Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Kilka tysięcy za kierownicą samochodów autonomicznych poziomu 2

Kilka tysięcy za kierownicą samochodów autonomicznych poziomu 2

Norbert Cała
norbertcala
3
Dodane: 6 lat temu

Ostatnimi czasy samochody autonomiczne to chyba najbardziej gorący temat w technologii. Coroczne premiery flagowych smartfonów różniących się od siebie stopniem zaokrąglenia rogów przestały pasjonować wydawców tech-magazynów i wszyscy przerzucili swoje zainteresowanie właśnie na samochody autonomiczne.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 02/2018


Niestety, mam dla Was złą informację. Z prawdziwie autonomicznych samochodów nie skorzystamy w naszym kraju w najbliższych pięciu, dziesięciu latach. Problem jest bowiem dużo bardziej skomplikowany, niż nam się wydaje. W sumie najbardziej prozaiczne jest to, że mapy są zbyt słabej jakości. Jak samochód bez kierownicy ma dojechać na miejsce, które sobie wybrałem, skoro tego adresu nie ma na żadnej mapie. Drugim powodem są inni kierowcy i ich nieprzewidywalne zachowania. Oczywiście rozwój samochodów w pełni autonomicznych będzie postępował bardzo szybko, a samochody te zupełnie w dłuższej perspektywie odmienią nasze miasta. Musimy na to jeszcze poczekać.

Niestety, mam dla Was złą informację. Z prawdziwie autonomicznych samochodów nie skorzystamy w naszym kraju w najbliższych pięciu, dziesięciu latach.

Moim zdaniem najważniejsze w tej dziedzinie już się dokonało i zwykły śmiertelnik może już z tego skorzystać. W tym miejscu warto przytoczyć podział poziomów autonomiczności samochodów
Poziom 0 – czyli samochód, który zupełnie jest pozbawiony systemów wspomagających jazdę. Jest takich samochodów coraz mniej, bo przecież ABS czy ESP są już powszechne w większości popularnych samochodów.

Poziom 1 – czyli pewna automatyzacja niektórych zadań, na przykład wspomagania hamowania przez ABS, utrzymywania szybkości przez tempomat. Przy pierwszym poziomie autonomizacji jazdy kierowca jest zobowiązany trzymać cały czas ręce na kierownicy i dokładnie obserwować ruch na drodze.

Poziom 2 – o którym będę pisał najwięcej, odpowiada jeździe półautonomicznej. Na tym poziomie samochody mogą same jechać prosto, pilnować pasa ruchu, utrzymywać odległość od innych pojazdów. W czasie jazdy w korku samochód może zachowywać się jak w pełni autonomiczny, zatrzymywać się, przyśpieszać i kontrolować pas.

Poziom 3 – samochód może jechać sam, ale tylko w określonych przypadkach. To ten poziom, na którym obecnie, wśród samochodów seryjnych jest w sumie tylko Tesla. Kierowca przez cały czas musi być w gotowości do przejęcia kierowania samochodem.

Poziom 4 – to poziom, do którego wszyscy dążą. Samochód czwartego poziomu będzie mógł sam w pełni autonomicznie się poruszać i kontrolować nawet skomplikowane sytuacje na drodze. Na poziomie czwartym pojazdy mają się komunikować się między sobą i wzajemnie informować się o sytuacji na drodze. Kierowca zaś będzie mógł spokojnie oddać się na przykład lekturze. Samochody na poziomie czwartym nadal mają mieć kierownicę i pedały, co pozwoli kierowcy przejąć w dowolnej chwili kierowanie.

Poziom 5 – pełna autonomiczność. Taki samochód nie będzie musiał mieć nawet kierownicy. Wsiadamy, podajemy adres i jedziemy. To marzenie Ubera. Marzenie, którego doświadczą pewnie nasze dzieci.

Dzisiaj jesteśmy na poziomie 2., który uważam za jeden z najważniejszych. W ostatnich kilku tygodniach miałem okazję spędzić dużo czasu w samochodach tego poziomu.

Dzisiaj jesteśmy na poziomie 2., który uważam za jeden z najważniejszych.

Zrobiłem kilka tysięcy kilometrów w nowym BMW X3 oraz nowym Volvo XC60. Oba są naszpikowane elektroniką. Oczywiście każdy z nich ma (może mieć, bo nie ma tego w podstawowych wersjach) systemy ułatwiające życie kierowcy. Począwszy od systemów rozpoznawania znaków drogowych, przez te kontrolujące pas ruchu, aktywne tempomaty czy kontrolę otoczenia, czyli na przykład monitorowanie pieszych na chodniku. Po tych wszystkich przejechanych kilometrach w prywatnych rozmowach pokusiłem się nawet na stwierdzenia, że tymi samochodami trudno spowodować wypadek. Nie jest to czcza gadanina, bo doświadczyłem na swojej skórze przydatności tych systemów i może nie napiszę, że nie pisałbym dla Was teraz, gdyby nie systemy w tych samochodach, ale na pewno byłbym w gorszym humorze.

Po tych wszystkich przejechanych kilometrach w prywatnych rozmowach pokusiłem się nawet na stwierdzenie, że tymi samochodami trudno spowodować wypadek.

Sytuacja numer 1 – Volvo XC60. Środek dnia, początek wyjazdu na ferie. Dobre humory wszystkich w samochodzie, mimo jazdy po zwężonej do jednego pasa drodze ekspresowej. W samochodzie gra muzyka, poruszamy się z szybkością około 70 km/h za ciężarówką. Ktoś mnie zagaduje, pokazuje dziwny samochód na przeciwnym pasie ruchu. Obracam się, nie zdejmując nogi z gazu – w końcu jadę wolno. Zatrzymuję wzrok na ciekawym samochodzie o dwie sekundy za długo. W tym momencie poczułem najpierw mocne przyciśnięcie pasami do siedzenia, a następnie, pomimo ciągle wciśniętego gazu, awaryjne, bardzo mocne hamowanie do zera. Ciężarówka przede mną z jakiegoś powodu ostro zahamowała, a ja to przegapiłem.

Na szczęście czuwały wszystkie inne zmysły samochodu i one uchroniły nas przed stłuczką na samym początku wyjazdu. Ja, jako kierowca, w tej sytuacji nie zrobiłem absolutnie nic, aby uchronić się przed kolizją. Całą robotę od początku, czyli od zabezpieczania pasażerów przez przyciśnięcie pasami, do końca, a zatem zahamowania awaryjnego, wykonała za mnie elektronika samochodu. Uratowała mnie przed stłuczką, która w przypadku jazdy z szybkością 70 km/h zakończyłaby się przynajmniej oberwaniem poduszką powietrzną w twarz.

Ja, jako kierowca, w tej sytuacji nie zrobiłem absolutnie nic, aby uchronić się przed kolizją. Całą robotę od początku, czyli od zabezpieczania pasażerów przez przyciśnięci pasami do końca, a zatem zahamowania awaryjnego, wykonała za mnie elektronika samochodu.

Sytuacja numer 2 – BMW X3. Późny wieczór, za kierownicą jestem już od kilku godzin. Nagle z moich ulubionych warunków jazdy – lubię jeździć nocą – robią się te najgorsze. Schodzi bardzo gęsta mgła. Jestem na trasie katowickiej. Nie widać dalej niż na 50 m, jeśli akurat się na moment poprawi. Mgła oszukuje nasze zmysły i choć czasem chcemy jechać wolniej, to jedziemy szybciej, niż nam się wydaje. Kilkadziesiąt kilometrów w takich warunkach skutecznie otępia moje zmysły. Kilka razy zauważam sporo wolniej jadący samochód przede mną na chwilę przed tym, jak wjeżdżam mu w tył. Wiem też, że nie mogę jechać za wolno, bo ktoś wjedzie we mnie. Nawet nie bardzo można zjechać na parking przy drodze i przeczekać trudne chwile, bo zjazd, zwyczajnie w świecie, widać na tyle późno, że nie da się bezpiecznie skręcić. Kolejne kilometry mocno się odbijają na mojej kondycji. Mgła nagle jeszcze miejscowo przybiera na sile, a ja staram się wypatrzeć, gdzie jadę. W tym momencie samochód nagle sam lekko skręca zupełnie bez mojej ingerencji. Systemy kontroli pasa nie zmęczyły się tymi kilometrami we mgle tak jak ja. Zareagowały tak, jak miały zareagować i utrzymały mnie na moim pasie. Gdyby nie one, prawdopodobnie wylądowałbym w rowie, nawet nie bardzo wiedząc, co się stało.

Obie te sytuacje to nie zmyślone historie. Obie przeżyłem na własnej skórze i obie pozostawiły na mnie swój ślad. W najlepszym razie w obu przypadkach miałbym stłuczkę drogową, a mogło w obu zakończyć się nawet poważnym wypadkiem. Współczesne samochody o poziomie autonomiczności 2 są w stanie uratować nasze zdrowie i życie w momentach, kiedy nasze zmysły zawodzą. Sytuacji podobnych jak moje można przecież sobie wyobrazić znacznie więcej, na przykład zaśnięcie nad kierownicą. Warto więc, konfigurując nowy samochód, zwrócić uwagę na to, w jakie systemy bezpieczeństwa biernego został wyposażony i czasem zamiast felg 22″ i pakietu sportowego dodać asystenta pasa ruchu i asystenta awaryjnego hamownia. Dla mnie przełom właśnie się dokonał, ciągle mam przyjemność kierowania samochodem, a jednocześnie różne systemy bezpieczeństwa powodują, że moje ewentualne błędy uchodzą na sucho.

Norbert Cała

Jedno słowo - Geek.

norbertcala
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3

Tesla to poziom 2. W każdym razie lepszy system od niej ma Cadillac i BMW. Audi jedyne jest na poziomie 3cim gotowym do sprzedazy. Widzę każdy ma własną klasyfikacje, choć pierwszy raz tutaj spotkałem się aby któś mówił, że Tesla ma poziom 3ci który byłby czegoś warty, golf za 60 tysiecy lepiej sobie radzi w korku i na zakretach.

No nie wiem, jeździłem i Teslą i Golfem. Tesla radzi sobie lepiej