Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu (Prawie) Wszystko o zamieszaniu wokół Google Duplex

(Prawie) Wszystko o zamieszaniu wokół Google Duplex

8
Dodane: 6 lat temu

Demo Google Duplex, o którym pisał przed dwoma tygodniami, prawdopodobnie już się zakończyło. Poruszano w nim kwestie etyczne, łamano te kwestie, zarzucano Google jego sfałszowanie i finalnie… no właśnie… na czym to stanęło?

Wszystko zaczęło się od raportu Dana Primacka, opublikowanego na łamach Axios, w którym dostrzegł on kilka niedociągnięć lub niedopatrzeń w demo Google’a. Zauważył, że jak dzwoni się do jakiejkolwiek firmy czy restauracji, to osoba odbierająca zazwyczaj informuje dokąd się osoba po drugiej stronie linii dodzwoniła. Zwracał też uwagę na fakt, że w tle nie było słychać typowych dla zakładu fryzjerskiego lub restauracji hałasów. Dan skontaktował się z Googlem i zadał im kilka pytań. Google odmówiło odpowiedzi na pytanie o to, z jakimi firmami zostały nagrany rozmowy i nie odpowiedziało na pytanie czy nagrania były edytowane w kwestii treści.

Oczywiście w międzyczasie pojawiło się sporo spekulacji i wątpliwości na temat tego, czemu Google tylko zaprezentowało gotowe nagrania, a nie zrobili pełnego demo. Spore zamieszanie i lawinę komentarzy pojawiło się m.in. na Twitterze pod tym wpisem Johna Grubera. Niedługo potem, zapytał się swoich followersów na Twitterze o to, czy ktoś rozpoznaje restaurację, w której dwóch pracowników Google’a je obiad, po zrobieniu (innej) rezerwacji przez Google Duplex – Google opublikowało ich zdjęcie we wpisie na swoim blogu. Bardzo szybko odpowiedział mu Jay P, który znalazł na Yelpie restaurację Hongs Gourmet – inni na podstawie wystroju wnętrza i widoku przez okno potwierdzili znalezisko.

Niedługo później Jack Morse, na łamach Mashable, opublikował artykuł, z którego wynika, że to on znalazł lokal po własnym śledztwie. Dopiero w osiemnastym akapicie swojego artykułu zaznaczył, że poszukiwania rozpoczął Gruber (bez linka), ale poniżej wkleił odpowiedź Jaya P, jednocześnie odnosząc się do niego bezosobowo. Pomimo, moim zdaniem, chamskiego zachowania pod względem etycznego zachowania się w internecie, Jack Morse zrobił coś pożytecznego – zadzwonił do Hongs Gourmet. Odebrała kobieta, która przekazała słuchawkę do Viktora, jak dowiedziała się, że jest on reporterem. Viktor potwierdził, że to Google Duplex zadzwoniło do ich restauracji i złożyło rezerwację. Potwierdził też, że nie wiedzieli o tym telefonie zawczasu, ale jak Jack Morse jeszcze raz poprosił go o potwierdzenie, że to Google Duplex dzwoniło, to zestresował się, powiedział że musi kończyć i odłożył słuchawkę. Istotny jest też fakt, że Jack Morse w ogóle mocno się pomylił w swoim artykule – Google Duplex w opublikowanym nagraniu (to powyżej) nie dokonało rezerwacji w restauracji. Zdjęcie przedstawia rezerwację wykonaną przez Google Duplex, której nagranie nie zostało opublikowane i widocznie było częścią testów, które prowadzili.

W międzyczasie pojawiły się też trzy inne istotne tematy wokół Google Duplex. Czy ludzie powinni być informowani, że dzwoni do nich komputer, czy powinien udawać człowieka i czy Google popełniło przestępstwo nagrywając te rozmowy (jest to nielegalne w stanie Kalifornii)? To wszystko jest szczególnie kontrowersyjne dla wielu po skandalu z Facebookiem i Cambridge Analytica.


Mam szczerze mieszane uczucia na temat całego Google Duplex. Z jednej strony może znacznie ułatwiać życie osobom np. szukających godzin otwarcia danego lokalu w Google Maps, ale z drugiej strony jest to trochę stresujące, że rozmawiamy ze „sztuczną inteligencją”, której możemy nawet nie rozpoznać po głosie. Ale może właśnie o to w tym wszystkim chodzi, bo gdybym usłyszał w słuchawce „Cześć, tutaj Google Assistant, dzwoniący w umieniu Kasi…”, to pewnie odłożyłbym słuchawkę. W przypadku umawiania spotkań dochodzi jeszcze cały element oddania naszych prywatnych informacji Google’owi, których by potrzebował, aby nas umówić telefonicznie. Może nie byłoby to problemem w przypadku fryzjera, ale lekarza już tak. No i czy ufalibyśmy mu, że umówił nas prawidłowo? Nie da się ukryć, że to złożony temat.

A co Wy o tym wszystkim myślicie?

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

Najpewniej google trochę podkolorowało te rozmowy. Pewnie były ustawką, ale i tak to pokazuje, że są o kilka długości dalej niż Apple. Google Pay od roku w Polsce w kilkunastu bankach, doniesienia o Google Asystencie (i uruchomione beta testy w Polsce) to powód że możemy tylko zazdrościć androidowcom,

Nie martwi mnie to, że nie będę wiedział z kim rozmawiam jako dostawca usług. Ja sprzedam, klient kupi mino, iż osobiście nie był zaangażowany. Jeśli zgadzasz udostępniać swoje dane to już tylko Twoja decyzja.
Bardziej się boję wykorzystania technologii w callcenter. Nagle bez udziału ludzi Google będzie mogło wykonać praktycznie nieograniczoną ilość połączeń w jednej chwili. Już w dniu dzisiejszym jest to zmora, a może być tylko gorzej :(

Prawda jest taka, że niedługo to będzie akceptowalna codzienność. Wątpliwości typu automat, czy człowiek będą wyparte wygodą użytkowania. Podczas kupowania ubrań nie przymierzamy ich w sklepie, ze swobodą korzystamy z bankowości internetowej, czy zwierzamy się innym przez internet.

Jeśli tylko firmy będą na tym korzystały to nie robi to dla nich żadnej różnicy z kim rozmawiają. Zresztą dlaczego po drugiej stronie też nie ma być automatu?

Inną kwestią jest monopolizacja firm technologicznych i jestem ciekaw jak ustawodawca planuje regulować ten problem. Ostatnie zeznania Zuckerberga przed komisją senacką pokazały, że senatorzy mają ograniczone zrozumienie sytuacji.

Przy całym podnieceniu nowymi technologiami, obawiam się, że to idzie w złą stronę.
Sztuczny asystent umówi nas do restauracji. Nie będzie nam się chciało wychodzić z domu, więc sztuczny człowiek pójdzie za nas na spotkanie, albo będzie uprawiał sport (i wrzuci fotkę na Insta). Android wyprowadzi psa (sztucznego) itd… [patrz: film “Surogaci”]

Zgadzam się Paweł drugiej strony mam wrażenie, że to wszystko zmierza do uspołecznienia. Jeżeli usługa będzie społecznie powszechna, to nie widzę żadnych przeszkód tym abym rozmawiał z botem, po ile będę o tym poinformowany. Co innego w sytuacji, gdy z Google Duplex będzie korzystało kilkaset osób, wówczas umówienie ze mną spotkania za pomoc asystenta – potraktuje, jako ignorancję.