Być SISU
„Nie dasz rady, odpuść sobie”.Towłaśnie usłyszałem, gdy postanowiłem nauczyć się pływać. U mnie nie jest łatwo. Nie chciałem się tylko nauczyć pływać, ale chcę przepłynąć 950 metrów w Nogacie. Pod zamkiem w Malborku. We wrześniu.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2019
Ja, 47-letni facet, nie stawiam sobie barier. Nie jestem wyjątkowy. Gdy usłyszałem od trenera pływania: „Wojtek, wiesz, może jednak nie dasz rady, może odpuść sobie ten triatlon”, to poczułem się, jakby zamknięto mnie właśnie w celi. To ja, pełen optymizmu, zapału i determinacji każdego dnia wstaję, jadę 60 km na pływalnię, godzinę pływam i dopiero idę do pracy na 7:00. To ja nie widzę w tym problemu, a ktoś widzi we mnie? Jak? Jakim prawem?
Po tym, co usłyszałem na drugim treningu, zrezygnowałem z trenera. Wolę pływać mniej poprawnie technicznie, ale bez balastu. Od tamtego momentu pływam spokojnie w basenie ponad 1000 metrów. Nauczyłem się oddychać w kraulu, teraz doskonalę ruchy rękami. Gdy czegoś potrzebuję, podpytuję instruktorów pływania, którzy uczą dzieci. Ci trenerzy są zawsze na pływalniach, bo pływanie w szkołach jest chyba obowiązkowe. Ale jest też sporo szkółek pływania. Instruktorzy są mili. Nie zdarzyło mi, się by mi nie pomogli. Zresztą kilku instruktorów znam, bo uczyli moich synów. Kilka lat widzieli mnie na ławce, jak obserwowałem poczynania syna.
SISU – słowo w języku fińskim. Brak jednoznacznego odpowiednika w języku polskim. Szkoda, że w języku polskim nie ma podobnego słowa. Widocznie nie było potrzebne. Brak go w naszej kulturze. Co to oznacza? Oznacza zespół cech osobowych, to jest wytrzymałość, upór, siłę woli, hart ducha, ale również odwagę, dumę i determinację w dążeniu do określonego celu, pomimo przeciwności losu lub barier fizycznych.
Czy ja jestem SISU? Staram się. To nie jest łatwe. Gdyby zapytać się Was wszystkich, kto nim jest dla Was. Ile osób, tyle odpowiedzi. Dla jednego to rodzic niepełnosprawnego dziecka, w innym przypadku triatlonista czy żołnierz na misji. Ja jestem SISU. Chcę nim być. Walczę każdego dnia z bólem, swoimi ograniczeniami fizycznymi i psychicznym. To, co dla wielu jest błahostką, dla mnie jest ogromnym wysiłkiem. I to, że decyduję się na niego, jest SISU. Ten codzienny wysiłek, to wstawanie każdego dnia o 5:30 na basen to SISU. Praca i zmaganie się z przeciwnościami natury i materii to SISU.
Czy warto tak żyć? Z jednej strony wszyscy mówią, jaki jesteś wspaniały. Jak też by tak chcieli, ale mają dzieci, mało czasu czy jakieś inne pierdoły. Ja czuję się dobrze, choć nie idealnie. Może dlatego, że jestem bardzo zmęczony. W moim przypadku SISU to nie tylko życie prywatne, ale i zawodowe. Jestem w najtrudniejszej fazie dużego projektu. Do tego treningi triatlonowe. Jeśli wszystko traktujesz poważnie i z maksymalną uwagą, to zostajesz sam.
Jako SISU jesteś samotnikiem. Nie tylko dlatego, że Finów jest niewielu, ale gdy robisz coś z determinacją, to inni, słabsi, odpadają. Nie dotrzymują kroku. „Jesteś zwycięzcą”– znane hasło. Też jest w liczbie pojedynczej. TY.
Pewnie zaraz koledzy z redakcji odezwą się: „Dobrze zbudowany zespół jest lepszy”.Tak, i narzędzia typu Nozbe? Czy przykład naszej redakcji. To zespół samotnych wilków. Rozrzuconych po Polsce i świecie. Każdy sam musi się budować, dążyć do swoich celów. Nozbe to narzędzie, by zgrać cele między wieloma osobami lub dla SISU, który prowadzi swoje owieczki jak pasterz w określonym kierunku.
Gdy spotykam się ze znajomymi, to już nie potrafię rozmawiać o głupotach. Nie potrafię słuchać wymówek, które dla wielu są sensem życia. Ze wszystkiego ma wymówkę i zwolnienie L4. Zaczyna się od zwolnień w szkole z WF-u, a kończy na marnym życiu. Nie zamierzam nikomu narzucać stylu życia. Broń Boże! Tylko chcę pokazać, że każdy może wszystko. Ja to pokazuję na swoim przykładzie. Przecież każdy z Was jest lepszy. Jesteście młodsi, macie lepsze wykształcenie, znajomość języków. Co przeszkadza, by być na szczycie?
W większości przypadków przegrywamy sami ze sobą. Nigdy z nikim innym. Nie walczymy o siebie. Ja też tak żyłem. W słabym związku, bez ambicji i bez sensu. Teraz śmieszy mnie, gdy ktoś mówi: „Dzieci, są moim celem, moim życiem, czasem i wszechświatem”.Czyli żyjesz życiem dziecka. Jak się poczujesz, gdy dorośnie, a Ty będziesz stary i spojrzysz wstecz. Brak swojego życia i dziura przez 19 lat? Bo może wtedy wyjedzie na studia? Przegrywasz ze swoją rodziną? Czy jesteś SISU jako rodzic? Jak myślisz, co mówi o mnie syn wśród kolegów, gdy jedzie ze mną na zawody i widzi, jak ojciec daje z siebie wszystko i co chwilę przełamuje swoje bariery? Jest dumny? Ma dobry przykład? Czy lepiej, gdyby pojechał ze mną do galerii i hamburgera? A ja bym już ważył 120 kg? Wstydziłby się?
Teraz i tak jest fajnie. W każdym mieście są ludzie, którzy biegają, jeżdżą na rowerach. Są myśliwi i ci, co z wykrywaczami brodzą w błocie po polach. Są wędkarze i koszykarze. Można wszędzie znaleźć bratnią duszę. W tym, co lubimy robić. Świat dzięki sieci daje nam możliwości wyjątkowego kontaktu ze sobą. Jeśli nie lubimy być sami, znajdziemy kogoś, kto z nami będzie dzielił nasze wyzwania. Może ktoś z rodziny? To wyjątkowo fajne. Choć wolę słuchać jak Lidia mi opowiada o swoich sprawach, a ja realizuję swoje, ale ja jestem samotnikiem. Lubię być sam. Bo wtedy nigdy się nie nudzę.
SISU – to słowo, a raczej to, co symbolizuje, bardzo mi się spodobało. Na tyle, że będę miał nawet je wpisane we mnie na zawsze jako tatuaż. Abym, gdy tylko zerknę na zegarek, zawsze wiedział, że mam czas by żyć, realizować się, kochać i być kochany. By pomagać, by nie zbaczać z raz wybranej ścieżki. By być dobrym człowiekiem.
Komentarze: 10
Oby więcej ludzi podobnie myślących w tym kraju! Jak się zaczynam łamać to zawsze łykam: https://m.youtube.com/watch?v=-gNUPf9iXII
Bardzo dobry tekst. Dziękuję.
Na początku mojej studenckiej drogi spotkało mnie coś podobnego. W wieku 21 lat, umiejąc jedynie utrzymać się na wodzie, zdecydowałem się na basen w ramach w-fu na studiach , by nauczyć się pływać. Pierwsze zajęcia były jak zderzenie ze ścianą. Okazało się, że cała grupa świetnie pływa, tylko ja nie wiem co ze sobą zrobić po wejściu do wody. Po powrotach z pierwszych treningów byłem załamany, chciałem zrezygnować, na co większość osób odpowiadała: “masz racje, nie dasz rady, nie męcz się”. Na szczęście tego nie zrobiłem! Brnąłem w to dalej, bardzo mi zależało, żeby udowodnić innym, a przede wszystkim sobie, że jednak dam radę. Nie było łatwo, ale po wielu godzinach treningów, na koniec semestru pływałem już całkiem poprawną, krytą żabą :) Złapałem bakcyla, kolejny semestr pływania zaowocował pozyskaniem umiejętności pływania kraulem. Teraz po kilku latach z ogromną przyjemnością oraz satysfakcją pływam na basenie czy w morzu. Od tamtej pory wiem, że nie można się poddawać i nawet gdy coś pozornie wydaje się nie do zrobienia – jest możliwe. Warto próbować, chociażby po to by móc teraz czuć radość, że wtedy nie zrezygnowałem. Dlatego bardzo dobrze Cię rozumiem, trzymam mocno kciuki za to byś zrealizował swoje cele i dziękuję za ten świetny tekst.
Zapraszam na trening ja cię zmotywuje
Ps. Były zawodnik pływania wielokrotny medalista mistrzostw polski w pływaniu reprezentant polski w pływaniu na mistrzostwach Europy. Obecnie trener pływania i nauczyciel z 20 letnim starzem
Z czystej ciekawosci – ogladales odcinek Top Gear z Jamesem Mayem i Mika Häkkinenem? Jesli nie to polecam (odnosnie SISU)
Oby więcej ludzi podobnie myślących w tym kraju! Jak się zaczynam łamać to zawsze łykam: https://m.youtube.com/watch?v=-gNUPf9iXII
Zapraszam na trening ja cię zmotywuje
Ps. Były zawodnik pływania wielokrotny medalista mistrzostw polski w pływaniu reprezentant polski w pływaniu na mistrzostwach Europy. Obecnie trener pływania i nauczyciel z 20 letnim starzem
Bardzo dobry tekst. Dziękuję.
Na początku mojej studenckiej drogi spotkało mnie coś podobnego. W wieku 21 lat, umiejąc jedynie utrzymać się na wodzie, zdecydowałem się na basen w ramach w-fu na studiach , by nauczyć się pływać. Pierwsze zajęcia były jak zderzenie ze ścianą. Okazało się, że cała grupa świetnie pływa, tylko ja nie wiem co ze sobą zrobić po wejściu do wody. Po powrotach z pierwszych treningów byłem załamany, chciałem zrezygnować, na co większość osób odpowiadała: “masz racje, nie dasz rady, nie męcz się”. Na szczęście tego nie zrobiłem! Brnąłem w to dalej, bardzo mi zależało, żeby udowodnić innym, a przede wszystkim sobie, że jednak dam radę. Nie było łatwo, ale po wielu godzinach treningów, na koniec semestru pływałem już całkiem poprawną, krytą żabą :) Złapałem bakcyla, kolejny semestr pływania zaowocował pozyskaniem umiejętności pływania kraulem. Teraz po kilku latach z ogromną przyjemnością oraz satysfakcją pływam na basenie czy w morzu. Od tamtej pory wiem, że nie można się poddawać i nawet gdy coś pozornie wydaje się nie do zrobienia – jest możliwe. Warto próbować, chociażby po to by móc teraz czuć radość, że wtedy nie zrezygnowałem. Dlatego bardzo dobrze Cię rozumiem, trzymam mocno kciuki za to byś zrealizował swoje cele i dziękuję za ten świetny tekst.
Z czystej ciekawosci – ogladales odcinek Top Gear z Jamesem Mayem i Mika Häkkinenem? Jesli nie to polecam (odnosnie SISU)