Koss – Porta Pro Wireless
Jak to się stało, że ten model jest tak rozpoznawalny? Na myśl od razu przychodzi mi paczka papierosów Marlboro albo nasz polski pasztet podlaski, chyba już wiecie, o co mi chodzi? Jednym z czynników, dzięki którym Porta Pro są nazywane kultowymi, jest ich praktycznie niezmieniona od wielu lat konstrukcja.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 08/2018
Proszę państwa, na wstępie należy napisać, że mamy do czynienia z absolutną legendą i słuchawkowym klasykiem. Myślę, że Porta Pro jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych modeli słuchawek w miejskiej dżungli. Każdy z Was na bank spotkał się z tą dziwną i zaskakującą konstrukcją. Jeśli nie przy najbliższym kontakcie, czyli na głowie, to na pewno gdzieś rykoszetem. Jak to się stało, że ten model jest tak rozpoznawalny? Na myśl od razu przychodzi mi paczka papierosów Marlboro albo nasz polski pasztet podlaski, chyba już wiecie, o co mi chodzi? Jednym z czynników, dzięki którym Porta Pro są nazywane kultowymi, jest ich praktycznie niezmieniona od wielu lat konstrukcja. Trudno w to uwierzyć, ale Amerykanie po raz pierwszy pokazali te słuchawki już w 1984 roku i od tamtej pory ten model zmienił się mniej więcej tyle, co Tom Cruise od czasów kręcenia „Top Gun”. Oczywiście to nie jest jedyny powód szału na Porta Pro, ale to właśnie w ich konstrukcji leży większość zasług zdobytego statusu legendy. Dla dużej części klientów aspekty czysto praktyczne odgrywają niezwykle dużą rolę w zakupie. Jeśli do tego dodamy ciekawy dizajn i niezłe walory dźwiękowe, to produkt ma szansę na wielki sukces. Jak się domyślacie, tak właśnie jest z największym hitem firmy Koss.
Teraz przyszedł czas na powiew nowoczesności. Wiem, że brzmi to dziwnie, bo nazywanie technologii Bluetooth nowoczesnością to tak, jakby powiedzieć o samochodzie „nowoczesny”, bo wyposażono go w klimatyzację. Patrząc na historię i, jeszcze raz podkreślę, legendarną konstrukcję, to trzeba jednak powiedzieć o wielkim kroku naprzód. W czasach, kiedy złącze Jack powoli, dzięki dobrze znanej nam marce, przechodzi do lamusa, Amerykanie musieli zareagować. Reakcja nazywa się Porta Pro Wireless i mam ją właśnie na swojej głowie. Nie myślcie sobie, że projektanci poszli na całość i diametralnie zmienili wszystko. Nowy model wygląda tak, jakby ktoś wziął do ręki nożyczki i obciął zaraz za nausznikami przewody. Przewody te połączył ze sobą i dołożył pilota z mikrofonem oraz baterię. Koniec! Reszta to ta nieśmiertelna konstrukcja, która jest powielana niczym mantra i o dziwo cieszy mnie to niezmiernie. W tym miejscu muszę się Wam przyznać, że zawsze byłem bliski plucia na osoby, które znajdywały się w moim zasięgu i na głowie miały model Porta Pro. Przepraszam, ale musiałem zrobić taki coming out, chciałem być z Wami szczery.
Ciężko w to uwierzyć, ale Amerykanie po raz pierwszy pokazali te słuchawki już w 1984 roku i od tamtej pory ten model zmienił się mniej więcej tyle, co Tom Cruise od czasów kręcenia „Top Gun”.
W tym przypadku muszę zachować się jednak jak sędzia w finałach mistrzostw świata w Rosji i być obiektywnym. Przyznaję, że jest w tych słuchawkach coś, co przyciąga jak magnes i budzi we mnie małe dziecko. Konstrukcja zbudowana na pałąku z cienkich blaszanych szyn przywołuje wspomnienia cudownych lat dziewięćdziesiątych. Prosta, ale bardzo skuteczna i, co najważniejsze, niezwykle praktyczna budowa, szybko dostosowuje się do głowy. Trzeba też napisać o wadze, a raczej o jej braku, bo noszenie tych słuchawek można porównać z założeniem na głowę kaptura. Kolejnym wielkim plusem jest możliwość złożenia słuchawek w taki sposób, że zajmują bardzo mało miejsca i bez trudu mieszczą się w dołączonym przez producenta okrągłym pokrowcu. Trzeba przyznać, że Koss postarał się i w końcu, wydając kultowy model w wersji bezprzewodowej, pomyślał o wszystkim.
Zaskoczył mnie pilot z mikrofonem, który w pełni obsługuje iOS. Możemy za pomocą słuchawek pisać SMS-y albo rozmawiać z naszą kochaną Siri i to po polsku. Z tym polskim to żartowałem, oczywiście, poniosło mnie. Słuchawkowy mikrofon działa również przy nagrywaniu notatek głosowych, za co kolejny kciuk w górę. Największym zaskoczeniem jest bateria, a konkretniej przełożenie jej rozmiaru na możliwości. Producent chwali się 12-godzinnym odsłuchem i okazuje się, że ma rację. Przy słuchaniu na 50% głośności, co w zupełności wystarczy, ta miniaturowa bateria jest w stanie zasilić słuchawki na obiecywane 12 godzin.
Nowy model wygląda tak, jakby ktoś wziął do ręki nożyczki i obciął zaraz za nausznikami przewody. Przewody te połączył ze sobą i dołożył pilota z mikrofonem oraz baterię. Koniec!
Tak bardzo chciałem się do czegoś przyczepić, ale im dalej w las, tym bardziej podoba mi się ten produkt i mój respekt rośnie. Czekałem na odsłuch i byłem przekonany, że tutaj będę mógł sobie ulżyć, ale jak już pewnie się domyślacie, nic z tego nie wyszło. Amerykanie przetwornik dla Porta Pro budują w nietypowy sposób i to prawdopodobnie kolejny czynnik sukcesu tego modelu. Trudno w tak małej konstrukcji zastosować klasyczną formę przetwornika, która da nam zadowalające rezultaty. Do budowy przetwornika w Porta Pro wykorzystano neodym, żelazo, bor, a cewki są z beztlenowej miedzi. Efektem jest niewielki rozmiar, niska waga i całkiem fajna skuteczność. Koss tak charakteryzuje dźwiękowo ten produkt, żeby trafił do wielu użytkowników, dlatego brzmienie jest dosyć uniwersalne. Na początku jest fascynacja solidnym basem, dobrą dynamika i ogólnym zaskoczeniem, jak na te rozmiary. Jednak czuć w nich tę amerykańską przesadność, szczególnie w dole. Bas faktycznie jest zaskakująco mocny, ale też trochę nudny i mało elastyczny, jest go po prostu dla mnie za dużo. Tak samo zresztą z górą, ale z kolei wiem, że to się dobrze sprzedaje i w produkcie w tej cenie to dobry zabieg. Brakuje szczegółów i szerszej sceny, ale o czym ja mówię, wystarczy spojrzeć na cenę, żeby wszystko, co napisałem wcześniej, przekreślić.
Ostatecznie trzeba przyznać, że Koss modelem Porta Pro Wireless po raz kolejny powinien bez problemu odnieść duży sukces i bez dwóch zdań zasługuje na to. Raczej nie będę ich wielkim fanem i na mojej ścianie nie zobaczycie plakatu z Porta Pro, ale zyskałem bardzo dużo respektu do tego kultowego modelu.
Ocena: 5/6