Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Audio-Technica ATH-ANC700BT

Audio-Technica ATH-ANC700BT

0
Dodane: 5 lat temu

Trzeba przyznać, że Japończycy to niezwykle uparty naród i w dalszym ciągu zaskakują mnie tym, że są w stanie absolutnie niczym nie zaskoczyć. Rozumiecie coś z tego? Ja też nie, ale postaram się wytłumaczyć z tych bzdur, które napisałem.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 09/2018

Za każdym razem, kiedy na moim biurku lądują słuchawki japońskiego producenta Audio-Technica, moje odczucia są bardzo podobne. Trzeba przyznać, że Japończycy to niezwykle uparty naród i w dalszym ciągu zaskakują mnie tym, że są w stanie absolutnie niczym nie zaskoczyć. Rozumiecie coś z tego? Ja też nie, ale postaram się wytłumaczyć z tych bzdur, które napisałem. Zacznijmy od nazwy modelu ich nowych „rewolucyjnych” słuchawek. ATH-ANC700BT, tego, że nigdy w życiu nie zapamiętam tej nazwy, jestem bardziej pewny niż tego, że wszyscy kiedyś umrzemy. Dla potwierdzenia moich słów mogę Wam napisać, że już zapomniałem, jak się te słuchawki nazywają. Trochę się naśmiewam, ale wybaczcie, w tych czasach serio przydałoby się coś chociaż trochę bardziej lotnego. Nie chcę, żebyście odebrali ten tekst jako hejterski, bo ja mam duży szacunek do tej marki, muszę jednak im wytknąć to, co robią za każdym razem.

Samo opakowanie na przestrzeni lat też nie zyskało wiele smaku, ale trzeba przyznać, że jest chociaż solidne i czytelne, a ten model elementy plastikowe w środku ma wyłożone materiałem. Być może Japończycy nie są mistrzami dizajnu w elektronice, ale w dalszym ciągu czuć u nich tę sławną rzetelność. Dlatego w pudełku do słuchawek za naprawdę dobrą cenę, której teraz nie będę zdradzał, znajdziemy solidny i praktyczny pokrowiec. Dalej jest podobnie, nadal szału nie ma, ale z drugiej strony czepiać się też nie można. Cała Audio-Technica w jednym zdaniu i tak jest za każdym razem. Przechodząc już do samych słuchawek, to o ich wyglądzie można napisać, że są czarne, całe czarne, matowo czarne #allblackeverything. Na sklepowych półkach wyróżniają się niczym informatyk noszący okulary w biurowej dżungli. Niestety taka jest prawda, wiem, że jestem rozpieszczony przez wielu skandynawskich producentów, którzy aż nazbyt dbają właśnie o styl i materiały. W tym aspekcie Audio-Technica nie zmienia się od wielu lat i pewnie wielu klientów to bardzo szanuje i są też właśnie tacy, którzy to doceniają. Nie każdy chce się wyróżniać i płacić za „wyselekcjonowaną” skórę oraz drogie metale. Dla mnie trochę nuda, ale potrafię docenić niską wagę, duże nauszniki i świetnie wyprofilowany pałąk. Ten pałąk najbardziej mi się spodobał, a często przy wyborze słuchawek wielu klientów nie zwraca uwagi na ten element. W tych słuchawkach jest on strasznie gibki i dostosuje się nawet do największej głowy, a co najważniejsze, nie będzie jej zgniatał.

Być może Japończycy nie są mistrzami dizajnu w elektronice, ale w dalszym ciągu czuć u nich tę sławną rzetelność.

Sami wiecie, w jak dużym stopniu to wszystko wpływa na długi i spokojny odsłuch. Wróciłem do początku tekstu i przypomniałem sobie model, „ATH-ANC700BT” to słuchawki nauszne i dosyć spore, ale dzięki sprytnie składanej konstrukcji i dołączonemu futerałowi sprawdzą się również w podróży. Tym bardziej, że jak rozbierzemy na czynniki pierwsze tę skomplikowaną nazwę, to odczytamy z niej wszystkie cechy tego modelu. ANC powie nam o systemie redukcji szumów z zewnątrz, a końcówka BT podpowie o bezprzewodowości. Rozwińmy trochę te rozwiązania, a zaczniemy od ANC. Audio-Technica swoją technologię aktywnego tłumienia hałasu nazywa QuietPoint® i w tym modelu opiera ją na opatentowanym systemie z czterema mikrofonami z wieloma sprzężeniami, co redukuje 90% hałasu dochodzącego z otoczenia. W praktyce wyciszenie jest znaczące i ma spory wpływ na obróbkę cyfrową dźwięku. Niestety, producent nie daje aplikacji, dzięki której moglibyśmy w jakikolwiek sposób sterować ANC. Natomiast bezprzewodowość jest oparta oczywiście na technologii Bluetooth, a konkretniej na wersji 4.1 z kodekiem Qualcomm® aptX™ HD.

Model ATH-ANC700BT wyposażono w jeszcze jeden zaawansowany system, o którym, o dziwo, nie możemy się dowiedzieć z nazwy. W tym miejscu muszę się przyznać, że jestem trochę zaskoczony, ale nie myślcie sobie, że to coś niezwykle rewolucyjnego. Wyobraźcie sobie, że japoński producent w lewym nauszniku, gdzie mamy suwak uruchamiania słuchawek i złącza USB, Jack, ukrył dotykowy panel. Jego działanie jest podobne jak u konkurencji. Wszystkie proste funkcje, jak play/stop, czy głośniej/ciszej, działają bez zarzutu. Każda bardziej skomplikowana operacja zaczyna jednak powodować znaczące podwyższenie ciśnienia, które często kończy się na klasycznym skorzystaniu ze źródła odtwarzania muzyki. Na pewno wygodne jest odbieranie połączeń telefonicznych i sterowanie ich głośnością, a to już bardzo dużo, ale na tym koniec dobrego. Mikrofon jest słabej jakości i każda rozmowa brzmi, jak te na 112, kiedy dzwoni ktoś uwięziony w studni. Na szczęście zdecydowanie lepiej brzmią duże 40-milimetrowe przetworniki.

Przechodząc już do samych słuchawek, to o ich wyglądzie można napisać, że są czarne, całe czarne, matowo czarne #allblackeverything.

Mimo wielu systemów i niskiej wagi bateria wystarczy nam na 25 godzin przy włączonych wszystkich technologicznych bajerach. Z opisem tego, jak brzmią, jest równie trudno, jak ze wszystkim w Audio-Technica. Strasznie korci, żeby napisać coś w rodzaju „brzmią dobrze”. Jeśli muszę tę myśl rozwinąć, a muszę, to niestety wieje mi nudą, ale taką nudą dobrej jakości. Model ATH-ANC700BT jest klasycznym przykładem słuchawek dla masy ludzi, którzy skrupulatnie podchodzą do zakupów i nie oczekują od słuchawek czegoś ekstra. Spojrzą na cenę, przeczytają opis, gdzie zawarte są wszystkie funkcję, założą na głowę i stwierdzą, że warte są tej ceny. 999 złotych za słuchawki, które mają wszystkie najnowsze rozwiązania, grają całkiem dobrze i uniwersalnie, a dodatkowo są jeszcze wygodne. Rozumiecie, o co mi chodzi? Być może są nudne i nie rzucają się w oczy, ale są też opłacalne i nie mają rażących minusów. Wracając jeszcze do dźwięku, o którym tak mało napisałem, to dodam, że ich najmocniejszą stroną jest bas i to kolejny dowód na to, że znajdą wielu odbiorców.

Ocena: 4,5/6

Dane techniczne:

Typ: Nauszne

Konstrukcja: Zamknięta

Impedancja (Ω): 150 z ANC, 35 bez ANC

Pasmo przenoszenia (Hz): 5–40,000 Hz

Czułość (dB/V): 98 dB/mW z ANC, 95 dB/mW bez ANC
Długość przewodu (m): 30 cm USB A/micro USB; 1,2 m 3,5 mm/2,5 mm

Złącze: 3,5 mm (mini Jack), USB

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .