa długa

Xiaomi Redmi Note 5A Prime – duży telefon, to i nazwa długa

2
Dodane: 6 lat temu

Dobrze i tanio? Zazwyczaj to hasło oznacza jedynie to drugie, kosztem pierwszego. Xiaomi jako jedyne faktycznie to potrafi: zrobić produkt w atrakcyjnej cenie, a jednocześnie z ogromnymi możliwościami.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 1/2018


W tym przypadku cena atrakcyjna jednak nie jest – pomimo specyfikacji z niższej półki, kwota, jaką należy zapłacić, sugeruje nawet średni segment rynku. To o tyle zaskakujące, że Xiaomi zaskakiwało dotąd tym, jak wiele można dostać za stosunkowo niewielkie pieniądze. Redmi, czyli budżetowa linia smartfonów Xiaomi, występuje w kilku wariantach. Note to największy z nich i, tak jest, też ma kilka wersji. Testowany smartfon to 5A Prime, co sugeruje budżetową serię, aczkolwiek w nie najniższej konfiguracji. Owszem, obudowa jest plastikowa i nie ma w niej nic nowatorskiego, ale nie jest też brzydka, a specyfikacja telefonu pozwala korzystać z niego bez nerwów. Telefon przypomina mocno iPhone’a 6 Plus, pasują zarówno proporcje, jak i charakterystyczne dla urządzenia Apple otwory głośnika i mikrofonu na dolnej krawędzi. Podobny jest też tył, aparat delikatnie wystaje, a obudowa przedzielona jest liniami w tym samym miejscu, w którym iPhone ma anteny. Xiaomi wykorzystało bardzo sprawdzone, wręcz wysłużone wzornictwo: ekran o proporcjach 16:9, dotykowe przyciski pod nim, widoczne, aczkolwiek niezbyt grube ramki ekranu i przyciski głośności oraz blokady na prawej krawędzi. Do zasilania i komunikacji służy micro USB, mini Jack znalazł się natomiast na górnej krawędzi, co szczególnie przeszkadza, gdy jednocześnie ładujemy telefon i podłączamy słuchawki. Dość niespodziewanym elementem jest dioda podczerwieni na górze, dzięki której telefon może zastąpić pilot do telewizora i innych urządzeń (radzi sobie z tym wyjątkowo dobrze). Skaner odcisku palca powędrował na środek tylnej obudowy, co wyszło mu na dobre – biorąc telefon do ręki, bez trudu sięgam do niego palcem wskazującym. Gdy leży na blacie lub jest wpięty w uchwyt w samochodzie, sięgnięcie do skanera jest niemożliwe. W sytuacji, gdy producent nijak nie wykorzystuje uzyskanej przestrzeni pod ekranem i pozostawia tam wciąż przyciski, przeniesienie czytnika na tył uważam za błąd. Cała obudowa jest plastikowa, spasowano ją dobrze, nie trzeszczy ani też się nie rysuje. Ekran przykrywa tafla szkła (Gorilla Glass) o delikatnie zaokrąglonych krawędziach. Jest więc bardzo poprawnie, a gdybyśmy mieli rok 2014, byłoby nawet nowocześnie.

Główny element, czyli duży wyświetlacz o przekątnej 5,5 cala zaskakuje dwukrotnie. Obraz jest wyraźny, aż trudno było mi uwierzyć, że rozdzielczość to zaledwie 1280 × 720 pikseli. Podobnie jest z odwzorowaniem kolorów, bo choć mamy do czynienia z telefonem z niższej półki, to barwy są nasycone, a żadna z nich nie dominuje. Czytelność w mocnym, słonecznym świetle również jest naprawdę dobra, o ile tylko jasność będzie ustawiona prawidłowo. Jej automatyczna regulacja w 5A Prime działa niestety kiepsko, szczególnie, gdy warunki zewnętrzne zmieniają się dynamicznie. Przy przechodzeniu z ciemnego pomieszczenia do jasnego ekran potrafi pozostać mocno przyciemniony, zdarza się to również bezpośrednio po odblokowaniu telefonu w jasnym otoczeniu. Nie spodziewałem się, że wciąż może być to problemem. Urządzenie działa na Androidzie 7.1 z nakładką MIUI 9, upodabniającą system Google do iOS-a. Podobieństw jest wiele, od pozbycia się App Drawera, przez wygląd aplikacji oraz ikon, po takie detale jak niewyświetlanie nazw programów umieszczonych w doku (wprowadzono to w iOS 11). System działa bardzo sprawnie i jest przy tym przejrzysty, nakładka Xiaomi zdecydowanie należy do bardziej udanych, pomimo istotnych, szczególnie dla osób przyzwyczajonych do czystego Androida, zmian.

Producent dodał kilka własnych aplikacji, które wzbogacają możliwości urządzenia oraz ułatwiają dbanie o jego prawidłową pracę. Jest więc panel sterowania, służący do zarządzania pamięcią, zużyciem energii i bezpieczeństwem. Możemy z jego poziomu zablokować uprawnienia aplikacji, dodawać blokowane numery, sprawdzić zużycie danych (i je ograniczyć), a także zoptymalizować system jednym kliknięciem. Wyłącza on automatycznie programy zużywające dużo energii, czyści pamięć podręczną, sprawdza aktualność systemu, nakładki i zabezpieczenia, a także skanuje telefon w poszukiwaniu wirusów (smutne, że taka funkcja na smartfonie jest w ogóle potrzebna). Program ma jedną, zasadniczą wadę: wyświetla reklamy. Pomimo tego, że jest to aplikacja Xiaomi i dostajemy ją fabrycznie zainstalowaną, wyświetla zajmujący niemal pół ekranu banner po każdym skanowaniu. To zabieg, do którego nie posunąłby się żaden szanujący się producent smartfonów (HTC – pamiętamy wybryk z klawiaturą w U11). Pozostałe programy od Xiaomi są niezłe i, na szczęście, bez reklam. Mi Music to prosty odtwarzacz, który nieźle radzi sobie nie tylko z muzyką, ale i z podcastami (wyświetla opisy odcinków oraz zatrzymuje odtwarzanie po 30 minutach, jeśli wybierzemy taką opcję). Eksplorator plików kategoryzuje dane według ich typu i oferuje wygodną wyszukiwarkę oraz podgląd ostatnich rzeczy. Daje też możliwość ustawienia telefonu w tryb serwera FTP, co jest mało zauważalnym, a niezwykle przydatnym dodatkiem. Owszem, działa wolno, a przy transferze większych plików potrafi się rozłączyć, niemniej jednak do przesyłania mniejszych ilości danych nadaje się świetnie. Alternatywą jest Mi Drop, czyli odpowiednik AirDropa od Apple, jednak działa tylko pomiędzy urządzeniami Xiaomi. Z systemowych aplikacji na uwagę zasługuje też skaner dokumentów, automatycznie wykrywający krawędzie i poprawiający kontrast, radio FM (wymagające podłączenia słuchawek) oraz pilot do sterowania urządzeniami przez podczerwień (obsługuje wiele urządzeń, a dostęp do niego mamy nawet z zablokowanego ekranu). Xiaomi dodało też osobną aplikację do zgłaszania uwag i przesyłania opinii oraz drugą, która pozwala przeglądać oficjalne forum MIUI. Widać, że mocno stawiają na rozwój systemu i produktów, a głos użytkowników jest dla nich naprawdę istotny. Sam system ma też kilka ułatwiających życie funkcji, jak choćby grupowanie mniej ważnych powiadomień do jednej belki, opisanej jako „nieistotne”, zmianę temperatury barw w określonych godzinach czy tryb dzielonego ekranu (obsługiwany przez większość aplikacji). Jest też kilka dodatków, które… nie działają. Wywoływanie trybu obsługi jedną ręką przez przesunięcie palcem po przyciskach dotykowych przestaje reagować po chwili od włączenia, podobnie jest z wybudzeniem zablokowanego ekranu przez podwójne dotknięcie. Szkoda, bo z obu tych funkcji próbowałem korzystać. Nie mam za to zastrzeżeń co do pracy systemu. Ośmiordzeniowy Snapdragon 435 i 3 GB pamięci RAM wystarczają do płynnej pracy i sprawnego otwierania nawet sporych plików. Tryb konserwacji systemu czyszczący pamięć dodatkowo poprawia płynność, mógłby działać nawet mniej agresywnie, pozostawiając w niej choćby otwarte karty przeglądarki. Telefon ma dual SIM, i to nie hybrydowy (gdzie dodatkowa karta może być stosowana zamiennie z micro SD), a tradycyjny, na pamięć jest osobne miejsce. Pierwsza karta obsługuje jednocześnie dane komórkowe, druga ograniczona jest do połączeń i wiadomości SMS (to, z której dzwonimy i piszemy, wybieramy przy każdym połączeniu). Nie działa to niestety najlepiej, bo przynajmniej raz dziennie telefon restartuje się podczas rozmowy. Przez tydzień używałem telefonu z jedną kartą i wtedy problem nie występował, dopiero po dołożeniu drugiej zaczął się regularnie objawiać.

W budżetowym telefonie nie spodziewałem się szczególnie dobrego aparatu, jednak ten w 5A Prime jest całkiem niezły. Ma rozdzielczość 13 megapikseli, potrzebuje wiele światła, by kolory wychodziły naturalnie, zdjęcia mają zazwyczaj szaroniebieski odcień i przepaloną biel. Da się to oczywiście korygować poprzez ręczną regulację, jednak w trybie automatycznym zrobienie dobrego zdjęcia wcale nie jest proste. Całkiem nieźle jest natomiast przy dużym kontraście i mocnym oświetleniu (warunki koncertowe) detale są na przyzwoitym poziomie. Dodatkowe tryby, takie jak tilt shift czy panorama, należy traktować z przymrużeniem oka (a najlepiej w ogóle na nie nie zerkać). Panoramy składane są przeciętnie i mają mało detali, tryb manualny ogranicza się do ustawienia ISO i balansu bieli, a tilt shift rozmywa po prostu określoną część ekranu. Potrafi nagrywać też filmy w jakości 1080p i w 30 klatkach na sekundę. Przedni aparat ma natomiast diodę doświetlającą, wyróżniając 5A Prime spośród innych smartfonów. Jego rozdzielczość to aż 16 megapikseli (więcej, niż aparat główny). Niezłym dodatkiem jest odgadywanie wieku osoby oraz określanie płci – typuje trafnie, o ile się włączy, bo podobnie jak wybudzanie ekranu dotknięciem, przestało działać po chwili i nijak nie chce się znów włączyć. Aparat upiększa też cerę, wygładzając ją – o ile podoba się Wam intensywny efekt rozmycia Gaussa, będziecie z niego zadowoleni (pozostałym z Was sugeruję go wyłączyć).

Zaletą budżetowych smartfonów jest to, że przeciętne parametry rekompensują świetną ceną. Xiaomi Redmi Note 5A Prime jest bardzo poprawny: ma dobry ekran i baterię trzymającą dwa pełne dni, skaner odcisku palca, który reaguje szybko, niezły aparat i wydajność na zadowalającym poziomie. Nie kosztuje jednak mało: cena w okolicach 800 PLN (aktualna na grudzień 2017) sugeruje nieco wyższe parametry, a już na pewno lepszą niezawodność. To, że telefon regularnie się restartuje, jego funkcje przestają działać ot tak, a w systemowych aplikacjach wyświetla reklamy jest dla mnie nieakceptowalne. 5A Prime zastąpił mi zarówno mój prywatny, jak i służbowy telefon, i dopiero po włożeniu drugiej karty stał się irytujący. Jeśli nie zamierzacie tego robić, może być całkiem dobrym wyborem… za kilka miesięcy, gdy jego cena spadnie proporcjonalnie do tego, co oferuje.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

od dawna nie, teraz to bazar w wszelkiej maści śmieciami