Sandisk iXpand na końcu świata
Jestem obieżyświatem. Staram się docierać do miejsc ciekawych, ale i niezbyt obleganych przez turystów. Uwielbiam spotykać ludzi i ich historie. To jest dla mnie sens podróżowania. Każdą taką historię najlepiej opowiadać potem i pokazywać na zdjęciach czy filmach. Ja nie umiem kręcić filmów, ale ponoć udaje mi się nieraz robić dobre zdjęcia. Przez większość moich wypraw towarzyszył mi spory bagaż filmów 35 mm. Jestem zakochany w tym, jak wyglądają zdjęcia analogowe. Niestety pewne rzeczy odchodzą do lamusa. Wykorzystuję obecnie aparat cyfrowy i ostatnio najczęściej telefon.
Telefony teraz nie ustępują aparatom fotograficznym sprzed kilku lat. Zdjęcia, jakie mogę zrobić, są technicznie genialne. Najlepiej jednak gdy robi się w formacie bezstratnym RAW. Takie zdjęcia zajmują jednak kilkadziesiąt razy więcej niż te zapisane w standardowych plikach JPG. Format RAW pozwala wydobyć o dużo więcej informacji z takiego zdjęcia. Możemy zastosować takie same operacje i bawić się jak z kliszą.
Wszystko działa wyśmienicie jak w telefonie czy tablecie mamy wystarczająco dużo miejsca. Ja przeważnie kupuje telefony o mniejszej ilości pamięci. Na co dzień używam chmury, a telefon taki jest dużo tańszy. Niestety wszystko radykalnie się zmienia, gdy wsiadam do samolotu. Nagle po wylądowaniu np. w Teheranie odcięty zostaję od wszelkich usług chmurowych. Iran blokuje większość usług znanych u nas. Będąc w kolebce ludzkości nie sposób ograniczać się w robieniu zdjęć. Persowie są bardzo przyjaźni i często pozują bez problemu do zdjęć. Co zrobić jak brakuje nam miejsca?
Kiedyś zajmowałem się fotografia sportową. Robiłem fotorelacje z meczów koszykówki dla tygodników i większości portali sportowych w kraju. Już wtedy używałem kart pamięci firmy SanDisk. Nigdy nie zdarzyły mi się problemy z zapisem czy odczytem. Od tamtego czasu ufam tej marce. Teraz ta sama firma przyszła mi z pomocą przy problemie braku pamięci w telefonie.
Do mojej torby trafiła pamięć USB iXpand, zaprojektowana pod kątem użycia z iPhonem, stanowi łatwy sposób na zwolnienie miejsca w telefonie, tworzenie kopii zapasowej „rolki z aparatu” oraz oglądanie nagrań wideo w popularnych formatach.
Pamięć została wyposażona zarówno we wtyk Lightning, kompatybilny z większością etui, jak i wtyk USB 3.0 umożliwiający podłączenie jej do komputerów klasy PC lub Mac w celu łatwego przenoszenia plików.
To, co istotne dla mnie to szyfrowanie oraz ochrona danych hasłem. Gdy jestem w tłumie na bazarze w Marrakeszu czy zwiedzam Barcelonę, to chcę być bezpieczny. Chcę by moje dane (zdjęcia), były bezpieczne. Nie chce by nawet gdyby mnie okradziono, ktoś wykorzystywał moje zdjęcia. Nie chce, by ktoś obcy je rozpowszechniał. To część mojej pracy i mój produkt. Dlatego polecam myśleć o tym aspekcie każdemu, kto pracuje w terenie. Lepiej pomyśleć o tym przed szkodą.
iXpand jest świetnie zaprojektowana. Konstrukcja przemyślana i rewelacyjnie wykonana. Przypomina mi trochę skorpiona z zakrzywionym odwłokiem. Ja lubię skorpiony. Sprzęt bez oprogramowania to jedynie kawałek zwykłego nośnika pamięci. Główną robotę robi oprogramowanie, które bez naszej interwencji, wybierania plików, robi kopię.
Nie jest straszny już dla mnie wyjazd z samym telefonem na Saharę czy teraz jak planuję w bardzo odludne miejsca w Afryce. Nie uświadczę tam żadnych usług chmurowych, bo i chyba z samym sygnałem GSM będzie problem. Zabiorę iXpand czy dwa i bezpiecznie po powrocie podzielę się z Wami swoim przygodami i pokażę ciekawe zdjęcia.
Tekst powstał przy współpracy z firmą SanDisk
Komentarze: 7
Artykul tak sponsorowany ze az po oczach bije. SLABE
Faktycznie słabe są te wpisy sponsorowane, bo widać, że zamiast rzetelnego przedstawienia produktu wypisuje się jego cechy, które przeczytać mogę u sprzedawcy X-Kom.
Chociaż pierwszy wpis Dominika w ogóle mnie nie przekonał, jakoby miało być to zbawienie dla tych którzy mają małą pojemność, to wpis Wojtka spowodował, że poczułem potrzebę kupienia tego u Waszeg sponsora.
Faktycznie przydałoby mi się to podczas jakichś zagranicznych wycieczek, gdzie nie mam dostępu do szybkiego internetu, żeby wgrywać filmy i zdjęcia do iCloud.
Raczej dysk nie może być w formacie HFS+/APFS z szyfrowaniem, żeby MacOS to z poziomu systemu odblokował po podaniu hasła, bo użytkownicy Windowsa, nie mogliby tego w ogóle odczytać.
Żeby było jasne, to ja niczego o iXpandzie nie pisałem. Pisał Paweł Okopień, Wojtek Pietrusiewicz i teraz Adalbert. Takie było założenie, aby pokazać urządzenie w różnych konkretnych sytuacjach – tak pokazuje Wojtek i Adalbert. Recenzja wraz z opisem aplikacji będzie za tydzień. Opisywać będzie Paweł Hać.
Dzięki Dominiku i przepraszam, że wprowadziłem w błąd. Wydawało mi się, że tom Ty opisywałeś.
Szkoda, że Adalbert nie może mi odpowiedzieć, ale poczytam opis Pawła za tydzień. Produkt wydaje się być ciekawym sposobem na backup podczas wycieczek.
Aplikacja jest tu kluczowa i na pewno jej nie pominę. Dzięki za uwagi i pytania – postaram się odpowiedzieć, teraz, w wielkim skrócie: jest intuicyjnie i prosto, choć trzeba pobrać inną aplikację niż na przykład do iXpand Base. Z szyfrowaniem sprawdzę też pod Windowsem.
Bardzo słaby tekst. Ciężko było go czytać. Pod względem stylistycznym nie odbiega od tekstów pisanych przez uczniów młodszych klas szkół podstawowych.
Faktycznie :)
Jak się to kolejny raz przeczyta to wygląda to jak materiał wklejony od producenta.
Sztuczność wypowiedzi, która bije w artykule kojarzy mi się w tym https://youtu.be/Arm4KHGObiI?t=7